W poprzednim rozdziale:
- Gray-san…,
gdy Lucy-nee i Laxus-nii byli nieobecni przez te 3 lata… byli w Dragon
Worldzie. Dwa razy rozmawialiśmy z nimi przez Lacrimę u Mistrza w biurze. –
Wendy powiedziawszy to i wyszczerzyła się w cwany uśmiech z Gajeelem.
„Haha…Wendy za długo przebywałaś chyba z
Gajeelem” zaśmiałam
się w myślach.
- T-to,
dlatego czuliśmy nasze smoki od Ciebie? –Zapytał zdezorientowany Natsu. -
Znalazłaś je? Co z nimi? - Zapytał mnie Natsu z nadzieją w głosie.
- Spokojnie
Natsu, zaraz przywołam Igneela i będziesz mógł z nim porozmawiać. Tylko się
uspokój… - Prosiłam go... Martwię się o niego.
- Jestem w
porządku Luce, tylko jestem w szoku słysząc to wszystko… To niesamowite... -
Powiedział spokojnie. Przytulił się do mnie… - Cieszę się, że wróciłaś… Nie
zostawiaj mnie więcej… Myślałem, że zwariuję. - Szepnął mi do ucha.
Zaśmiałam
się w duchu. Cieszyłam się ciepłem pochodzącym od niego i jego zapachem… "palone drewno i cynamon".
*.*.*
Pov. Lucy
Niestety długo nie potrwała ta chwila
musieliśmy się odsunąć od siebie z soczystym rumieńcem na naszych twarzach, bo
ktoś odchrząknął za nami. To była Mira i Elfman.
- Lucy~, chcieliśmy przeprosić w imieniu
całej gildii… i jako rodzeństwo Lisanny. - Powiedziała Mira ze spuszczoną
głową. - Jest nam strasznie za nią wstyd … Wybacz nam. - Skończyła i gdy
podniosła głowę, łzy pokazały się w jej oczach.
Podeszłam do niej i przytuliłam ją.
- Nie musisz mnie przepraszać… To nie
wasza wina, że nie jest sobą. - Powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej
serdecznie patrząc jej w oczy, gdy zerwałyśmy uścisk. Po chwili odwzajemniła
uśmiech.
- Przepraszam Lucy-chan, że pytam…, ale jak
długo Lisanna będzie pod wpływem Twojego zaklęcia? – Zapytał mnie Elfman
marszcząc trochę brwi.
- A co? Chcesz słuchać znowu irytującego
głosu swojej siostry? Wybacz…- powiedziała trochę delikatniej niż wcześniej,
gdy zdałam sobie sprawę jak to musiało zabrzmieć. - Mogę ją zwolnić nawet
teraz…, ale jeśli jeszcze raz będzie mi grozić czy na mnie wrzeszczeć to nie
myśl, że jej daruję… Nie będę się hamować… - Powiedziałam do niego i spojrzałam
na dwójkę rodzeństwa. Oni skinęli zgodnie głową.
- Ale nie teraz… Błagaaam~! Chcę trochę
pobyć tu w spokoju… poza zasięgiem jej wrzasków. - Jęknęłam odchylając głowę do
tyłu oraz wyrzucając ręce w powietrze w dramatyczny sposób i wszyscy się
zaśmiali…
Nagle poczułam dwa ciężary na ramionach…
- Lushiii~ Masz dla nas rybkę? – Zapytali
razem Candy i Happy.
- O matko, Ty też Candy?! – Krzyknęłam w
zaskoczeniu.
- Lucy-san mi też rybkę, mi też! –
Krzyknął Sora siedząc w ramionach Laxusa.
- Ty zadzioro nie zasłużyłeś! - Krzyknęłam
na niego.- Laxusa poproś.
- Lucy~ Czy mógłbym zapytać o coś Candy?
Na osobności...– Podszedł do mnie Lily i urósł zmieniając swoją formę bojową.
Teraz stał przed nami przystojny samiec pantery z dobrze wyrzeźbionym ciałem i
posturą człowieka.
- Jasne, Candy… Chcesz-? - Zwróciłam się
do mojej kici, ale już jej nie było na moim ramieniu tylko stała przede mną
pastelowo żółta zgrabna kotka w moim wzroście i rumieniła się patrząc nieśmiało
na Lilyego. – Och.. Ok idźcie porozmawiać. Gdy tak stałam i patrzyłam na
odchodzącą parkę Exceedów ze splątanymi ogonami… Usłyszałam wykrzykiwanie brata
gdzieś za moimi plecami. Odwróciłam się w stronę źródła jego głosu i zauważyłam
wyślizgującego się z jego ramion Sorę, który w locie przemienił swoją formę.
- Sora… prrr… szalony wracaj! - Słyszę
Laxusa. - Lucyyy~! Łap go! - Krzyknął do mnie Laxus wskazując na biegnącego w
stronę Lilyego i Candy, Sorę. „O
niee… tak to nie będziemy się bawić kochaniutki!” Krzyknęłam w myślach jak
zobaczyłam jego zaciętą minę. Kopnęłam go w brzuch co spowodowało że spadł z
hukiem na tyłem i zmienił się z powrotem w swoją mini wersję. Przydepnęłam w
odpowiednim momencie jemu ogon gdy próbował wstać i z powrotem popędzić za
swoją młodszą siostrą i jej adoratorem. Zawył z bólu gdy szarpnął ogon pod moją
stopą i klapnął na podłogę tyłkiem znowu…
- A ty myślisz, że dokąd się wybierasz?
Hę? – Syknęłam do niego pochylając się nad nim ze złym grymasem ta twarzy…
- Lucy-san jest niedobra~! – Krzyczał Sora
mając łzy w oczach.
- Powtarzasz się… Nawet się nie waż im
przeszkadzać! Bo inaczej powyrywam Ci z Laxusem wąsiki! Co do jednego. –
Powiedziałam ze złowieszczym uśmieszkiem.
- Aye! Lepiej posłuchaj Sora… Lushii~ nie
żartuje! – Powiedział Happy siadając mi na ramieniu. Uśmiechnęliśmy
się do siebie.
Niedaleko miejsca tego zdarzenia. Siedzący
przy barze Gray, Juvia, Erza, Natsu i Gajeel zadrżeli patrząc na mnie.
- S-s-straszna~! – Zająkali się Gray z
Natsu.
- Och Mavis! Jest gorsza ode mnie?! –
Usłyszałam przerażoną Erzę.
- Biedny Sora… - Pisnęła zlęknięta Juvia
tuląc się do ramienia Graya.
- Czy to napewno jest nasza Lu? - zapytał
w błąd Gajeel. Na co pozostała czwórka siedząca koło niego pokiwała głowami w
odpowiedzi.
Za to Sora obstawał na swoim.
- Lucy-saan! To moja siostra~!- Krzyczał i
tupał zazdrosny Sora.
- Tak jest Twoją siostrą, ale też ma prawo
mieć swoje życie, wiesz?! Znajdź sobie dziewczynę, a nie ograniczasz moją
Candy~! – Złapałam go za ogon i rzuciłam do Laxusa. – Laxus zabieraj
mi go.
- Woah~! Rzut za stówkę Lushii~! -
Krzyknęła Cana śmiejąc się znaj jej beczki. A wszyscy, którzy to widzieli
zaczęli się śmiać.
- Tiaaa… To na pewno nasza Lu! Gihi. –
usłyszałam znowu głos Gajeela.
Spojrzałam na Mirę i Elfmana. Patrzyli na
mnie jak dwa szczeniaczki pragnące przygarnięcia.
- Nah… Dobrze, już dobrze…- Westchnęłam w
porażce.
Pstryknęłam palcami. I po odliczeniu do 10
usłyszeliśmy krzyk dobiegający z ambulatorium i wyzwiska pod moim adresem.
Heh…(-_-`)
Odwróciłam się na piecie i czmychnęłam za
plecy Laxusa. I gdy wychyliłam się trochę zza niego… uśmiechnęłam się złośliwie
przymrużając śmiesznie oczy… Widząc to wszyscy się śmieli z moich wybryków…
- Gihihi.. To są starzy Laxus i Lucy!
Króliczku~! Naprawdę jesteś silna i wyładniałaś, Och Yeah~! – Powiedział
podekscytowany Gajeel wyrzucając ręce i obejmując mnie ramieniem… Za, co zdobył
szturchniecie w bok od Levy-chan i błyśniecie śmierci od Natsu. To było zabawne.
- Taa.. Lucy-chan! Jeszcze piękniejsza niż
zawsze... – Komplementował mnie Wakaba i wypuścił serduszka z dymu…
Zarumieniłam się trochę.
- Dziękuję Wakaba, ale… czy przypadkiem
nie masz żony? – Zachichotałam, a Mira przeobraziła się w postać jego żony, co
spowodowało, że zapiszczał jak dziewczyna i uciekł, czym prędzej… Co rozbawiło
mnie. Cieszyłam się ich towarzystwem i powrotem do gildii, ale się otrząsnęłam
i szarpnęłam delikatnie za rękaw koszuli Onii-chan.
- Laxus-nii~ tęsknię za Celestią…
Pójdziemy ją zobaczyć? Prooszę~ – Brzmiałam teraz jak 5 letnie dziecko proszące
ze szczenięcymi oczkami starszego brata o zgodę.
- Wiesz, co? Ja także bym się z chęcią przywitał
z Jowiszem… To już miesiąc jak ich nie widzieliśmy, co? - Wyszczerzył się do
mnie Laxus. Spojrzałam na niego był zarumieniony? I… trzymał za rękę Mirajane!
- Yay~! Laxus-nii jestem szczęśliwa z
powodu waszego szczęścia! W końcu się odważyłeś! Yay! – Rzuciłam się jemu na
szyję prawie go powalając na podłogę, ale na szczęście Mira go trzymała. Gdy
tak radośnie piszczałam z powodu związku Laxusa i Mirajane. Ktoś fałszywie odkaszlnął,
aby zwrócić moją uwagę. Odwróciłam się i spojrzałam, że to był Gray.
- Tak, tak… Cokolwiek! - Śmiał się Laxus
pocierając się po karku i rumieniąc się wściekle.
- Hej, Lucy! Kim są Celestia i Jowisz? –
Zapytał Gray. Spojrzałam na niego, stał z Juvią. Tulił się do niej za nią z
rękami splecionymi na jej talii. Uśmiechnęłam się na ten widoczek. Tak samo
Gajeel posłuchał mojej rady, co do Levy-chan.
- Ach, nie mówiłam? Cel. Innymi słowy
Celestia… jest moim smokiem Gwiezdnej Energii i to jest mój podstawowy element.
A Jo. Jest smoczkiem Onii-chan ~ - Drażniłam się z Laxusem.
I tak jak się spodziewałam. Nagle poczułam
aurę klucha Jowisza. Pojawiło się w powietrzu koło z ok. 850 kluczami i akurat
świecił się klucz Jowisza.. I wydobył się z niego jego gromki męski głos…
- Lucy-san! Nie jestem smoczkiem! Jestem
dorosły! Ile razy mam to powtarzać?! Jesteś okropna~! Powiem Cel i Twojej
mamie~! – Słychać było, że żachnął się teatralnie na mnie…
- Tak, tak Jowiszku… Dorosły, ale skarżysz
się jak 5 latek… - Zadrwiłam z niego. – Znikaj kochaniutki… - Klasnęłam w
dłonie i klucze zniknęły.
