czwartek, lipca 03, 2014

Rozdział 13. Lisanna przyłapana przez Gajeela i Nowa Książka dla Levy-chan.



Na Earthland, Gildia

Pov. Gajeel.

Dziś, jak co dzień zwykły dzień w gildii Fairy Tail. Siedzę przy stole z Levy i dzieciakami. Lily z Happym i Charle poszli na jakaś swoją misję. Natsu siedzi z Erzą i Grayem i Juvią i o czymś rozmawiają, Elfman gadał swoje dyrdymały na temat męskości, Wakaba z Makao podrywali Mirę, ale nic z tego… A Levy? Levy w ciągu tych 2 lat, co nie ma Lucy wydala powieść, której rękopis dostała od Lucy i jest z tego powodu szczęśliwa, a ja razem z nią… Cana zaczęła znów pić tym razem z Gildartzem. Siedząc tak i rozglądając się po gildii w szczególności nie spuszczam oka z jednego osobnika nawet na krok… Lisanna! Łazi non stop przy stole to naszym to Natsu i nastawia uszu… a jak nie to to klei się do Salamandra. Ten jakoś nie za bardzo to znosi… Widać, że działa jemu na nerwy.

Dziś zauważyłem zmianę w Ognistogłowym… Był uśmiechnięty od ucha do ucha pierwszy raz od dłuuugiego czasu… i miał jakąś kartkę w ręku… postanowiłem posłuchać, co mówią.

- Dostałem list od Luce!- Piszczał podniecony Natsu prawie wyskakując z krzesła.
Pociągnąłem nosem i nawet tu poczułem zapach pochodzący od ich stolika. – „Taak.. To zapach króliczka…” Pomyślałem.
- Co ty?! Odezwała się?! Pisze, kiedy wraca?! - Dopytywała się zrywając się na równe nogi podekscytowana Erza.
- Siadaj Erza i bądź ciszej… - powiedział Gray, gdy pociągnął Erzę z powrotem na krzesło i pokazał dyskretnie na Lisannę. – Daj też Płomyczkowi powiedzieć...
- Juvia… Juvia tęskni za Lucy-san. - Juvia zaszlochała w koszulkę Grayowi.
- Napisała, że niedługo wróci… żebym czekał na nią… Wydaje mi się, że to coś ma wspólnego ze „Smoczymi Godami” i Laxusem. Wróci razem z nim, bo samej jej pewnie nie zostawi tam gdzie są teraz. - Powiedział ze smutno zwisającą głową nad kartką papieru…

Oderwałem uwagę od ich stolika i nagle coś poczułem od baru. Straszny smród… jakby palące się włosy czy coś… „Siarka” pomyślałem. Ale to było połączone z zapachem truskawek i wanilii. „Czekaj… truskawki i wanilia? To przecież zapach króliczka!” Spojrzałem w stronę baru i zgadnijcie, kogo spotkały tam moje oczy? Tiaaa… Lisannę… Stała przy barze z jakimś flakonikiem i dolewała jakiejś substancji do kuflów z napojami, które przygotowała Mira dla Salamandra, Erzy i Graya. Nie podoba mi się to… Śmierdzi mi to czymś nie dobrym.

Nie myśląc wiele… Szybko przeniosłem się do baru i złapałem to ścierwo za rękę, w której trzymała to badziewię i za włosy… Nie będzie mi tu kombinować za plecami Króliczka…

- Aaa! Gajeel~, co ty robisz?! – Krzyknęła z bólem Lisanna. Próbowała mi się wyrwać, ale ja tylko zaciskałem uchwyt na niej.
- A ty?! Co myślisz, że robisz… żmijo?! – Syknąłem wkurzony przez zaciśnięte zęby jej w ucho, trzymałem ją tym razem tylko za kudły i wyrwałem jej z ręki flakonik. Była to fioletowa substancja z długim blond włosem.
- Po co ci ta substancja?! I dlaczego w niej jest włos Króliczka?!- Wydarłem się na nią… Próbowała swojej sztuczki z niewinnością i fałszywymi łzami… „ Myślisz, że niby jestem taki głupi, co?” Pomyślałem.
- Gajeel, o czym ty mówisz?! – Zapytała w szoku Mira wychodząc z zaplecza spojrzała na mnie i na Lisannę.

Odwróciłem się do wszystkich zebranych w gildii…

- Słuchajcie ludzie… Chyba mamy zdrajcę w Naszej gildii… Właściwie to na pewno mamy zdrajcę… Właśnie przyłapałem tu oto Lisannę Strauss na tym jak dolewała tej oto substancji na bazie włosa Lucy Heartfilii- Dreyar. - Wskazałem im fiolkę z mieszanką. Wszystkie oczy były szeroko otwarte na to i spojrzeli wrogo na Lisannę. - Nie wiem, co to jest za świństwo, ale wiem jedno, że dolewała tego do napoi przygotowanych dla Natsu, Erzy i Graya. Ale to nie pachnie za ładnie żeby miało być czymś miłym czy rozweselającym… - Levy… Mira… Spojrzycie na to? - Poprosiłem i podałem im flakonik. Zgodziły się bez wahania i sprawdziły na to.
- Rzeczywiście to włos Lucy-chan! – Krzyknęła Mira. Spojrzała na siostrę karcącym wzrokiem…
- Lisanna! Co ty chciałaś zrobić?! Nie poznaję cię ostatnio! - Krzyknęła na nią, a Elfman tylko pokręcił głową z zawiedzeniem zachowaniem siostry.
- Lisanna Strauss… odpowiadaj jak Ciebie pytają! – Usłyszeliśmy gromkie żądanie przeszło przez gildię… Spojrzałem na drugie piętro i zobaczyłem Mistrza.
- Mistrzu… Słyszałeś, co powiedziałem, prawda? Przyłapałem ją… - Przerwał mi.
- Słyszałem wszystko bardzo dobrze i wyraźnie Gajeel… Jestem tu od samego początku… Teraz chcę wyjaśnień od niej! – Warknął i wskazał na młodszą Strauss.
- Nie mam nic do wyjaśniania… Nic nie powiem! Głupia suka! Tylko się o nią wszyscy martwią! Lucy to, Lucy tamto! Gdyby nie ten pieprzony Metalowy drań już mój Natsu by nie pamiętał o niej na zawsze i byłby tylko mój to samo z jego drużyną! Niech tylko się pojawi w gildii… Zobaczycie, Zabiję ją! - Potem spojrzała na Salamandra i wskazała na niego palcem. - A Ty, Natsu Dragneel… Będziesz mój! – Wykrzyczała to oświadczenie na całą gildię i chciała wybiec z gildii, ale została zatrzymana przez Natsu, który kopnął ją w brzuch i poleciała 2 metry dalej i wylądowała uderzając w ścianę i opadła na podłogę jęcząc. Widząc to aż się uśmiechnąłem złowieszczo pod nosem „ Gihi… Masz za swoje, Szmato! Zobaczysz, co to znaczy znieważać smoka! Gihihihi…” Przebiegła mi taka myśl w głowie.
- Jeszcze raz będziesz złorzeczyć na Lucy obiecuję…, że to ja Cię zabiję! – Podszedł do niej spokojnie, chwycił ją za włosy i ryknął jej w twarz szczerząc groźnie kły, a następnie przygniótł ją kolanem do podłogi. Przyjrzałem się Salamandrowi bardziej i zauważyłem jego oczy… były czysto smocze… Dzikie same w sobie. Lisanna leżała przestraszona na podłodze gildii patrząc na Niego…
- Lisanna Strauss… zawieszam cię na 6 miesięcy… Zakaz używania magii i zakaz zbliżania się do Natsu oraz Drużyny Natsu! - Orzekł Mistrz. Lisanna spojrzała na jej starsze rodzeństwo, ale Mira i Elfman stali niewzruszeni.
- Nee-chan, Onii-chan… - Szlochała klęcząc na podłodze przed rodzeństwem…
- Nie tym razem Lisanna… Wstyd nam za Ciebie… Stoczyłaś się… Wiesz, że Natsu nie był i nie będzie Twój! On jest smokiem i Ty o tym dobrze wiesz! Najwidoczniej jego serce wybrało swoją wybrankę! I to nie jesteś Ty! Pogódź się z tym! - Wydarła się na nią Mira.
- Lisanna nie poznaję cię… Splamiłaś honor naszej rodziny… Jak mogłaś… Lucy jest jedną z nas i każdy jest ważny w tej gildii… A ty się okazałaś samolubna, egoistyczna i żądna uwagi… To nie jest męskie Lisanna… - Dołączył się także Elfman. Odwrócili się i odeszli od płaczącej siostry na środku Sali.
- Nie! Nigdy nie wybaczę jej, zabrała mi mojego Natsu! Zabiję ją… Nie daruję! Będzie mój! Księżniczka pieprzona! - Darła się jak opętana.
Tylko, że nikt nie zwracał na nią uwagi. Każdy robił swoje a Freed i Levy napisali runy bariery przeciwdźwiękowej na około Lisanny.

- Mistrzu! Wiem, czym był ten Eliksir… Znalazłam wyrwaną stronę w jednej z ksiąg z przepisami na eliksiry z czarnej magii. – Krzyknęła Levy, gdy wybiegła z biblioteki gildii. Wyglądała na trochę zmartwioną.
- Co to było dziecko? – Mistrz odwrócił się do niej i zapytał.
- To był naprawdę Eliksir Zapomnienia… Na bazie włosa lub skóry kogoś, o kim ma się zapomnieć w tym przypadku Lu-chan. Wystarczy, że wypije jedna osoba i dotknie drugą osobę a to rozniesie się jak zaraza… Najwidoczniej Lisanna chciała przyspieszyć rozprzestrzenienie się w gildii wymazania Lucy z naszych pamięci, dlatego wlała do napoi Erzy, Natsu i Graya tą mieszankę.- Powiedziała i ciężko wypuściła powietrze z płuc marszcząc nosek. – Na szczęście Gajeel był szybszy i zdemaskował ją na czas zanim podała im to świństwo. - Powiedziała i przytuliła się do mnie z uśmiechem.
- Właśnie! Pozbyto się napoi, nie? – Zapytałem i spojrzałem na Mirę.
- Oczywiście, już dawno wylałam je, a szkło zostało zniszczone.- Odpowiedziała z ogromnym serdecznym uśmiechem.

Po zakończeniu rozmowy odszedłem z Levy do naszego stolika i przyglądaliśmy się z resztą gildii na rzucającą się Lisannę pod barierą.

Gdy przedstawienie się skończyło w Sali pojawił się duch Lucy z rękopisem w ręku.
- Yo, Draco! – Przywitałem go i uśmiechnąłem się do dzieciaka.
- Yo! Onii-san … To dla Levy-chan od Hime! – Powiedział Draco radośnie stajać naprzeciwko mnie i Levy, wyciągnął w jej stronę rękopis. Levy była zdezorientowana…
- Nie bój się… Weź… to od Lu. – Szepnąłem do niej. Ona wytrzeszczyła oczy i z ogromnym uśmiechem przechwyciła książkę i tuliła ją do malej piersi.
- No tak teraz będzie tulić kolejną książkę zamiast mnie… Będę musiał chyba coś powiedzieć na ten temat Króliczkowi… - Zaśmiałem się pod nosem do Draco udając obrażonego…, co spowodowało, że przytuliła się do mnie a ja się zarumieniłem…
- Dobrze Onii-san, uciekam… - Powiedział do mnie Draco uśmiechnięty.
- No to Nara Dzieciaku! Pozdrów Lucy! – Krzyknąłem, a on pomachał do nas uśmiechając się i rozpłynął w niebieskim obłoku dymu…
- Czy ty właśnie powiedziałeś „Lucy”? – Usłyszałem za sobą głosy… odwróciłem się i zauważyłem ludzi z gildii patrzą na mnie oszołomieni…
- No tak… a co? – Zapytałem i przekrzywiłem na bok głowę patrząc na nich pytająco, za to w duchu śmiejąc się z ich reakcji „Gihi… żebyście widzieli wasze miny…”
- Od kiedy Ty mówisz na Nią „Lucy”? Zawsze było Bunny Girl, a teraz Lucy, Króliczek? Co to ma być? – Zapytała Erza ze skrzyżowanymi rękoma na opancerzonej Piersi wychodząc z tłumu.
- A co nie można? Jest dla mnie jak uciążliwa młodsza siostra, więc dlatego pieszczotliwie nazywam ją Króliczkiem. A jeśli chodzi to, od kiedy? To od powrotu z wyspy tak na nią mowie… - Powiedziałem dumny z siebie. Wiem, że ona też była by ze mnie dumna.
- No to już Lucy ma trzech starszych braci… - Zaśmiał się Gray.
- I jednego młodszego …- Wtrącił się Romeo z ogromnym uśmiechem.
- I dwie starsze siostry~! – Powiedziały razem Erza i Mira radośnie.
- Mi Lucy-nee powiedziała, że jestem dla niej jak młodsza siostra… - Powiedziała radośnie Wendy.
- Aye! A mi Lucy jest jak mama! Nie Lisanna, tylko Lushiii~!– Krzyknął radośnie Happy, gdy właśnie weszli z Lilym i Charle do gildii… Wszyscy się zaśmiali a Natsu wziął w ramiona Happyego i szepnął coś jemu do ucha, co go poruszyło…

- Króliczku! Wracaj szybko, bo zwariuję! Obiecałaś mi walkę jak wrócisz… nie waż się nie dotrzymać obietnicy! – Krzyknąłem na całą gildię pompując w powietrze pięść i uśmiechałem się jak głupi.
- Aye! Wracajcie, Tęsknimy! – Reszta gildii krzyknęła za mną.

Tak właśnie trwają nasze oczekiwania naszej dwójki Royal Rodzeństwa. 


2 komentarze:

  1. Super!!! Bardzo podobał mi się moment zdemaskowania Lisanny. A Gajeel w Twoim opowiadaniu jest wprost cudowny!!! Bardzo, ale to bardzo go tutaj lubię!!! Postawa Miry i Elfmana, szczególnie tego drugiego i jego tekst o "męskości", są godne podziwu. Wiedzieli, co powiedzieć siostrze i cieszy mnie, że tak zrobili. Sądzę, że nawet książka od przyjaciółki nie może się równać silnym ramionom Żelaznego Smoczego Zabójcy :D. A to, że Gajeel nazywa Lucy "Lucy" jest niesamowite!!! Zawsze była "Bunny Girl", a teraz taka zmiana!!! Cieszące :D. Lecę dalej :D.

    OdpowiedzUsuń
  2. Najbardziej spodobało mi się jak happy mówił że "lushi" to jego mama. Aż mi się ciepło zrobiło na sercu...

    OdpowiedzUsuń