wtorek, lipca 15, 2014

Rozdział 21. Bulwers Sory i Wyprawa do Dragon Worldu Cz.1

W poprzednim rozdziale:

- Gray-san…, gdy Lucy-nee i Laxus-nii byli nieobecni przez te 3 lata… byli w Dragon Worldzie. Dwa razy rozmawialiśmy z nimi przez Lacrimę u Mistrza w biurze. – Wendy powiedziawszy to i wyszczerzyła się w cwany uśmiech z Gajeelem.
 „Haha…Wendy za długo przebywałaś chyba z Gajeelem” zaśmiałam się w myślach.

- T-to, dlatego czuliśmy nasze smoki od Ciebie? –Zapytał zdezorientowany Natsu. - Znalazłaś je? Co z nimi? - Zapytał mnie Natsu z nadzieją w głosie.
- Spokojnie Natsu, zaraz przywołam Igneela i będziesz mógł z nim porozmawiać. Tylko się uspokój… - Prosiłam go... Martwię się o niego.
- Jestem w porządku Luce, tylko jestem w szoku słysząc to wszystko… To niesamowite... - Powiedział spokojnie. Przytulił się do mnie… - Cieszę się, że wróciłaś… Nie zostawiaj mnie więcej… Myślałem, że zwariuję. - Szepnął mi do ucha. 


Zaśmiałam się w duchu. Cieszyłam się ciepłem pochodzącym od niego i jego zapachem… "palone drewno i cynamon".

*.*.*

Pov. Lucy


Niestety długo nie potrwała ta chwila musieliśmy się odsunąć od siebie z soczystym rumieńcem na naszych twarzach, bo ktoś odchrząknął za nami. To była Mira i Elfman.

- Lucy~, chcieliśmy przeprosić w imieniu całej gildii… i jako rodzeństwo Lisanny. - Powiedziała Mira ze spuszczoną głową. - Jest nam strasznie za nią wstyd … Wybacz nam. - Skończyła i gdy podniosła głowę, łzy pokazały się w jej oczach.

Podeszłam do niej i przytuliłam ją.
- Nie musisz mnie przepraszać… To nie wasza wina, że nie jest sobą. - Powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej serdecznie patrząc jej w oczy, gdy zerwałyśmy uścisk. Po chwili odwzajemniła uśmiech.
- Przepraszam Lucy-chan, że pytam…, ale jak długo Lisanna będzie pod wpływem Twojego zaklęcia? – Zapytał mnie Elfman marszcząc trochę brwi.
- A co? Chcesz słuchać znowu irytującego głosu swojej siostry? Wybacz…- powiedziała trochę delikatniej niż wcześniej, gdy zdałam sobie sprawę jak to musiało zabrzmieć. - Mogę ją zwolnić nawet teraz…, ale jeśli jeszcze raz będzie mi grozić czy na mnie wrzeszczeć to nie myśl, że jej daruję… Nie będę się hamować… - Powiedziałam do niego i spojrzałam na dwójkę rodzeństwa. Oni skinęli zgodnie głową.
- Ale nie teraz… Błagaaam~! Chcę trochę pobyć tu w spokoju… poza zasięgiem jej wrzasków. - Jęknęłam odchylając głowę do tyłu oraz wyrzucając ręce w powietrze w dramatyczny sposób i wszyscy się zaśmiali…

Nagle poczułam dwa ciężary na ramionach…

- Lushiii~ Masz dla nas rybkę? – Zapytali razem Candy i Happy.
- O matko, Ty też Candy?! – Krzyknęłam w zaskoczeniu.
- Lucy-san mi też rybkę, mi też! – Krzyknął Sora siedząc w ramionach Laxusa.
- Ty zadzioro nie zasłużyłeś! - Krzyknęłam na niego.- Laxusa poproś.
- Lucy~ Czy mógłbym zapytać o coś Candy? Na osobności...– Podszedł do mnie Lily i urósł zmieniając swoją formę bojową. Teraz stał przed nami przystojny samiec pantery z dobrze wyrzeźbionym ciałem i posturą człowieka.
- Jasne, Candy… Chcesz-? - Zwróciłam się do mojej kici, ale już jej nie było na moim ramieniu tylko stała przede mną pastelowo żółta zgrabna kotka w moim wzroście i rumieniła się patrząc nieśmiało na Lilyego. – Och.. Ok idźcie porozmawiać. Gdy tak stałam i patrzyłam na odchodzącą parkę Exceedów ze splątanymi ogonami… Usłyszałam wykrzykiwanie brata gdzieś za moimi plecami. Odwróciłam się w stronę źródła jego głosu i zauważyłam wyślizgującego się z jego ramion Sorę, który w locie przemienił swoją formę.

