czwartek, lipca 10, 2014

Rozdział 20. Prawdziwa Tożsamość "Smoczego Rodzeństwa" - Wyjaśnienia przed Fairy Tail.

W poprzednim rozdziale:

Zawołałam Wendy, aby ich uleczyła… Ja zdjęłam runy z pola i ruszyłam z dziadkiem i Laxusem do gildii uśmiechnięci i zadowoleni.
- I ile z ciebie wyciągnęli Imouto? – zapytał zaciekawiony.
- Hmm… całkiem nieźle im poszło, że też trzej mogli ze mnie wyciągnąć około 25 % mojej mocy. – Zaśmiałam się zadowolona. W pewnym momencie zatrzymałam się i rzuciłam przez ramię spojrzenie na Natsu i Gajeela…

- Jestem zaskoczona, że wy, jako wielcy Dragon Slayerzy z dobrymi zmysłami… Natsu i Gajeel… nawet nie rozpoznaliście mojego zapachu… hmpf… jestem trochę rozczarowana. Myślę, że to ponad 3 lata temu, gdy nie byłam Dragon Slayerem i należałam do tej gildii. – Powiedziałam odwracając się z powrotem w stronę wejścia i weszłam powoli razem z Laxusem i dziadkiem do gildii.

Oczy Natsu rozszerzyły się i przez głowę przeszła jemu myśl, że jednak dobrze myślał, że skądś znał ten zapach oraz głos, gdy przeszli pierwszy raz przez gildię tego dnia... Ta sama myśl przebiegła przez głowę Gajeelowi.


„To właśnie ten czas… Będziesz musiała się ujawnić…” Powtórzyłam słowa dziadka w myślach.


*.*.*

Po walce… w gildii.

Natsu ogarnął się i wstał z ziemi czym prędzej nie zwracając uwagi na ból który przeszywał jego ciało…



Podbiegł do Lucy i chwycił szybko w ciasny uścisk…

Pov. Lucy

- Wróciłaś… Naprawdę wróciłaś… - Szarpnął za kaptur szybkim ruchem dłoni powodując, że moje błyszczące blaskiem klejnotów włosy rozsypały się długimi falami na płaszczu i ściągnął maskę mi z twarzy… - L-Lucy… - Szlochał chowając twarz w zgięciu szyi… ciągnąc mnie w kolejny ciasny uścisk.
- Tak Natsu, Wróciłam… – Oddałam chętnie jemu uścisk.
Po tym jak zostałam pozbawiona maski i kaptura, Laxus także je zdjął. Nie zauważył nawet, kiedy do niego podbiegła Mirajane i rzuciła się jemu na szyję powalając zaskoczonego i zawstydzonego na ziemię. Gromki śmiech i okrzyki radości rozbrzmiały w Gildii.

Niestety nie wszyscy byli w nastroju do świętowania ich powrotu… Jedna osoba była już przytomna i nie mogła tego znieść… Oczywiście, Lisanna.
- Już skończyliście?! To won… Jak widzicie nikt nie tęsknił, a to iluzja… Miło było, ale się skończyło… Pa~!- Krzyczała Lisanna patrząc na mnie spojrzeniem śmierci. 

Lecz nie przeraziłam się jej spojrzenia, a wręcz ją przebiłam pod tym względem… Wokół mojej osoby pojawiła się ciemna aura oraz pojawił się złośliwy uśmieszek na mojej twarzy… Zrobiło się śmiertelnie cicho w gildii jak wszyscy patrzyli na mnie z lekkim przerażeniem i szokiem na twarzach. Usłyszeć można było jedynie jak Laxus szepcze do Miry, że Lisanna przekroczyła granicę. Wydostałam się z uścisku Natsu, mimo że próbował zatrzymać mnie przy sobie… Zaczęłam iść powoli i spokojnie w stronę Lisanny. Włosy mi zaczęły się delikatnie unosić w powietrzu i pojawił się na moim czole diadem, a pode mną złoto-srebrny magiczny krąg.
- Czy coś w ogóle mówiłaś Lisanna~? Czy mi się zdawało? Jak coś się Tobie nie podoba to droga wolna… Możesz iść sobie stąd… Ode mnie i mojej rodziny WARA! - Warknęłam do niej szczerząc kły, a na moich skroniach i okolicach oczu pojawiły się srebrne łuski, które za każdym ruchem mieniły się kolorami tęczy jak diamenty podczas padania światła. Za to Lisanna z każdym moim krokiem w jej stronę, ona robiła krok do tylu… - Jak Ty w ogóle śmiesz się zwracać w ten sposób do członków Rady? Hę Lisanna~?! – Zapytałam ją z grozą w głosie.


