piątek, września 26, 2014

Rozdział 44. Dai Matou Enbu. Dzień Pierwszy. Zamieszanie podczas przerwy...

W poprzednim rozdziale:

- Teraz pora na 30 minutową przerwę i wracamy na kolejną część tego niezwykłego dnia… Walki. – Ogłosił Mato przez swój mikrofon.
- Och Gray, zanim przerwali nam rozmowę… Laxus kazał Ci pogratulować od nich i przekazać, że Juvii nic nie jest. – Powiedziałam i znów się uśmiechnęłam do niego pociesznie.
- Dzięki. Teraz, co? Walki? Ciekaw jestem, kto będzie walczył dzisiaj. Myślisz Lucy, że będziesz dzisiaj walczyć? – Zapytał mnie zaciekawiony Gray.
- Szczerze? Wątpię… założę się, że zechcą, aby któreś z nas walczyło z Jurą, a to za duże ryzyko na pierwszy dzień… Zobaczymy, co nam dzisiejsze walki pokażą. - Powiedziałam i machnęłam na nich zachęcająco. - Chodźmy spotkać się z resztą… trzeba skorzystać z przerwy skoro jest, nie? - Pisnęłam podskakując z jednej nogi na drugą. I wyszliśmy wszyscy śmiejąc się.

*.*.*


Na balkonie drużyny Sabertooth.


Pov. Sting

Stałem w szoku zamurowany i nie wiedziałem, co się dzieje… kolejni Dragon Slayerzy? Ale jak? Skoro smoki zniknęły w x777?! Nie mogłem już tego znieść tyle zagadek było wokół mnie odkąd wróciło moje starsze rodzeństwo… do tego budowała się we mnie frustracja z powodu „Smoczych Godów”. Plus dodatkowy wrzód na tyłku… Minerva. Gdy tylko o tym pomyślę czuję niesmak. Odkąd pamiętam ciągle się do mnie klei jakby „czegoś chciała”… jeszcze bardziej, gdy dowiedziała się o „Smoczych Godach”…

„Ugrhh… Co ona sobie myśli, że ją wybiorę? To nie tak działa wiedźmo! A jakby nawet to i tak bym jej nie wybrał, bo jest dla mnie za stara i za brzydka~!” Krzyczałem psychicznie.

Wracając do Lucy i Laxusa… Spojrzałem na ich balkony… Brak jakiejkolwiek żywej duszy tam. Wyszli! To samo zamierzała zrobić moja drużyna. Wziąłem na ręce Lectora i ruszyłem z Rogue za resztą. Ostatnio trzymałem dystans od nich tak jak Rogue… Gdy tak szliśmy w ciszy korytarzem do bufetu mogłem usłyszeć melodyjny głos… „Braciszku… Stingy~”. Rozejrzałem się dookoła siebie i nikogo nie zobaczyłem. Znów go usłyszałem, ale bardziej wyraźniej jakby bliżej.

„Stingy~ jestem w twoich myślach głuptasie… Nie możemy rozmawiać w cztery oczy, dlatego postanowiłam, że to jedyny sposób, w jaki mogę się z tobą skontaktować… Sting nie martw się. Wszystko Tobie w końcu wytłumaczymy, ale to zajmie trochę czasu… tylko nie teraz, teraz nie ma czasu… Bądź cierpliwy. Jestem z Onii-chan i Ojii-chan w bufecie… Wy pewnie także tam podążacie. Tam będziemy mogli, chociaż miech kontakt wzrokowy… Do zobaczenia Stingy~.” To musiała być telepatia. Gdy zakończyła tą myśl do oczu napłynęły mi łzy i groziły upadkiem. Tylko, że to nie były łzy smutku, ale radości… Moja Nee-chan do mnie mówiła i jej głos tak przypominał mi głos matki.

Szybko posadziłem Lectora sobie na ramieniu wytarłem oczy przygotowałem się do biegu.
- Trzymaj się mocno Lector. – Powiedziałem jemu szczęśliwym głosem. Na co rudzielec się uśmiechnął i zasalutował.
- Aye Sting-kun! – Krzyknął i mocno się chwycił mojej kamizelki.
- Sting, co Ty planujesz? – Rogue zapytał mnie marszcząc w błąd brwi.
- Idee zobaczyć Nee-chan i Nii-chan, przekazała mi wiadomość telepatycznie, że są w bufecie… Chcę, chociaż móc spojrzeć im w oczy. – Powiedziałem i wyszczerzyłem się w uśmiech Al’ a Natsu-san.
- W takim razie idę z Tobą, duh. – Fuknął zerkając na Minervę i resztę.
- No to ruszamy! – Pobiegliśmy ile sił w nogach potrącając po drodze Minervę i chłopaków. Którzy wygrażali się za nami.
- A wy, dokąd tak się spieszycie, idioci?! – Wydzierała się za nami Minerva grożąc nam pięścią w powietrzu. Na co zaśmiałem się dalej biegnąc.

Gdy dotarliśmy do bufetu zauważyłem w jednym z rogów przy jednym wielkim stole siedziały dwie drużyny Fairy Tail z dziadkiem, a na około nich gromadzili się pozostali członkowie gildii. Najwidoczniej przyjechali wszyscy, aby ich dopingować. Wśród tych ludzi śmignęły mi przed oczami dwie ładne dziewczyny wyglądające na mój i Rogue wiek. Podbiegły do Lucy-nee i uściskali ją z promiennym uśmiechem.

Lucy także się do nich uśmiechnęła i uniosła głowę jakby wyczula, że na nie patrzę. Zauważyła mnie i Roguea i posłała nam swój piękny uśmiech.
- „Witaj braciszku… Ryos wyrosłeś na przystojnego mężczyznę…” Powiedziała do nas poraź kolejny używając telepatii. Rogue oczy się poszerzyły w szoku i spojrzał na mnie. Ja się wyszczerzyłem i skinąłem głową na niego.
- „L-Lucy-san znasz mnie?” Zająkał się pytając ją i uśmiechając się zakłopotany.
- „Pewnie głuptasie… Twoja mama była osobistą służącą i przyjaciółką naszej mamy. Bawiłeś się ze Stingiem jak byliście mali. Ryos-kun~.” Zachichotała i przeniosła swoje piękne oczy na mnie.
- „Sting pewnie zauważyliście dwie piękne damy u mego boku, prawda?” Zapytała w moich myślach i posłała mi kolejny uśmiech przytulając obie dziewczyny. Obie spojrzały w naszą stronę i uśmiechnęły się nieśmiało ukazując niewinny rumieniec. Od razu w moich myślach chciałem krzyczeć „Kawaii~!”. Najwidoczniej Lucy-nee to usłyszała i zachichotała. Nie mogłem powstrzymać uśmiechu… nie obchodziło mnie nawet, że Minerva warczała na nas i kazała nam się ruszyć do naszego stolika.
- „Rogue-kun miej oko na Sting-kuna dla Lucy...” Usłyszałem perlisty i dość nieśmiały głos w mojej głowie. Spojrzałem w stronę Nee-chan i zobaczyłem koło niej nieśmiało spoglądająca na Rogue różowowłosą ładną dziewczynę. „Rogue na pewno ma na niego oko Meredy… Prawda Ryos~?” Tym razem to był głos mojej Nee-chan. Trzymała dłonie na ramionach dwóch dziewczyn i patrzyła na nas. Najwidoczniej mogły nas słyszeć i także z nami rozmawiać dzięki magii telepatii mojej siostry.
- „Lucy-san błagam, mów mi Rogue… i na pewno będę miał oko na twojego Stingy’ego~.” Drażnił się spoglądając na mnie, co wywołało chichot u trzech dziewczyn. Ale najbardziej mnie ogłupił chichot jednej osoby… Wyróżniał się wyjątkowo… Przynajmniej dla mnie. Chichot delikatny jak powiew letniego wiatru w słoneczny dzień… Drobnej dziewczyny o krótkich białych włosach i błękitnych oczach niczym wody oceanu.
- „Co się dzieje Smoczku~? Przyglądasz się Lisannie od kilku minut… Ładna jest, prawda~?” Zachichotała Lucy tuląc rumieniącą się dziewczynę.
- „Och, Hm… Przepraszam. Tak jest urocza…” Powiedziałem i poczułem, że moje policzki robią się ciepłe.
- „Dziękuję za komplement Sting-kun…” Usłyszałem jej głos. Zarumieniłem się na to. I podświadomość mnie uderzyła. Spojrzałem na Rogue i rozszerzyły nam się oczy. Powiedzieliśmy bezgłośnie do siebie „MATE” i „Smocze Gody”. Tak czuję to.
- „Nooo… nareszcie chłopcy załapali, kim jesteście dla nich moje drogie…” Lucy żachnęła się do Lisanny i Meredy. Na co obie się zachichotały i przytuliły ją czule.


