wtorek, lipca 01, 2014

Rozdział 11. Pół roku później - Lacrima Komunikacyjna i rozmowa z Gajeelem, Wendy, Romeo i Exceedami.

Pov. Gajeel.

To pół roku odkąd nie ma żadnych wieści od króliczka i Laxusa, odkąd odeszli z gildii. Pamiętam list, który przeczytałem z dzieciakami.

---Flashback---

Mistrz Macarov udostępnił nam swoje biuro abyśmy mogli przeczytać list od Lucy, ponieważ było dźwiękoszczelne… usiedliśmy i zacząłem czytać…

„ Do Gajeela, Wendy i Romea,

Kochani, dziękuję wam za ten czas, który spędziliście ze mną, gdy potrzebowałam wsparcia, gdy byłam samotna. Nie gniewajcie się i nie smućcie z tego powodu, że odeszliśmy, bo obiecałam dziadkowi, że wrócimy i wam także obiecuję… tylko nie wiem, kiedy. Będę trenować z Laxus-nii, by być silniejszą i pokażę wszystkim jak wrócimy, że się mylili, co do mnie…

- Gajeel „Metalowa Głowo”;) Po wszystkim jesteś dla mnie jak starszy brat obok Laxusa i Graya, chociaż przekonałam się, że na Ciebie w porównaniu do tego drugiego można bardziej liczyć. Miej w opiece dzieciaki… i proszę wesprzyj Levy, gdy się otrząśnie i dowie się, że mnie nie ma… znając ją popadnie w panikę albo lepiej… w depresję. Mimo tego wszystkiego ona jest moją najlepszą przyjaciółką i nie mogę jej tak po prostu zostawić z tym samą. Także… Gajeel powstrzymaj się od zabicia Natsu… Błagam cię, zrób to dla mnie… nie skrzywdź Go. Mimo wszystkiego… Kocham tego idiotę.
Uważaj także na Lisannę, obserwuj ją i całą gildię, jak dla mnie ona jest podejrzana, mam złe przeczucia, co do niej, a wierz mi moje przeczucia się spełniają… Sprawdź ją dla mnie, dobrze? Jak zajdzie taka potrzeba… interweniuj. Powodzenia.

Ps. W moim mieszkaniu w biurku w szufladzie znajdziesz rękopis mojej powieści, która obiecałam dla Levy. I powodzenia z Levy… wiem ze ona ma uczucia do ciebie, i wiem, że też coś do niej czujesz… Do zobaczenia, i obiecuje Ci walkę, gdy wrócę Onii-san.;) - Gdy skończyłem czytać fragment dla mnie wytarłem samotną łzę, która właśnie spływała mi po policzku i się wyszczerzyłem w uśmiech „Pewnie, będę czekał, Bunny Girl, GiHi” pomyślałem.

- Wendy, malutka… Imouto! Uważam cię za młodszą siostrę, której nie miałam, Kocham cię Słoneczko…będę tęsknić … nie płacz, wystarczy, że ja płakałam za dużo… pamiętaj o mnie i czekaj na nasz powrót. Wrócę… i jak pisałam wcześniej dla Gajeela i tak tobie … będę silniejsza, aby móc Cię chronić jak na starsze rodzeństwo przystało, aby chronić młodsze, ne? To obietnica, a jak wiesz mag Gwiezdnej Energii nie łamie obietnic. Proszę też byś zajęła się Happym i miała na oku Natsu, nie gniewaj się na Niego pewnie już wiecie, że nie był winien mimo wszystko…
Kocham cię Imouto! Do następnego razu.- Gdy spojrzałem na małą po skończeniu… Płakała jak bóbr. I tuliła się do Romea. Trochę mi było jej szkoda najbardziej była przywiązana do Lucy, ale niedługo potem przestała wytarła łzy i uśmiechnęła się i szepnęła – Lucy-nee.