Wszyscy się temu przyglądali… Byli przerażeni i zdumieni… Najwidoczniej nie znali tej mojej strony, … ale co na to poradzić jak złość na tą cizię się zbierała we mnie przez te trzy lata?

- Cz-członków Rady? O czym Ty mówisz Luce? - Zapytał Natsu stojąc za mną sztywny na samo słowo „Rada”.
- Nie zbliżaj się do niej! Nie waż się z nią rozmawiać nawet Natsu! Jesteś mój! – Wydzierała się Lisanna stojąc pod ścianą, gdy między nimi stałam ja.
- Nie odzywaj się tam nawet… Nie jestem Twoją własnością byś miała mi rozkazywać i zabraniać czegokolwiek! W ogóle nie jestem Twój! – Natsu warknął na Lisannę. Co ją najwidoczniej zszokowało. Ale mnie to nie obeszło… Odwróciłam się do Natsu i spojrzałam na niego.
- Możesz to nam wszystkim wyjaśnić? – dopytywał się.
- Tak Natsu, Ja i Laxus-nii jesteśmy Honorowymi Członkami Rady Magicznej oprócz bycia „ Smoczym Rodzeństwem” wśród Dziesięciu Świętych Magów. - Powiedziałam poważnym tonem. - Ale o tym porozmawiamy później na spokojnie… Chodźmy… zostawmy tą wariatkę tutaj… Niech ochłonie… - powiedziałam do Natsu i reszty. Póki poszliśmy stanęłam przed Gajeelem, Erzą, Grayem, Gildartzem, którzy mimo obrażeń zdołali przyjść do gildii i przesunęłam Natsu do nich. Gdy już wszyscy byli przede mną zaczęłam skandować zaklęcie z wyciągniętymi przed siebie dłońmi na nich: 
- Tenryū no me iyashi ( Leczące oczy Powietrznego Smoka) i moje oczy zabłysły błękitnym światłem, a ich rany i energia uleczyły się.
- Wow! Lucy-nee to zaawansowana technika leczenia Grandeeney. Masowe leczenie. Słyszałam o tym ale pierwszy raz to widzę. - Powiedziała z podziwem Wendy.
- Lucy, Lucy! Gdzie jest Candy?! – Wołali Lily i Happy podlatując do mnie z ogromnym uśmiechem na pyszczkach.
- Też się cieszę że was widzę… - powiedziałam sarkastycznie pochylając do nich co wywołało smiech u Wendy i moich pacjętów. Nagle sobie coś przypomniałam i stanęłam jak wryta. - Kyaaah~! Zapomnieliśmy o niej i Sorze! – Krzyknęłam. Później się opamiętałam i wypuściłam ciężko powierze z płuc. - Są u dziadka w gabinecie. – Powiedziałam uśmiechając się do nich. Od razu popędzili przodem.
-Lucy? Kto to jest Candy i Sora? – Zapytała zdezorientowana Erza.
- Mamy wiele wam do wyjaśnienia tak patrzę… z reszta zaraz się dowiecie, kto to… - Powiedziałam radośnie puszczając jej oczko. Usiadłam wygodnie na moim starym miejscu przy blacie barowym po mojej lewej usiadł Laxus i dziadek usiadł jak zwykle na blacie między nami, za to po mojej prawej siedział już Natsu. Mira już przygotowała mój ulubiony koktajl. A reszta pousiadała się jak najbliżej nas, aby móc usłyszeć to, co mówimy, bo byli także ciekawi, co się z nami działo. Gdy tak siedziałam i popijałam koktajl od Miry, Natsu patrzył na mnie jak w obraz i głaskał mnie delikatnie po dłoni, która spoczywała na blacie. To spowodowało, że oboje się zarumieniliśmy delikatnie. Ale coś musiało przerwać tą przyjemną chwilę.

- Mówiłam suko z dala od mojego Natsu! – Lisanna popchnęła mnie…
„No niee…tego to za wiele! ” Pomyślałam.

 Zeskoczyłam z mojego miejsca i stanęłam naprzeciwko niej z błyskiem w oku. Klasnęłam w dłonie a na moich plecach pojawiły się cieknie niczym powietrze, tęczowe skrzydła wróżki. Usłyszałam dyszących członków gildii z zaskoczenia. I Laxusa mówiącego dziadkowi, że się lekko wkurzyłam, bo używam Fairy Slayera.