Pov. Lucy

Żachnęłam się uroczo i przytuliły mnie obie, spojrzałam na dwa tępe smoki stojące nieopodal nas. Dopiero się zorientowali, że moje obie przyjaciółki są ich „MATE”, których nie mogli tak długo znaleźć. Zauważyłam, że podążają w naszą stronę przełknęłam ciężko ślinę i zaczęłam się denerwować. „Co ci idioci wyprawiają?! Chcą wszcząć burdę jak Szable się kapną?!” Pomyślałam nerwowo.

- Dziewczyny oni idą tu… Nie denerwujcie się. – Powiedziałam próbując zachować zimną krew. W końcu to mój brat i jego przyjaciel z dzieciństwa, nie?
- Dobrze Lucy, ale sama cała drżysz… - Zachichotała nerwowo Meredy.
- Absolutnie! Ja? Przewidziało ci się. To w końcu mój mały braciszek Stingy~. – Zachichotałam.
- Czyżbym słyszał rozmowę o mnie~? – Zapytał Sting podchodząc do nas z głupkowatym uśmiechem na twarzy i zarzucił mi niedbale reket na ramiona, a za nim stał zarumieniony Rogue nieśmiało zerkając na Meredy, która się także rumieniła. „Ot dobrali się noo… jedno nieśmiałe i drugie takie samo… Sheesh…” Przewróciłam oczami i zaśmiałam się kręcąc głową w niedowierzaniu. Delikatnie pchnęłam Meredy w stronę Rogue. Niestety, ale czasami jest niezdarna i potknęła się, ale Rogue tam był w porę i znalazła się w jego ramionach oblana rumieńcem, gdy to zauważyła. To wywołało u mnie uśmieszek i spojrzałam na Stinga, który się mi przyglądał razem z Lisanną. Posłałam im zdziwione spojrzenie.
- Co? – Zapytałam jakbym nie wiedziała, o co chodzi. Oni się chytrze do mnie uśmiechnęli.
- Niezłe zagranie Nee-chan/ Lucy-chan. – Powiedzieli oboje w tym samym czasie. Co wzbudziło śmiech u mnie oraz Natsu, Mirajane i Laxusa, którzy oczywiście od samego początku obserwowali nas. Za to Sting i Lisanna spojrzeli na siebie i ich spojrzenia zamknęły się, co wywołało u obojga szkarłatny rumieniec i natychmiast odwrócili wzrok od siebie. Uśmiechnęłam się na to „Kolejni…Tym razem Tsundere…” Pomyślałam i pokręciłam głową.
- Lucy-san, Ty wiedziałaś od samego początku o tym, prawda? – Zapytał zakłopotany Rogue pomagając Meredy stanąć na nogi. Spojrzałam na niego niewinnie.
- Ale, o czym Rogue-kun? – Zapytałam go i uśmiechnęłam się.
- O tym, że Meredy i Lisanna są naszymi „MATE” i że jesteśmy w trakcie „Smoczych Godów” i … - Został odcięty, ponieważ wkroczyła szalona Minerva.
- Co wy tu do cholery robicie z tymi Wróżkami?! Wołam was od ponad 5 min., a Wy w najlepsze sobie gawędzicie z tą… - Rzuciła łaskawie na mnie okiem i się skrzywiła. Z powrotem odwróciła się do chłopców. – Blond cizią otoczoną muchami. – Dokończyła swój wywód do Stinga i Rogue.

Usłyszałam gardłowe warczenie od nich oraz od Natsu i innych Dragon Slayerów. „Cisza… Nie róbmy sobie problemów, jesteśmy poza areną!” Upomniałam ich telepatycznie. Wszyscy przestali.

- Jak śmiesz tak odnosić się do członka Rady Magicznej, Bezczelna Dziewucho! – Odezwał się oburzony Jii-chan. Gdy tylko to wypowiedział innym magom poza naszą gildią opadły szczęki. W tym Sabertooth. Posłałam Minevrze spojrzenie spode łba i niecny uśmieszek.
- I co Ty na to Wiedźmo~? – Syknęłam do Niej dając jej błyśniecie mrożące krew w zydlach nawet najodważniejszym. Gdy tylko odwróciła się do mnie tyłem, aby odejść i postawiła pierwszy krok naszła mnie ochota, aby jej dogryźć, bo widziałam jak patrzy na Stinga. Stara purchawa~. – I jeszcze jedno… Sting nie wybrał Cię na jego „MATE”. A jego matka na pewno by nie zaakceptowała kogoś takiego jak Ty~! – Zaćwierkałam zadowolona z siebie krzyżując ręce pod piersiami. Ona odwróciła się nagle i spojrzała na mnie z chęcią mordu.

Pchnęłam natychmiast Lisannę i Meredy do chłopców i nakazałam im, aby się oddalili najdalej jak to tylko możliwe. Za to Erza, Gray, Wendy, Natsu, Gajeel, Laxus, Juvia i Erik stanęli przede mną jak mur ochronny.
- Tylko ją tknij… - Syknął Erik.
- A my się nie zawahamy… - Warknął Gajeel.
- … rozszarpać twego przeklętego gardła naszymi kłami… - Smoczy ryk wydobył się z całej ósemki stojącej przede mną.

Widziałam jak cały bufet zamarł widząc całe zajście. Sting z Roguem z ogromnymi oczami w szoku trzymali w objęciach przerażone dziewczyny… Najwidoczniej nie wiedzieli, co się dzieje.


Pov. Sting

Stałem tak trzymając przerażoną Lisannę i nie wiedziałem, co się dzieje. Wszyscy, dosłownie wszyscy patrzyli na to, co się dzieje. Spojrzałem na Lisannę. Akurat trafiłem na moment, w którym przyglądała się mi z lekkim rumieńcem i błyszczącymi oczami. Nie mogłem oderwać od niej oczu.

