środa, września 03, 2014

Rozdział 41. Przygotowania do Dai Matou Enbu cz. 2.

W poprzednim rozdziale:

Czas pominięty. 30 min po zaśnięciu Lucy.


Okno otwarte na całą szerokość tylko zasłony falują pod wpływem letniego wietrzyku… na parapecie oknie pojawiła się przykucnięta postać. Mężczyzna z różowymi włosami podchodzącymi pod kolor łososiowy, a w tle świeci jasny księżyc… On przygląda się śpiącej blondynce uśmiechając się do siebie. Zdjął torbę z ramion i odstawił ją na podłogę w bezpiecznym miejscu koło walizki dziewczyny, Happyego położył na poduszce na fotelu starając się nie obudzić Candy. Rozebrał się z ubrań pozostając w samych bokserkach i wsunął się pod kołdrę, aby zasnąć tuląc swoją ukochaną Lucy… Tak to był nie, kto inny jak jej partner, Natsu. Pocałował ją delikatnie w czubek głowy i wyszeptał ciche „Dobranoc” owijając ramieniem jej wąską talię i przysuwając ją do siebie. Ona zaś uśmiechnęła się podczas snu mrucząc, przytuliła się do jego ciepłej nagiej piersi. On z satysfakcją uśmiechnął się pod nosem i powoli odpłynął we śnie wdychając jej słodki zapach, który tak bardzo kocha... Zapach truskawek i wanilii.


*.*.*

Następnego dnia, rano.

Pov. Lucy

Obudziły mnie promienie słońca wpadające do mojego pokoju przez okna. Otworzyłam oczy i przed nimi miałam nagą, umięśnioną i ciepłą pierś Natsu. Uśmiechnęłam się do siebie i spróbowałam się przekręcić na drugi bok, aby zerknąć na zegarek. Na zegarku widniała godzina 7.30! Musiałam się jeszcze wykapać i wezwać Virgo ze strojami… niestety abym mogła wstać musiałabym obudzić tego chrapiącego niedźwiedzia, który mnie przycisnął do siebie i nie chce puścić.

- Natsuu~ To już 7.30 Trzeba się szykować. Puść mnie Natsu~ - Mruczałam jemu do ucha. On tylko zmarszczył uroczo nos i zaczął się przeciągać, co spowodowało, że byłam jeszcze bardziej dociśnięta do jego piersi.
- Lucy… jest tak wcześnie. Oni przyjdą dopiero o 9. – Jęczał nadal przyciskając mnie do siebie i zaczął całować mnie po szyi gdzie znajdował się znak „MATE”.
- Nie Natsu~, trzeba wstać. Lisanna z Elfmanem pewnie przyszli już, a ja muszę się jeszcze wykapać i wezwać Virgo. Wstawaj Natsu~. - Jęczałam jemu próbując się wydostać z jego uścisku.
- No już dobrze~, wstaję. - Ziewnął i wygramoliłam się spod kołdry. Nie zauważyłam, kiedy ale gdy już miałam zejść z łóżka przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował.
- Mmm~, a to co to było? – Zapytałam mrucząc do niego z figlarnym uśmieszkiem zaplatając obie ręce jemu na szyi i patrząc jemu w tak kuszące oczy, gdy się od siebie oderwaliśmy.
- To na dzień dobry dla Mojej prześlicznej Księżniczki. - Powiedział i wyszczerzył w swój popisowy uśmiech.  Zaśmiałam się wstając i ruszyłam do łazienki.
- Dobra, dobra wstawaj Smoku. – Zachichotałam odchodząc od niego. – Niedługo wracam~. – Rzuciłam przez ramię i uśmiechnęłam się biorąc ręcznik z szafy i dresy, oczywiście różowe. Natsu przyglądam mi się z ogromnym uśmiechem na twarzy.
- Może tak wykąpiemy się razem, co Lucy~? – Zapytał zalotnie, siedząc i opierając się o filar baldachimu.
- O nie, nie Kochany… Dzisiaj kąpiemy się oddzielnie… Cierpliwości~. – Odpowiedziałam i puściłam do niego oczko wchodząc do łazienki. Zamykając drzwi za sobą usłyszałam ciężkie westchniecie Natsu.

„Faceci bywają trudni, ale smoki są jeszcze gorsze…” zachichotałam w duchu.

Po 20 min wyszłam z łazienki przeprana w dres i w kapciorach~ Yeah~! Wilgotne włosami splotłam w warkocz. Następny poszedł wykapać się Natsu. Krzyknęłam jemu tylko, że idę na dół i że jak coś to dołączy do nas. Zeszłam na dół, a tam w jadalni zastałam dziadka pijącego poranną kawę i czytającego poranną gazetę „Team Magnolia” oraz Mirę z jej rodzeństwem i Erza z Jellalem.
- Rano Minna~, Rano Jii-chan. – Przywitałam się radośnie machając do nich, gdy wchodziłam do jadalni.
- Rano Lucy. Jak się spało? – Zapytał mnie dziadek uśmiechając się znad jego filiżanki kawy.
- Dziękuję Jii-chan, dobrze. – Powiedziałam i usiadłam do stołu na moim miejscu. – Reszta przyjdzie w ogóle zjeść z nami śniadanie? Virgo się bardzo ucieszyła, że będzie mogła dla nas wszystkich służyć dziś. I wykonała już nasze stroje. – Powiedziałam trochę zawiedziona z powodu Virgo i że jeszcze nikogo nie ma a jest już za 15 min. 9.00.
Zegar ścienny wybył równo 9.00 Po czym usłyszałam krzyki z zewnątrz i w tedy do środka przez drzwi wejściowe wparowali wszyscy, o których myślałam.

- Jesteśmy! – Gajeel i Gray padli przede mną na podłogę jak dłudzy dysząc. Ja za to patrzyłam na nich z niedowierzaniem.
- A wy, co maraton przebiegliście? – Zapytałam i zachichotałam pochylając się nad nimi siedząc na krześle.
- Wiesz Lu-chan. Można powiedzieć, że coś w tym stylu. – Zachichotała Levy z Juvią, która trzymała w ramionach Julię, a nad chłopakami fruwali Jack i Lily.
- Mięczak z ciebie Gajeel. I że tak płaszczysz się przed Lucy-san. - Zadrwił Lily z Gajeela.
- Taa… Wstawaj mrozidupo! – Śmiał się z Graya, Jack.
- Co żeś powiedział?! – Krzyknęli obaj Dragon Slayerzy źli na koty skacząc na równe nogi razem.
- O patrz Lily! Pomogło, wstali! – Śmiał się Jack przybijająca piątkę z Lilym.
- Co tu się dzieje? – Zapytał Natsu, który zszedł na dół z Happym i Candy. Był trochę jakby podrażniony na widok Gajeela i Graya.
- Nic Natsu, Dopiero przyszli. – Odpowiedziałam mojemu smokowi, na co skinął głową i stanął koło mnie dając mi swój słynny uśmiech, na który jemu odpowiedziałam tym samym. Tym razem odwróciłam się do reszty. - Teraz uspokójcie się i siadajmy do śniadania Minna! – Krzyknęłam klaszcząc w dłonie. Wrzawa ucichła i zasiedli do stołu. Brakowało jedynie Laxusa.

- Ech… Jak zwykle. Mira, Ty go w ogóle budziłaś? – Westchnęłam pocierając skronie i zwróciłam się do Mirajane.
- Tak, ale mruknął jedynie, że zaraz zejdzie do nas. Jak widać te zaraz może być długie. – Westchnęła w porażce, na co ja ją poklepałam pocieszająco po głowie.
- Haha. Cały Laxus. – Zaśmiał się dziadek nadal przeglądając gazetę. – Mam nadzieję, że Sting nie jest taki… - Mruknął pod nosem, ale usłyszeliśmy to i zaczęliśmy się śmiać.
- To jednak go nie budziłaś. Jego trzeba dobitnie raz, a porządnie obudzić albo jęczeć tyle razy aż wstanie. – Wytłumaczyłam jej a ona pokiwała głową w zrozumieniu z promiennym uśmiechem na swojej pięknej twarzy.
- Tiaa… dokładnie Luce mnie tak często budzi. – Wtrącił się do naszej rozmowy Natsu pożerając kiełbaskę.
- Czyżbyś narzekał Skarbie? – Zapytałam go niewinnie. Lecz mimo tego niewinnego zachowania przeszedł jemu dreszcz po kręgosłupie.
- N-nie Kochanie jakbym śmiał... – Zająkał się. Na co ja się uśmiechnęłam do niego.

„ Laxus-nii ~ Chcesz jechać pociągiem? Już po 9, wiesz? A śniadanie jest taaakie dobre~ Virgo przygotowała twoje ulubione naleśniki~ chyba je zjem…” posłałam telepatycznie do Laxusa te niewinnie brzmiące słowa. Co wywołało gromki hałas w sypialni Laxusa, co brzmiało jak spadek z łóżka.

- C-co to było? – Zapytał zaskoczony Jellal siedzący z Erzą, Meredy, Ultear i Bixlowem oraz Freedem i Ever naprzeciwko mnie.
- To? To był Laxus. Chyba biedny miał koszmar. – Wyjaśniłam z szatańskim uśmiechem.
- Geez~ Lucy przerażasz… - Wszyscy chłopcy wraz z dziadkiem powiedzieli jednogłośnie. Na co dziewczyny się zaśmiały.
- Czym tym razem zastraszyłaś swego Onii-chan, Lucy-chan? – Zapytała mnie Lisanna chichocząc.
- Huh, to co zawsze Lis-chan… Pooociąg ~ … no i niezjedzone jego pyszne śniadanie przygotowane przez Virgo. Hehe. – Gdy to mówiłam zaakcentowałam słowo „pociąg”, że brzmiało to jakbym mówiła o jakiejś zmorze czy duchu, co wywołało dreszcze u męskiej części Dragon Slayerów. Czemu Erza się nie bała pociągu? Ponieważ Knight nauczył ją zaklęcia „Troia”, więc nie chorowała w transportach tak jak ja, Wendy i Juvia. Później jakby nigdy nic dopowiedziałam resztę śmiejąc się.
- Jesteś okropna Imouto~! – Usłyszałam od wejścia do jadalni słowa uwielbiane przez Laxusa. Stał w szarych spodniach dresowych i białej bokserce przeciągając się i ziewając.
- Rano Laxus-nii~! – Wyszczerzyłam się do niego. – Jak się spało? – Zapytałam jakby nic się nie stało i zachichotałam z Mirą i Lisanną.
- Dobrze póki nie wspomniałaś o jeździe pociągiem i zjedzeniu moich ulubionych naleśników od Virgo! – Powiedział oskarżycielsko wskazując na mnie paluchem.
- Ja~? Absolutnie Onii-chan. – Powiedziałam z udawanym zdziwieniem i niewinną miną. – Siadaj i nie marudź trzeba jeszcze stroje zobaczyć, które Virgo nam stworzyła. - Powiedziałam i Mira odsunęła jemu krzesło zapraszając go, aby usiadł miedzy mną a ją. Gdy przechodził koło mnie uszczypnął mnie w policzek i uciekł do Mirajane. Dziadek zachichotał i pokręcił głową w niedowierzaniu.

Pov. Macarov.

Zaśmiałem się na wybryki moich wnuków. Jestem bardzo szczęśliwy ze mam ta dwójkę. Ale nadal nie mogę uwierzyć, że Sting jest moim trzecim wnukiem, o którym słuch kiedyś zaginął. Teraz jest we wrogiej dla naszej gildii. W Sabertooth. Gdy tak myślałem byłem obserwowany przez jednego z chłopców.

- Czy coś się stało, mistrzu? – Zapytał Gajeel zauważając moje zachowanie.
- Nie, nic Gajeel. Wszystko w jak najlepszym porządku… nie mogę się nacieszyć wnukami… Niby są dorośli już, to jakbym widział ich mniejsze wersje bawiące się razem. Za każdym razem dostawałem zdjęcia Lucy od jej matki. Od jej narodzin po 10 urodziny. Gdy wczoraj zemdlała otrzymując te wszystkie wspomnienia o jej bracie… Wiesz, o Stingu, zasmuciło mnie to. Gdy było już pewne, że nic jej nie grozi poszedłem do biura i zacząłem przeglądać zdjęcia. I właśnie ostatnie zdjęcie było z małym blond chłopcem z kolczykiem w lewym uchu miał około 3 lat. Dopiero wczoraj zauważyłem, że na odwrocie Layla napisała mi wiadomość, że to zdjęcie zostało zrobione przez Jude na trzecie urodziny Stinga. Później smoki odeszły wraz z Laylą do Dragon Worldu, a jedynie Weisslogia została ze swoim bratem na Earthland i opiekowała się Stingiem i jeszcze jednym chłopcem w wieku Stinga. Gdy Sting miał 10 lat Zeref przebudził się ze snu pieczęci Laury i zaatakował oba smoki, aby posiąść ich moc, ponieważ nie chciały się jemu podporządkować. I pewnie wam Layla opowiadała, że poświeciła swoje życie, aby je uratować. Sting i Rogue myślą, że to oni zabili swoje smoki, ale to nie prawda. – Powiedziałem jemu.
- Czyli..? – Zapytał Gajeel zdezorientowany.
- Tak Gajeel, czyli Weisslogia i Skiadrum żyją dzięki naszej mamie. I trenowały nas także to znaczy mnie tylko Weisslogia z ich dwojga. A po ataku na smoki Zeref sobie wygodnie przebywał na Tenrou Jima jakby nigdy nic! Teraz drań gdzieś się chowa jak szczur! – To były słowa złego Laxusa, który usłyszał wszystko, co powiedziałem Gajeelowi. Czułem jego ból i smutek, a także gniew w tych słowach miał miejsce. – Uwziął się na Naszą rodzinę, a najbardziej na Lucy… Ściga ją jakby była zwierzyną łowną. - Mówiąc to zacisnął dłonie w pięści, które miał położone na blacie stołu. - Wplątał w swoją brudną grę młodego! Gdyby nie Zeref bylibyśmy razem wszyscy troje, a nawet mama i babcia by jeszcze żyły, a ojciec by nie zwariował po stracie mamy i smoki nie musiałyby uciekać z Earthland! – Nie wytrzymał i wylał z siebie wszystko, co go dusiło od środka. Nawet nie wstydził się już uronić łez przy wszystkich. Widziałem jak Mira próbuje go pocieszyć, Lucy usiadła mu na kolanach i wtuliła się w jego pierś szepcząc kojące słowa, mimo że sama roniła łzy z pod powiek. Widząc ten obraz nie mogłem nie być dumny z nich i odczuwałem ich smutek serca. Także uroniłem łzę, którą szybko wytarłem i otrząsnąłem się.
- Dobra dzieciaki skoro już zjedliśmy pyszne śniadanie, które nam przygotowała kochana Virgo, to pora się powoli szykować, bo już po 10. – Pokazałem im na zegar stojący pod ścianą. - Lucy czyń honory i zaproś do nas Virgo.

Pov. Lucy

Jak tylko dziadek powiedział poszliśmy do salonu. Stanęłam przed wszystkimi.