- Romeo… kochany chłopczę… Ty jak i Wendy jesteście dla mnie jak młodsze rodzeństwo. Dziękuję za to, że byliście, gdy tego potrzebowałam. Proszę, gdy mnie zabraknie… trzymajcie się z Gajeelem, a także Exceedami, zaopiekuj się Wendy dla mnie, ne? Tak samo jak Gajeela i Wendy… tak i ciebie będzie mi brakowało, Romeo. Mów na mnie „Lucy-nee” jak odkąd pamiętam, to daje mi tyle radości. Tak jak Gajeelowi pisałam tak jeszcze raz napiszę… Uważajcie na Lissanę… Jest podejrzana.
Romeo nie zmieniaj się… Zapewne, gdy wrócę będziesz przystojniejszy i starszy teraz, życzę ci powodzenia, co do pewnej mojej małej słodkiej niebieskogłowej siostry…;)

Kocham was… Wasza Lucy

Ps. Gdy minie pół roku, a my się nie odezwiemy pójdźcie do dziadka on będzie wiedział, co zrobić.” – Skończyłem czytać i złożyłem starannie list wdychając zapach Lucy tak jak to zrobiła Wendy, aby pamiętać jej obecność. To było słodkie i uspokajające, dające nadzieję. Zapach truskawek dojrzewających w letnim słońcu i wanilii.

                                        ---Koniec Flashback---

Najwidoczniej przewidziała to, że się nie odezwą do tej pory. Teraz przebywam w gabinecie Mistrza, a wraz ze mną są dzieciaki i Exceedy, ponieważ dostały podobny list od Lucy…

Gdy tak siedzieliśmy staruszek wyjął z szafy szklaną kulę i postawił na biurku.
- To musi być ta Lacrima Komunikacyjna, o której nam pisała w liście Lucy… - Powiedział Lily a Happy i Charle przytaknęli mu. Wkurzyły mnie kocury jedne, no…
- C-co?! Wam napisała o tym, a nam ani słowem nie pisnęła?! To nie fair! - Zbulwersowałem się.
- Najwidoczniej ma do nas większe zaufanie, Gihi! – Powiedział dumny z siebie Lily i wyszczerzył się do mnie w cwaniackim uśmieszku. Ja już nie zwracałem na niego uwagi, ponieważ Mistrz włączył Lacrimę i coś innego przyciągnęło moją uwagę…
- Lucy, Laxus dzięki Bogom … Nic wam nie jest…, dlaczego się nie odzywaliście przez te pół roku? – Odezwał się Mistrz i gdy usłyszałem ich imiona od razu nie myśląc wiele zrzuciłem Lilyego z kolan… i wraz z dzieciakami znalazłem się przy Lacrimie. A naszym oczom ukazało się blond rodzeństwo uśmiechnięte jak dwa pajace.
Wytrzeszczyliśmy oczy na to, co widzieliśmy… Zmienili się od tych pół roku… ich włosy są nadal blond, ale też maja wplecione pasma srebra i złota we włosy… I wyglądają na ich naturalne.
- Ohayou Minna~! – Przywitała się z nami Lucy – Widzę, że dostaliście moje listy… Cieszę się, że was możemy znów zobaczyć… - Powiedziała do nas i się uśmiechnęła. Gdy nagle do naszych uszu doleciał znajomy ryk… I następny…
Spojrzałem na małą i widzę też najwidoczniej to usłyszała… Nie przesłyszało mi się… Spojrzeliśmy w Lacrimę.
- Znaleźliście Metalicanę/ Grandeeney?! – Krzyknęliśmy razem…, lecz każde wypowiedziało imię swojego smoka.
- Haha… Nie, kochani… Tu gdzie jesteśmy są wszystkie smoki z x777. I nie tylko! – Powiedziała do nas i się zaśmiała. Rozgarnęła jej grzywkę i co nas zaskoczyło to to, że na jej czole widniał diadem… kształt jego przypominał dwa złote chińskie smoki splecione razem przeplecione klejnotami i trzymające diament.
- C-co ty masz na czole, Lu? – Zapytałem. Gdy nagle znajomy mi glos skarcił mnie…
-  Jak się zwracasz do Naszej Księżniczki, bachorze?! - I pojawił się koło nich facet podobny do mnie…? Czyżby to…?
- M- Metalicana?! - Zająkałem się, chociaż rzadko to robiłem. To było za wiele… Zmiana wyglądu Lucy i Laxusa… Ryk smoków, Lucy, jako Księżniczka w dodatku Metalicana w ludzkiej postaci?!...
- Tak bachorze, to ja i nie pozwalaj sobie na poufałości ze Smoczą Księżniczką… - Burknął jak to on… Cały Metalicana…
- S-smocza Księżniczka?! – Całą szóstką byliśmy zaskoczeni oprócz Mistrza oczywiście i nagle poczuliśmy z Wendy coś dziwnego, coś w nas kazało nam okazać jej szacunek… przykląkłem na jedno kolano a Wendy się dygnęła.
- Wasza Wysokość… - Powiedzieliśmy oboje poważnie.
- Oi, przestańcie… - Powiedziała do nas skrępowana. - Nie chce byście byli do mnie oficjalni już wystarcza mi, że smoki są… - kontynuowała, a później zwróciła się do mojego Ojca. - A ty Metalicana masz za długi jęzor…powinieneś się w niego ugryźć! - Zbeształa Starą Torbę… Normalnie aż myślałem, że nie wyrobie i ryknę w śmiech jak na to patrzyłem… - Sama chciałam im powiedzieć jak nadszedł odpowiedni czas. Po prostu denerwuje mnie ta grzywka na diademie… - Tym razem zwróciła się do nas wszystkich. I znów się uśmiechnęła. - Już wiecie, kim jestem…, ale na resztę wyjaśnień na ten temat będziecie musieli poczekać do naszego powrotu a to jeszcze potrwa… mam szkolenia najmniej 2,5 roku mi zostało do 3 lat.
- Ne, Ne... Lucy-nee, gdzie jest mama? – Piszczała stęskniona Wendy.
- Tutaj jestem skarbie… Witaj. - Pojawiła się koło Lucy piękna kobieta przypominająca trochę małą.
- Grandeeney! Tęsknię! - Płakała Wendy.
- Ja także skarbie, ja także, ale musimy jeszcze poczekać z naszym spotkaniem. Teraz ja i Metalicana musimy zabrać Księżniczkę na kolejne szkolenie. Wybaczcie… - Powiedziała Grandeeney.
- Przykro mi Minna! Do zobaczenia! Pa Jii-chan! – Pożegnali się i Lacrima zgasła.
Odwróciłem się do reszty…

- Hmm… To było dziwne… - Powiedziałem drapiąc się po rozczochranej głowie.
- Yay! Lucy-nee jest Księżniczką i zna wszystkie smoki! – Krzyknęła podniecona i szczęśliwa Wendy.
- Cii! Wendy!- Syknąłem, zakrywając jej usta ręką. - Ciszej bądź w gildii jest jeszcze jeden Dragon Slayer i może usłyszeć… - Skarciłem ją delikatnie… - Wiem, że się cieszysz… My także, ale chyba domyślasz się, że Lucy pewnie nie chciałaby, aby Natsu się o tym dowiedział… Jak na razie… - Powiedziałem jej, gdy zabrałem rękę od jej twarzy, a ona skinęła głową z przepraszającym wyrazem twarzy.
- A jednak… Dragon World. Co za ulga… - Myślał głośno Mistrz wzdychając. Spojrzeliśmy na niego zastanawiając się, o co mu chodzi?
- Mistrzu? Co masz na myśli Dragon World? – Zapytał go zdezorientowany Romeo.
- Ach zapomniałem… Nie powiedzieli wam… Dragon World to inaczej Świat Smoków, Królestwo rządzone przez Smoczą Królową z naszej rodziny z pokolenia na pokolenie… Mavis była Pierwszą Smoczą Królową w historii Dragon Worldu. Później jej córka, a moja żona Laura, babka Lucy i Laxusa. A teraz Królową była ich matka Layla, lecz nie żyje to, dlatego Lucy jest Księżniczką i jest szkolona. Wraz z Laxusem. - Wyjaśnił nam na spokojnie Mistrz.
- Czekaj, czekaj… Czy Laxus przypadkiem nie był II generacją, czyli sztucznym Lacrima Dragon Slayerem? – Zapytałem.
- Nie Gajeel, Laxus jest tak jak Ty, Natsu i Wendy I generacją. Już w wieku 3 lat miał swojego smoka Jowisza. Smoka Błyskawic. To tylko głupi mój syn, Ivan wmówił Laxusowi, że jest fałszywym Dragon Slayerem i buntował go przeciwko mnie, gdy Laxus miał zablokowane wspomnienia. – Mistrz, gdy wspomniał o swoim wyrodnym synu w złości ścisnął pięść. Byłem w szoku…
- Mistrzu…? – Odezwała się niepewnie Wendy – To, jeśli Laxus jest Dragon Slayerem i miał zablokowane wspomnienia… a Lucy jest Smoczą Księżniczką… To znaczy, że… - Nie skończyła swoich przemyśleń, została odcięta, ponieważ przerwał jej Mistrz.
- Tak Wendy, Lucy także jest Dragon Slayerem… Nie byle, jakim Dragon Slayerem. Oni są Royal Dragon Slayerami.
- Co to znaczy Mistrzu? - Zapytały go jednocześnie Exceedy.
- Gdy Dragon Slayer ma 35 % DNA smoczego i 65 % ludzkiego… za to Royal są pół smokami, pół ludźmi tzn. Royal może przemienić się w całości w smoka w porównaniu do Dragon Slayera, który może przywołać jedynie smocze skrzydła, ale to już jest zaawansowany poziom, ale mniej niż Dragon Force. To znaczy mieć królewska krew. - Znów wyjaśnił nam. Chłonąłem wszystkie informacje bardziej, niż gdy nauczał mnie Metalicana.
- Staruszku, a jakiego elementu Lucy jest Dragon Slayerem, bo Laxus jest błyskawic, nie? - Zapytałem go. On na mnie spojrzał i pojawił się na jego twarzy jak dla mnie podejrzany uśmieszek.
- Elementu, powiadasz? Jej podstawowym elementem jest Gwiezdna Energia. Smok Celestia, smok Gwiezdnej Energii siostra bliźniaczka smoka Laxusa, Jowisza Smoka Błyskawic. - Powiedział Mistrz z cwanym uśmieszkiem.
- Podstawowy element? Co masz na myśli Mistrzu? - Zapytała Wendy zaskoczona.
- Przykro mi dzieciaki, ale więcej wam nie mogę powiedzieć. Lucy wam resztę wyjaśni. - Powiedział, wziął Lacrimę i podszedł do szafy, aby ją schować.
A my? My wyszliśmy z jego gabinetu trawiąc wszystkie informacje, które niedawno otrzymaliśmy. Nagle się zatrzymałem i spojrzałem na resztę koło mnie.
- Słuchajcie… Buzie na kłódkę… Dla dobra Lucy, zrozumieliśmy się? - Powiedziałem. Oni zgodnie przytaknęli i zeszliśmy na dół do baru gdzie panowała atmosfera odmienna od codziennej atmosfery Fairy Tail.