- Sting-kun? – Wyrwał mnie z tego transu jej delikatny głos.
- Um-uh… Tak, co jest Lis-chan? – Zapytałem ostrożnie i lekko się do niej uśmiechnąłem.
- Nie martw się o Lucy-chan. Ma u swego boku ośmiu Dragon Slayerów. – Powiedziała i uśmiechnęła się do mnie. To mnie zszokowało… myślałem, że oczy wyjdą mi z oczodołów jak mi to powiedziała.
- O-ośmiu? – Powtórzyłem za nią, ale tym razem w formie pytania. Ona skinęła głową i zachichotała.
- Tak Sting-kun… Ci, co stoją przed nią są Dragon Slayerami I lub III generacji. – Tym razem odpowiedziała mi Meredy stojąca blisko nas z Roguem.
- Ale jak to możliwe Meredy? – Zapytał zaskoczony Rogue. Ona za to pokręciła głową.
- Niestety Rogue-kun nie mogę powiedzieć. Tylko Lucy-chan może wam to wyjaśnić. – Powiedziała i uroczo się uśmiechnęła do Rogue, co spowodowało u niego wykwit rumieńca na policzkach. Spojrzeliśmy wszyscy na sytuacje między Nee-chan i Minervą. Och, gdy tylko sobie przypomnę wygląd twarzy Minervy, gdy Lucy-nee powiedziała jej, że nie chcę jej… Śmiać mi się chce.

W końcu to prawda… nie chce jej. „Odkąd zobaczyłem Lisannę z Nee-chan coś powiedziało mi, że to ONA. Ona jest moją „MATE”, moją Bratnią. Tylko czy ona zechce mnie tak jak ja chcę ją? Smok ma tylko jedną miłość i to do końca. Tak mi wyjaśniła Weisslogia. Głupia Minerva~… Gdyby się nie wpakowała w naszą rozmowę może bym się czegoś dowiedział od Nee-chan. Ech…” pomyślałem.

Słuchałem uważnie.

- Za atak na członka Rady grozi dożywocie bądź kara śmierci. - Z tłumu wyszedł Doranbolt z Laharem.
- Czy chcesz ryzykować honor swojej gildii, a także życie? – Zapytał Lahar poprawiając swoje okulary. Minerva skrzywiła się na Lucy i odwróciła się do Lahara twarzą i skłoniła się.
- Oczywiście, że nie… Honor mego Ojca i gildii jest mi ważniejszy. O Życiu nie będę wspominać. – Powiedziała i odeszła do Orgi i Rufusa, którzy do tej pory stali oszołomieni tym, co się stało.
- Lucy-san wszystko dobrze? – Zapytał Doranbolt moją siostrę, która się uśmiechnęła w podziękowaniu do niego.
- Wszystko w porządku Doranbolt-san nic mi nie jest, a jakby coś to bym sobie z nią poradziła… Przecież wiesz. - Powiedziała tonem małego dziecka i uroczo nadymała policzki. Co rozbawiło jego i członków Fairy Tail.

- Cała Lucy-chan~! – Zachichotała Lisanna z Meredy. Na co my się uśmiechnęliśmy. Lector wleciał w ramiona Lisanny. A Frosh siedziała już u Maredy.
- Lis-chan jest moja Sting-kun~! – Wymruczał, gdy Lisanna drapała go za uchem. Miał błogi uśmieszek na pyszczku i rozpływał się w jej ramionach.

„Skubany rudzieelec~!” Krzyknąłem w myślach przymrużając na niego oczy. Zauważył to i pokazał mi język i dalej się tulił do piersi Lisanny. „No niee~ tego to za wiele… Chwila, moment! Czy ja jestem zazdrosny?! Tak, to musi coś znaczyć…”

- Fro myśli, że Mer-chan jest śliczna. – Powiedziała Frosh rumieniąc się i tuląc się do obfitego dekoltu Meredy. Na co dziewczyna się usmiechnela do Exceeda tuląc go w ramionach.
- Masz na imię Frosh, prawda? Exceedy z naszej gildii mówiły nam o was. Jesteś urocza także. – Skomplementowała ją także.
- Właśnie, a propos Exceedów… - Zaczął Rogue obejmując ją ramieniem w talii. „Od kiedy on zrobił się taki śmiały?!” Pomyślałem w niedowierzaniu na to, co widziałem. – Czy Lucy-san ma także Exceeda? – Zapytał ją lekko się uśmiechając. Znów ukazał się na jej twarzy rumieniec i skinęła głową.

- Candy-chan~! – Lisanna zawołała. Zastanawiałem się, kogo woła. Nagle przyleciało...  9 Exceedów. „D-dziewięć?!” Krzyknąłem psychicznie. Pierwszy raz na oczy widziałem taką liczbę Exceedów w jednej gildii. Gdy mieli trzy to wydawało mi się, że to dużo, ale teraz… Wow!

- Yo Happy, Lily, Charle-chan! – Przywitał się Lector nagle wyskakując z ramion Lis-chan. Wiedziałem, że niebieski jest Happy i był Exceedem Natsu-san, Lily jest Gajeel-san, a Charle jest Wendy-chan. Zostały jeszcze pozostałe sześć. Podeszły do trójki wymienionych dwa Exceedy jeden blado żółty i gdyby była biała byłaby kopią Charle, a drugi w kolorze północnego nieba. Ze znamionami pod prawym okiem, wyglądały jak bliźniaki dzięki temu.
- Charle-nee, kto to jest? Pachnie znajomo. – Zapytała słodko kotka ze znamieniem gwiazdki pod okiem. Gdy drugi stanął obronnie przed obiema.
- Nie zbliżaj się do mojej Onee-chan i Imouto. – Warknął na Lectora, który podchodził do nich.
- Sora! BAKA NEKO! Lector jest przyjacielem~! – Lisanna skarciła czarnego Exceeda ze znamieniem malej błyskawicy pod prawym okiem.
- Wiem, że on jest Exceedem brata Laxus-san, ale musze chronić moje siostry… - odpowiedział zranionym głosem.
- Jak na razie to jesteś zaborczy nie ochronny, DUH… - Fuknął Lector krzyżując łapki na brzuszku. To było zabawne do oglądania.
- Czyli Sora… - Podszedłem do nich i ukucnąłem. – Jesteś Exceedem mojego Onii-chan? A Kim jest ta śliczna kotka obok Ciebie? – Zapytałem wskazując na blado żółtą kotkę, która trzymała za lapie Charle.
- Aye Sting-san! Ona jest moją Imouto. Mimo że Candy i ja jesteśmy bliźniakami. – Powiedział i pokazał ogromny uśmiech na jego pyszczku.
- Candy-chan jest Exceedem Lucy. – Podszedł bliżej nas Lily splatając z Candy ogony, chociaż jego wyraz twarzy był poważny i łapki miał skrzyżowane. Spojrzałem jeszcze raz na nią. Była urocza i naprawdę wyglądała jak cukiereczek. Doskonale imię dla niej.
- Sting-san? Czy coś się stało, że się mi tak przyglądasz? – Zapytała lekko speszona z lekkim rumieńcem.
- Mówiłaś, że Lector pachnie znajomo Tobie… Dlaczego? – Zapytałem.
- Tak, Fro także jest ciekawa. – Pisnęła Frost. Obróciłem się i zauważyłem za sobą Rogue z Meredy i Lisanna. Frosh wyskoczyła z ramion dziewczyny i podbiegła do boku Lectora.

