W poprzednim rozdziale:
Czas pominięty. 30 min po zaśnięciu Lucy.
Okno otwarte na całą szerokość tylko
zasłony falują pod wpływem letniego wietrzyku… na parapecie oknie pojawiła się
przykucnięta postać. Mężczyzna z różowymi włosami podchodzącymi pod kolor
łososiowy, a w tle świeci jasny księżyc… On przygląda się śpiącej blondynce
uśmiechając się do siebie. Zdjął torbę z ramion i odstawił ją na podłogę w
bezpiecznym miejscu koło walizki dziewczyny, Happyego położył na poduszce na
fotelu starając się nie obudzić Candy. Rozebrał się z ubrań pozostając w samych
bokserkach i wsunął się pod kołdrę, aby zasnąć tuląc swoją ukochaną Lucy… Tak
to był nie, kto inny jak jej partner, Natsu. Pocałował ją delikatnie w czubek
głowy i wyszeptał ciche „Dobranoc” owijając ramieniem jej wąską talię i
przysuwając ją do siebie. Ona zaś uśmiechnęła się podczas snu mrucząc,
przytuliła się do jego ciepłej nagiej piersi. On z satysfakcją uśmiechnął się
pod nosem i powoli odpłynął we śnie wdychając jej słodki zapach, który tak bardzo
kocha... Zapach truskawek i wanilii.
*.*.*
Następnego dnia, rano.
Pov. Lucy
Obudziły mnie promienie
słońca wpadające do mojego pokoju przez okna. Otworzyłam oczy i przed nimi
miałam nagą, umięśnioną i ciepłą pierś Natsu. Uśmiechnęłam się do siebie i spróbowałam
się przekręcić na drugi bok, aby zerknąć na zegarek. Na zegarku widniała
godzina 7.30! Musiałam się jeszcze wykapać i wezwać Virgo ze strojami… niestety
abym mogła wstać musiałabym obudzić tego chrapiącego niedźwiedzia, który mnie przycisnął
do siebie i nie chce puścić.
- Natsuu~ To już 7.30 Trzeba
się szykować. Puść mnie Natsu~ - Mruczałam jemu do ucha. On tylko zmarszczył
uroczo nos i zaczął się przeciągać, co spowodowało, że byłam jeszcze bardziej
dociśnięta do jego piersi.
- Lucy… jest tak wcześnie.
Oni przyjdą dopiero o 9. – Jęczał nadal przyciskając mnie do siebie i zaczął
całować mnie po szyi gdzie znajdował się znak „MATE”.
- Nie Natsu~, trzeba
wstać. Lisanna z Elfmanem pewnie przyszli już, a ja muszę się jeszcze wykapać i
wezwać Virgo. Wstawaj Natsu~. - Jęczałam jemu próbując się wydostać z jego uścisku.
- No już dobrze~, wstaję.
- Ziewnął i wygramoliłam się spod kołdry. Nie zauważyłam, kiedy ale gdy już
miałam zejść z łóżka przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował.
- Mmm~, a to co to
było? – Zapytałam mrucząc do niego z figlarnym uśmieszkiem zaplatając obie ręce
jemu na szyi i patrząc jemu w tak kuszące oczy, gdy się od siebie oderwaliśmy.
- To na dzień dobry dla
Mojej prześlicznej Księżniczki. - Powiedział i wyszczerzył w swój popisowy
uśmiech. Zaśmiałam się wstając i
ruszyłam do łazienki.
- Dobra, dobra wstawaj
Smoku. – Zachichotałam odchodząc od niego. – Niedługo wracam~. – Rzuciłam przez
ramię i uśmiechnęłam się biorąc ręcznik z szafy i dresy, oczywiście różowe.
Natsu przyglądam mi się z ogromnym uśmiechem na twarzy.
- Może tak wykąpiemy
się razem, co Lucy~? – Zapytał zalotnie, siedząc i opierając się o filar
baldachimu.
- O nie, nie Kochany… Dzisiaj
kąpiemy się oddzielnie… Cierpliwości~. – Odpowiedziałam i puściłam do niego oczko
wchodząc do łazienki. Zamykając drzwi za sobą usłyszałam ciężkie westchniecie
Natsu.