Salamander siedział w kącie i się boczył, nie uśmiechał się i nie rozpoczynał walk nawet z lodowym dupkiem, za to on nie rozbierał się i o dziwo od prawie pół roku normalnie gada z Juvią zamiast od niej uciekać, Erza chodzi na solowe misje i nie jada jej tortu truskawkowego, Cana nie pije, Elfman nie wysławia „męskości”, Mira nie uśmiecha się tylko szlocha podczas swojej pracy, Levy w ogóle nie czyta innych książek oprócz rękopisu Lucy, a jak ktoś chce go przeczytać to warczy jak pies stróżujący… a Lisanna? Lisanna żyje pełnią życia… Radosna, uśmiechnięta i namawia wszystkich do zabawy i gdy słyszę z jej ust by wszyscy zapomnieli o Lucy, że była słaba i w ogóle to szlag mnie trafia… Dostaję białej gorączki jak klei się do Natsu, mimo że widzę, że on tego nie chce…
Ale cóż pozostaje tylko czekać…, Kiedy Lucy wróci i sama skopie jej tyłek… Gihi… 

„Nie mogę się doczekać żeby to zobaczyć…” pomyślałem i uśmiechnąłem się pod nosem.



- Wracaj szybko, Króliczku. - Mruknąłem pod nosem i usiadłem przy barze popijając moje piwo z dodatkiem Żelaza.

1 komentarz:

  1. Sorka, musiałam coś poprawić :D. Mój umysł już zaczyna spać ze zmęczenia ;).

    No nie wierzę!!! Gajeel płakał!!!
    Gajeel: Wcale nie płakałem.
    Niech ci będzie.
    Gajeel: No i git, gihi.
    Ryczałeś jak wielka beksa!!!
    Gajeel: Niech no ja cię dopadnę.
    Nie zdążysz!!! Szybko biegam, to dlatego :D. A poza tym mogę w dowolnym momencie wrócić do naszego świata, droga Moni :D. A teraz lecimy dalej.

    Bardzo podobają mi się listy, które Lucy napisała przyjaciołom. I sam fakt tego, że była z Gajeelem i Romeo tak blisko, sprawia, że się uśmiecham, bo co do Wendy to zawsze były niczym siostry :D. A tekst o "starej torbie" sprawił, że roześmiałam się w głos :D. Fajnie to wymyśliłaś :). No i jeszcze to "spotkanie" przez lacrimę - bardzo fajne :). A te pasemka i tatuaże to już w ogóle!!! Dobra, pędzę dalej :D.

    Ps. Ogółem jestem zachwycona rozdziałem :). Także wiesz :D.

    OdpowiedzUsuń