- Widzisz Sting… - Zaczęła Charle. Skupiłem swoją uwagę na niej. – Nasza trójka tak jak Laxus i Lucy szukaliśmy naszego brata, który został wysłany razem ze mną na Earthland przez animę, gdy byliśmy jeszcze jajkami… Matka powiedziała, że ma on zablokowana pamięć i nie wie o nas tak jak ja miałam poki nie dowiedziałam się o Candy i Sorze. Lucy odblokowała mi pamięć. I najwidoczniej Candy ma, jakiej podejrzenia Sting. Posłuchaj… 29 czerwca Lucy miała napływ wspomnień dramatu, który was rozdzielił i ogólnie o Tobie… najwidoczniej Lady Layla miała w tym jakiś ukryty cel, aby nie odblokowywać jej wszystkich wspomnień. Wracając do tematu… Byliśmy wszyscy wtedy w gildii…siedzieliśmy i rozmawialiśmy o przeznaczeniu Meredy i Lisanny zapisanym w Gwiazdach, które odczytałam z Lucy. I od tego się zaczęło… szepnęła „Czuję, że już jestem blisko ciebie braciszku…” siedziała jak w transie wpatrzona w pustą przestrzeń podczas przekazywania nam kolejne litery Twojego imienia… to nas bardzo zaskoczyło, gdy zorientowaliśmy się, co będzie wyjść z tych liter, także zmartwiło… jej stan. Miała puste oczy i łzy ciekły jej kaskadami. Gdy się otrząsnęła i wzięła kartkę, na której zostało sklecone Twoje imię z liter, które nam podała… I jakby coś w jej umyśle pękło… bariera. Zaczęła mówić pełne Twoje imię i nazwisko, Twoją datę urodzenia i wydarzenie, kiedy zniknąłeś bez śladu. Myśleliśmy, że biedna oszaleje krzyczała zbolałym głosem Twoje imię jakby miała nadzieję, że ją usłyszysz… padła na kolana, a później straciła przytomność. – Powiedziała wszystko mi, co muskałem wiedzieć i spojrzała na mnie. – Oni obrali sobie pewien cel…, aby cię odnaleźć, ale resztę ci powie Lucy z Laxusem. My tak samo mamy cel… odnaleźć naszego brata. Candy… jak mówiłam ma podejrzenia… Większa cześć, czyli Sora i Candy są z Laxusem i Lucy wiec być może Lector… Tak znajomo pachnie do tego nasz ojciec był czarny i miał szkarłatne łaty. – Charle odwróciła się do Lectora, który stał jak porażony tym, co usłyszał. – Lector, Przykro mi… Wiem, że to może być szok dla ciebie. Ale jak już mówiłam ja także miałam zablokowaną pamięć na to wszystko…, ale jak Lucy odblokowała mi ją napłynęły wspomnienia o plączącej matce w ramionach ojca… stali nad czterema jajami i to były nasze jaja. Dwoje z nas wylądowało tu na Earthland, a dwoje zatrzymało się w czasoprzestrzeni, czyli… Sora i Candy. – Powiedziała smutno do niego z opuszczoną głową nie chcąc pokazać łez, które napłynęły jej do oczu.

- Czekaj… 29 czerwiec? Sting to nie wtedy, co… - Mówił do mnie Rogue trochę w szoku, ale przerwałem jemu.
- Tak… Usłyszałem Lucy, skrawki wspomnień wracały. Ale nadal jest wiele rzeczy, których nie wiem. - Westchnąłem ciężko i spojrzałem na Lectora i inne Exceedy. Tulił się do pozostałej trójki jego rodzeństwa i beczał. Uśmiechnąłem się na to.

Usłyszeliśmy gong. Czyli czas, aby wrócić na arenę. „Jak mi się nie chce…” Pomyślałem i podeszłemu do Lisanny.
- Niestety musimy wracać. – Powiedziałem i się skrzywiłem w niesmaku na myśl o spotkaniu z Minervą. – Uważaj na siebie. - Powiedziałem czule, ponieważ czuje chęć chronienia jej i opieki. I położyłem dłoń na jej delikatnym, zaróżowionym policzku.

„Nie chcę, aby jej się krzywda stała. Może to, dlatego że jestem smokiem, a ona moją „MATE”? Mam chęć, aby pokazać jej, że jestem w stanie ją chronić i wszystko, aby mnie wybrała, nie wyobrażam sobie jej z innym samcem. Nie! Nigdy, Ona jest Moja! Ugrh… Zaborczy jestem… Kolejny instynkt smoka…” Warknąłem ostatecznie w myślach.

- Nie martw się o mnie… Nic mi nie będzie. Powodzenia Sting-kun. –Pogładziła mnie po lewym policzku, a następnie stanęła na palcach i cmoknęła mnie w policzek. Odeszła z Meredy i Exceedami do reszty ludzi z gildii Jii-chan. Ja przez chwile stałem jak zamrożony. Gdy przypomniałem sobie, co się właśnie stało zarumieniłem się wściekle i powoli podniosłem dłoń, aby dotknąć miejsca na policzku gdzie Lisanna złożyła szybkiego buziaka przed odejściem. Nie wytrzymałem i ryknąłem ze szczęścia. Co wywołało śmiech u Rogue, który także się rumienił.

-„Czyżby nasz mały braciszek się zakochał~?” Usłyszałem drażniące dwa glosy. Kobiecy i męski. To była Lucy-nee i Laxus-nii drażniąc mnie.
-„Nee-chan~, Nii-chan~!” Żachnąłem się w myślach na nich jakbyśmy byli dziećmi. Co spowodowało w rzeczywistości śmiech tej dwójki. Gdy teleportowali się. Także wyszedłem z Roguem i naszymi Exceedami.

„Walki… Czas zacząć!” Myślałem podekscytowany.



*.*.*



C.D.N.



czwartek, września 11, 2014

Rozdział 43. Dai Matou Enbu - Dzień Pierwszy cz. 1.

W poprzednim rozdziale:

Stanęliśmy zwarci na balkonie i słuchaliśmy jak Mato dynio twarzy facet, tłumaczył zasady w eliminacjach. I tak jak mówiłam do Eliminacji przystępuje 118 drużyny i tylko 8 przejdzie dalej. Gdy zakończył dałam znak Laxusowi, który stał z jego drużyną na balkonie obok naszego, lekkim skinieniem głowy i gdy Mato dał sygnał startu i ukazały się schody w tedy jakby czytali mi w myślach wszyscy chwycili się mnie, a ja teleportowałam nas na miejsce mety, aby spotkać tam Mato, który był nie mało zszokowany naszym nagłym pojawieniem się.

- Witaj Mato~. – Przywitałam go. On zadrżał. – Dlaczego jesteś taki przestraszony? Nie ma powodu do obaw po prostu biorę udział w eliminacjach wraz z moja gildią. – Zaśmiałam się wskazując na moją drużynę, która się także uśmiechnęła do niego.

„Wasza Kolej Onii-chan…” Posłałam informację w eter.

- W t-takim razie g-gratuluję Fairy Tail jesteście pierwsi. – Zająkał się. – Możecie odejść i odpocząć. Widzimy się jutro o 11 na rozpoczęciu pierwszego dnia. – Powiedział wskazując nam drzwi.

Zamykając za nami drzwi zauważyłam drużynę Laxusa stojąca już przed Mato...


*.*.*


Następnego dnia, Pierwszy dzień Dai Matou Enbu.


Pov. Lucy

Czekaliśmy, jako Drużyna A i B w naszej poczekalni i nasłuchiwaliśmy wiwatów i dopingów dochodzących z trybun. Gdy nagle usłyszeliśmy głos spikera.