- Wow Lucy! Także używasz Requip magii? –
Zapytała w zachwycie Erza.
- Hai! Mówiliśmy z Laxusem że posiadłam
można powiedzieć że każdą magię występującą na Earthland. Requip nauczył mnie
akurat Knight Smok Rycerz. - Powiedziałam dumnie. - Chciałabyś go poznać, Erza?
- Zapytałam.
- Och Lucy, a mogłabym? – Zapytała, a jej
oczy zaświeciły się bardziej niż wtedy, gdy widzi wielki tort truskawkowy. Ja
za to skinęłam głową chichocząc się. – To będzie dla mnie zaszczyt. - Ucieszyła
się i uściskała mnie. Tym razem nie miała swojego pancerza.
- To, co? Kto chce iść z nami jeszcze? -
Zapytałam i spojrzałam po ludziach. I się uśmiechnęłam do trzech Dragon
Slayerów. - Wy to na pewno idziecie! Bez was się nie wybieramy. - Powiedziałam
radośnie i odwróciłam się do znajomej dla mnie grupki.- Romeo poznasz Igneela,
założę się, że chcesz? – Zapytałam go. On oczywiście entuzjastycznie pokiwał
głową na znak zgody. - Gray, Juvia poznam was z Frostem i Aquą. Levy-chan pójdziesz
znami także poznam Cię z Prorokiem. Posiada wiele zbiorów różnych ksiąg oraz...
W końcu Metalicana będzie miał okazję Cię poznać. - Powiedziałam do niej i się
uśmiechnęłam. To spowodowało u niej ogromny rumieniec na samą myśl. Miruś nie
martw się pójdziesz z Lax-nii. - I na koniec spojrzałam na Dziadka.
- Jii-chan musimy iść… Nie martw się
niedługo będziesz miał gościa. I my wrócimy jutro rano, obiecuję~. -
Powiedziałam i puściłam mu oczko oraz uściskałam go.
- Dobrze, dobrze… Idźcie już Moje dzieci!
– Zaśmiał się i także uściskał mnie.
Wyszliśmy z gildii. I słyszeliśmy za sobą
pożegnanie od gildii.
„Och… Zapomniałabym…”
Przypomniałam sobie nagle o Lisannie.
Odwróciłam się w drzwiach i krzyknęłam…
- Ach, zapomniałabym... Bixlow! Wypuść
sukę z kojca~! – Krzyknęłam rozbawiona w stronę drugiego pietra.
- Tak jest Princess~! – Usłyszałam jego
śmiech z drugiego piętra, a następnie…
Wrzaski Lisanny.
- Gdzie zabierasz mojego Natsu-kun! Nie
możesz, nie pozwalam! Oddaj go… - Krzyczała, gdy szła szybkim krokiem w naszą
stronę, lecz nic więcej nie usłyszeliśmy i nie zobaczyliśmy, bo zatrzasnęłam
jej drzwi przed nosem. Wszyscy, co byli ze mną wraz z exceedami śmiali się z
tego pokładając się, nawet poważna i zdystansowana Erza.
- Ups, Bye Lisanna~! – Powiedziałam słodko
już do drzwi z tryumfalnym uśmieszkiem. Za to wszyscy śmiali z mojego kolejnego
wybryku.
- To było dobre, Lucy-nee! – Śmiał się
Romeo.
- Dzięki, ale pora już iść… gotowi? -
Zapytałam. Exceedy po siadały nam na głowy a ja chwyciłam Laxusa i Natsu za
rękę. Poczułam jak zadrżał, gdy chwyciłam go za dłoń. - Chwyćcie się za dłonie
i trzymajcie się mocno… - Poinstruowałam wszystkich.
- Teraz patrzcie i uczcie się… -
Powiedział dumny Laxus z takim samym uśmiechem na twarzy.
*.*.*
C.D.N.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz