W poprzednim rozdziale:
- Laxus… Płaszcz, maska
i rękawiczki. – To proste zdanie wystarczyło dla Onii-chan, aby zrozumieć, o co
mi chodzi. Przywołaliśmy nasze płaszcze Świętych Magów, maski i jedwabne białe
rękawiczki.
- Lucy? Po co Wam to? –
Zapytał zdezorientowany Gray.
- Nie zauważyłeś, czy
zapomniałeś Gray? My jesteśmy dzięki temu rozpoznawalni, jako „Smocze
Rodzeństwo” Święci Magowie. Ludzie nie wiedzą, kim naprawdę są „Smocze
Rodzeństwo” oprócz Gildii, Rady i Jury Neekisa. Maska, aby zachęcić ludzi do
zastanowienia się, kim jesteśmy i symbol dwóch oblicz, płaszcz i kaptur, aby
pokazać nasza tajemniczość i białe rękawiczki pomyślcie sami, jakie maja
znaczenie może to symbolizować, że nie jesteśmy od brudnej robotów jak
zabijanie...? – Wyjaśniłam i uśmiechnęłam się przebiegle zapinając broszkę
płaszcza. Założyłam Maskę, zarzuciłam kaptur na głowę tak, że cień zasłaniał
także twarz i założyłam rękawiczki na dłonie. To samo zrobił Laxus.
- No to, co? W drogę? –
Powiedziałam uśmiechając się pod maską.
- Hai~! – Wszyscy
krzyknęli.
- Portal na Earthland,
Crocus. - Zaświeciły mi się oczy pod maską i otworzyłam portal. – Kto pierwszy
idzie? - Zapytałam wskazując wejście do portalu.
- To ja z Mirą, Sorą,
Lisanną i Elfmanem pójdziemy pierwsi, później reszta, a na końcu Ty z Natsu,
Candy i Happym przejdziecie i od razu zamkniesz portal. - Zaproponował Laxus.
- Pojdę z Lucy. Idźcie.
- Powiedział Jii-chan, gdy stanął koło mnie.
- Dobrze, w takim razie
ruszajcie. – Rozkazałam i jak Laxus powiedział wziął Sorę, Mirę i jej
rodzeństwo i poszli przez portal.
*.*.*
Pov. Lucy
Reszta właśnie przeszła
na drugą stronę portalu i teraz była nasza kolej, aby przejść przez portal.
- No to teraz My… W
drogę Jii-chan. - Powiedziałam i ruszyłam w stronę portalu trzymając pod
płaszczem w ramionach Candy. Za mną kroczył Natsu z Happym na jego ramieniu i
obok niego szedł Jii-chan.
Po drugiej stronie
Portalu, Crocus.
Po przeszliśmy i
zamknięciu portalu i spojrzałam na dziadka.
- Jii-chan wszystko w
porządku? – Zapytałam, aby sprawdzić jak się czuje. – Brałeś dziś leki, które Ci
nakazała brać Porlyusica?
Spojrzał na mnie i zmarszczył
brwi.
- Nie martw się o mnie
Skarbie nic mi nie jest. To była przyjemna i krótka podróż, więc się nie przemęczyłem.
A leki oczywiście, Mirajane się postarała żebym wziął. – Powiedział i zaczął
się dąsać jak małe dziecko nielubiące leków.
- To dobrze Jii-chan. I
przestań się już dąsać, bo wiesz, że to dla Twojego dobra. A właśnie…
Porlyusica przybędzie na Turniej? Możemy jej potrzebować skoro jest naszym
medykiem. – Stwierdziłam.
- Tak będzie, co roku
jest. – Odpowiedział uspokajająco Jii-chan. - Chodźmy, tam jest reszta. – Wskazał
na resztę grupy czekającą na Nas i ruszył w ich stronę. Ruszyliśmy za nim.
- Nie martw się o
Niego. Wszystko z Nim będzie dobrze. Jeszcze nie jedno przejdzie i będzie z nim
ok. – Szepnął do mnie Natsu idący koło mnie z Happym na jego ramieniu.
- Wiem Natsu. I przepraszam,
będziesz musiał się przemęczyć do czasu otwarcia Turnieju póki się nie
ujawnimy. Wytrzymasz? – Przeprosiłam i zapytałam niepewnie spoglądając na niego.
Za to on się uśmiechnął do mnie pocieszająco.
- Nie martw się Selene.
Dam sobie rade. – Zaśmiał się. I dołączyliśmy do reszty.
- To teraz do hotelu? –
Zapytałam rozglądając się po grupie. Oni pokiwali głowami twierdząco.
- Tak. Zostawimy rzeczy
i zjemy jakiś obiad, bo jesteśmy głodni już. To już 16, a nie jedliśmy obiadu
nawet. - Narzekał Laxus-nii.
- Spokojnie, Virgo
przygotowała jakieś przekąski. Domyślała się, że będziemy głodni i bez obiadu,
więc przed odejściem do świata gwiezdnych duchów poinformowała mnie, że
zostawiła w Naszych apartamentach nie tylko stroje czy bagaże, ale też napoje i
przekąski. – Poinformowałam i zachichotałam na wyraz ich twarzy. – Chodźmy. – Nakazałam
i poszliśmy w stronę „Honey Bone”.
Po drodze można było słyszeć różne
komentarze na temat naszej Gildii i Nas oraz obelgi posyłane na Fairy Tail.
„ „Smocze Rodzeństwo” i
Fairy Tail? To jakiś pieprzony żart? Jak tak to głupi… Gildia, która co roku
zajmuje trzecie miejsce w Turnieju Magicznym i najsilniejsi Święci Magowie?
Kpina…!” - Gdy to usłyszałam coś we mnie pękło…
Nie wytrzymałam, nikt nie mógł mnie zatrzymać, a w szczególności teraz.
Szturmowałam przez tłumy z prędkością światła na faceta, który właśnie ośmielił
się obrazić Nas i naszą Gildię do dwóch innych facetów, którzy właśnie o tym
mówili śmiejąc się i posłałam im ciemna aurę, która mnie właśnie mnie otaczała…
- Czyżbym usłyszała
jakieś komentarze na temat naszej Gildii? Czyżby Wam coś się nie podobało?
Powiedzcie to nam w twarz, a nie gadacie za Naszymi plecami…Tchórze! Nie pozwolę
obrazach Naszej gildii! – Ryknęłam im w twarz a pode mną ukazał się złoty
magiczny krąg, co przeraziło mężczyzn przede mną. – Nikt was nie nauczył, aby
nie zadzierać ze Świętym Magiem? Pytam się! Zadzierając z Fairy Tail
zadzieracie ze mną i Onii-chan! – Warknęłam do nich, co spowodowało, że drżeli
ze strachu. Na przodzie mojego i Laxusa płaszcza ukazało się Insygnia Fairy
Tail koło małych wyszytych nr. – Czy to zrozumiane? – Syknęłam. Miałam coś
jeszcze powiedzieć, ale nagle poczułam szarpniecie za rękę. To był Laxus.
- Chodźmy Imouto. Nie
warto się denerwować przez takich… - Spojrzał na nich Laxus i skrzywił się w
niesmaku. - … Takich śmiesznych ludzi. - Dokończył i obijał mnie ramieniem i fuknął
na nich. Wróciliśmy do grupy i weszliśmy do hotelu.
- Wszystko w porządku?
– Zapytała Mira Laxusa, podchodząc do nas. Najwidoczniej się martwiła o Nas.
- Myślę, że tak. Śmiecie…
Też słyszałem ten komentarz, ale najwidoczniej Lucy mnie ubiegła… - powiedział
ponuro. – … Może to i lepiej, bo nie wiem, co ja bym im zrobił. – Westchnął
ciężko.
- Nie przejmuj się
Lax-nii… pójdę sprawdzić, które są Nasze apartamenty i wezmę klucze. –
Oznajmiłam i odeszłam od nich. Stanęłam z dala od nich i odchyliłam rąbek płaszcza,
aby sprawdzić Candy.
- Widzę, że spisz
kruszynko. Dziwię się, że się nie obudziłaś podczas tego całego zamieszania. Miłych
snów. - Powiedziałam i uśmiechnęłam się do śpiącego Exceeda w moich ramionach.
- I jak tam Candy? - Usłyszałam
za sobą głos Natsu. Stał za mną z Happym, który podfrunął do mnie i spojrzał na
słodko śpiąca kotkę, uśmiechnął się i zakrył ją płaszczem.
- Śpi. – Powiedział
Happy uśmiechając się do Natsu.
- A jak Ty się czujesz?
– Zapytał patrząc na mnie zatroskany. Uśmiechnęłam się spod maski do niego.
- Nie martw się o mnie,
Natsu. Jestem w porządku. Teraz pójdę dowiedzieć się o nasze apartamenty i po
klucze. – Powiedziałam a on skinął głową i odszedł do reszty siedzącej w holu.
Ja za to podeszłam do recepcji.
- Dzień dobry, czy
mogłabym otrzymać klucze do apartamentów obu drużyn Fairy Tail? – Zapytałam młoda
kobietę, która siedziała w recepcji.
- O-oh… Oczywiście.
Były zarezerwowane najlepsze… P-proszę oto klucze. Trzecie piętro, Nr. 106 i
107. Apartamenty „Smoczego Rodzeństwa”. Od niedawna zostały taki tytuł, tzn.
odkąd dowiedzieliśmy się, że „Smocze Rodzeństwo” jest w Fairy Tail i bierze
udział w Dai Matou Enbu. Miłego pobytu życzę i oby ten rok był owocny w
zwycięstwo. – Powiedziała nieśmiało i uśmiechnęła się ciepło.
- Dziękuję bardzo. Do
widzenia. – Powiedziałam chwyciłam klucze i odeszłam do obu drużyn.
- Hola~! Drużyny A i B.
Podejść do mnie! – Krzyknęłam stojąc na środku Hollu. Na szczęście cały hotel
był zarezerwowany dla naszej gildii. Podeszli do mnie, a Laxus stanął koło mnie
ze skrzyżowanymi rękami na klatce piersiowej, twarzą do Drużyn. – Posłuchajcie,
to są klucze do naszych Apartamentów. – Powiedziałam pokazując oba klucze w
dłoni. Wszyscy zaczęli szczęśliwie wiwatować. Laxus warknął cicho i wszyscy
zamilkli. –Dziękuję Onii-chan. – Podziękowałam jemu uśmiechając się do niego,
na co odpłacił mi się tym samym. - Drużyna A „Apartament Nr. 106”, Drużyna B
„Apartament Nr. 107”. Teraz idziemy i się rozpakujemy do swoich apartamentów i
za godzinne spotykamy się w Apartamencie Drużyny A, aby coś omówić. Jest
godzina 17, a wiec spotykamy się… niech będzie o 18. O 22 rozchodzimy się do
siebie oczekując spokojnie na rozpoczęcie eliminacji… Nie chcę by ktoś się
zawieruszył, dlatego nie miejcie do mnie pretensji, że każę wam siedzieć w
apartamencie już dwie godziny przed północą. Dobra teraz rozchodzimy się.
Pietro Trzecie~! – Dowodziłam i ruszyłam w stronę schodów, a reszta za mną. Po
drodze dałam Laxusowi klucz do ich Apartamentu.
Gdy dotarliśmy na trzecie
piętro i staliśmy przed odpowiednimi drzwiami i otworzyliśmy je na "trzy,
cztery..." I mowę nam odjęło.
- No, no … to się
nazywa Być Świętym… - sial się zadowolony z luksusów, Gajeel.
- Fiu, fiu… Królewskie
traktowanko… - sial się szczęśliwie Gray.
- No dobra to do
zobaczenia za niecałą godzinę u nas. – Pomachałam do brata i jego drużyny
wchodząc do wypasionego apartamentu wraz z moją drużyną.
Staliśmy w salonie,
gdy wyszła z kuchni uśmiechnięta Virgo.
- Pokój dziewcząt po
prawej, pokój chłopców po lewej… - powiedziała wskazując na drzwi znajdujące
się naprzeciwko siebie.
- Dziękujemy Virgo. Czy
nasze stroje oraz bagaże są już w pokojach? – Podziękowałam i zapytałam.
- Tak, Hime. Bagaże także
zostały już rozpakowane. I obiad został już ugotowany. – Wskazała na jadalnie,
w której stal stół zastawiony na dwanaście osób.
- W takim razie zaproś
mojego brata i jego drużynę, Virgo. – Zwróciłam się do ducha zanim zniknęła. – A
my idziemy myc ręce zanim zasiądziemy do obiadu. – Powiedziałam do moich Namaka.
Rozejrzą się dokładnie po apartamencie i gdy stwierdziłam, że jest bezpiecznie
zdjęłam rękawiczki, płaszcz i maskę.
Po niecałych pięciu
minutach Laxus, Gajeel, Juvia, Cana, Mira i Jellal wraz z Exceedami pojawili
się w drzwiach naszego apartamentu.
- Mmm~, ale zapachy~! –
Chłopcy wiwatowali i zachwycali się zapachem obiadu.
- Najpierw łazienka i
szorować ręce zanim usiądziecie do stołu! – Nakazałam wskazując palcem kierunek
łazienki. Co spowodowało, że ruszyli w stronę łazienki ze spuszczonymi głowami
i narzekającymi żołądkami. Dziewczyny w tym czasie wyszły już z łazienki zanim
ja nagoniłam chłopców i zasiadły do stołu z nami. Chłopcy szybko wrócili i
zaczęli się ponownie ślinić.
- Siadajcie i jedzcie,
bo zaczynacie wyglądać jak wygłodniale wilki. – Śmiałam się. Laxus także zdjął płaszcz,
maskę i rękawiczki i dosiadł się do stołu.
- Lucy może teraz przy
obiedzie omówimy to, co chciałaś omówić z nami później? – Zapytał Natsu, który
najwidoczniej był ciekawy tego, co mam do powiedzenia im.
- Tak Lucy-nee,
Natsu-nii ma rację i tak nie musimy się rozpakowywać, bo już to zrobiła Virgo
za nas, więc czemu nie omówić tego teraz? – Skwitowała Wendy nadziewając buzię
ryżem i mięsem.
- Eh, no dobrze wiecie mówiłam
kodem w Hollu, bo nie wiadomo czy ktoś nie słucha i nie sprzedaje informacji,
komu trzeba. I tacy się trafiają… Tak samo po wejściu do apartamentu zanim
zdjęłam płaszcz rozejrzałam się uważnie po pomieszczeniach czy przypadkiem nie
ma nigdzie żadnej lacrimy podsłuchowej czy podglądowej. - Wyjaśniłam. Wstając z
krzesła i rzuciłam barierę na drzwi i okna oraz ściany czy sufit. A oni
pokiwali głowami w zrozumieniu. – Wiecie to na wszelki wypadek. Nigdy nie
wiadomo czy przypadkiem ściany nie „są za cienkie”. – Powiedziałam
sarkastycznie, podkreślając ostatnie słowa. – Wracając do tematu… wymyśliłam w gildii
tylko częściowo pewną strategie, co do eliminacji w „Podniebnym Labiryncie”, czyli
użycie telepatii i teleportacji. I to może się okazać, że któraś z naszych drużyn
pobije rekord w 5sekund, a druga w 15sekund. Tylko pozostaje pytanie czy
wysłuchacie tej koncepcji? – Powiedziałam wzdychając zmartwiona podpierając
brodę dłonią opierając się o stół na łokciach. Spojrzałam na nich, patrzyli na
mnie jakbym powiedziała coś bardzo dziwnego.
- No i na co czekasz
jeszcze Lu. Mów, co to jest. Jeżeli mamy pobić rekord kotków to nie ma, nad
czym się długo zastanawiać. – Powiedział Gajeel tryskając entuzjazmem.
Spojrzałam na resztę, a co mnie zdziwiło to to, że oni się zgodzili z nim
kiwając głowami na „tak”.
- Skoro tak… - Zwróciłam
się do Laxusa - Onii-chan moja koncepcja jest następująca. Poprowadzę moją drużynę,
jako pierwsza teleportując nas do mety i to zajmie nam zaledwie 5sekund od
wystartowania eliminacji. Po dotarciu do mety skontaktuję się z Tobą
telepatycznie, czyli kolejne 5sekunda, aby was poinformować, że możecie się
teleportować i w kolejne pięć, gdy Ty teleportujesz swoja drużynę do miejsca
mety. To w sumie mija 15 sekund razem od rozpoczęcia eliminacji. I pobijacie
rekord w 15 sekund, a my w 5sekund. Co Wy o tym sądzicie? – Wyjaśniłam i
zapytałam modląc się w duchu o ich zgodę. Popatrzyli po sobie ze świecącymi
oczami z… podniecenia? A później na mnie z chytrym uśmieszkiem. To było trochę
przerażające.
- Cholera~! Tak~! Łatwa
wygrana eliminacji… - Wiwatował Gajeel z Grayem i Natsu.
- To ma sens Imouto. Nie
ważne, która drużyna pobije pierwsza rekord, ale ważne, że będziemy cwańsi niż
szablo zębne koteczki. – Zaśmiał się Laxus. – Nie mogę się doczekać, aby
zobaczyć zdziwioną minę naszego braciszka. Haha. - Śmiał się popijając łyk wina
z kieliszka.
- Wznieśmy toast… - Powiedziała
rozradowana Cana unosząc swój kieliszek z winem. – Za Fairy Tail. I przyszłe
zwycięstwo~. – Wznieśliśmy toast śmiejąc się i zajadając pysznościami. I tak
mijał nam czas aż do późnej nocy.
Czas pominięty godzina
23.40
Wszyscy drzemaliśmy w
salonie i obudziłam się, jako pierwsza i spojrzałam na zegar ścienny. Widniała
na nim godzina 23.40. „Cholera! To już
tak późno?” Pomyślałam. Przeniosłam swoje ciało z kolan Natsu, który
jeszcze spal w fotelu. Podeszłam do sofy, na której drzemał na siedząco Laxus
tuląc do piersi Mirajane.
- Laxus… Powinniście
iść już do siebie. Za dwadzieścia minut zaczynają się eliminacje. Laxus~. - Szturchałam
brata. Westchnęłam w porażce.
- Nie dajecie mi innego
wyboru… - Wymamrotałam pod nosem. – Do cholery ciężkiej! Wstawać to prawie północ!
– Wydarłam się na nich aż podskoczyli i od razu odleciało im się spać. Podałam Lamusowi
płaszcz, maskę i rękawiczki. Założył je i wyszedł szybko do ich apartamentu.
- No dobra zaraz się
zacznie piekło na ziemi… - Powiedziałam do mojej drużyny. – Elfman Ty jak i
Cana nie jesteś wliczony do obowiązkowego składu drużyny biorącej udział w
eliminacjach. – Wyjaśniłam, a on zrozumiał i skinął głową na znak zgody. Nagle
hotel zaczął się wznosić do góry i na niebie mogliśmy zobaczyć hologram faceta
z głową dyni oczywiście to był Mato. Oraz kulę, która była właśnie „Podniebnym
Labiryntem”. Wybiła północ.
- No to się zaczęło… -
Wymamrotałam podczas zakładania płaszcza i innych moich gadżetów. – Wszyscy są
w porządku i gotowi? – Spojrzałam na wszystkich, a później na Natsu i Graya
najwidoczniej przez te wszystkie lata, co mnie nie było choroba lokomocyjna
Natsu zmalała, bo normalnie już by leżał nieprzytomny na podłodze, a jeszcze
się trzymał na nogach. Za to Grayem zajęła się Wendy.
„Laxus jak tam u Ciebie sprawy wyglądają?” Zapytała poprzez
telepatię. „Gajeel i ja trochę chorujemy,
ale jest z nami Juvia, która panuje nad sytuacją…” usłyszałam w głowie zbolały
głos Laxusa. „To dobrze, trzymajcie się
zaraz przestanie się ruszać…” odpowiedziałam i następnie zwróciłam się do
parki Exceedów siedzących z przestraszoną Candy oraz z Jackiem i Lolą.
- Happy i Charle… Wy jesteście
odpowiedzialni za Candy i Lolę i Jacka. Jesteście najstarsi z nich. Zostaniecie
z Elfmanem tu w Apartamencie. – Nakazałam Exceedom.
- Aye! – Wznieśli łapki
na znak zgody.
Stanęliśmy zwarci na
balkonie i słuchaliśmy jak Mato dynio twarzy facet, tłumaczył zasady w
eliminacjach. I tak jak mówiłam do Eliminacji przystępuje 118 drużyny i tylko 8
przejdzie dalej. Gdy zakończył dałam znak Laxusowi, który stał z jego drużyną
na balkonie obok naszego, lekkim skinieniem głowy i gdy Mato dał sygnał startu
i ukazały się schody w tedy jakby czytali mi w myślach wszyscy chwycili się
mnie, a ja teleportowałam nas na miejsce mety, aby spotkać tam Mato, który był
nie mało zszokowany naszym nagłym pojawieniem się.
- Witaj Mato~. – Przywitałam
go. On zadrżał. – Dlaczego jesteś taki przestraszony? Nie ma powodu do obaw po
prostu biorę udział w eliminacjach wraz z moja gildią. – Zaśmiałam się wskazując
na moją drużynę, która się także uśmiechnęła do niego.
„Wasza
Kolej Onii-chan…” Posłałam informację w eter.
- W t-takim razie
g-gratuluję Fairy Tail jesteście pierwsi. – Zająkał się. – Możecie odejść i
odpocząć. Widzimy się jutro o 11 na rozpoczęciu pierwszego dnia. – Powiedział
wskazując nam drzwi.
Zamykając za nami drzwi
zauważyłam drużynę Laxusa stojąca już przed Mato...
*.*.*
C.D.N.
Sugoi :)
OdpowiedzUsuńOby tak dalej :@_@:
ekscytujące nie mogę doczekać się dalszej części ;-)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!Nie mogę doczekać się kolejnej notki.
OdpowiedzUsuńPrzesyłam dużo weny:D