- Jest godzina 11.00~! To czas, aby zacząć Tegoroczny Turniej! Co roczne Wielkie Święto Magii! Dai Matou Enbu~! – Można było usłyszeć się głos dochodzący z lacrimy. – Będę na bieżąco relacjonował wydarzenia. Nazywam się Chapati Lola. Mam zaszczyt towarzyszyć poprzedniemu członkowi Rady. Yajima-san dołączył do nas rok temu, jako Komentator. Dziękujemy Ci za twą obecność.
- Cała przyjemność po mojej stronie. – Odpowiedział Yajima-san. Staruszek w czepce kucharskiej i wąsikiem pod nosem.
- Jako gość podczas pierwszego dnia towarzyszyć nam będzie panna Fiore, Jenny Realight z gildii Blue Pegasus. – Przedstawił kolejną osobę Chapati.
- W tym roku na pewno wygramy, miejcie się na baczności~! – Zapiszczała podekscytowana dziewczyna machając do tłumów z boksu sędziowskiego.

- A teraz pora, aby przedstawić 8 drużyn, które przeszły eliminacje oraz ich zawodników. – Zaczął Yajima-san.

- Oto, jako pierwsi na 8. Miejscu Wściekli niczym psy z piekieł szatana – Quatro Cerberus. – Kiedy tylko Chapati ogłosił, weszła piątka mężczyzn wiwatujących i prężących się w różne strony. – Bacchus, Rocher, Nobarly, Yaeger, War Cry, Semmes.
- Następnie nadchodzą zdobywczynie 7. Miejsca Typowa kobieca gildia. Tańczące na samym dnie głębin oceanu. Dziewczyny z Mermaid Heel. - Następnie wyszły ładne dziewczyny, na co większa cześć męskich kibiców z Naszej gildii padła na posadzkę trybun z krwotokiem z nosa. Co wywołało u mnie *Facepalm*. - Kagura, Arania Web, Beth Vanderwood, Millianna, Risley Law.- Chapati wymienił członków drużyny ich gildii. Gdy usłyszałam imię Millianny oczy mi się poszerzyły i spojrzałam na Erzę, a ona się do mnie uśmiechnęła i skinęła głową. Ulżyło mi, ponieważ ta dziewczyna, którą poznałam w Rajskiej Wieży znalazła swoje miejsce.

- Kolejne tym razem 6. Miejsce zajęli Raven Tail. - Gdy weszli na arenę zawarczałam na ich widok w lacrimie… Bałam się tylko żeby Jii-chan wytrzymał to jakoś... Natsu złapał mnie za reket uspokajająco.
- 5. Miejsce zajęli Błyszczący w świetle reflektorów, Gwiazdy… Blue Pegasus. – Wkroczyli na arenę cali błyszczący jak zawsze. - Ren, Hibiki, Eve, Ichiya i ich przebrany przyjaciel w niebieskim stroju królika. – Przedstawił ich Yajima-san, a Jenny zapiszczała z zachwytu. 
„Oni się nigdy nie zmienią…” pomyślałam i kropla potu w stylu anime zsunęła mi się po skroni. Po tym zerknęłam na moją lewą stronę gdzie stała Erza, ale biedna na widok Ichiyago kuliła się za Jellalem. Było mi jej szkoda. Mnie samą także przerażał.

- Na 4. Miejscu zakwalifikowała się gildia o nazwie Lamia Scale~! – Z tym jak Chapati powiedział ich nazwę gildii, weszli dumnie. – Na czele kroczy Jeden z Dziesięciu Świętych Magów Jura Neekis, za nim Lyon Vastia, Chelia Blendy, Toby i Yuka. - Wymienił członków ich drużyny. Gdy weszli można było usłyszeć wrzaski i narzekania ich Mistrzyni, dlaczego to tylko 4. Miejsce.
- Czas na 3. Miejsce… Hmm To dziwne i to bardzo…Hehe Czyżby nasi Mistrzowie podupadli? Tak na 3.Miejscu są Sabertooth~! – Wykrzyczał Chapatia, a my nie wyrabialiśmy ze śmiechu słuchając jego komentarza. Spojrzeliśmy w Lacrimę próbując opanować śmiech. Widzieliśmy dumnie wkraczających na arenę członków drużyny Sabertooth. – A oto przodem kroczy ich panienka Minerva córka Mistrza gildii, za nią Twins Dragon Slayerzy Sting i Rogue oraz Rufus i Orga. - Przedstawił ich Chapati.


Pov. Sting

Weszliśmy na arenę. I starałem się nie okazywać zaskoczenia, gdy usłyszałem, że wylądowaliśmy na 3. Miejscu. 

„Ale jak to w ogóle możliwe skoro według magii Rufusa powinniśmy być na 1. Miejscu. W ogóle czy gildia Ojii-chan dostała się?” Pomyślałem i rozejrzałem się po arenie. Nie było po nich śladu, ale na trybunach z miejscami vip Fairy Tail widziałem uśmiechającego się Jii-chan i tłum wiwatujących ludzi. „Czy to w ogóle możliwe, że oni…?” Pomyślałem i podrapałem się po głowie.

- Rufus, co się stało?! Mówiłeś, że będziemy pierwsi!- Krzyknąłem do tego przeklętego przebierańca.
- Tak powinno być! Nie wiem, co się stało… - bronił się rozkładając bezradnie ramiona.
- Tsak… zawiodłeś… Ty i ta magia pamięci… - fuknął Orga na Rufusa. Za to panienka nie odzywała się ani słowem. Nagle spiker odezwał się ponownie.

- Kolejne i 2. Miejsce zajmują… to się nazywa niespodzianka~! Czyżby Wróżki jednak polecą w tegorocznym turnieju ku górze? Tak, tak! 2. Miejsce! Fairy Tail B~! – I wytrzeszczyłem oczy, gdy to zobaczyłem. Na czele drużyny szedł Nr. 2 Święty Mag jeden ze „Smoczego Rodzeństwa” – Pozwólcie, że przedstawię Wam członków tej drużyny: Gajeel Redfox, Juvia Lockser, Nr.8 ze Świętych Magów Jellal Fernandes, Mirajane Strauss oraz Nr. 2 wśród Dziesięciu Świętych Magów…, mimo że nie wiadomo nam, kim jest naprawdę to widać, że jest uwielbiany przez ludzi wraz z jego siostrą. – Usłyszałem komentarz i przyjrzałem się jemu uważne… naprawdę nie sądziłem, że Fairy Tail ma takich ludzi w zanadrzu.

- To niesamowite Czterech Świętych magów w jednej Gildii wraz z ich Mistrzem Macarovem Dreyarem. Niedawno dowiedzieliśmy się, że Jellal Fernandel został uniewinniony przez Radę, ponieważ odnalazły się dowody na to, że jest niewinny tego, o co był oskarżony. – Wyjaśnił Yajima-san.
- Nieźle się dorobili, nie? „Smocze Rodzeństwo” i jeszcze innych dwóch Świętych w gildii. Mają wróżki fart… i tyle. – Powiedział Rufus stojąc koło mnie i uśmiechając się złośliwie na nich.
- Jesteś po prostu zazdrosny i tyle … Rufus~. Spaprałeś robotę, a teraz próbujesz odbić się, co? – Zaśmiałem się z niego strącając jemu kapelusz z głowy.
- Cicho… została jeszcze jedna drużyna. – Uciszyła nas Minerva. Ach, tak prawda… Sam byłem ciekaw, kto jest na pierwszym miejscu.

- A teraz… Ludzie oto drużyna, która zajęła 1. Miejsce! To na nich tak czekaliście w zniecierpliwieniu! To was zaskoczy na maxa… Ta drużyna pobiła wszelki rekord czasowy! Sabertooth mogą mieć rekord trzech minut, ale nie mogą się równać z 15 czy 5 sekundami. Tak ten zespól przybył na metę w 5 sekund po wystartowaniu eliminacji. To nie wiarygodne~! – Gdy to powiedział nagle zapadła cisza na arenie i trybunach… 
„On zatruje, prawda?” Zadałem sobie to pytanie w duchu będąc w szoku. – … A teraz przed wami… ta oto drużyna… Fairy Tail A~! – Wykrzyczał dokładnie i wyraźnie nazwę drugiej drużyny gildii dziadka. 

„Niemożliwe…!” Tylko to przychodziło chyba wszystkim nam do głowy, gdy oczy miałem jak spodki od filiżanek.

 Spojrzałem na tunel prowadzący na arenę i wyłonili się… Na czele tak jak w drużynie B szedł Święty Mag i dalej reszta drużyny. Natsu-san tak jak Gajeel-san niósł sztandar z godłem gildii. – Przed wami członkowie drużyny A.: Natsu Dragneel, Gray Fullbuster, Wendy Marvell, Erza Scarlet oraz Nr. 1 wśród Dziesięciu Świętych Magów…, ale~ Chwileczkę coś się dzieje… zdjęła kaptur z głowy … czyżby chciała nam pokazać swoją twarz? – Chapati relacjonował krok po kroku. Gapiłem się jak inni i nie odrywałem wzroku. Miała piękne długie blond włosy ze złoto-srebrnymi pasemkami i różowymi końcówkami związane wstążką w wysoki koński ogon. – Ale spójrzcie ludzie~! To samo robi jej brat… Czyżby to dziś?! Tak to dziś! Dziś jest ten wielki dzień, kiedy dowiemy się, kim naprawdę są „Smocze Rodzeństwo”~! – Wykrzyczał do mikrofonu podekscytowany tak samo jak wszyscy, Chapati. Zauważyłem, że jej brat miał podobny odcień włosów, krótkie może na długość były jak moje i kolczaste blond ze złoto-srebrnymi pasemkami. 

"Musze wiedzieć, Kim są… Czuję, że ich znam. I... pachną tak znajomo." Pomyślałem i tym razem posmutniałem.


Pov. Lucy

Laxus stanął koło mnie i także zdjął kaptur. Moje długie włosy związane w wysoki koński ogon rozsypały się na płaszczu i zaczęliśmy rozwiązywać sobie nawzajem maski uśmiechając się do siebie. 

„Na trzy. Raz…Dwa… Trzy…” Odliczaliśmy razem w myślach. I zdjęliśmy sobie maski z twarzy i stanęliśmy twarzą do trybun machając do ludzi i uśmiechaliśmy się. Zapadła cisza wśród tłumów jedynie Nasza gildia się cieszyła i wiwatowała.

- Chyba ich zaskoczyliśmy Onii-chan… - zachichotałam się do Laxusa, na co on uśmiechnął się do mnie.
- T-to niesłychane… Przez ponad trzy lata nie było mowy o nich, a teraz… Wnuki mistrza gildii Fairy Tail wracają po tych wszystkich latach nie obecności w wielkim stylu…! – Wykrzyczał Chapati do mikrofonu. – To szokujące~! Niesamowite…
- Tak Chapati, zgadzam się… To niesamowite widzieć tą dwójkę całą i zdrową po ponad trzech latach nieobecności... – Powiedział Yajima-san i widzieliśmy jego uśmiech skierowany do Nas na Lacrimie. My także uśmiechaliśmy się do niego i posłałam jemu całusa. Co spowodowało ze staruszek zarumienił się lekko. – Hehe… Miło was znów widzieć. Gratuluję wam dzieciaki hucznego powrotu i nie niepokójcie więcej w ten sposób dziadka oraz Gratuluję Makki tak zdolnych i silnych wnuków. Przewyższyli nawet Ciebie hehe… - Zaśmiał się Yajima-san. Spojrzeliśmy na Trybuny Fairy Tail i zobaczyliśmy dumnego dziadka i…

- Onii-chan widzisz to, co ja?! – Szarpnęłam Laxusa za rękaw szeptając. I spojrzał w tym samym kierunku, co ja wcześniej, a tam na barierce koło dziadka siedziała zadowolona Mavis i przybierała w powietrzu nogami dopingując Fairy Tail.
- To tu się wymykała, co roku przez trzy lata … - Zaśmiał się do mnie i pomachaliśmy do nich.

- A teraz mam jedno małe pytanko… jak mamy was nazywać…? Ponieważ dla Rady i w tygodniku „Czarodziej” byliście znani, jako „Smocze Rodzeństwo” Selena i Samuel – zapytał Chapati.
Zaczęłam mówić bez pomocy mikrofonu.

- Niee Lola, Rada zna Naszą prawdziwą tożsamości... Pozwól, że nas przedstawię do wszystkich… Jestem Lucy Selene Heartfilia-Dreyar jestem młodszą siostrą tego oto tu stojącego przy mnie Laxusa Samuela Heartfilii-Dreyara. – Powiedziałam wskazując na Laxusa i dumnie się uśmiechnęłam. Przytulił mnie i odszedł do swojej drużyny. A ja stałam z Natsu i resztą dumnie i uśmiechając się do przyjaciół z Lamia Scale i Blue Pegasus, którzy także oddawali mi swój uśmiech mimo ich zaskoczenia. Millianna zostawiła swoją drużynę i podbiegła do mnie i uściskała mnie mrucząc w zadowoleniu, że mnie widzi.


Pov. Sting

Nie mogę uwierzyć własnym oczom ani uszom, chociaż mam te zmysły bardzo dobre… jeszcze niedawno się martwiłem, że ich nie zobaczę, a dziś okazuje się, że wrócili po trzech latach nieobecności.

„Słyszałem o ich wyczynach przez ostatnie niecałe trzy miesiące odkąd zostali Świętymi. Alee… Laxus już wcześniej był potężnym magiem „S” klasy w Fairy Tail, a co z Lucy? Jak silna ona jest teraz? I chwila, czy ona nie była magiem Gwiezdnych Duchów jak Yukino?” 

Nagle wyrwał mnie z zamyślenia głos Orgi.
-  No, no…, co za niespodzianka… Ta blondi… Mhm.. Jeszcze piękniejsza niż była wcześniej… do tego silna, dobry materiał na Moją kobietę. – Zarechotał gburowato. A we mnie aż zawrzało. 

„Jak on śmie mówić tak przy mnie o Mojej Nee-chan?! Nie pozwole by nawet palcem ją tknął...” Pomyślałem zaciskając pieści. Gdyby nie Rogue myślę, że bym się na niego rzucił.
-  Sting nie warto… On nawet nie wie, że to Twoje rodzeństwo… - szepnął mi do ucha…, gdy szliśmy już na balkon Sabertooth gdzie czekali na nas Lector i Frosh.

-  A-ale jak to możliwe, że oni tak szybko dotarli do mety… - jąkał się Rufus oglądając się na Nas szukając odpowiedzi, gdy byliśmy już na balkonie.
- Tylko popatrz, a się dowiesz… - powiedziała tajemniczo uśmiechając się Minerva wskazując na Drużyny z Fairy Tail. Lucy z Laxusem uśmiechnęli się do siebie porozumiewawczo. Lucy chwycili jej zawodnicy i tak samo Laxus został chwycony przez swoich. Nagle zniknęli z areny, aby po chwili pojawić się na ich balkonach. Nam tylko oczy wyszły na wierzch.

Stojący koło mnie Rogue spojrzał na mnie i powiedział.
- Widać, że są zgrani, jako rodzeństwo… a i od Lucy zawiało mi zapachem mojego Skiadruma i nie wiem nawet, dlaczego… - powiedział pocierając brodę w zamyśleniu. Wciągnąłem resztki zapachu w powietrzu i wyczułem Lucy i Laxusa… Truskawki i wanilia a także Ananas i wanilia. Ale chwila… pociągnąłem jeszcze raz nosem. Oboje mają także na sobie zapach… Weisslogia! 

Jak to możliwe?!” Panikowałem, ale na szczęście uspokoiłem się szybko, aby nie pokazać tego przed Lectorem.

- Sting-kun! Widziałeś? Widziałeś? Są niesamowici… Sting-kun chcę ich poznać~! – Skakał dookoła moich nóg. Wziąłem go na ręce i szepnąłem mu do ucha.
- Nie wydaj nas Lector. Panienka i reszta nie mogą tego wiedzieć, że ich znam. Ok? To nasza tajemnica. – Powiedziałem i wyszczerzyłem się do tego małego rudzielca.
- Ok Sting-kun! Obiecuję. – Powiedział zadowolony i przybiliśmy piątkę.
- Fro myśli, że Fairy-san jest piękna~! – Piszczała Frost podekscytowana w ramionach Rogue. Na co się uśmiechnąłem. „Tak moja Nee-chan jest bardzo piękna…” Pomyślałem zadowolony spoglądając w stronę jej drużyny i zobaczyłem ją rozmawiająca spokojnie z Natsu-san.

- Sting, pierwszy raz Cię takiego widzimy… Chyba nie chcesz nam powiedzieć, że ta wróżka Ci się podoba? – Zadrwił sobie ze mnie Rufus.
- Chyba Cię uciska ten kapelusik w główkę skoro tak myślisz! – Warknąłem na niego.
- Sting, uspokój się zaraz zaczyna się pierwsza gra. Skup się. – Upomniała mnie Minerva. I odwróciłem się nadąsany w stronę areny.
- Sting-kun spójrz! Widzę… - i zaczął liczyć i wytrzeszczył oczy. - Osiem Exceedów, czy mi się wydaje?! – Lector szarpał mnie za kamizelkę wskazując na balkony Fairy Tail. I sam miałem nie mały wytrzeszcz, aby zobaczyć taką ilość Exceedów w jednej Gildii.
- Nieźle… mieli trzech, a dorobili się jeszcze pięciu… z tego, co widać. - Powiedział Rogue stojąc oparty o barierkę. Zachichotał. „To jest kolejny raz odkąd powiedziałem mu o moim rodzeństwie… Tak jakby zaczął pokazywać swoje emocje…” I znów pewnie zrobiłem głupią minę patrząc to na Lucy to na Rogue. 

„Cholera… nic nie rozumiem już!” Krzyknąłem sfrustrowany w duchu. Uspokoiłem się trochę i zacząłem słuchać, co Minerva ma do powiedzenia.

- Jak dobrze mi wiadomo gry się nie zmieniły od tamtego roku, więc jeśli będzie teraz wyzwanie o nazwie „Ukrycie” wchodzisz Ty, Rufus. – Wydawała rozkazy.
- Hai, Panienko. – Zgodził się z nią Rufus i się ukłonił.

Gdy w drużynie Sabertooth został wybrany zawodnik… Na balkonie Fairy Tail A. Lucy spoglądała w stronę drużyny Sabertooth. „Sting…” pomyślała wzdychając. „ Naprawdę stałeś się przystojnym mężczyzna braciszku…”


Pov. Lucy

 Z zamyślenia wyrwał mnie poprzez telepatie Laxus. 

- „Imouto czujesz coś od Stinga? Bo ja wyczułem… Jego wspomnienia powoli wracają… i chyba był zaskoczony, aby nas zobaczyć…” powiedział i wyczulam powagę w jego tonie. 
- „Tak Nii-chan wyczulam tęsknotę i usłyszałam jego determinacje, aby Nas odnaleźć póki się jeszcze nie odsłoniliśmy… Do tego jest sfrustrowany z powodu „Smoczych Godów” i łatwo się denerwuje jak przed chwila widziałam… Martwię się o Niego, Nii-chan.” Westchnęłam po raz kolejny, gdy zakończyliśmy rozmowę. Poczułam za moimi plecami znajome ciepło. Wiedziałam, że to Natsu podszedł do mnie.

- Lucy? Wszystko w porządku? – Zapytał zaniepokojony, gdy stanęliśmy twarzą do siebie i głaskał mnie kojąco po policzku.
- Tak, nie martw się… wszystko pod kontrolą. Jedynie, co to martwię się o Mojego małego braciszka. – Powiedziałam żartobliwie i wskazałam kciukiem za siebie na balkon Sabertooth i uśmiechnęłam się do Natsu.
- Nie martw się, to już dorosły facet. – Zaśmiał się na to, a potem zmarszczył brwi jakby coś go trapiło.
- Martwię się, bo jest w Sabertooth i go tam rozszarpią, gdy się wyda, że ma powiazanie z Nasza gildią do tego widzę, że jest sfrustrowany z powodu „Smoczych Godów”. – Powiedziałam tym razem trochę przygnębiona.
- Hmm… - potarł się po brodzie w zastanowieniu i powiedział. - Myślę, że to Twoje urodziny... Chciałem je spędzić z Toba, ale myślę też, że masz coś do załatwienia i mógłbym Ci w ramach małego prezentu urodzinowego pozwolić zabawić się w swatkę. Co Ty na to? – Zachichotał i wyszczerzył się w mój ulubiony uśmiech. Przytuliłam się do niego i także się zaśmiałam radośnie.
- Dziękuję… Bardzo chcę pomoc jemu. A my… jeszcze nie jedne urodziny Moje i Twoje mamy przed sobą, aby razem spędzić i je świętować… nadal nie wypełniłam swojej misji do końca. Znaleźć znalazłam go, ale jeszcze nie wie wszystkiego. – Powiedziałam zadowolona z założonymi ramionami na jego szyi. Cmoknęłam go w policzek i odwróciliśmy się do areny, aby sprawdzić, co ich czeka w dzisiejszych grach.

Mato wyszedł na środek areny ogłosił, że dzisiaj zaczniemy od konkurenci o nazwie „Ukrycie”. Pora wybrać zawodników.

- Hmm…, czyli jak w tamtym roku, co? – Zapytałam i podrapałam się po policzku w zamyśleniu.
- Skąd wiesz, że…? – Erza, która stałą po mojej lewej stronie spojrzała na mnie w szoku i wiedziałam, o co chce mnie zapytać.
- Och, Jii-chan wspomniał, co nieco… - powiedziałam i się lekko skrzywiłam na wspomnienie porażek, które przeszli np. jak Gray czy Juvia. Odwróciłam się plecami do areny i spojrzałam na wszystkich, a mój wzrok padł na Graya opierającego się o ścianę z opuszczoną głową powodując, że grzywka zakrywała część twarzy i skrzyżowanymi rękoma na piersi. Wyglądał jakby był pochłonięty przez myśli albo wspomnienie porażki w tej konkurencji powróciło do niego. – Gray! Masz szanse na rewanż… Jesteś teraz silniejszy, zwinniejszy do tego masz rozszerzone zmysły, jako Dragon Slayer… Nie dasz się podejść dzięki temu tak łatwo. Chcesz wejść? – Zapytałam go. Nie musiałam go zbytnio prosić, bo gdy na lacrimie został pokazany obraz Rufusa wchodzącego na arenę, Gray zobaczył to, gdy uniósł głowę i uśmiechnął się zabójczo, wskoczył na barierkę balkonu. Odwrócił się do mnie i się uśmiechnął.

- Pewnie Lucy, jeszcze się pytasz? Skopię temu pajacowi tyłek! – Zachichotał złośliwie i zeskoczył na arenę robiąc salto w powietrzu i lądując popisowo na równych nogach.
Zaśmiałam się i pokręciłam głową.
- Nie popisuj się kostko lodu! – Natsu krzyknął na Graya. Na co tamten tylko wysadził na niego język. Co rozbawiło Nas jeszcze bardziej.
- Skop im tyłki Graay~! – Dopingował go Jack.
- Powodzenia Gray~! – Krzyknęłam.
- Dla Ciebie wszystko Princess~! – Odkrzyknął i pomachał do mnie uśmiechnięty.

Zerknęłam na balkon Onii-chan i widzę, że także Juvii pozwolił na szansę wykazania się kolejny raz. Uśmiechnęłam się na to i zerknęłam ukradkiem na Sabertooth. Minerwa stała dumna i uśmiechała się zwycięsko… pewna wygranej… Sting z Rogue opierali się o barierkę ze swoimi Exceedami i patrzyli na arenę, gdy Orga, bo chyba tak miał na imię, gdy ich wyczytywali, stał oparty o ścianę ze skrzyżowanymi rękoma i wyglądał na znudzonego? Przysiadłam na murku umieszczając Candy na kolanach i przyglądałam się zawodnikom wyświetlanym na Lacrimie.

- Teraz, gdy wszystkie drużyny wybrały swoich zawodników możemy zacząć grę. Zasady są znane wszystkim z ubiegłego roku nic się nie zmieniło… Jak sama nazwa wskazuje to jakby gra w chowanego. Zawodnicy, którzy zostali wybrani przez swoje drużyny:

·        Fairy Tail A: Gray Fullbuster
·        Fairy Tail B: Juvia Lockser
·        Sabertooth: Rufus Lohr
·        Blue Pegasus: Eve Tearm
·        Lamia Scale: Lyon Vasita
·        Raven Tail: Nullpuding
·        Mermaid Heel: Beth Vanderwood
·        Quatro Cerberus: Yaeger

- Nagle pokazał się na arenie fragment miasta i mnóstwo klonów zawodników biorących udział w tej konkurencji. – Macie do wyszukania w tym mieście każdego prawdziwego przeciwnika wśród tych klonów. Jeśli trafisz niewłaściwą osobę tracisz punkt. Jeśli trafisz w sam raz możesz otrzymać punkt za każdego. A teraz czas rozpocząć. Gotowi? START! – Wykrzyczał i zaczęło się.

- To naprawdę tak jak w tamtym roku… - Powiedziała cicho i zamyślona Erza wpatrując się w arenę. Obserwowaliśmy naszych… Byłam dumna z Graya i Juvii usuwali przeciwników szybko, chociaż… musieli się napracować. Zajęło im to mniej niż pół godziny i nagle zorientowałam się, że Gray porozumiewa się z Juvią telepatycznie, że chce odegrać się na Rufusie. Jak to dobrze ze wszyscy Dragon Slayerzy nauczyli się magii telepatii podczas szkoleń przed Dai Matou Enbu. Uśmiechałam się dumnie. Juvia zdobyła dla swojej drużyny 2 punkty za to Gray miał na swoim koncie już 4 punkty. 

Ukrył się i wciągnął do nozdrzy powietrze, aby wyczuć Rufusa i uśmiechnął się przebiegle… wskoczył bezszelestnie na wysoki budynek, na którego krawędzi stał Rufus, który wydawał się spać na stojąco albo się zamyślił. Nie wyczuł obecności Graya. Gray się wyszczerzył… wziął wdech i zaatakował go.
- Hiryū no hōkō (Ryk Smoka Lodu) – wypowiedział zaklęcie i wir lodu wydobył się z jego ust uderzając w plecy Rufusa, który krzyknął w szoku i bólu. Spadł z hukiem z budynku… - Jesteśmy kwita Rufus! – Zaśmiał się, zeskoczył z budynku i zwycięsko krocząc w naszą stronę. Tym konkurencja się zakończyła. Gray tylko wkroczył na balkon i zaczęliśmy jemu gratulować.

- Dobra robota Gray. – Pochwaliła go Erza.
- Gray, Gray ! Jesteś Bomba śnieżna Yeah~! – Wiwatował Jack lecąc w ramiona Graya.
- Gratuluje Gray. I jak, lepiej się teraz czujesz? – Zaśmiałam się podchodząc do niego z Natsu.
- Hah! Jak młody Bóg! – Wiwatował pompując pieść w górę. To rozbawiło Nas wszystkich. 

„Pogratuluj Grayowi i powiedz, że Juvii nic nie jest.” Usłyszałam w głowie głos Laxusa. 

Zanim zdarzyłam przekazać wiadomość Grayowi arena była już z powrotem doprowadzona do porządku i stał na środku Mato.
- O to wyniki po tak zacieklej konkurencji.
·        1. Fairy Tail A: 5pkt.
·        2. Fairy Tail B: 2 pkt.
·        3 Sabertooth: 1 pkt.
·        4. Lamia Scale: 0 pkt.
·        5. Blue Pegasus: 0 pkt.
·        6. Raven Tail: 0 pkt.
·        7. Mermaid Heel: 0 pkt.
·        8. Quatro Cerberus: 0 pkt.
- Tak w tej chwili wygląda sytuacja miedzy Gildiami po tej konkurencji. Najwidoczniej Gray i Juvia z obu drużyn Fairy Tail nabyli nową magię. Obie gildie: Fairy Tail i Sabertooth nie dają za wygraną… Kto wygra w tym roku? Najwidoczniej nie tylko ja jestem tego ciekaw… – Komentował Chapati ze stanowiska sędziów.

- Znam Natsu, Gajeela i Wendy, jako Dragon Slayerów z Fairy Tail także Laxus był jednym z nich, czyli Ogień, Żelazo, Powietrze i Błyskawica. Za to Sting i Rogue, jako Święte Światło i Cień w Sabertooth. Ale to było dla mnie zaskoczenie Woda i Lód. Juvia i Gray już wcześniej byli mi znani, jako magowie tych elementów, ale będąc Dragon Slayerami zaskoczyli mnie… Pozytywnie. - Powiedział Yajima-san.
- Coś niesamowitego~! Gratuluję! - Piszczała z zachwytu klaszcząc Jenny.

- Teraz pora na 30 minutową przerwę i wracamy na kolejną część tego niezwykłego dnia… Walki. – Ogłosił Mato przez swój mikrofon.
- Och Gray, zanim przerwali nam rozmowę… Laxus kazał Ci pogratulować od nich i przekazać, że Juvii nic nie jest. – Powiedziałam i znów się uśmiechnęłam do niego pociesznie.
- Dzięki. Teraz, co? Walki? Ciekaw jestem, kto będzie walczył dzisiaj. Myślisz Lucy, że będziesz dzisiaj walczyć? –Zapytał mnie zaciekawiony Gray.
- Szczerze? Wątpię… założę się, że zechcą, aby któreś z nas walczyło z Jurą, a to za duże ryzyko na pierwszy dzień… Zobaczymy, co nam dzisiejsze walki pokażą. - Powiedziałam i machnęłam na nich zachęcająco. - Chodźmy spotkać się z resztą… trzeba skorzystać z przerwy skoro jest, nie? - Pisnęłam podskakując z jednej nogi na drugą.

 I wyszliśmy wszyscy śmiejąc się.



*.*.*




C.D.N.