„Faceci bywają trudni, ale smoki są
jeszcze gorsze…” zachichotałam w duchu.
Po 20 min wyszłam z
łazienki przeprana w dres i w kapciorach~ Yeah~! Wilgotne włosami splotłam w
warkocz. Następny poszedł wykapać się Natsu. Krzyknęłam jemu tylko, że idę na dół
i że jak coś to dołączy do nas. Zeszłam na dół, a tam w jadalni zastałam
dziadka pijącego poranną kawę i czytającego poranną gazetę „Team Magnolia” oraz
Mirę z jej rodzeństwem i Erza z Jellalem.
- Rano Minna~, Rano
Jii-chan. – Przywitałam się radośnie machając do nich, gdy wchodziłam do
jadalni.
- Rano Lucy. Jak się spało?
– Zapytał mnie dziadek uśmiechając się znad jego filiżanki kawy.
- Dziękuję Jii-chan,
dobrze. – Powiedziałam i usiadłam do stołu na moim miejscu. – Reszta przyjdzie
w ogóle zjeść z nami śniadanie? Virgo się bardzo ucieszyła, że będzie mogła dla
nas wszystkich służyć dziś. I wykonała już nasze stroje. – Powiedziałam trochę
zawiedziona z powodu Virgo i że jeszcze nikogo nie ma a jest już za 15 min. 9.00.
Zegar ścienny wybył
równo 9.00 Po czym usłyszałam krzyki z zewnątrz i w tedy do środka przez drzwi
wejściowe wparowali wszyscy, o których myślałam.
- Jesteśmy! – Gajeel i
Gray padli przede mną na podłogę jak dłudzy dysząc. Ja za to patrzyłam na nich
z niedowierzaniem.
- A wy, co maraton przebiegliście?
– Zapytałam i zachichotałam pochylając się nad nimi siedząc na krześle.
- Wiesz Lu-chan. Można powiedzieć,
że coś w tym stylu. – Zachichotała Levy z Juvią, która trzymała w ramionach
Julię, a nad chłopakami fruwali Jack i Lily.
- Mięczak z ciebie
Gajeel. I że tak płaszczysz się przed Lucy-san. - Zadrwił Lily z Gajeela.
- Taa… Wstawaj mrozidupo!
– Śmiał się z Graya, Jack.
- Co żeś powiedział?! –
Krzyknęli obaj Dragon Slayerzy źli na koty skacząc na równe nogi razem.
- O patrz Lily! Pomogło,
wstali! – Śmiał się Jack przybijająca piątkę z Lilym.
- Co tu się dzieje? –
Zapytał Natsu, który zszedł na dół z Happym i Candy. Był trochę jakby podrażniony
na widok Gajeela i Graya.
- Nic Natsu, Dopiero
przyszli. – Odpowiedziałam mojemu smokowi, na co skinął głową i stanął koło
mnie dając mi swój słynny uśmiech, na który jemu odpowiedziałam tym samym. Tym
razem odwróciłam się do reszty. - Teraz uspokójcie się i siadajmy do śniadania Minna!
– Krzyknęłam klaszcząc w dłonie. Wrzawa ucichła i zasiedli do stołu. Brakowało
jedynie Laxusa.
- Ech… Jak zwykle.
Mira, Ty go w ogóle budziłaś? – Westchnęłam pocierając skronie i zwróciłam się
do Mirajane.
- Tak, ale mruknął jedynie,
że zaraz zejdzie do nas. Jak widać te zaraz może być długie. – Westchnęła w porażce,
na co ja ją poklepałam pocieszająco po głowie.
- Haha. Cały Laxus. – Zaśmiał
się dziadek nadal przeglądając gazetę. – Mam nadzieję, że Sting nie jest taki…
- Mruknął pod nosem, ale usłyszeliśmy to i zaczęliśmy się śmiać.
- To jednak go nie budziłaś.
Jego trzeba dobitnie raz, a porządnie obudzić albo jęczeć tyle razy aż wstanie.
– Wytłumaczyłam jej a ona pokiwała głową w zrozumieniu z promiennym uśmiechem
na swojej pięknej twarzy.
- Tiaa… dokładnie Luce
mnie tak często budzi. – Wtrącił się do naszej rozmowy Natsu pożerając kiełbaskę.
- Czyżbyś narzekał
Skarbie? – Zapytałam go niewinnie. Lecz mimo tego niewinnego zachowania przeszedł
jemu dreszcz po kręgosłupie.
- N-nie Kochanie jakbym
śmiał... – Zająkał się. Na co ja się uśmiechnęłam do niego.
„
Laxus-nii ~ Chcesz jechać pociągiem? Już po 9, wiesz? A śniadanie jest taaakie
dobre~ Virgo przygotowała twoje ulubione naleśniki~ chyba je zjem…”
posłałam telepatycznie do Laxusa te niewinnie brzmiące słowa. Co wywołało
gromki hałas w sypialni Laxusa, co brzmiało jak spadek z łóżka.
- C-co to było? – Zapytał
zaskoczony Jellal siedzący z Erzą, Meredy, Ultear i Bixlowem oraz Freedem i
Ever naprzeciwko mnie.
- To? To był Laxus.
Chyba biedny miał koszmar. – Wyjaśniłam z szatańskim uśmiechem.
- Geez~ Lucy przerażasz…
- Wszyscy chłopcy wraz z dziadkiem powiedzieli jednogłośnie. Na co dziewczyny
się zaśmiały.
- Czym tym razem zastraszyłaś
swego Onii-chan, Lucy-chan? – Zapytała mnie Lisanna chichocząc.
- Huh, to co zawsze
Lis-chan… Pooociąg ~ … no i niezjedzone jego pyszne śniadanie przygotowane
przez Virgo. Hehe. – Gdy to mówiłam zaakcentowałam słowo „pociąg”, że brzmiało
to jakbym mówiła o jakiejś zmorze czy duchu, co wywołało dreszcze u męskiej części
Dragon Slayerów. Czemu Erza się nie bała pociągu? Ponieważ Knight nauczył ją
zaklęcia „Troia”, więc nie chorowała w transportach tak jak ja, Wendy i Juvia.
Później jakby nigdy nic dopowiedziałam resztę śmiejąc się.
- Jesteś okropna Imouto~!
– Usłyszałam od wejścia do jadalni słowa uwielbiane przez Laxusa. Stał w
szarych spodniach dresowych i białej bokserce przeciągając się i ziewając.
- Rano Laxus-nii~! –
Wyszczerzyłam się do niego. – Jak się spało? – Zapytałam jakby nic się nie
stało i zachichotałam z Mirą i Lisanną.
- Dobrze póki nie wspomniałaś
o jeździe pociągiem i zjedzeniu moich ulubionych naleśników od Virgo! – Powiedział
oskarżycielsko wskazując na mnie paluchem.
- Ja~? Absolutnie
Onii-chan. – Powiedziałam z udawanym zdziwieniem i niewinną miną. – Siadaj i
nie marudź trzeba jeszcze stroje zobaczyć, które Virgo nam stworzyła. - Powiedziałam
i Mira odsunęła jemu krzesło zapraszając go, aby usiadł miedzy mną a ją. Gdy przechodził
koło mnie uszczypnął mnie w policzek i uciekł do Mirajane. Dziadek zachichotał
i pokręcił głową w niedowierzaniu.
Pov. Macarov.
Zaśmiałem się na
wybryki moich wnuków. Jestem bardzo szczęśliwy ze mam ta dwójkę. Ale nadal nie
mogę uwierzyć, że Sting jest moim trzecim wnukiem, o którym słuch kiedyś
zaginął. Teraz jest we wrogiej dla naszej gildii. W Sabertooth. Gdy tak myślałem
byłem obserwowany przez jednego z chłopców.
- Czy coś się stało,
mistrzu? – Zapytał Gajeel zauważając moje zachowanie.
- Nie, nic Gajeel.
Wszystko w jak najlepszym porządku… nie mogę się nacieszyć wnukami… Niby są
dorośli już, to jakbym widział ich mniejsze wersje bawiące się razem. Za każdym
razem dostawałem zdjęcia Lucy od jej matki. Od jej narodzin po 10 urodziny. Gdy
wczoraj zemdlała otrzymując te wszystkie wspomnienia o jej bracie… Wiesz, o
Stingu, zasmuciło mnie to. Gdy było już pewne, że nic jej nie grozi poszedłem
do biura i zacząłem przeglądać zdjęcia. I właśnie ostatnie zdjęcie było z małym
blond chłopcem z kolczykiem w lewym uchu miał około 3 lat. Dopiero wczoraj
zauważyłem, że na odwrocie Layla napisała mi wiadomość, że to zdjęcie zostało
zrobione przez Jude na trzecie urodziny Stinga. Później smoki odeszły wraz z
Laylą do Dragon Worldu, a jedynie Weisslogia została ze swoim bratem na
Earthland i opiekowała się Stingiem i jeszcze jednym chłopcem w wieku Stinga. Gdy
Sting miał 10 lat Zeref przebudził się ze snu pieczęci Laury i zaatakował oba smoki,
aby posiąść ich moc, ponieważ nie chciały się jemu podporządkować. I pewnie wam
Layla opowiadała, że poświeciła swoje życie, aby je uratować. Sting i Rogue myślą,
że to oni zabili swoje smoki, ale to nie prawda. – Powiedziałem jemu.
- Czyli..? – Zapytał
Gajeel zdezorientowany.
- Tak Gajeel, czyli
Weisslogia i Skiadrum żyją dzięki naszej mamie. I trenowały nas także to znaczy
mnie tylko Weisslogia z ich dwojga. A po ataku na smoki Zeref sobie wygodnie przebywał
na Tenrou Jima jakby nigdy nic! Teraz drań gdzieś się chowa jak szczur! – To
były słowa złego Laxusa, który usłyszał wszystko, co powiedziałem Gajeelowi. Czułem
jego ból i smutek, a także gniew w tych słowach miał miejsce. – Uwziął się na
Naszą rodzinę, a najbardziej na Lucy… Ściga ją jakby była zwierzyną łowną. -
Mówiąc to zacisnął dłonie w pięści, które miał położone na blacie stołu. -
Wplątał w swoją brudną grę młodego! Gdyby nie Zeref bylibyśmy razem wszyscy
troje, a nawet mama i babcia by jeszcze żyły, a ojciec by nie zwariował po
stracie mamy i smoki nie musiałyby uciekać z Earthland! – Nie wytrzymał i wylał
z siebie wszystko, co go dusiło od środka. Nawet nie wstydził się już uronić łez
przy wszystkich. Widziałem jak Mira próbuje go pocieszyć, Lucy usiadła mu na
kolanach i wtuliła się w jego pierś szepcząc kojące słowa, mimo że sama roniła
łzy z pod powiek. Widząc ten obraz nie mogłem nie być dumny z nich i odczuwałem
ich smutek serca. Także uroniłem łzę, którą szybko wytarłem i otrząsnąłem się.
- Dobra dzieciaki skoro
już zjedliśmy pyszne śniadanie, które nam przygotowała kochana Virgo, to pora
się powoli szykować, bo już po 10. – Pokazałem im na zegar stojący pod ścianą.
- Lucy czyń honory i zaproś do nas Virgo.
Pov. Lucy
Jak tylko dziadek
powiedział poszliśmy do salonu. Stanęłam przed wszystkimi.
- Re-Quip: Niebiańskie
Koło Kluczy. – Przywołałam klucze i chwyciłam klucz Virgo.
- Otwórz się! Bramo do
Dziewicy, Virgo! – Wypowiedziawszy te słowa zaraz przede mną stała moja lojalna
Virgo.
- Witaj Hime, czy to czas,
aby zobaczyć stroje na Turniej? – Zapytała mnie kłaniając się.
- Witaj Virgo. Jeśli to
nie kłopot wszyscy jesteśmy ciekawi, co dla nas przygotowałaś. – Powiedziałam
jej uprzejmie i się uśmiechnęłam.
- Dobrze, w takim razie
zaraz wracam. – Powiedziała i zniknęła w kłębie różowego dymu. Potem pojawiła
się i klasnęła w dłonie, a z dymu za nią wyłonił się stojak z dwunastoma
wieszakami w pokrowcach, a pod każdym stało pudełko butów. I dodatki.
- Wow, Virgo to
wszystko dla Nas? - Zapytały zaskoczone dziewczyny. Tak jak reszta oczywiście.
- Tak, Hime-sama i jej
Nakama zasługują na najlepszej jakości stroje i wygląd nawet, jeśli jest to
walka. – Odpowiedziała i ukłoniła się lekko. Następnie odwróciła się w moją
stronę. – Hime, gdy strój się zepsuje w walce to wystarczy mnie zawołać, a ja
wszystko naprawie. – Powiedziała i uśmiechnęła się. Podeszła do stojaka i chwyciła
za pierwszy wieszak. Podała go dla mnie.– To dla Ciebie, Hime.
Chwyciłam pakunek i
Virgo poszła ze mną i dziewczynami do biblioteki gdzie się zamknęłyśmy i na
spokojnie się przebierałyśmy. Gdy tylko weszłam za kotarę, którą postawiła Virgo
w kącie biblioteki otworzyłam pokrowiec i aż pisnęłam z zachwytu.
To była sukienka, a na
dodatek w moim ulubionym stylu. Założyłam ją, czym prędzej. Była śliczna bez
ramiączek opierająca się na piersiach górna część odcięta pod piersiami gdzie
dolna zwiewnie się rozszerzała. Górna część była jednolita czarna na biuście
trochę pomarszczona w pionie a dolna część pod cienkim złotym paskiem w talii i
była biała sięgająca do polowy uda w duże czarne grochy. Do tego dostałam białe
pończochy i czarne koturny. Dostałam także skórzane czarne bolerko. Byłam
ubrana w stylu Baby Doll jak zawsze zresztą, bo to mój ulubiony styl. Mam swoje
złote bransolety od Mavis, których nigdy nie zdejmuje, kolczyki od mamy i długi
zloty łańcuszek z serduszkiem, który kiedyś dostałam od Natsu na urodziny i białą
jedwabną apaszkę na szyli, która zasłania znak a włosy miałam związane w wysoki
koński ogon białą wstęgą w czarne grochy. Wyszłam nieśmiało zza kotary.
- Kyaaah~! Lucy to jest
boskie! – Piszczały dziewczyny bez wyjątku, a oczy im aż grały z zachwytu.
- Wyglądasz seksownie Luśka~!
– Zapiszczały Ultear z Caną.
- Virgo mi też taką, proszę~!
– Piszczała Wendy i posłała Virgo szczenięce oczka.
- Oczywiście Wendy-san
jest też taka dla Ciebie tylko, że na ramiączkach. – Powiedziała Virgo kłaniając
się.
- Yay… Cudownie~! – Wendy
podskoczyła podekscytowana i pobiegła do wieszaka po swój strój.
- Virgo ja też
chciałabym taką tylko odwrotnej kolejności kolorów góra biała a dół czarny z
białymi grochami. Jest taka możliwość? – Zapytała Juvia. Virgo skinęła głowa i podała
jej pokrowiec.
- Wiedziałam, że
Juvia-san będzie chciała identyczną sukienkę jak Hime-sama. – Powiedziała Virgo
kłaniając się. Juvia wyjęła sukienkę z pokrowca i o mało nie zemdlała z
zachwytu. U niej dodatkowo była opaska czarna w białe grochy z kokardą i
bransoletka z zawieszką serduszkiem, a buty i pończochy były tak jak u mnie.
- O mój Boże~! Dziękuję
Virgo, to jest piękne. – Piszczała z podekscytowania.
Erza i Mirajane podeszły
same i chwyciły za swoje pakunki, które były podpisane bilecikiem.
Erza miała biała bluzkę
zapinaną na guziki bez rękawów i dużym dekoltem, który ukazywał czarny
biustonosz ze złotymi wstawkami. Krótkie czarne do polowy uda spodenki z
dopinanymi szelkami i marszczeniami przy kieszeniach. Do tego białe pończochy
lekko za kolano, które wystają z czarnych zamszowych kozaków na koturnie ze złotymi
nosami. Czarne i złote bransoletki na prawą rękę i złota wstęga do włosów,
którą przewiązała wysoki koński ogon.
