Dagon World, Ostatni dzień.
To już trzy lata jak są w Dragon Worldzie. Przeszli wszystkie szkolenia i nauki. Lucy i Laxus byli spakowani i gotowi, aby wrócić na Earthland. Poszli do salonu gdzie były wszystkie smoki w ludzkich postaciach wraz z ich matka Laylą, babką Laurą i prababką Mavis ( A/N: Mavis, Laura i Layla były w postaci ciał astralnych jak w anime była Mavis podczas GMG i na wyspie Tenrou Jima. Tzn. tylko członkowie rodziny i członkowie gildii mogą je zobaczyć).
Pov. Lucy
Wszyscy są tutaj,
aby nas pożegnać Mama, babcia Laura, Mavis i smoki a w szczególności pewna
piątka: Igneel, Grandeeney, Metalicana, Celestia i Jowisz.
Mama
podeszła do nas …
-Lucy, Laxus…
zanim odejdziecie mamy coś dla Was. Jako, że wracacie na Earthland a
tam wszyscy Dragon Slayerzy I i III generacji posiadają towarzysza… -
Gdy to powiedziała podeszli do nas Celestia i Jowisz trzymając jaja,
które przypominały mi jaja smoków, ale także… „Nie to nie możliwe… a
może jednak?” Pomyślałam. Jaja przypominały pisanki, było coś w nich
podobnego, lecz jednak oba miały inne wzory na nich … jajo w dłoniach Celestii posiadało wzory gwiazd a
jajo u Jowisza posiadało wzory błyskawic. Patrzyliśmy na nie z szeroko
otwartymi oczami z niedowierzaniem. Gdy dostaliśmy jaja do rąk.
- Mamo, czy to…?
– Nie udało mi się dokończyć, ponieważ nagle poczuliśmy, ruch pod skorupką i
zaczęły pękać. Pojawiło się jasne światło, a zamiast jaj w naszych dłoniach
znajdowały się dwa exceedy. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
- Najwidoczniej
zareagowały na Twój głos, Lucy.- Powiedziała Celestia.
Exceed w moich rękach otworzył oczy i spojrzał na mnie. Uśmiechnęła się do mnie, skąd wiem ze to ona? To proste miała śliczną sukienkę w kolorze pastelowego fioletu oraz miała tego samego koloru kokardę na końcu ogona, przypominała mi trochę Charle. Chociaż była w innym kolorze. Jej sierść była w kolorze pastelowej żółci a oczy miała w kolorze cukierkowego różu. Łapki i końcówka ogona były białe. Pod prawym okiem miała małą złotą gwiazdkę. Siedziała szczęśliwie przyglądając się mi i machając ogonem. Ja za to oderwałam od niej wzrok i obie spojrzałyśmy w stronę Laxusa, który akurat w tym momencie przybijał z jego exceedem „piątkę”. Uśmiechnęłam się na to. Jego Exceed był czarny jak noc, jego oczy były dzikie koloru żółtego, a ubrany był w spodnie moro i żółtą bokserkę. „Uroczo” Pomyślałam sobie, „Typ twardziela, co? W sam raz dla Onii-san.” Zachichotałam w myślach. Miał coś jeszcze, co przyciągnęło moją uwagę, miał coś podobnego do mojego Exceeda. Miał złotą małą błyskawicę pod prawym okiem.
Exceed w moich rękach otworzył oczy i spojrzał na mnie. Uśmiechnęła się do mnie, skąd wiem ze to ona? To proste miała śliczną sukienkę w kolorze pastelowego fioletu oraz miała tego samego koloru kokardę na końcu ogona, przypominała mi trochę Charle. Chociaż była w innym kolorze. Jej sierść była w kolorze pastelowej żółci a oczy miała w kolorze cukierkowego różu. Łapki i końcówka ogona były białe. Pod prawym okiem miała małą złotą gwiazdkę. Siedziała szczęśliwie przyglądając się mi i machając ogonem. Ja za to oderwałam od niej wzrok i obie spojrzałyśmy w stronę Laxusa, który akurat w tym momencie przybijał z jego exceedem „piątkę”. Uśmiechnęłam się na to. Jego Exceed był czarny jak noc, jego oczy były dzikie koloru żółtego, a ubrany był w spodnie moro i żółtą bokserkę. „Uroczo” Pomyślałam sobie, „Typ twardziela, co? W sam raz dla Onii-san.” Zachichotałam w myślach. Miał coś jeszcze, co przyciągnęło moją uwagę, miał coś podobnego do mojego Exceeda. Miał złotą małą błyskawicę pod prawym okiem.
- Laxus-nii spójrz,
to Bliźniaki! - Pokazałam jemu, że moja ma też znamię w tym samym miejscu, co
jego. A on przytaknął głową.
- Jak ich
nazwiecie? - Wtrąciła się do nas babcia Laura podczas naszej rozmowy.
- Hmm… Nie
zastanawiałam się jeszcze nad tym, ale… Ona jest taka Kawaii~. - Zastanawiałam
się na głos i przyglądałam się kotce, aż nagle coś mi zaświtało. - Wiem! Nazwę
cię Candy! - Wykrzyknęłam radośnie patrząc kotce w oczy i uśmiechnęłam się do
niej. Ona za to siedziała i się chichotała. Zaczęła słodko mówić jak Happy
tylko, że nie „Aye!” Tylko „Sweet!” To było urocze.
- A ty, Laxus?-
Zapytałam brata.
- Hmm… Może,
Sora? Co ty na to, kolego? - Zapytał się Exceeda. Ten przybił Laxusowi „pięć” i
wykrzyknął „Aye!”. Ja się za to zaśmiałam z tego…
- Ha ha! Happy nr
2. - Powiedziałam radośnie. W tedy Sora i Candy rozpostarli swoje skrzydła i
latali nad naszymi głowami. Ich skrzydła były inne niż exceedów w naszej
gildii. Były białe przeplatane srebrnymi piórami.
- Mamo tylko, że…
One są jakieś inne… od tych exceedów w naszej gildii… - Powiedziałam łagodnie i
trochę nie pewnie, aby nikogo nie urazić.
- Och, tak
kochanie zapomniałabym wam powiedzieć o tym… To są Exceedy z królewskiej
rodziny… Jeden już znajduje się na Earthland tylko, że jego pamięć jest
zapieczętowania… Zresztą wiecie, o czym mówię. - Powiedziała nam mama i puściła
nam oczko. „Tak mamo mówiłaś nam o tym” pomyślałam.
- Następnie,
Lucy… to dla Ciebie. - Podeszła do mnie Mavis i podała mi 8 pięknych złotych bransolet
wysadzanych klejnotami. Wzięłam je i założyłam po 4 na lewą rękę i po 4 na
prawą rękę.
- Co to za
bransolety?- Zapytałam ją.
- To są
ograniczniki magicznej mocy. Musisz je nosić. Nie waż się ich zdejmować
lekkomyślnie. One zamaskują i ograniczają spożywaną magiczną moc przez
ciebie. Są ludzie, którzy są łasi na tak potężną moc jak wasza, więc możecie
się znaleźć w tarapatach jak będziecie bezmyślni i nie będziecie ich nosić.
Także Lucy twój diadem jest rodzajem ogranicznika… Możesz go zamaskować
zaklęciem, gdy będzie trzeba będziesz mogła go pokazać ludziom… - Powiedziała
Mavis podchodząc do Laxusa i zakładając jemu na szyję łańcuch z przywieszką w
kształcie błyskawicy. - Nie martw się to także ogranicznik. - Z uśmiechem
wyjaśniła widząc nie zrozumienie na twarzy Laxusa.
- Lucy, tutaj… -
Podeszłam do Celestii, która miała na stoliku wyłożone kolorowe klucze… To
było 26 klucze smoków. – Skarbie poprzez te klucze będziesz mogła wezwać nas w
każdej chwili. Oprócz złotych i srebrnych kluczy od teraz będziesz w posiadaniu
także kluczy z brązu do bogów, kluczy czarnych do demonów, kluczy białych do
aniołów, kluczy zielonych do wróżek, klucza czerwonego do Phoenix, kluczy
platynowych do duchów leczących, oraz klucz diamentowy do Króla Gwiezdnych
Duchów. Łącznie jesteś posiadaczem ok.850 kluczy. Dbaj o nie i szanuj jak do
tych czas to robiłaś będąc Magiem Gwiezdnych Duchów. - Powiedziała do mnie i
mnie przytuliła.
Pożegnaliśmy się
ze wszystkimi, założyliśmy maski i płaszcze, chwyciliśmy nasze torby a nasze
exceedy siedziały u nas na głowach. A zanim odeszliśmy w otwarty już portal
usłyszałam za sobą znajome glosy…
- Lucy jak już
wrócicie do gildii to proszę skop tyłek temu młokosowi ode mnie… Zasłużył
sobie, a później wezwij mnie! - Krzyknął do mnie uśmiechnięty szeroko Igneel.
- Bunny Girl …
Żartuję Lusiaczku! Ode mnie też skop siedzenie mojemu bachorowi i powiedz mu,
że chcę w końcu poznać tą całą Levy! - Tak samo zrobił Metalicana.
- Lucy, kochanie
wyściskaj ode mnie Wendy! - Krzyknęła ze łzami w oczach Grandeeney.
- Na pewno! - Odkrzyknęłam
i pomachałam ostatni raz. Zniknęliśmy w portalu.
Po drugiej
stronie portalu… Earthland.
Dwie zakapturzone
postacie wraz z Exceedami stały na wzgórzu nieopodal Magnolii.
- I co teraz,
Laxus?- Zapytała się Lucy.
- Hmm.. Może
teleportować się do posiadłości i zostać tam na jakiś czas? Skontaktujemy się z
Jii-chan przez Lacrimę, a także z Jurą. Co ty na to? – Zaproponował zwracając
się do niej i uśmiechnął się jakby coś knuł.
- Hę? Z
posiadłością to nie głupi pomysł, bo jeszcze nie chce pokazywać się w gildii.
Ale co do Jura-san… To, dlaczego chcesz się z nim kontaktować?- Zapytała się
Lucy, nie wiedząc, o co chodzi jej bratu.
- Słyszałem ze
Jura ma wpływy w Magicznej Radzie, a z naszą magiczną mocą możemy się z
łatwością dostać do Dziesiątki Świętych Magów.- Wyjaśnił jej z cwaniackim
uśmieszkiem Laxus.
- Yay~! Tak, tak!
– Wiwatowała na to Lucy.
- Lucy-san i
Laxus-san, są najlepsi! Będą Świętymi Magami! Tak~! - Wiwatował Sora.
- Ha ha! Teraz
zachowuje się jak Lektor, jednego z Sabertooth. - Zaśmiała się Lucy z Sory.
- Sweet~! Tak,
Lu-chan! - Cieszyła się Candy, wskakując Lucy w ramiona.
- Dobra! Do
Heartfilia Konzern!- Wykrzyknęli radośnie razem i weszli do portalu
prowadzącego do ich posiadłości.
Następnego dnia w
Posiadłości Heartfilia…
Godzina 11,00
Był to wiosenny i
słoneczny dzień. Lucy wraz z Laxusem i Exceedami siedzieli w ogrodzie.
Candy bawiła się
ulubiona lalka z dzieciństwa Lucy – Michelle. A Sora ganiał za piłką. Za to
Lucy z Laxusem rozstawili Lacrimę na stoliku pod parasolem. Powiedzieli razem
„Jii-chan” i Lucy przycisnęła dłoń do kuli. Na ekranie Lacrimy pokazał się
obraz uśmiechniętego staruszka.
- Yo, Jii-jii! –
Przywitał się Laxus i nagle wskoczył jemu na kolana Sora.
- To wasz
dziadek? - Zapytał zaciekawiony Sora patrząc to na Lacrimę to na dwójkę
rodzeństwa.
- Yup! I mistrz naszej
gildii. - Odpowiedział Laxus. - Przywitałbyś się jak należy… - Skarcił Sore jak
syna dając mu klapsa w tył głowy.
- Kon'nichiwa
Mistrzu! (Witaj Mistrzu!) – Przywitał się Sora z Macarovem pocierając tył głowy
łapką i małym bolesnym grymasem na pyszczku.
- Witajcie
dzieciaki! Dawno się nie widzieliśmy! – Powiedział uradowany Macarov. Nagle w
biurze zrobiło się wielkie poruszenie. I za nim pojawiły się trzy postacie:
Gajeel, Wendy i Romeo. Najwidoczniej często przebywają w jego biurze odkąd
rozmawiali z nimi ostatnim razem. Wszystkim oczy wystrzeliły jakby miały wypaść
z oczodołów, byli zaskoczeni.
Po drugiej
stronie Lacrimy, Gildia.
- Oi! Lucy! Ale
się zmieniliście od ostatniego razu! - Krzyknął zaskoczony i szczęśliwy Gajeel.
- Kiedy wracacie
Lucy-nee, Laxus-nii?! - Zapytała poruszona Wendy.
- Oi! Czekamy na
was! To już trzy lata! - Krzyknął radośnie Romeo.
- Spokojnie! Po
kolei! Także bądźcie ciszej!- Lucy i Laxus narzekali zasłaniając uczy. Na
kolana Lucy wskoczyła Candy.
- Kto krzyczy na
moją Lu-chan?! - Zażądała swoim słodkim głosikiem, z łapkami na biodrach jak to
robi zawsze Charle jak jest niezadowolona bądź zła.
- Kawaii~!
Lucy-nee i Laxus-nii mają także exceedy. - Pisnęła szczęśliwie Wendy. Jak na
zawołanie podleciały do Lacrimy trzy exceedy z gildii: Charle, Happy i Lily.
Charle uradowana
przywitała się z Candy, cieszyła się, że w końcu będzie miała w gildii
koleżankę. Happy także się przywitał jego słynnym „Aye!”, A Lily? Lily gapił
się na Candy jakby była najpiękniejszą rzeczą na świecie, jaką kiedykolwiek
widział w swoim życiu.
- Oi! Lily, co z
tobą?!- Gajeel był zdezorientowany „Pierwszy raz go widzę takiego.” Pomyślał drapiąc się w głowę. Lily
nie zwracał w ogóle na niego uwagi. W oczach Lilyego utworzyły się serca (w
stylu anime), gdy patrzył na Candy.
- Tak piękne i słodkie
imię bardzo do Ciebie pasuje, panno Candy. - Mruknął zalotnie Lily. Wszyscy
prócz exceedów popatrzyli w błąd na Lilyego. Gajeel podrapał się po głowie nie
wiedział, co myśleć o tym…
- Gajeel-nii-san
wydaje mi się, że Lily się zakochał od pierwszego wejrzenia w Candy-chan. -
Wyszeptała Wendy do Gajeela. Ten spojrzał na Lilyego i Candy w Lacrimie, a
później na Wendy.
- Myślisz, że
tak…? - Zapytał ją i później cicho się zaśmiał… „Nie sądziłem, że dożyje tego
dnia. ” Pomyślał rozbawiony Gajeel.
- Ej, Amancie!
Zwolnij trochę… To moja siostra! - Krzyknął groźnie Sora.
- Oho! Odezwał
się „Zaborczy Brat” w Sorze! - Drażnił Sorę, Laxus. Na to Sora zarumienił się.
A wszyscy się z tego śmieli.
- Laxus-san,
przestań! Zawstydzasz mnie! - Krzyknął zażenowany Sora.
- Oj… Dobra, ale
to prawda. - Powiedział niewinnie Laxus i uśmiechnął się pod nosem.
- Dobra spokój!
Co do powrotu, jeszcze nie wiemy, ale… na pewno niedługo. - Powiedziała Lucy.
- Tak się cieszę!
- Krzyknęły rozradowane Wendy i Charle.
- Co do tego
gdzie jesteśmy to… Jesteśmy już na Earthland! - Uśmiechnęli się oboje.
- Chwila… Gdzieś
widziałem już ten ogród… - Pomyślał na głos Gajeel.
- Wiem gdzie
jesteście! - Krzyknęli razem Wendy, Gajeel i Romeo z uśmiechem na twarzy. Lucy
i Laxus się zaśmiali.
- Heartfilia
Konzen? - Zapytał ich Macarov uśmiechając się. Rodzeństwo się uśmiechnęło i
skinęło głową.
- Yay! - Pisnęła
z radości Wendy.
- Niestety Wendy,
będziemy mogli się zobaczyć dopiero, gdy wrócimy do gildii. - Powiedziała
przepraszająco Lucy. - A teraz wybaczcie, musimy kończyć. Mamy jeszcze
coś do załatwienia, z czym nie możemy zwlekać. Niedługo się zobaczymy, do
zobaczenia Ojii-san! - Pożegnała się Lucy, puściła oczko i rozłączyła się.
Z Powrotem w
Posiadłości…
- No, no to było
śmieszne! - Zachichotała Lucy.
- Tęsknisz? -
Zapytał ją Laxus przyglądając się jej wyczekująco.
- Pewnie, a co Ty
nie? - Zapytała go Lucy, trochę zdziwiona tym pytaniem.
- Też, brakuje mi
Miry. - Powiedział Laxus i zarumienił się.
- Oho… czyżby mój
Wszechmocny starszy Brat przyznał się prze sobą do swojej smoczej „Mate”? -
Próbowała go drażnić Lucy.
- Najwidoczniej
tak… - To była szczera odpowiedź, co zaskoczyło Lucy.
*.*.*
:) świetnie
OdpowiedzUsuńIlość kluczy Luzy mnie normalnie przygięła. 850??? Serio??? Ranyści!!! Ale fantastycznie!!! Rozdział był zabawny i na serio świetny :D. Podobały mi się szczególnie ograniczniki mocy i pożegnanie ze smokami, z których każdy miał coś do powiedzenia :D. A końcówka i zakochany Lily rozwalają system :D. Jestem zachwycona, serio!!! Mój umysł już powoli nie kontaktuje :D. Ale dokończę resztę :D. Później będę mogła być na bieżąco :D.
OdpowiedzUsuń