- Yōsei no himitsu no tekunikkusureiyādorīmu yōsei mizu, kiri (Tajna Technika Fairy Slayera: Sen Wróżki Wody, mgła) - Wypowiedziałam mając zamknięte oczy i pod Lisanną ukazał się błękitny magiczny krąg z symbolami przypominajacymi wróżki i mgła na około niej. Po tym Lisanna osunęła się na ziemię we śnie. Skrzydła zniknęły mi z pleców, a ja się odwróciłam do reszty członków z ogromnym uśmiechem mimo przyśpieszonego oddechu… Dziadek i Laxus siedzieli przy barze i się śmieli głośno i nie powstrzymywali się widząc miny ludzi mnie otaczających.

- L-Lucy?! Co to było?! Fairy Slayer?! - Gildia wrzała od pytań. Ja się tylko zaśmiałam, ale postanowiłam, że powiem im o tym później. Poprosiłam Bixlowa zaniósł Lisannę do ambulatorium i został z nią tam a to co powiem gildii opowiem jemu potem. Na co się zgodził i zabrał Lisannę do Ambulatorium, a ja i reszta gildii byliśmy w barze. I zaczęły się pytania znowu.
- Lucy gdzie byliście? Co się działo z wami i co do cholery ciężkiej z Waszymi włosami?! - Zapytała Erza dotykając moich miękkich fal i wskazując na Laxusa włosy.
- Erza, spokojnie… Wdech i wydech… To nasze naturalne włosy no oprócz moich końcówek. – Zaśmiałam się poprawiając grzywkę. Próbowałam zakryć diadem zanim nie zniknie w ukryciu.
- Lucy-nee już go nie zakrywaj… Wszyscy już widzieli. - Powiedziała do mnie Wendy stojąca bardzo blisko mnie. Chyba bała się, że znów jej zniknę.
- Właśnie tyle pytań i nie wiadomo, od czego zacząć. - Powiedział Gray wzdychając szczęśliwie gdy patrzył na mnie.
- Zaraz wszystko opowiem poczekajcie jeszcze chwilę… - Powiedziałam.

„Coś czuję, że będzie afera…” Pomyślałam. 


I zaczęłam odliczać.

- 5…,4…,3…,2…,1…
- Lu-chan~! Sora jest nie dobry! Lu-chan~! – Leciała Candy mi w ramiona nie zwracając uwagi na całą gildię, która gapi się na nas w oniemieniu.
- Co się stało tym razem Candy? – Zapytałam się jej drwiąco.
- Z-zmienili formę... i chcą walczyć na górze… Sora… i Lily… - Powiedziała płaczliwym tonem.
- Co?!- Krzyknęłam jednocześnie z Gajeelem i wystrzeliłam ze stołka i wskoczyłam na drugie piętro bez żadnego wysiłku. Na dole było tylko słychać trzaski i po minucie zeszłam z dwoma czarnymi pobitymi i krzywiącymi się z bólu exceedami trzymając ich za uszy…
- I żeby mi się to więcej nie powtórzyło… zrozumieliśmy się?! Candy ma prawo kogoś lubić tak samo ktoś może ją i Ty nie masz tu nic do gadania… Phi~ zazdrosny braciszek od siedmiu boleści…- Fuknęłam na Sorę. - Laxus zabieraj go. Mam go dość. Zrób z nim porządek albo nie zdziw się jak ja mu przetrzepie futro któregoś razu… - Oddałam Sorę w ręce wkurzonego Laxusa. Który przyłożył mu od siebie jeszcze.
-Ugrh… Dobra mogę teraz mówić… - Powiedziałam oddając Lilyego dla Gajeela, który nie wyrabiał ze śmiechu i usiadłam na swoim miejscu biorąc Candy na kolana. – Dobra, tak od początku… Po pierwsze poznajcie się… To mój exceed, Candy. A tamten łobuz jest Laxusa, Sora; zaborczy starszy braciszek. Są Bliźniakami. – Powiedziałam uśmiechając się jak Candy dygnęła na moich kolanach i pomachała łapką do ludzi i wykrzyknęła „Sweet!” I było słychać westchnienia i piski… „ Kawaii~!”

- Lu-chan! Dlaczego Candy-chan i Sora mają inne skrzydła niż Lily i reszta? – Zapytała mnie ciekawa Levy-chan wychodząc zza pleców Gajeela.
- Zaraz się wszystkiego dowiesz Levy-chan. – Odpowiedziałam jej uprzejmie.

-No dobrze, czyli jesteś Dragon Slayerem? Ale skoro masz Exceeda to musiał Cię trenować smok, czyli możesz być I lub III generacja. A wiadomo, że smoki zniknęły w x777 to jak… - Mówił zadumany Natsu i nie dokończył, bo mu przerwałam.
- Normalnie Natsu~. - Powiedziałam i ukazałam wszystkim mój diadem na czole. Było znów słychać westchnienia. - To jest diadem Smoczego Królestwa…- Powiedziałam.
- A dokładniej Smoczej Księżniczki… i Lucy niedługo będzie koronowana na Smoczą Królową jak mama, babcia i Mavis. – Kontynuował za mnie Laxus i się uśmiechnęliśmy razem ukazując nasze wspaniale lśniąco białe kły.

- Cz-czekaj Laxus, chcesz powiedzieć, że macie jakieś powiazanie z Mavis? T-tą Mavis?! - Zapytała go zszokowana Evergreen.
- Hai! To nasza prababka. – Powiedział Laxus masując Sorze guza, którego mu zrobiłam, ale sam poprawił mu z drugiej strony.
Gildia zamilkła. Wstałam z mojego miejsca ponownie i zdjęłam płaszcz Świętego i pokazałam mój strój to samo Laxus. Sora i Candy rozwinęli skrzydła pokazując srebrne i złote piorka miedzy białymi. Latając nad nami. Stałam koło brata i dygnęłam, a on się ukłonił.

- Przed wami stoi Smocza Księżniczka i jedyna pretendentka do tronu Smoczego Królestwa Lucy Selena Heartfilia-Dreyar i jej starszy brat Książe Laxus Samuel Heartfilia-Dreyar. Royal Dragon Slayerzy. - Powiedział dziadek idąc w nasza stronę z dumnie uniesioną głową. – A już odpowiadając na pytanie Levy, ich exceedy także są pochodzenia królewskiego, dlatego się tak różnią od Happyego i innych. - Wyjaśnił z ogromnym uśmiechem na swojej pomarszczonej twarzy.

- Ojii-san, co to znaczy Royal Dragon Slayer? Co masz przez to na myśli? - Zapytał Natsu marszcząc brwi.
- Mistrz mi i Wendy kiedyś to tłumaczył. Lucy i Laxus są nie byle, jakim Dragon Slayerami. Oni są Royal Dragon Slayerami. Powiem ci jak nam to tłumaczył Mistrz:

„Gdy Dragon Slayer ma 35 % DNA smoczego i 65 % ludzkiego… to Royal są poł smokami, poł ludźmi tzn. Royal może przemienić się w całości w smoka w porównaniu do Dragon Slayera, który może przywołać jedynie Smocze Skrzydła ale to już jest zaawansowany poziom ale mniej niż Dragon Force. To znaczy mieć królewską krew”. – Gajeel stojąc wyprostowany dumnie wyjaśnił wszystko dla Natsu. Ten spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczami, a ja skinęłam głową nieśmiało, że to prawda.

- Lucy w takim razie… Jaki jest Twój element?- Zapytał mnie Natsu
- Phi~ Chyba chciałeś zapytać o podstawowy element… - Laxus stojący obok mnie ze skrzyżowanymi rękoma na piersi zadrwił z pytania Natsu.
- Co masz na myśli mówiąc podstawowy element… Laxus?- Zapytał znowu tym razem Laxusa, nie wiedząc, o czym mówi.
- N-Natsu… J-ja mam opanowane wszystkie elementy smoków, które zechciały mnie uczyć, jako że inne są krzyżówką różnych elementów, czyli że jakby nauczyłam się ich elementów podstaw (A/N: Wytłumaczę wam… np. smok wody i smok lodu się łączą w parę i rodzi się z tego smok śniegu, to jak równanie z życia… połączenie żywiołów) i nie musiałam uczyć się setek bądź tysięcy elementów łączonych…, ponieważ znam podstawy ich Elementów. I sama w razie potrzeby mogę stworzyć fuzję tych elementów. Tak jak Ty łącząc swój ogień z błyskawicą Laxusa. - Powiedziałam ze spuszczoną głową, bałam się spojrzeć jemu w oczy.

- To 26 smoków, które ją uczyły Dragon Slayer magii i nie tylko Dragon Slayer magii była uczona, ale też God, Angel, Demon, Phoenix, Fairy Slayers. Oraz wiele innych magii.- Wyjaśnił im wyliczając, Onii-chan. Kilka osób zemdlało z wrażenia. Gdy się ocknęli zrobiłam im prezentację mocy… zaczęłam zdejmować bransolety które dostałam od Mavis i cała gildia zaczęła wypełniać się ilością mojej magicznej mocy… ludzie byli pod ogrooomnym wrażeniem. Mdleli, krzyczeli i wiwatowali…
- Och, Lucy-nee nie dziwię się, że jesteś Nr. 1 Świętym Magiem! - Podbiegł do mnie podniecony Romeo i mnie uściskał.
-Yay! Lucy-nee jesteś taka silna, to niesamowite! – Powiedziała Wendy tuląc się do mnie.
- Cieszę się, że cieszycie się Romeo, Wendy.- Powiedziałam odwzajemniając uścisk.- Ale wiecie, że musiałam ciężko pracować na taki efekt codziennie w Dragon Worldzie. Prawda? –Zapytałam odrywając się od nich. Oni uśmiechając się pokiwali głowami.
- Czekaj, Lucy? Czym jest Dragon World? – Zapytała zaciekawiona Erza.
- Dragon World? To inaczej Światem Smoków, Królestwo rządzone przez Smoczą Królową z rodziny Lucy z pokolenia na pokolenie… Mavis była Pierwszą Smoczą Królową w historii Dragon Worldu… - Powiedział Romeo podekscytowany. A ja cieszyłam się że dziadek podzielił się z nimi tak wieloma ważnymi informacjami.
- Później jej córka Laura, babka Lucy i Laxusa. A teraz była Królową ich matka Layla, lecz nie żyje to, dlatego Lucy jest Księżniczką i była szkolona... Wraz z Laxusem. - Dopełniła Romea, Wendy uśmiechając się.

- Dużo wiecie a także Ty, Gajeel… skąd?- Zapytał ich Gray. Gajeel tylko mrugnął do Wendy.
- Gray-san…, gdy Lucy-nee i Laxus-nii byli nieobecni przez te 3 lata… byli w Dragon Worldzie. Dwa razy rozmawialiśmy z nimi przez Lacrimę u Mistrza w biurze. – Wendy powiedziawszy to i wyszczerzyła się w cwany uśmiech z Gajeelem.
 „Haha…Wendy za długo przebywałaś chyba z Gajeelem” zaśmiałam się w myślach.

- T-to, dlatego czuliśmy nasze smoki od Ciebie? –Zapytał zdezorientowany Natsu. - Znalazłaś je? Co z nimi? - Zapytał mnie Natsu z nadzieją w głosie.
- Spokojnie Natsu, zaraz przywołam Igneela i będziesz mógł z nim porozmawiać. Tylko się uspokój… - Prosiłam go... Martwię się o niego.
- Jestem w porządku Luce, tylko jestem w szoku słysząc to wszystko… To niesamowite... - Powiedział spokojnie. Przytulił się do mnie… - Cieszę się, że wróciłaś… Nie zostawiaj mnie więcej… Myślałem, że zwariuję. - Szepnął mi do ucha. 

Zaśmiałam się w duchu. Cieszyłam się ciepłem pochodzącym od niego i jego zapachem… "palone drewno i cynamon".

*.*.*


C.D.N.


3 komentarze:

  1. Ach, słodko!!! Lucynka sobie świetnie poradziła z Lisanną :D. Tak trzymać, mała!!! Pokaż tej małpie, gdzie jej miejsce :D. Bardzo podobało mi się zaskoczenie magów, gdy rodzeństwo ujawniło swoje oblicza, jak również magię. Tyle rodzajów magii w jednym ciele - sugoi!!! Ale jednej rzeczy mi mało - opisów. Postaraj się o dokładniejsze, bo wychodzą nieco chaotyczne. Poprzednie rozdziały czytało mi się lepiej, bo bardziej przyłożyłaś się do tej żmudnej części. No i jeszcze jedna uwaga: kochana, nie ma czegoś takiego jak "Exeed". Poprawnie jest "Exceed". I to tyle ode mnie :).

    Pozdrawiam.

    R.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze jej tak, ma za swoje i nie zaczyna do najsilniejszej kobiety w gildii :3 Rozdział jak najbardziej świetny i jestem stałą czytelniczką twojego bloga :3
    Śle duuuuuużooo weny :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wybaczcie jesli za malo szczegolowe ostatnio sa moje rozdzialy ale ostatnio jestem zbyt leniwa... do tego mam trochę na glowie ! (-_-`) postaram sie o nastepne zeby byly lepsze, Pozdrawiam i sciskam ! ;)

    OdpowiedzUsuń