Mira dostała zwiewną
czarną sukienkę w białe grochy i złotą wstążką owiniętą w talii. Do tego białe
koturny.
Cana miała czarne
spodnie do kolan na szelkach i standardowo górę od bikini tylko tym razem była biała
ze złotymi wzorami. Do tego miała białe botki na koturnach. I chustkę biało złotą
zawiązaną na lewym nadgarstku.
Każda z nas miała piękne
stroje i dodatki.
A Gdy się poprzebierałyśmy
wszystkie i poczesaliśmy by to wyglądało jak należy, wyszliśmy z biblioteki i wróciliśmy
do salonu. Gdy weszłyśmy do salonu męskiemu gronu opadły szczęki, zagwizdali w
podziwie i ślinili się na nasz widok. Za to my zachichotałyśmy z ich reakcji.
Później uciekliśmy się przebrać powrotem i wróciłyśmy by zobaczyć, co chłopakom
Virgo przygotowała. Rozsiadłyśmy się na kanapach w towarzystwie dziadka i czekaliśmy.
Pierwszy był Natsu.
Miał na sobie kremowe bojówki czarne mokasyny zloty pasek i czarną koszule ze złotym
smokiem wyszytym na plecach i podwiniętymi rękawami na wysokości łokcia i mimo
że miał rozpięta koszule pod szyją to nadal miał jego ukochany szalik na szyi,
a na prawym nadgarstku miał białą frotkę ze złotym znakiem Fairy Tail. Jego
wygląd spowodował, że zamruczałam jak kotka, a dziewczyny się roześmiały słysząc
moje mruczenie. Natsu tylko puścił mi oczko, co spowodowało, że się zarumieniłam.
I odszedł się przebrać następny był Laxus. Był
podobnie ubrany jedynie ze miał czarne bojówki czarne mokasyny i białą koszulę
ze złotym smokiem wyszytym na plecach. Do tego złoty łańcuch od Mavis, którego
tak jak ja nie zdejmuje oraz na lewym nadgarstku zloty zegarek, który dostał od
mamy.
Dalej był Gray z Gajeelem.
Gajeel miał czarną skórzaną kurtkę ze złotymi ćwiekami i czarne wytarte jeansy
do tego glany i biała bokserka, a włosy miał przewiązane czarno -złotą chustką
… styl „BAD BOY”. Gray za to miał kremowe bojówki i czarny T-shirt ze złotym
znakiem Fairy Tail i czarno-złote air maxy.
Po Grayu wszedł do
salonu Jellal. Był ubrany w czarne eleganckie spodnie czarne wypastowane pantofle
i białą koszulę gdzie trzy guziki pod szyja były rozpięte, a czarny krawat
niechlujnie wisiał na jego szyi także miał podwinięte rękawy i złotego
wyszytego smoka na plecach.
Został jeszcze Elfman. U
niego oczywiście była czarna bokserka ze złotym logiem Fairy Tail. Jasne
wytarte Jeansy i czarno-złote air maxy. Na lewym nadgarstku miał zawiązaną złoto-czarną
chustkę.
Dziadek kiwał głową za
każdym razem z uznaniem.
- Dobra robota
dzieciaki. Teraz przebierzcie się i weźcie swoje torby podręczne, Virgo wasze
stroje i resztę bagażu zabierze prosto do hotelu jutro się w nie ubierzecie. – Powiedział
dziadek i pobiegłam z dziewczynami i naszymi Exceedami przebrać się do mojego
pokoju.
Po powrocie do gildii
po naszej trzy letniej nie obecności podarowałam dziewczynom sukienki specjalnie
na taką okazję. Lisannie pastelową jasnozieloną zwiewną sukienkę do kolan i żółte
koturny, Mirze taką samą tyle, że w kolorze ciemnego różu z białym paskiem i białe
szpilki. Wendy z Levy miały ze sobą swoje sukienki. Levy nałożyła miętową a
Wendy jasno żółtą z czerwonym cienkim paskiem obie miały dopasowane do sukienek
balerinki. Cana miała na sobie niebieski top bez ramiączek i spodnie jeansowe
trzy czwarte i sandałki na niskiej koturnie. Juvia ode mnie dostała chabrową
sukienkę z jasnożółtą wstążką do zawiązania w pasie i jasnożółte szpilki. Erza
za to nałożyła sukienkę, którą dostała ode mnie. Była fioletowa przylegająca do
ciała, dół był ołówkowy sięgający lekko kolan, do tego czarne szpilki na
platformach. Za to ja nałożyłam błękitną zwiewną sukienkę bez ramiączek w moim
stylu ze złotym paskiem w talii białe pończochy i kremowe z dodatkiem złotego
koturny. Zrobiłyśmy sobie także lekki makijaż i uczesałyśmy. Oczywiście miałam związane
włosy w wyszkoli koński ogon i przewiązałam go błękitną wstążką.
Zanim wyszliśmy poprosiłam Candy, Charle,
Julię i Lolę, aby usiadły na łóżku i z szafy wyjęłam duże aksamitne pudełko.
One siedziały w napięciu i w zaciekawieniu obserwując każdy mój ruch. Podeszłam
do nich z tym pudelkiem, a one wstały na łóżku i patrzyły na nie.
- Candy, otwórz pudełko
proszę. – Zachęciłam moja kotkę do otworzenia pudelka. Zdążyłam tylko
powiedzieć, a już chwyciła wieko i podniosła je z Charle. Wszystkie zajrzały do
środka i pisnęły w zadowoleniu. Zdjęły całkowicie wieko i każda wyjęła z
pudelka po dwie sukienki z karteczką, na której było napisane ich imię.
- Lucy-chan! Dziękuję!
- Piszczała w zachwycie Candy tuląc swoje sukienki.
- To jest piękne
Lucy-san. – Piszczały jednocześnie Julia i Lola.
- Lucy dziękuję, wiesz
jak bardzo kocham sukienki. – Szlochała Charle tuląc się do Candy.
- Wiem Charle, wiem… W
końcu jesteście siostrami z Candy. – Zachichotałam i nagle została zaatakowana
w uścisku przez trzy dziewczyny a dokładniej mówiąc Erzę, Juvię i Wendy.
- Lucy/Lucy-nee jesteś
kochana! To jest piękne! – Piszczały dziewczyny ściskając mnie. A ja się śmiałam.
-No dobrze Moje panie… Cieszę
się, że wam się podobają moje dzieła a teraz przebierajcie się. Jedna sukienka
jest na teraz, a druga na pozostałe dni turnieju. Każda ma coś związanego z
naszymi strojami. - Oznajmiłam i odwróciłam się do Loli - Ty Lola masz sukienkę
tak jak reszta Exceedów, mimo, że Erza będzie miała inny strój podczas
turnieju. - Powiedziałam a ona się uśmiechnęła i kontynuowałam do wszystkich. -
I musimy iść, bo chłopcy pewnie się denerwują, a jest już… - spojrzałam na
zegarek. - Co? Już po 14?! – Powiedziałam w szoku, gdy już uwolniłam się z objęć
moich przyjaciółek.
- Lucy naprawdę sama te
małe cudeńka uszyłaś? – Zapytała mnie Lisanna ze świecącymi oczami z zachwytu.
- T-taak~ hehe… Jak byłam
mała sama szyłam ubranka dla mojej ulubionej lalki Michelle. - Powiedziałam rumieniąc
się. - I dowiedziałam się, że większość z nas będzie miała sukienki, więc
postanowiłam pod czujnym okiem Virgo uszyć sukienki dla naszych Exceedów
wczoraj w nocy, gdy czekałam na Natsu, ponieważ Virgo mnie wcześniej spakowała.
– Powiedziałam zakłopotana drapiąc się po policzku.
- Niesamowite~! – Piszczała
z zachwytu Mira.
Odwróciła się do kotek
i powiedziałam.
- Każda z was dziś
także ma taka sama sukienkę jak my tylko np. Candy sukienka jest tego samego koloru,
co moja i ma podobne dodatki.
Tak. Candy ma błękitną
zwiewna sukienkę ze złotym paskiem tyle, że jej jest na ramiączkach i dodatkowo
tego samego koloru wstążkę na końcu ogona. Charle ma taka jasnożółta sukienkę coś
jak mini wersja sukienki Wendy plus też wstążka na końcu ogona w tym samym
kolorze. To samo z Julią i Lolą. Ich sukienki miały ten sam krój, co sukienki
Candy i Charle tyle ze miały kolor i dodatki w sukienkach jak Juvia i Erza.
- No to, co gotowe? – Zapytałam,
na co skinęły głowami i rozłożyły skrzydła i wleciały nam w ramiona. Wyszłyśmy
z pokoju niosąc je w ramionach i szłyśmy w stronę gdzie czekali na nas chłopcy.
Znów ta sama reakcja, co wcześniej.
„Ileż
można się ślinić?” Pomyślałam i przewróciłam oczami chichocząc. Podeszłam
i domknęłam usta dla Natsu chichocząc się.
- To, co? Ruszamy? – Zapytałam
rozglądać się czy wszyscy są.
- Ale nie pociągiem,
prawda? – Zapytał się Natsu robiąc szczenięce oczy i tuląc się do mnie.
- Myślisz, że chce mi
się tłuc kilka godzin pociągiem? Wole inne formy transportu. – Zaśmiałam się.
- To dobrze. Czyli co?
Portal? – Zapytał i wyszczerzył się w dobrze mi znany uśmiech.
- Portal. – Odpowiedziałam
mu echem odwzajemniając się tym samym.
Chłopcy zaczęli wiwatować.
Ale przestali, gdy spiorunowałam ich wzrokiem.
- Laxus… Płaszcz, maska
i rękawiczki. – To proste zdanie wystarczyło dla Onii-chan, aby zrozumieć, o co
mi chodzi. Przywołaliśmy nasze płaszcze Świętych Magów, maski i jedwabne białe
rękawiczki.
- Lucy? Po co Wam to? –
Zapytał zdezorientowany Gray.
- Nie zauważyłeś, czy zapomniałeś
Gray? My jesteśmy dzięki temu rozpoznawalni, jako „Smocze Rodzeństwo” Święci Magowie.
Ludzie nie wiedzą, kim naprawdę są „Smocze Rodzeństwo” oprócz Gildii, Rady i
Jury Neekisa. Maska, aby zachęcić ludzi do zastanowienia się, kim jesteśmy i
symbol dwóch oblicz, płaszcz i kaptur, aby pokazać nasza tajemniczość i białe
rękawiczki pomyślcie sami, jakie maja znaczenie może to symbolizować, że nie
jesteśmy od brudnej robotów jak zabijanie...? – Wyjaśniłam i uśmiechnęłam się
przebiegle zapinając broszkę płaszcza. Założyłam Maskę, zarzuciłam kaptur na głowę
tak, że cień zasłaniał także twarz i założyłam rękawiczki na dłonie. To samo zrobił
Laxus.
- No to, co? W drogę? –
Powiedziałam uśmiechając się pod maską.
- Hai~! – Wszyscy
krzyknęli.
- Portal na Earthland,
Crocus. - Zaświeciły mi się oczy pod maską i otworzyłam portal. – Kto pierwszy
idzie? - Zapytałam wskazując wejście do portalu.
- To ja z Mirą, Sorą,
Lisanną i Elfmanem pójdziemy pierwsi, później reszta, a na końcu Ty z Natsu,
Candy i Happym przejdziecie i od razu zamkniesz portal. - Zaproponował Laxus.
- Pojdę z Lucy. Idźcie.
- Powiedział Jii-chan, gdy stanął koło mnie.
- Dobrze, w takim razie
ruszajcie. – Rozkazałam i jak Laxus powiedział wziął Sorę, Mirę i jej rodzeństwo
i poszli przez portal.
*.*.*
C.D.N.
Sugoi @_@
OdpowiedzUsuńjej!!!! Rozdział bomba, super napisany, miałaś kilka błędów, ale to szczegół. Słodkie, zabawne i trochę romantyczne. Nie mogę się doczekać dalszej części.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i śle wenę ;-)