W poprzednim rozdziale:
- Teraz pora na 30
minutową przerwę i wracamy na kolejną część tego niezwykłego dnia… Walki. –
Ogłosił Mato przez swój mikrofon.
- Och Gray, zanim przerwali nam rozmowę… Laxus kazał
Ci pogratulować od nich i przekazać, że Juvii nic nie jest. – Powiedziałam i
znów się uśmiechnęłam do niego pociesznie.
- Dzięki. Teraz, co? Walki? Ciekaw jestem, kto
będzie walczył dzisiaj. Myślisz Lucy, że będziesz dzisiaj walczyć? – Zapytał
mnie zaciekawiony Gray.
- Szczerze? Wątpię… założę się, że zechcą, aby
któreś z nas walczyło z Jurą, a to za duże ryzyko na pierwszy dzień… Zobaczymy,
co nam dzisiejsze walki pokażą. - Powiedziałam i machnęłam na nich zachęcająco.
- Chodźmy spotkać się z resztą… trzeba skorzystać z przerwy skoro jest, nie? -
Pisnęłam podskakując z jednej nogi na drugą. I wyszliśmy wszyscy śmiejąc się.
*.*.*
Na balkonie drużyny Sabertooth.
Pov. Sting
Stałem w szoku zamurowany i nie wiedziałem, co się
dzieje… kolejni Dragon Slayerzy? Ale jak? Skoro smoki zniknęły w x777?! Nie
mogłem już tego znieść tyle zagadek było wokół mnie odkąd wróciło moje starsze rodzeństwo…
do tego budowała się we mnie frustracja z powodu „Smoczych Godów”. Plus
dodatkowy wrzód na tyłku… Minerva. Gdy tylko o tym pomyślę czuję niesmak. Odkąd
pamiętam ciągle się do mnie klei jakby „czegoś chciała”… jeszcze bardziej, gdy
dowiedziała się o „Smoczych Godach”…
„Ugrhh…
Co ona sobie myśli, że ją wybiorę? To nie tak działa wiedźmo! A jakby nawet to
i tak bym jej nie wybrał, bo jest dla mnie za stara i za brzydka~!” Krzyczałem
psychicznie.
Wracając do Lucy i Laxusa… Spojrzałem na ich
balkony… Brak jakiejkolwiek żywej duszy tam. Wyszli! To samo zamierzała zrobić
moja drużyna. Wziąłem na ręce Lectora i ruszyłem z Rogue za resztą. Ostatnio
trzymałem dystans od nich tak jak Rogue… Gdy tak szliśmy w ciszy korytarzem do
bufetu mogłem usłyszeć melodyjny głos… „Braciszku…
Stingy~”. Rozejrzałem się dookoła siebie i nikogo nie zobaczyłem. Znów go usłyszałem,
ale bardziej wyraźniej jakby bliżej.
„Stingy~
jestem w twoich myślach głuptasie… Nie możemy rozmawiać w cztery oczy, dlatego
postanowiłam, że to jedyny sposób, w jaki mogę się z tobą skontaktować… Sting
nie martw się. Wszystko Tobie w końcu wytłumaczymy, ale to zajmie trochę czasu…
tylko nie teraz, teraz nie ma czasu… Bądź cierpliwy. Jestem z Onii-chan i
Ojii-chan w bufecie… Wy pewnie także tam podążacie. Tam będziemy mogli, chociaż
miech kontakt wzrokowy… Do zobaczenia Stingy~.”
To musiała być telepatia. Gdy zakończyła tą myśl do oczu napłynęły mi łzy i
groziły upadkiem. Tylko, że to nie były łzy smutku, ale radości… Moja Nee-chan
do mnie mówiła i jej głos tak przypominał mi głos matki.
Szybko posadziłem Lectora sobie na ramieniu wytarłem
oczy przygotowałem się do biegu.
- Trzymaj się mocno Lector. – Powiedziałem jemu
szczęśliwym głosem. Na co rudzielec się uśmiechnął i zasalutował.
- Aye Sting-kun! – Krzyknął i mocno się chwycił
mojej kamizelki.
- Sting, co Ty planujesz? – Rogue zapytał mnie
marszcząc w błąd brwi.
- Idee zobaczyć Nee-chan i Nii-chan, przekazała mi
wiadomość telepatycznie, że są w bufecie… Chcę, chociaż móc spojrzeć im w oczy.
– Powiedziałem i wyszczerzyłem się w uśmiech Al’ a Natsu-san.
- W takim razie idę z Tobą, duh. – Fuknął zerkając
na Minervę i resztę.
- No to ruszamy! – Pobiegliśmy ile sił w nogach potrącając
po drodze Minervę i chłopaków. Którzy wygrażali się za nami.
- A wy, dokąd tak się spieszycie, idioci?! – Wydzierała
się za nami Minerva grożąc nam pięścią w powietrzu. Na co zaśmiałem się dalej biegnąc.
Gdy dotarliśmy do bufetu zauważyłem w jednym z rogów
przy jednym wielkim stole siedziały dwie drużyny Fairy Tail z dziadkiem, a na
około nich gromadzili się pozostali członkowie gildii. Najwidoczniej
przyjechali wszyscy, aby ich dopingować. Wśród tych ludzi śmignęły mi przed
oczami dwie ładne dziewczyny wyglądające na mój i Rogue wiek. Podbiegły do
Lucy-nee i uściskali ją z promiennym uśmiechem.
Lucy także się do nich uśmiechnęła i uniosła głowę
jakby wyczula, że na nie patrzę. Zauważyła mnie i Roguea i posłała nam swój
piękny uśmiech.
- „Witaj
braciszku… Ryos wyrosłeś na przystojnego mężczyznę…” Powiedziała do nas poraź
kolejny używając telepatii. Rogue oczy się poszerzyły w szoku i spojrzał na
mnie. Ja się wyszczerzyłem i skinąłem głową na niego.
- „L-Lucy-san
znasz mnie?” Zająkał się pytając ją i uśmiechając się zakłopotany.
- „Pewnie
głuptasie… Twoja mama była osobistą służącą i przyjaciółką naszej mamy. Bawiłeś
się ze Stingiem jak byliście mali. Ryos-kun~.” Zachichotała i przeniosła
swoje piękne oczy na mnie.
- „Sting
pewnie zauważyliście dwie piękne damy u mego boku, prawda?” Zapytała w
moich myślach i posłała mi kolejny uśmiech przytulając obie dziewczyny. Obie
spojrzały w naszą stronę i uśmiechnęły się nieśmiało ukazując niewinny
rumieniec. Od razu w moich myślach chciałem krzyczeć „Kawaii~!”. Najwidoczniej Lucy-nee to usłyszała i zachichotała. Nie
mogłem powstrzymać uśmiechu… nie obchodziło mnie nawet, że Minerva warczała na
nas i kazała nam się ruszyć do naszego stolika.
- „Rogue-kun
miej oko na Sting-kuna dla Lucy...” Usłyszałem perlisty i dość nieśmiały
głos w mojej głowie. Spojrzałem w stronę Nee-chan i zobaczyłem koło niej nieśmiało
spoglądająca na Rogue różowowłosą ładną dziewczynę. „Rogue na pewno ma na niego oko Meredy… Prawda Ryos~?” Tym razem to
był głos mojej Nee-chan. Trzymała dłonie na ramionach dwóch dziewczyn i patrzyła
na nas. Najwidoczniej mogły nas słyszeć i także z nami rozmawiać dzięki magii
telepatii mojej siostry.
- „Lucy-san błagam,
mów mi Rogue… i na pewno będę miał oko na twojego Stingy’ego~.” Drażnił się
spoglądając na mnie, co wywołało chichot u trzech dziewczyn. Ale najbardziej
mnie ogłupił chichot jednej osoby… Wyróżniał się wyjątkowo… Przynajmniej dla
mnie. Chichot delikatny jak powiew letniego wiatru w słoneczny dzień… Drobnej
dziewczyny o krótkich białych włosach i błękitnych oczach niczym wody oceanu.
- „Co się
dzieje Smoczku~? Przyglądasz się Lisannie od kilku minut… Ładna jest, prawda~?”
Zachichotała Lucy tuląc rumieniącą się dziewczynę.
- „Och, Hm…
Przepraszam. Tak jest urocza…” Powiedziałem i poczułem, że moje policzki
robią się ciepłe.
- „Dziękuję za
komplement Sting-kun…” Usłyszałem jej
głos. Zarumieniłem się na to. I podświadomość mnie uderzyła. Spojrzałem na
Rogue i rozszerzyły nam się oczy. Powiedzieliśmy bezgłośnie do siebie „MATE” i
„Smocze Gody”. Tak czuję to.
- „Nooo…
nareszcie chłopcy załapali, kim jesteście dla nich moje drogie…” Lucy żachnęła
się do Lisanny i Meredy. Na co obie się zachichotały i przytuliły ją czule.
Pov. Lucy
Żachnęłam się uroczo i przytuliły mnie obie,
spojrzałam na dwa tępe smoki stojące nieopodal nas. Dopiero się zorientowali,
że moje obie przyjaciółki są ich „MATE”, których nie mogli tak długo znaleźć. Zauważyłam,
że podążają w naszą stronę przełknęłam ciężko ślinę i zaczęłam się denerwować. „Co ci idioci wyprawiają?! Chcą wszcząć burdę
jak Szable się kapną?!” Pomyślałam nerwowo.
- Dziewczyny oni idą tu… Nie denerwujcie się. – Powiedziałam
próbując zachować zimną krew. W końcu to mój brat i jego przyjaciel z
dzieciństwa, nie?
- Dobrze Lucy, ale sama cała drżysz… - Zachichotała
nerwowo Meredy.
- Absolutnie! Ja? Przewidziało ci się. To w końcu
mój mały braciszek Stingy~. – Zachichotałam.
- Czyżbym słyszał rozmowę o mnie~? – Zapytał Sting
podchodząc do nas z głupkowatym uśmiechem na twarzy i zarzucił mi niedbale
reket na ramiona, a za nim stał zarumieniony Rogue nieśmiało zerkając na
Meredy, która się także rumieniła. „Ot
dobrali się noo… jedno nieśmiałe i drugie takie samo… Sheesh…” Przewróciłam
oczami i zaśmiałam się kręcąc głową w niedowierzaniu. Delikatnie pchnęłam
Meredy w stronę Rogue. Niestety, ale czasami jest niezdarna i potknęła się, ale
Rogue tam był w porę i znalazła się w jego ramionach oblana rumieńcem, gdy to zauważyła.
To wywołało u mnie uśmieszek i spojrzałam na Stinga, który się mi przyglądał
razem z Lisanną. Posłałam im zdziwione spojrzenie.
- Co? – Zapytałam jakbym nie wiedziała, o co chodzi.
Oni się chytrze do mnie uśmiechnęli.
- Niezłe zagranie Nee-chan/ Lucy-chan. – Powiedzieli
oboje w tym samym czasie. Co wzbudziło śmiech u mnie oraz Natsu, Mirajane i Laxusa,
którzy oczywiście od samego początku obserwowali nas. Za to Sting i Lisanna
spojrzeli na siebie i ich spojrzenia zamknęły się, co wywołało u obojga szkarłatny
rumieniec i natychmiast odwrócili wzrok od siebie. Uśmiechnęłam się na to „Kolejni…Tym razem Tsundere…” Pomyślałam
i pokręciłam głową.
- Lucy-san, Ty wiedziałaś od samego początku o tym,
prawda? – Zapytał zakłopotany Rogue pomagając Meredy stanąć na nogi. Spojrzałam
na niego niewinnie.
- Ale, o czym Rogue-kun? – Zapytałam go i uśmiechnęłam
się.
- O tym, że Meredy i Lisanna są naszymi „MATE” i że
jesteśmy w trakcie „Smoczych Godów” i … - Został odcięty, ponieważ wkroczyła
szalona Minerva.
- Co wy tu do cholery robicie z tymi Wróżkami?! Wołam
was od ponad 5 min., a Wy w najlepsze sobie gawędzicie z tą… - Rzuciła łaskawie
na mnie okiem i się skrzywiła. Z powrotem odwróciła się do chłopców. – Blond
cizią otoczoną muchami. – Dokończyła swój wywód do Stinga i Rogue.
Usłyszałam gardłowe warczenie od nich oraz od Natsu
i innych Dragon Slayerów. „Cisza… Nie
róbmy sobie problemów, jesteśmy poza areną!” Upomniałam ich telepatycznie. Wszyscy
przestali.
- Jak śmiesz tak odnosić się do członka Rady
Magicznej, Bezczelna Dziewucho! – Odezwał się oburzony Jii-chan. Gdy tylko to
wypowiedział innym magom poza naszą gildią opadły szczęki. W tym Sabertooth. Posłałam
Minevrze spojrzenie spode łba i niecny uśmieszek.
- I co Ty na to Wiedźmo~? – Syknęłam do Niej dając
jej błyśniecie mrożące krew w zydlach nawet najodważniejszym. Gdy tylko odwróciła
się do mnie tyłem, aby odejść i postawiła pierwszy krok naszła mnie ochota, aby
jej dogryźć, bo widziałam jak patrzy na Stinga. Stara purchawa~. – I jeszcze
jedno… Sting nie wybrał Cię na jego „MATE”. A jego matka na pewno by nie zaakceptowała
kogoś takiego jak Ty~! – Zaćwierkałam zadowolona z siebie krzyżując ręce pod
piersiami. Ona odwróciła się nagle i spojrzała na mnie z chęcią mordu.
Pchnęłam natychmiast Lisannę i Meredy do chłopców i
nakazałam im, aby się oddalili najdalej jak to tylko możliwe. Za to Erza, Gray,
Wendy, Natsu, Gajeel, Laxus, Juvia i Erik stanęli przede mną jak mur ochronny.
- Tylko ją tknij… - Syknął Erik.
- A my się nie zawahamy… - Warknął Gajeel.
- … rozszarpać twego przeklętego gardła naszymi kłami…
- Smoczy ryk wydobył się z całej ósemki stojącej przede mną.
Widziałam jak cały bufet zamarł widząc całe zajście.
Sting z Roguem z ogromnymi oczami w szoku trzymali w objęciach przerażone
dziewczyny… Najwidoczniej nie wiedzieli, co się dzieje.
Pov. Sting
Stałem tak trzymając przerażoną Lisannę i nie wiedziałem,
co się dzieje. Wszyscy, dosłownie wszyscy patrzyli na to, co się dzieje. Spojrzałem
na Lisannę. Akurat trafiłem na moment, w którym przyglądała się mi z lekkim
rumieńcem i błyszczącymi oczami. Nie mogłem oderwać od niej oczu.
- Sting-kun? – Wyrwał mnie z tego transu jej
delikatny głos.
- Um-uh… Tak, co jest Lis-chan? – Zapytałem
ostrożnie i lekko się do niej uśmiechnąłem.
- Nie martw się o Lucy-chan. Ma u swego boku ośmiu
Dragon Slayerów. – Powiedziała i uśmiechnęła się do mnie. To mnie zszokowało… myślałem,
że oczy wyjdą mi z oczodołów jak mi to powiedziała.
- O-ośmiu? – Powtórzyłem za nią, ale tym razem w
formie pytania. Ona skinęła głową i zachichotała.
- Tak Sting-kun… Ci, co stoją przed nią są Dragon
Slayerami I lub III generacji. – Tym razem odpowiedziała mi Meredy stojąca
blisko nas z Roguem.
- Ale jak to możliwe Meredy? – Zapytał zaskoczony
Rogue. Ona za to pokręciła głową.
- Niestety Rogue-kun nie mogę powiedzieć. Tylko
Lucy-chan może wam to wyjaśnić. – Powiedziała i uroczo się uśmiechnęła do Rogue,
co spowodowało u niego wykwit rumieńca na policzkach. Spojrzeliśmy wszyscy na
sytuacje między Nee-chan i Minervą. Och, gdy tylko sobie przypomnę wygląd
twarzy Minervy, gdy Lucy-nee powiedziała jej, że nie chcę jej… Śmiać mi się
chce.
W końcu to prawda… nie chce jej. „Odkąd zobaczyłem Lisannę z Nee-chan coś
powiedziało mi, że to ONA. Ona jest moją „MATE”, moją Bratnią. Tylko czy ona
zechce mnie tak jak ja chcę ją? Smok ma tylko jedną miłość i to do końca. Tak
mi wyjaśniła Weisslogia. Głupia Minerva~… Gdyby się nie wpakowała w naszą rozmowę
może bym się czegoś dowiedział od Nee-chan. Ech…” pomyślałem.
Słuchałem uważnie.
- Za atak na członka Rady grozi dożywocie bądź kara
śmierci. - Z tłumu wyszedł Doranbolt z Laharem.
- Czy chcesz ryzykować honor swojej gildii, a także życie?
– Zapytał Lahar poprawiając swoje okulary. Minerva skrzywiła się na Lucy i odwróciła
się do Lahara twarzą i skłoniła się.
- Oczywiście, że nie… Honor mego Ojca i gildii jest
mi ważniejszy. O Życiu nie będę wspominać. – Powiedziała i odeszła do Orgi i
Rufusa, którzy do tej pory stali oszołomieni tym, co się stało.
- Lucy-san wszystko dobrze? – Zapytał Doranbolt moją
siostrę, która się uśmiechnęła w podziękowaniu do niego.
- Wszystko w porządku Doranbolt-san nic mi nie jest,
a jakby coś to bym sobie z nią poradziła… Przecież wiesz. - Powiedziała tonem
małego dziecka i uroczo nadymała policzki. Co rozbawiło jego i członków Fairy
Tail.
- Cała Lucy-chan~! – Zachichotała Lisanna z Meredy.
Na co my się uśmiechnęliśmy. Lector wleciał w ramiona Lisanny. A Frosh
siedziała już u Maredy.
- Lis-chan jest moja Sting-kun~! – Wymruczał, gdy
Lisanna drapała go za uchem. Miał błogi uśmieszek na pyszczku i rozpływał się w
jej ramionach.
„Skubany
rudzieelec~!” Krzyknąłem w myślach przymrużając na
niego oczy. Zauważył to i pokazał mi język i dalej się tulił do piersi Lisanny.
„No niee~ tego to za wiele… Chwila, moment!
Czy ja jestem zazdrosny?! Tak, to musi coś znaczyć…”
- Fro myśli, że Mer-chan jest śliczna. – Powiedziała
Frosh rumieniąc się i tuląc się do obfitego dekoltu Meredy. Na co dziewczyna
się usmiechnela do Exceeda tuląc go w ramionach.
- Masz na imię Frosh, prawda? Exceedy z naszej
gildii mówiły nam o was. Jesteś urocza także. – Skomplementowała ją także.
- Właśnie, a propos Exceedów… - Zaczął Rogue
obejmując ją ramieniem w talii. „Od kiedy
on zrobił się taki śmiały?!” Pomyślałem w niedowierzaniu na to, co
widziałem. – Czy Lucy-san ma także Exceeda? – Zapytał ją lekko się uśmiechając.
Znów ukazał się na jej twarzy rumieniec i skinęła głową.
- Candy-chan~! – Lisanna zawołała. Zastanawiałem się,
kogo woła. Nagle przyleciało... 9 Exceedów.
„D-dziewięć?!” Krzyknąłem
psychicznie. Pierwszy raz na oczy widziałem taką liczbę Exceedów w jednej
gildii. Gdy mieli trzy to wydawało mi się, że to dużo, ale teraz… Wow!
- Yo Happy, Lily, Charle-chan! – Przywitał się
Lector nagle wyskakując z ramion Lis-chan. Wiedziałem, że niebieski jest Happy
i był Exceedem Natsu-san, Lily jest Gajeel-san, a Charle jest Wendy-chan.
Zostały jeszcze pozostałe sześć. Podeszły do trójki wymienionych dwa Exceedy
jeden blado żółty i gdyby była biała byłaby kopią Charle, a drugi w kolorze północnego
nieba. Ze znamionami pod prawym okiem, wyglądały jak bliźniaki dzięki temu.
- Charle-nee, kto to jest? Pachnie znajomo. – Zapytała
słodko kotka ze znamieniem gwiazdki pod okiem. Gdy drugi stanął obronnie przed
obiema.
- Nie zbliżaj się do mojej Onee-chan i Imouto. – Warknął
na Lectora, który podchodził do nich.
- Sora! BAKA NEKO! Lector jest przyjacielem~! –
Lisanna skarciła czarnego Exceeda ze znamieniem malej błyskawicy pod prawym
okiem.
- Wiem, że on jest Exceedem brata Laxus-san, ale
musze chronić moje siostry… - odpowiedział zranionym głosem.
- Jak na razie to jesteś zaborczy nie ochronny, DUH…
- Fuknął Lector krzyżując łapki na brzuszku. To było zabawne do oglądania.
- Czyli Sora… - Podszedłem do nich i ukucnąłem. – Jesteś
Exceedem mojego Onii-chan? A Kim jest ta śliczna kotka obok Ciebie? – Zapytałem
wskazując na blado żółtą kotkę, która trzymała za lapie Charle.
- Aye Sting-san! Ona jest moją Imouto. Mimo że Candy
i ja jesteśmy bliźniakami. – Powiedział i pokazał ogromny uśmiech na jego
pyszczku.
- Candy-chan jest Exceedem Lucy. – Podszedł bliżej
nas Lily splatając z Candy ogony, chociaż jego wyraz twarzy był poważny i łapki
miał skrzyżowane. Spojrzałem jeszcze raz na nią. Była urocza i naprawdę wyglądała
jak cukiereczek. Doskonale imię dla niej.
- Sting-san? Czy coś się stało, że się mi tak
przyglądasz? – Zapytała lekko speszona z lekkim rumieńcem.
- Mówiłaś, że Lector pachnie znajomo Tobie… Dlaczego?
– Zapytałem.
- Tak, Fro także jest ciekawa. – Pisnęła Frost. Obróciłem
się i zauważyłem za sobą Rogue z Meredy i Lisanna. Frosh wyskoczyła z ramion
dziewczyny i podbiegła do boku Lectora.
- Widzisz Sting… - Zaczęła Charle. Skupiłem swoją uwagę
na niej. – Nasza trójka tak jak Laxus i Lucy szukaliśmy naszego brata, który
został wysłany razem ze mną na Earthland przez animę, gdy byliśmy jeszcze
jajkami… Matka powiedziała, że ma on zablokowana pamięć i nie wie o nas tak jak
ja miałam poki nie dowiedziałam się o Candy i Sorze. Lucy odblokowała mi pamięć.
I najwidoczniej Candy ma, jakiej podejrzenia Sting. Posłuchaj… 29 czerwca Lucy
miała napływ wspomnień dramatu, który was rozdzielił i ogólnie o Tobie…
najwidoczniej Lady Layla miała w tym jakiś ukryty cel, aby nie odblokowywać jej
wszystkich wspomnień. Wracając do tematu… Byliśmy wszyscy wtedy w
gildii…siedzieliśmy i rozmawialiśmy o przeznaczeniu Meredy i Lisanny zapisanym
w Gwiazdach, które odczytałam z Lucy. I od tego się zaczęło… szepnęła „Czuję, że już jestem blisko ciebie
braciszku…” siedziała jak w transie wpatrzona w pustą przestrzeń podczas przekazywania
nam kolejne litery Twojego imienia… to nas bardzo zaskoczyło, gdy
zorientowaliśmy się, co będzie wyjść z tych liter, także zmartwiło… jej stan. Miała
puste oczy i łzy ciekły jej kaskadami. Gdy się otrząsnęła i wzięła kartkę, na
której zostało sklecone Twoje imię z liter, które nam podała… I jakby coś w jej
umyśle pękło… bariera. Zaczęła mówić pełne Twoje imię i nazwisko, Twoją datę
urodzenia i wydarzenie, kiedy zniknąłeś bez śladu. Myśleliśmy, że biedna oszaleje
krzyczała zbolałym głosem Twoje imię jakby miała nadzieję, że ją usłyszysz… padła
na kolana, a później straciła przytomność. – Powiedziała wszystko mi, co muskałem
wiedzieć i spojrzała na mnie. – Oni obrali sobie pewien cel…, aby cię odnaleźć,
ale resztę ci powie Lucy z Laxusem. My tak samo mamy cel… odnaleźć naszego
brata. Candy… jak mówiłam ma podejrzenia… Większa cześć, czyli Sora i Candy są
z Laxusem i Lucy wiec być może Lector… Tak znajomo pachnie do tego nasz ojciec
był czarny i miał szkarłatne łaty. – Charle odwróciła się do Lectora, który
stał jak porażony tym, co usłyszał. – Lector, Przykro mi… Wiem, że to może być
szok dla ciebie. Ale jak już mówiłam ja także miałam zablokowaną pamięć na to wszystko…,
ale jak Lucy odblokowała mi ją napłynęły wspomnienia o plączącej matce w
ramionach ojca… stali nad czterema jajami i to były nasze jaja. Dwoje z nas wylądowało
tu na Earthland, a dwoje zatrzymało się w czasoprzestrzeni, czyli… Sora i
Candy. – Powiedziała smutno do niego z opuszczoną głową nie chcąc pokazać łez,
które napłynęły jej do oczu.
- Czekaj… 29 czerwiec? Sting to nie wtedy, co… - Mówił
do mnie Rogue trochę w szoku, ale przerwałem jemu.
- Tak… Usłyszałem Lucy, skrawki wspomnień wracały.
Ale nadal jest wiele rzeczy, których nie wiem. - Westchnąłem ciężko i
spojrzałem na Lectora i inne Exceedy. Tulił się do pozostałej trójki jego
rodzeństwa i beczał. Uśmiechnąłem się na to.
Usłyszeliśmy gong. Czyli czas, aby wrócić na arenę. „Jak mi się nie chce…” Pomyślałem i podeszłemu
do Lisanny.
- Niestety musimy wracać. – Powiedziałem i się skrzywiłem
w niesmaku na myśl o spotkaniu z Minervą. – Uważaj na siebie. - Powiedziałem czule,
ponieważ czuje chęć chronienia jej i opieki. I położyłem dłoń na jej delikatnym,
zaróżowionym policzku.
„Nie
chcę, aby jej się krzywda stała. Może to, dlatego że jestem smokiem, a ona moją
„MATE”? Mam chęć, aby pokazać jej, że jestem w stanie ją chronić i wszystko,
aby mnie wybrała, nie wyobrażam sobie jej z innym samcem. Nie! Nigdy, Ona jest Moja! Ugrh… Zaborczy jestem… Kolejny
instynkt smoka…” Warknąłem ostatecznie w myślach.
- Nie martw się o mnie… Nic mi nie będzie.
Powodzenia Sting-kun. –Pogładziła mnie po lewym policzku, a następnie stanęła
na palcach i cmoknęła mnie w policzek. Odeszła z Meredy i Exceedami do reszty
ludzi z gildii Jii-chan. Ja przez chwile stałem jak zamrożony. Gdy
przypomniałem sobie, co się właśnie stało zarumieniłem się wściekle i powoli
podniosłem dłoń, aby dotknąć miejsca na policzku gdzie Lisanna złożyła szybkiego
buziaka przed odejściem. Nie wytrzymałem i ryknąłem ze szczęścia. Co wywołało śmiech
u Rogue, który także się rumienił.
-„Czyżby
nasz mały braciszek się zakochał~?” Usłyszałem drażniące dwa
glosy. Kobiecy i męski. To była Lucy-nee i Laxus-nii drażniąc mnie.
-„Nee-chan~,
Nii-chan~!” Żachnąłem się w myślach na nich jakbyśmy
byli dziećmi. Co spowodowało w rzeczywistości śmiech tej dwójki. Gdy
teleportowali się. Także wyszedłem z Roguem i naszymi Exceedami.
„Walki…
Czas zacząć!” Myślałem podekscytowany.
*.*.*
C.D.N.
Genialny rozdział!
OdpowiedzUsuńPrzesyłam dużo weny i czekam na następną notkę :D
oooooooooo jak słodko !!!
OdpowiedzUsuńGenialniee czekam na next
OdpowiedzUsuńNie mogę się niestety rozpisywać, bo trzeba rano wstać i jeszcze ta szkoła ;_;
OdpowiedzUsuńA więc
Supeeeeer
Wow
No cóż ....
Jestem tutaj pierwszy raz,
ale od teraz będę witać każdy rozdział.
Przejdżmy do rozdziału
Super+Słodki+Meeeega=
BOOOOOOMBA
Wiesz jak cięko teraz o dobrego bloga
No ok.
czekam na kolejny rozdział, bo teraz idę spać, ale chciałam cię jeszcze zaprosić do siebie..... http://never-say-i-love-you.blogspot.com/
Świetne. Czekam na następny
OdpowiedzUsuń:)
Szczerze, to od dawna czytam twoje opowiadanie, ale bałam się cokolwiek skomentować. Chciałabym dodać, że było jedynym znanym mi blogiem, które zainspirowało mnie do pisania mojej opowieści. Cieszę się, że postanowiłaś ją napisać, ale moje serce krwawi. Pewnie nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak bardzo bark notek mnie zranił. Jednak nie winię cię za to. Pewnie nie masz weny czy czegoś w tym stylu. Mam nadzieję, że jednak pojawi się jakaś notka z dalszymi losami bohaterów.
OdpowiedzUsuńZałamana z powodu złamanego opowiadania
Rise~~
Yeeep~~
OdpowiedzUsuńYhy, tęskniłaś?
Laxus: No jak ktoś może tęsknić za tobą, kiedy pierwszy raz komentujesz tego bloga!!!
;_;
Gajeel: Whore -,-
Nie przeklinaj!
Wracając do notki <3 Zajebiszcza, ale nie rozumiem jednego:
,,(...) jest tak jak rok temu" WTF?! Jaki rok temu? Przecież Lucy nie było 3 lata! A wyjechała z Laxim przed wydarzeniem z turniejem!'
WTF!?
Ale tak czy siak, proszę cię. Nie pisz japońskich słów! Typu: Ahoyou, Arigatou, Idakimasu, itp, bo to serio jest głupie, albo imouto. To... odpychające, jesteśmy w Polsce!
A takie słówka: -nee, -san, -chan itd... To już tak!!!
Zeref: Ból. Mrok. Ciemność.
Zefciu, znów ćpałeś?! Kurde, a minutę temu braliśmy ślub!
Zeref: WTF?! Minutę temu to ty komentowałaś innego bloga i mówiłaś, że CHCESZ za mnie wyjść, a nie, że jesteśmy już małżeństwem, i ja się na to nie godzę!
######### !?! Laxus, Gajeel, Natsu, Sting, Rogue, i Gray za mnie wyszli! I ty też wyjdziesz! Rozumiesz !?
Zeref: Yhy ;_;
No! Wracając do bloga, szkoda, że notki są tak rzadko ;-; Ale ważne, że piszesz! Ja (i moi mężowie) czekamy na nową notkę!
Pozdrawiamy i życzymy weny!~~
Rozdział genialny zresztą jak pozostałe. Stworzyłaś bardzo ciekwą i orginalną historie , która naprawdę wciąga ALE :
OdpowiedzUsuń1. Niestety robisz dużo błędów stylistycznych , ortograficznych i gramatycznych.
2.Niektóre zachowania bohaterów ( według mnie) wydają się niezgodne z ich charakterami
3. Czemu , och czemu każesz swoim czytelniką czekać tak długo na nowy rozdział ? :(
Pozatym wspaniały blog , życze dużo weny i czekam z niecierpriwością na nowy post :-)
Do napisania
wstrzymałaś bloga czy nie chce ci się już pisać ?
OdpowiedzUsuńmniejsza o to blog genialny i pomimo czasu jaki będe musiała przeczekać na następny rozdział poczekam weny życzę
Mega blog kocham go! Piszesz go jeszcze czy nie? Naprawdę mnie wciągną. Mam nadzieje, że dodasz jeszcze kiedyś rozdział.
OdpowiedzUsuńBlog boski co ja plote oba boskie ale dodaj wreszcie rozdzialy
OdpowiedzUsuńCzy to nowy odcinek twojego ulubionego anime....,czy to gwiazdkowy prezent w maju... , nie! To nowy spis nazwany: W Przestworzach M&A, w którym chcemy zebrać w jedno miejsce wszystkie blogi o tematyce podanej w nazwie. Pomóż nam Moni-chan i zgłoś swojego bloga! To nic nie kosztuje, a nawet więcej! Nic nie płacisz. Zapraszamy na:
OdpowiedzUsuńhttp://przestworzach-m-a.blogspot.com/
Blogosfera jest pełna wspaniałych ludzi. Zapewne jesteś jednym z nich. Może chciałbyś opowiedzieć coś o sobie? A może chcesz, aby przeprowadzono z Tobą wywiad? Tak? To świetnie trafiłeś. Wywiady z autorami blogów mangi i anime to blog stworzony z myślą o Tobie! Możesz zgłosić się do jednej z autorek bloga, a potem odpowiedzieć na kilka ciekawych pytań. Nie czekaj - zgłoś się już teraz!
OdpowiedzUsuńZapraszam!
Wywiady z autorami blogów mangi i anime
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSuper rozdziały, czekam na następne i życzę baaardzo dużo weny! 😄
OdpowiedzUsuńHej Kochana!
OdpowiedzUsuńJako, żę nie masz zakładki "spam", informuję tutaj :D. Nominowałam Cię do LBA. Mam nadzieję, że się w to bawisz :D. Będę niesamowicie wdzięczna za udzielenie odpowiedzi na moje porąbane pytania :D. O, a link tutaj: http://fairytail-another-story.blogspot.com/2016/02/nominacja-do-liebster-blog-award-czyli.html
Pozdrawiam cieplutko!
Będziesz kontynuowała tą serię? ♥♥
OdpowiedzUsuńKiedy pojawi się kolejny rozdział tego cudnego opowiadania?
OdpowiedzUsuńProoooooszęęęęęęę, kontynuuj to opowiadanie!!!!
OdpowiedzUsuńBłaaaaaaaaagaaaaaaaam, Moni-chan, pisz dalej!!! Tak bardzo chce wiedzieć, co będzie dalej!!! I na tym, i na tym drugim blogu!!! Błagam, pisz dalej!!!
OdpowiedzUsuńBłagam pisz dalej... Ciągle czekam
OdpowiedzUsuńNo proooooooszę~, no nie bądź taka. Skończ chociaż te dwa blogi, prooooooszę... Chęci na odwiedzenie się co dalej tylko narobiłaś... :/
OdpowiedzUsuńOch, kontynuuj to proszę!
OdpowiedzUsuń