- Re-Quip: Niebiańskie Koło Kluczy. – Przywołałam klucze i chwyciłam klucz Virgo.
- Otwórz się! Bramo do Dziewicy, Virgo! – Wypowiedziawszy te słowa zaraz przede mną stała moja lojalna Virgo.
- Witaj Hime, czy to czas, aby zobaczyć stroje na Turniej? – Zapytała mnie kłaniając się.
- Witaj Virgo. Jeśli to nie kłopot wszyscy jesteśmy ciekawi, co dla nas przygotowałaś. – Powiedziałam jej uprzejmie i się uśmiechnęłam.
- Dobrze, w takim razie zaraz wracam. – Powiedziała i zniknęła w kłębie różowego dymu. Potem pojawiła się i klasnęła w dłonie, a z dymu za nią wyłonił się stojak z dwunastoma wieszakami w pokrowcach, a pod każdym stało pudełko butów. I dodatki.
- Wow, Virgo to wszystko dla Nas? - Zapytały zaskoczone dziewczyny. Tak jak reszta oczywiście.
- Tak, Hime-sama i jej Nakama zasługują na najlepszej jakości stroje i wygląd nawet, jeśli jest to walka. – Odpowiedziała i ukłoniła się lekko. Następnie odwróciła się w moją stronę. – Hime, gdy strój się zepsuje w walce to wystarczy mnie zawołać, a ja wszystko naprawie. – Powiedziała i uśmiechnęła się. Podeszła do stojaka i chwyciła za pierwszy wieszak. Podała go dla mnie.– To dla Ciebie, Hime.
Chwyciłam pakunek i Virgo poszła ze mną i dziewczynami do biblioteki gdzie się zamknęłyśmy i na spokojnie się przebierałyśmy. Gdy tylko weszłam za kotarę, którą postawiła Virgo w kącie biblioteki otworzyłam pokrowiec i aż pisnęłam z zachwytu.
To była sukienka, a na dodatek w moim ulubionym stylu. Założyłam ją, czym prędzej. Była śliczna bez ramiączek opierająca się na piersiach górna część odcięta pod piersiami gdzie dolna zwiewnie się rozszerzała. Górna część była jednolita czarna na biuście trochę pomarszczona w pionie a dolna część pod cienkim złotym paskiem w talii i była biała sięgająca do polowy uda w duże czarne grochy. Do tego dostałam białe pończochy i czarne koturny. Dostałam także skórzane czarne bolerko. Byłam ubrana w stylu Baby Doll jak zawsze zresztą, bo to mój ulubiony styl. Mam swoje złote bransolety od Mavis, których nigdy nie zdejmuje, kolczyki od mamy i długi zloty łańcuszek z serduszkiem, który kiedyś dostałam od Natsu na urodziny i białą jedwabną apaszkę na szyli, która zasłania znak a włosy miałam związane w wysoki koński ogon białą wstęgą w czarne grochy. Wyszłam nieśmiało zza kotary.

- Kyaaah~! Lucy to jest boskie! – Piszczały dziewczyny bez wyjątku, a oczy im aż grały z zachwytu.
- Wyglądasz seksownie Luśka~! – Zapiszczały Ultear z Caną.
- Virgo mi też taką, proszę~! – Piszczała Wendy i posłała Virgo szczenięce oczka.
- Oczywiście Wendy-san jest też taka dla Ciebie tylko, że na ramiączkach. – Powiedziała Virgo kłaniając się.
- Yay… Cudownie~! – Wendy podskoczyła podekscytowana i pobiegła do wieszaka po swój strój.
- Virgo ja też chciałabym taką tylko odwrotnej kolejności kolorów góra biała a dół czarny z białymi grochami. Jest taka możliwość? – Zapytała Juvia. Virgo skinęła głowa i podała jej pokrowiec.
- Wiedziałam, że Juvia-san będzie chciała identyczną sukienkę jak Hime-sama. – Powiedziała Virgo kłaniając się. Juvia wyjęła sukienkę z pokrowca i o mało nie zemdlała z zachwytu. U niej dodatkowo była opaska czarna w białe grochy z kokardą i bransoletka z zawieszką serduszkiem, a buty i pończochy były tak jak u mnie.
- O mój Boże~! Dziękuję Virgo, to jest piękne. – Piszczała z podekscytowania.

Erza i Mirajane podeszły same i chwyciły za swoje pakunki, które były podpisane bilecikiem.

Erza miała biała bluzkę zapinaną na guziki bez rękawów i dużym dekoltem, który ukazywał czarny biustonosz ze złotymi wstawkami. Krótkie czarne do polowy uda spodenki z dopinanymi szelkami i marszczeniami przy kieszeniach. Do tego białe pończochy lekko za kolano, które wystają z czarnych zamszowych kozaków na koturnie ze złotymi nosami. Czarne i złote bransoletki na prawą rękę i złota wstęga do włosów, którą przewiązała wysoki koński ogon.

Mira dostała zwiewną czarną sukienkę w białe grochy i złotą wstążką owiniętą w talii. Do tego białe koturny.

Cana miała czarne spodnie do kolan na szelkach i standardowo górę od bikini tylko tym razem była biała ze złotymi wzorami. Do tego miała białe botki na koturnach. I chustkę biało złotą zawiązaną na lewym nadgarstku.

Każda z nas miała piękne stroje i dodatki.

A Gdy się poprzebierałyśmy wszystkie i poczesaliśmy by to wyglądało jak należy, wyszliśmy z biblioteki i wróciliśmy do salonu. Gdy weszłyśmy do salonu męskiemu gronu opadły szczęki, zagwizdali w podziwie i ślinili się na nasz widok. Za to my zachichotałyśmy z ich reakcji. Później uciekliśmy się przebrać powrotem i wróciłyśmy by zobaczyć, co chłopakom Virgo przygotowała. Rozsiadłyśmy się na kanapach w towarzystwie dziadka i czekaliśmy.

Pierwszy był Natsu. Miał na sobie kremowe bojówki czarne mokasyny zloty pasek i czarną koszule ze złotym smokiem wyszytym na plecach i podwiniętymi rękawami na wysokości łokcia i mimo że miał rozpięta koszule pod szyją to nadal miał jego ukochany szalik na szyi, a na prawym nadgarstku miał białą frotkę ze złotym znakiem Fairy Tail. Jego wygląd spowodował, że zamruczałam jak kotka, a dziewczyny się roześmiały słysząc moje mruczenie. Natsu tylko puścił mi oczko, co spowodowało, że się zarumieniłam.

 I odszedł się przebrać następny był Laxus. Był podobnie ubrany jedynie ze miał czarne bojówki czarne mokasyny i białą koszulę ze złotym smokiem wyszytym na plecach. Do tego złoty łańcuch od Mavis, którego tak jak ja nie zdejmuje oraz na lewym nadgarstku zloty zegarek, który dostał od mamy.

Dalej był Gray z Gajeelem. Gajeel miał czarną skórzaną kurtkę ze złotymi ćwiekami i czarne wytarte jeansy do tego glany i biała bokserka, a włosy miał przewiązane czarno -złotą chustką … styl „BAD BOY”. Gray za to miał kremowe bojówki i czarny T-shirt ze złotym znakiem Fairy Tail i czarno-złote air maxy.

Po Grayu wszedł do salonu Jellal. Był ubrany w czarne eleganckie spodnie czarne wypastowane pantofle i białą koszulę gdzie trzy guziki pod szyja były rozpięte, a czarny krawat niechlujnie wisiał na jego szyi także miał podwinięte rękawy i złotego wyszytego smoka na plecach.

Został jeszcze Elfman. U niego oczywiście była czarna bokserka ze złotym logiem Fairy Tail. Jasne wytarte Jeansy i czarno-złote air maxy. Na lewym nadgarstku miał zawiązaną złoto-czarną chustkę.

Dziadek kiwał głową za każdym razem z uznaniem.

- Dobra robota dzieciaki. Teraz przebierzcie się i weźcie swoje torby podręczne, Virgo wasze stroje i resztę bagażu zabierze prosto do hotelu jutro się w nie ubierzecie. – Powiedział dziadek i pobiegłam z dziewczynami i naszymi Exceedami przebrać się do mojego pokoju.

Po powrocie do gildii po naszej trzy letniej nie obecności podarowałam dziewczynom sukienki specjalnie na taką okazję. Lisannie pastelową jasnozieloną zwiewną sukienkę do kolan i żółte koturny, Mirze taką samą tyle, że w kolorze ciemnego różu z białym paskiem i białe szpilki. Wendy z Levy miały ze sobą swoje sukienki. Levy nałożyła miętową a Wendy jasno żółtą z czerwonym cienkim paskiem obie miały dopasowane do sukienek balerinki. Cana miała na sobie niebieski top bez ramiączek i spodnie jeansowe trzy czwarte i sandałki na niskiej koturnie. Juvia ode mnie dostała chabrową sukienkę z jasnożółtą wstążką do zawiązania w pasie i jasnożółte szpilki. Erza za to nałożyła sukienkę, którą dostała ode mnie. Była fioletowa przylegająca do ciała, dół był ołówkowy sięgający lekko kolan, do tego czarne szpilki na platformach. Za to ja nałożyłam błękitną zwiewną sukienkę bez ramiączek w moim stylu ze złotym paskiem w talii białe pończochy i kremowe z dodatkiem złotego koturny. Zrobiłyśmy sobie także lekki makijaż i uczesałyśmy. Oczywiście miałam związane włosy w wyszkoli koński ogon i przewiązałam go błękitną wstążką.

Zanim wyszliśmy poprosiłam Candy, Charle, Julię i Lolę, aby usiadły na łóżku i z szafy wyjęłam duże aksamitne pudełko. One siedziały w napięciu i w zaciekawieniu obserwując każdy mój ruch. Podeszłam do nich z tym pudelkiem, a one wstały na łóżku i patrzyły na nie.

- Candy, otwórz pudełko proszę. – Zachęciłam moja kotkę do otworzenia pudelka. Zdążyłam tylko powiedzieć, a już chwyciła wieko i podniosła je z Charle. Wszystkie zajrzały do środka i pisnęły w zadowoleniu. Zdjęły całkowicie wieko i każda wyjęła z pudelka po dwie sukienki z karteczką, na której było napisane ich imię.
- Lucy-chan! Dziękuję! - Piszczała w zachwycie Candy tuląc swoje sukienki.
- To jest piękne Lucy-san. – Piszczały jednocześnie Julia i Lola.
- Lucy dziękuję, wiesz jak bardzo kocham sukienki. – Szlochała Charle tuląc się do Candy.
- Wiem Charle, wiem… W końcu jesteście siostrami z Candy. – Zachichotałam i nagle została zaatakowana w uścisku przez trzy dziewczyny a dokładniej mówiąc Erzę, Juvię i Wendy.
- Lucy/Lucy-nee jesteś kochana! To jest piękne! – Piszczały dziewczyny ściskając mnie. A ja się śmiałam.
-No dobrze Moje panie… Cieszę się, że wam się podobają moje dzieła a teraz przebierajcie się. Jedna sukienka jest na teraz, a druga na pozostałe dni turnieju. Każda ma coś związanego z naszymi strojami. - Oznajmiłam i odwróciłam się do Loli - Ty Lola masz sukienkę tak jak reszta Exceedów, mimo, że Erza będzie miała inny strój podczas turnieju. - Powiedziałam a ona się uśmiechnęła i kontynuowałam do wszystkich. - I musimy iść, bo chłopcy pewnie się denerwują, a jest już… - spojrzałam na zegarek. - Co? Już po 14?! – Powiedziałam w szoku, gdy już uwolniłam się z objęć moich przyjaciółek.
- Lucy naprawdę sama te małe cudeńka uszyłaś? – Zapytała mnie Lisanna ze świecącymi oczami z zachwytu.
- T-taak~ hehe… Jak byłam mała sama szyłam ubranka dla mojej ulubionej lalki Michelle. - Powiedziałam rumieniąc się. - I dowiedziałam się, że większość z nas będzie miała sukienki, więc postanowiłam pod czujnym okiem Virgo uszyć sukienki dla naszych Exceedów wczoraj w nocy, gdy czekałam na Natsu, ponieważ Virgo mnie wcześniej spakowała. – Powiedziałam zakłopotana drapiąc się po policzku.
- Niesamowite~! – Piszczała z zachwytu Mira.
Odwróciła się do kotek i powiedziałam.
- Każda z was dziś także ma taka sama sukienkę jak my tylko np. Candy sukienka jest tego samego koloru, co moja i ma podobne dodatki.
Tak. Candy ma błękitną zwiewna sukienkę ze złotym paskiem tyle, że jej jest na ramiączkach i dodatkowo tego samego koloru wstążkę na końcu ogona. Charle ma taka jasnożółta sukienkę coś jak mini wersja sukienki Wendy plus też wstążka na końcu ogona w tym samym kolorze. To samo z Julią i Lolą. Ich sukienki miały ten sam krój, co sukienki Candy i Charle tyle ze miały kolor i dodatki w sukienkach jak Juvia i Erza.
- No to, co gotowe? – Zapytałam, na co skinęły głowami i rozłożyły skrzydła i wleciały nam w ramiona. Wyszłyśmy z pokoju niosąc je w ramionach i szłyśmy w stronę gdzie czekali na nas chłopcy. Znów ta sama reakcja, co wcześniej.

„Ileż można się ślinić?” Pomyślałam i przewróciłam oczami chichocząc. Podeszłam i domknęłam usta dla Natsu chichocząc się.

- To, co? Ruszamy? – Zapytałam rozglądać się czy wszyscy są.
- Ale nie pociągiem, prawda? – Zapytał się Natsu robiąc szczenięce oczy i tuląc się do mnie.
- Myślisz, że chce mi się tłuc kilka godzin pociągiem? Wole inne formy transportu. – Zaśmiałam się.
- To dobrze. Czyli co? Portal? – Zapytał i wyszczerzył się w dobrze mi znany uśmiech.
- Portal. – Odpowiedziałam mu echem odwzajemniając się tym samym.
Chłopcy zaczęli wiwatować. Ale przestali, gdy spiorunowałam ich wzrokiem.

- Laxus… Płaszcz, maska i rękawiczki. – To proste zdanie wystarczyło dla Onii-chan, aby zrozumieć, o co mi chodzi. Przywołaliśmy nasze płaszcze Świętych Magów, maski i jedwabne białe rękawiczki.
- Lucy? Po co Wam to? – Zapytał zdezorientowany Gray.
- Nie zauważyłeś, czy zapomniałeś Gray? My jesteśmy dzięki temu rozpoznawalni, jako „Smocze Rodzeństwo” Święci Magowie. Ludzie nie wiedzą, kim naprawdę są „Smocze Rodzeństwo” oprócz Gildii, Rady i Jury Neekisa. Maska, aby zachęcić ludzi do zastanowienia się, kim jesteśmy i symbol dwóch oblicz, płaszcz i kaptur, aby pokazać nasza tajemniczość i białe rękawiczki pomyślcie sami, jakie maja znaczenie może to symbolizować, że nie jesteśmy od brudnej robotów jak zabijanie...? – Wyjaśniłam i uśmiechnęłam się przebiegle zapinając broszkę płaszcza. Założyłam Maskę, zarzuciłam kaptur na głowę tak, że cień zasłaniał także twarz i założyłam rękawiczki na dłonie. To samo zrobił Laxus.

- No to, co? W drogę? – Powiedziałam uśmiechając się pod maską.
- Hai~! – Wszyscy krzyknęli.
- Portal na Earthland, Crocus. - Zaświeciły mi się oczy pod maską i otworzyłam portal. – Kto pierwszy idzie? - Zapytałam wskazując wejście do portalu.

- To ja z Mirą, Sorą, Lisanną i Elfmanem pójdziemy pierwsi, później reszta, a na końcu Ty z Natsu, Candy i Happym przejdziecie i od razu zamkniesz portal. - Zaproponował Laxus.
- Pojdę z Lucy. Idźcie. - Powiedział Jii-chan, gdy stanął koło mnie.
- Dobrze, w takim razie ruszajcie. – Rozkazałam i jak Laxus powiedział wziął Sorę, Mirę i jej rodzeństwo i poszli przez portal.


*.*.*



C.D.N.


2 komentarze:

  1. jej!!!! Rozdział bomba, super napisany, miałaś kilka błędów, ale to szczegół. Słodkie, zabawne i trochę romantyczne. Nie mogę się doczekać dalszej części.
    Pozdrawiam i śle wenę ;-)

    OdpowiedzUsuń