- Sora… prrr… szalony wracaj! - Słyszę Laxusa. - Lucyyy~! Łap go! - Krzyknął do mnie Laxus wskazując na biegnącego w stronę Lilyego i Candy, Sorę. „O niee… tak to nie będziemy się bawić kochaniutki!” Krzyknęłam w myślach jak zobaczyłam jego zaciętą minę. Kopnęłam go w brzuch co spowodowało że spadł z hukiem na tyłem i zmienił się z powrotem w swoją mini wersję. Przydepnęłam w odpowiednim momencie jemu ogon gdy próbował wstać i z powrotem popędzić za swoją młodszą siostrą i jej adoratorem. Zawył z bólu gdy szarpnął ogon pod moją stopą i klapnął na podłogę tyłkiem znowu…

- A ty myślisz, że dokąd się wybierasz? Hę? – Syknęłam do niego pochylając się nad nim ze złym grymasem ta twarzy…
- Lucy-san jest niedobra~! – Krzyczał Sora mając łzy w oczach.
- Powtarzasz się… Nawet się nie waż im przeszkadzać! Bo inaczej powyrywam Ci z Laxusem wąsiki! Co do jednego. – Powiedziałam ze złowieszczym uśmieszkiem.
- Aye! Lepiej posłuchaj Sora… Lushii~ nie żartuje! – Powiedział Happy siadając mi na ramieniu. Uśmiechnęliśmy się do siebie.

Niedaleko miejsca tego zdarzenia. Siedzący przy barze Gray, Juvia, Erza, Natsu i Gajeel zadrżeli patrząc na mnie.
- S-s-straszna~! – Zająkali się Gray z Natsu.
- Och Mavis! Jest gorsza ode mnie?! – Usłyszałam przerażoną Erzę.
- Biedny Sora… - Pisnęła zlęknięta Juvia tuląc się do ramienia Graya.
- Czy to napewno jest nasza Lu? - zapytał w błąd Gajeel. Na co pozostała czwórka siedząca koło niego pokiwała głowami w odpowiedzi.

Za to Sora obstawał na swoim.
- Lucy-saan! To moja siostra~!- Krzyczał i tupał zazdrosny Sora.
- Tak jest Twoją siostrą, ale też ma prawo mieć swoje życie, wiesz?! Znajdź sobie dziewczynę, a nie ograniczasz moją Candy~! – Złapałam go za ogon i rzuciłam do Laxusa. – Laxus zabieraj mi go.
- Woah~! Rzut za stówkę Lushii~! - Krzyknęła Cana śmiejąc się znaj jej beczki. A wszyscy, którzy to widzieli zaczęli się śmiać.
- Tiaaa… To na pewno nasza Lu! Gihi. – usłyszałam znowu głos Gajeela.

Spojrzałam na Mirę i Elfmana. Patrzyli na mnie jak dwa szczeniaczki pragnące przygarnięcia.
- Nah… Dobrze, już dobrze…- Westchnęłam w porażce.

Pstryknęłam palcami. I po odliczeniu do 10 usłyszeliśmy krzyk dobiegający z ambulatorium i wyzwiska pod moim adresem. Heh…(-_-`)

Odwróciłam się na piecie i czmychnęłam za plecy Laxusa. I gdy wychyliłam się trochę zza niego… uśmiechnęłam się złośliwie przymrużając śmiesznie oczy… Widząc to wszyscy się śmieli z moich wybryków…
- Gihihi.. To są starzy Laxus i Lucy! Króliczku~! Naprawdę jesteś silna i wyładniałaś, Och Yeah~! – Powiedział podekscytowany Gajeel wyrzucając ręce i obejmując mnie ramieniem… Za, co zdobył szturchniecie w bok od Levy-chan i błyśniecie śmierci od Natsu. To było zabawne.
- Taa.. Lucy-chan! Jeszcze piękniejsza niż zawsze... – Komplementował mnie Wakaba i wypuścił serduszka z dymu… Zarumieniłam się trochę.
- Dziękuję Wakaba, ale… czy przypadkiem nie masz żony? – Zachichotałam, a Mira przeobraziła się w postać jego żony, co spowodowało, że zapiszczał jak dziewczyna i uciekł, czym prędzej… Co rozbawiło mnie. Cieszyłam się ich towarzystwem i powrotem do gildii, ale się otrząsnęłam i szarpnęłam delikatnie za rękaw koszuli Onii-chan.
- Laxus-nii~ tęsknię za Celestią… Pójdziemy ją zobaczyć? Prooszę~ – Brzmiałam teraz jak 5 letnie dziecko proszące ze szczenięcymi oczkami starszego brata o zgodę.
- Wiesz, co? Ja także bym się z chęcią przywitał z Jowiszem… To już miesiąc jak ich nie widzieliśmy, co? - Wyszczerzył się do mnie Laxus. Spojrzałam na niego był zarumieniony? I… trzymał za rękę Mirajane!
- Yay~! Laxus-nii jestem szczęśliwa z powodu waszego szczęścia! W końcu się odważyłeś! Yay! – Rzuciłam się jemu na szyję prawie go powalając na podłogę, ale na szczęście Mira go trzymała. Gdy tak radośnie piszczałam z powodu związku Laxusa i Mirajane. Ktoś fałszywie odkaszlnął, aby zwrócić moją uwagę. Odwróciłam się i spojrzałam, że to był Gray.

- Tak, tak… Cokolwiek! - Śmiał się Laxus pocierając się po karku i rumieniąc się wściekle.
- Hej, Lucy! Kim są Celestia i Jowisz? – Zapytał Gray. Spojrzałam na niego, stał z Juvią. Tulił się do niej za nią z rękami splecionymi na jej talii. Uśmiechnęłam się na ten widoczek. Tak samo Gajeel posłuchał mojej rady, co do Levy-chan.
- Ach, nie mówiłam? Cel. Innymi słowy Celestia… jest moim smokiem Gwiezdnej Energii i to jest mój podstawowy element. A Jo. Jest smoczkiem Onii-chan ~ - Drażniłam się z Laxusem. 

I tak jak się spodziewałam. Nagle poczułam aurę klucha Jowisza. Pojawiło się w powietrzu koło z ok. 850 kluczami i akurat świecił się klucz Jowisza.. I wydobył się z niego jego gromki męski głos…
- Lucy-san! Nie jestem smoczkiem! Jestem dorosły! Ile razy mam to powtarzać?! Jesteś okropna~! Powiem Cel i Twojej mamie~! – Słychać było, że żachnął się teatralnie na mnie…
- Tak, tak Jowiszku… Dorosły, ale skarżysz się jak 5 latek… - Zadrwiłam z niego. – Znikaj kochaniutki… - Klasnęłam w dłonie i klucze zniknęły.
- Wow Lucy! Także używasz Requip magii? – Zapytała w zachwycie Erza.
- Hai! Mówiliśmy z Laxusem że posiadłam można powiedzieć że każdą magię występującą na Earthland. Requip nauczył mnie akurat Knight Smok Rycerz. - Powiedziałam dumnie. - Chciałabyś go poznać, Erza? - Zapytałam.
- Och Lucy, a mogłabym? – Zapytała, a jej oczy zaświeciły się bardziej niż wtedy, gdy widzi wielki tort truskawkowy. Ja za to skinęłam głową chichocząc się. – To będzie dla mnie zaszczyt. - Ucieszyła się i uściskała mnie. Tym razem nie miała swojego pancerza.
- To, co? Kto chce iść z nami jeszcze? - Zapytałam i spojrzałam po ludziach. I się uśmiechnęłam do trzech Dragon Slayerów. - Wy to na pewno idziecie! Bez was się nie wybieramy. - Powiedziałam radośnie i odwróciłam się do znajomej dla mnie grupki.- Romeo poznasz Igneela, założę się, że chcesz? – Zapytałam go. On oczywiście entuzjastycznie pokiwał głową na znak zgody. - Gray, Juvia poznam was z Frostem i Aquą. Levy-chan pójdziesz znami także poznam Cię z Prorokiem. Posiada wiele zbiorów różnych ksiąg oraz... W końcu Metalicana będzie miał okazję Cię poznać. - Powiedziałam do niej i się uśmiechnęłam. To spowodowało u niej ogromny rumieniec na samą myśl. Miruś nie martw się pójdziesz z Lax-nii. - I na koniec spojrzałam na Dziadka.
- Jii-chan musimy iść… Nie martw się niedługo będziesz miał gościa. I my wrócimy jutro rano, obiecuję~. - Powiedziałam i puściłam mu oczko oraz uściskałam go.
- Dobrze, dobrze… Idźcie już Moje dzieci! – Zaśmiał się i także uściskał mnie.

Wyszliśmy z gildii. I słyszeliśmy za sobą pożegnanie od gildii. 

„Och… Zapomniałabym…” Przypomniałam sobie nagle o Lisannie.
Odwróciłam się w drzwiach i krzyknęłam…

- Ach, zapomniałabym... Bixlow! Wypuść sukę z kojca~! – Krzyknęłam rozbawiona w stronę drugiego pietra.
- Tak jest Princess~! – Usłyszałam jego śmiech z drugiego piętra, a następnie…

Wrzaski Lisanny.

- Gdzie zabierasz mojego Natsu-kun! Nie możesz, nie pozwalam! Oddaj go… - Krzyczała, gdy szła szybkim krokiem w naszą stronę, lecz nic więcej nie usłyszeliśmy i nie zobaczyliśmy, bo zatrzasnęłam jej drzwi przed nosem. Wszyscy, co byli ze mną wraz z exceedami śmiali się z tego pokładając się, nawet poważna i zdystansowana Erza.
- Ups, Bye Lisanna~! – Powiedziałam słodko już do drzwi z tryumfalnym uśmieszkiem. Za to wszyscy śmiali z mojego kolejnego wybryku.
- To było dobre, Lucy-nee! – Śmiał się Romeo.

- Dzięki, ale pora już iść… gotowi? - Zapytałam. Exceedy po siadały nam na głowy a ja chwyciłam Laxusa i Natsu za rękę. Poczułam jak zadrżał, gdy chwyciłam go za dłoń. - Chwyćcie się za dłonie i trzymajcie się mocno… - Poinstruowałam wszystkich.
- Teraz patrzcie i uczcie się… - Powiedział dumny Laxus z takim samym uśmiechem na twarzy.

*.*.*


C.D.N.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz