poniedziałek, sierpnia 25, 2014

Rozdział 39. Zaginiony młodszy brat... Wspomnienia.

W poprzednim rozdziale:

- To było dobre Luce. – Wymruczał mi w szyję Natsu obejmując mnie w talii. Później oparł głowę na moim ramieniu. - Luce? – Zapytał nagle.
- Tak? O co chodzi Natsu? – Zapytałam patrząc jemu w oczy.
 - Czy wiesz, kim są ci dwaj, którzy są przeznaczeni dla Lisanny i Meredy? – Zapytał mnie niespodziewanie i wyczulam napięcie w jego głosie.
- Dlaczego pytasz Natsu? Czy coś Ci w tym nie pasuje? Znam ich ze słyszenia, ale tak to nie. Natsu tego, co gwiazdy zapisały nie można zmienić. To tak jakbyśmy My mieli zmienić nasz zapis w gwiazdach Natsu. – Upomniałam go. – Nasze spotkanie także było zapisane przez gwiazdy sam Igneel mi powiedział to … Śledził zapis gwiazd odkąd się spotkaliśmy w Hargeon. Dlatego ostrzegam Cię, jeśli coś zrobisz głupiego… masz wybór, jeszcze… Najwidoczniej jesteś niezdecydowany i zazdrosny o Lisannę… Przemyśl wszystko i daj mi odpowiedź, a teraz lepiej pójdę… - Chciałam zejść z jego kolan, ale zatrzymał mnie w ciasnym uścisku desperacko nie chcąc wypuścić mnie.
- Nie chcę nic zmieniać Luce, czy też wybierać. Wierzę, że gwiazdy miały w tym jakiś swój cel, aby nas połączyć… Zdecydowałem już dawno, że chcę Ciebie, nie Lisannę. - Powiedział cicho z twarzą ukrytą w moich plecach tłumiąc łzy. – Kocham Cię, Lucy. – Wyszeptał do mnie. W oczach pojawiły mi się łzy, ale starałam się, aby nie wydostały się z nich.
- Wiem, ja Ciebie też, Natsu. – Powiedziałam i opuściłam głowę tak, że grzywka zasłaniała mi oczy. Obróciłam się i oparłam głowę o jego ciepłe ramię i zaczęłam myśleć. Nie obchodziło mnie, że wszyscy, którzy są wokół nas na nas patrzą. Nagle coś mnie uderzyło… jakaś myśl.

- Czuję, że już jestem blisko Ciebie braciszku… - Wymamrotałam pod nosem. Ale na moje nie szczęście Elita usłyszała.
- C-co?! – Krzyknęli wszyscy na raz.


*.*.*


Pov. Lucy

Wzdrygnęłam się i popatrzyłam na nich przestraszona wycierając łzy.
- C-co, co? – Zapytałam zlęknięta.
- Imouto nie udawaj! Słyszeliśmy wszyscy, co powiedziałaś… - skarcił mnie Laxus, a reszta pokiwała głowami w potwierdzeniu tego, co powiedział. – Powiedziałaś: „Czuję, że już jestem blisko Ciebie braciszku…”. Masz jakiś trop, prawda? – Zapytał tym razem już spokojniej. Byłam zdezorientowana i czułam, że narasta we mnie frustracja…
„Czyżbym nieświadomie to powiedziała? Ale co to za myśl, która mignęła w mojej głowie…” myślałam desperacko poszukując odpowiedzi.

- J-ja… - I chwyciłam się za głowę sycząc z bólu. - Ciągle słyszę Jego głos jak woła mnie: „ Nee-chan, Nee-chan~!” A później wołanie mamy, która wypowiada jego imię, ale niestety słyszę tylko pierwsza literę imienia. Która jest „S”… Onii-chan jestem tak blisko, coraz bliżej… i z kolejnym wspomnieniem słyszę kolejną literę jego imienia teraz usłyszałam literę „T”. Dokładniej mówiąc usłyszałam „ST” – Szlochałam trzymając się za głowę i tuląc się do piersi zdezorientowanego i zmartwionego Natsu.
- Nie płacz Lucy, błagam nie płacz… - Błagał mnie Natsu tuląc mnie do siebie i kołysząc starając się, aby złagodzić mój płacz.


Pov. Laxus

Nie obchodziło nas, że ludzie w gildii na nas się gapią. Najważniejsza była Lucy i trop do znalezienia młodego. Zacisnąłem zęby nie mogłem patrzeć na jej cierpienie. Jej łzy… To dla mnie katusze. Sam czułem ten sam ból i łzy napływały mi do oczu. Wyskoczyłem z mojego miejsca koło Mirajane i szybko znalazłem się przy Natsu i Lucy.
- Spokojnie Imouto, zaraz coś sklecimy z tych liter. – Uspokajająco głaskałem Lucy po włosach i odgarniał jej grzywkę na bok nadal głaszcząc, gdy Natsu także próbował ukoić jej płacz i cierpienie.
- Levy wyjmij kartkę i pióro… Szybko. – Zażądała Erza także zaniepokojona Lucy stanem. I tak jak Erza powiedziała, Levy wyjęła kartkę i zaczęła pisać.

„ST…” – Przeczytała Lisanna. - Jakie imię może się zaczynać na te dwie litery? – Zapytała zaciekawiona i zmartwiona Lisanna.
- Widzisz Lisanna. Ja i Lucy mamy imiona pierwsze na „L” drugie na „S” i prawdopodobnie On także ma. Matka powiedziała nam, gdy byliśmy w Dragon Wordzie, dlaczego dała całej naszej trójce imiona zaczynające się na te litery. Powiedziała, że to połączenie, „L” od Ludzi, a „S” od Smoków. Połączenie dwóch magicznych gatunków żyjących w zgodzie. A my mamy być tego symbolem… A najbardziej Lucy. Oznaczająca… „Światło”. – Wyjaśniłem jak najprościej nie wchodząc w szczegóły. Wszystkim szczeki opadły, a oczy mieli okrągłe jak spodki od filiżanek. Nagle ręka Lucy chwyciła mnie za przedramię.

- Kolejna Litera to „I” – Powiedziała łamiącym się głosem Lucy. – Mama krzyczy: „Weisslogia zabierz go… Chroń Go ja Zabiorę Lucy!”, Płacze razem ze mną, a On krzyczy do mnie: „ Nee-chan, Nee-chan nie zostawiaj mnie~!”.
- „STI…” – Przeliterowałem. I nagle oczy mi się poszerzyły… „Czyżby…? To by się zgadzało jeśli chodzi o smoka.” Pomyślałem.
- Weisslogia? – Szepnęli jednocześnie Natsu, Gajeel i Wendy i ciężko oddychając w zaskoczeniu spojrzeli na mnie i Lucy. Wiedziałem, że byli w takim samym szoku, co ja.
- Krzyczałam w objęciach mamy, gdy kobieta o długich białych włosach zabrała mojego braciszka… wołałam jego imię: „Sting, Sting~! Mama gdzie ona go zabiera?!” – Lucy kontynuowała. Mówiła jakby była w transie… - Wspomnienie małego blond chłopczyka z przekłutym lewym uchem wracają. – Po tych słowach Lucy powowli zaczęła do nas wracać.
A wszyscy patrzyliśmy na Nią w osłupieniu, podczas gdy patrzyła pustym wzrokiem w ścianę za nami. Nagle się otrząsnęła i zauważyła Mnie. Sam nie zorientowałem się, że płakałem…
Wytarła łzy i zeszła z kolan oszołomionego Natsu, którego uścisk był luźniejszy i podeszła do mnie…
- Lax-nii? – Zapytała niepewnie przytulając mnie. – Laxus? Dlaczego płaczesz Onii-chan? – Zapytała ponownie głaszcząc mnie po moich rozczochranych włosach. Podniosłem wzrok na Imouto. I zaskakując ją … Pociągnął do mocnego uścisku.
- Lucy… Odnalazłaś go! – Ryknąłem radośnie mimo łez spływających po twarzy… - Wiemy gdzie jest! – Powiedziałem nadal trzymając ją w uścisku. Poluzowałem uścisk i odwróciła głowę, aby spojrzeć na resztę grupy, która stała oniemiała... Spojrzała w stronę blatu stołu, na którym leżała kartka, na której zostało napisane przez Levy imię naszego młodszego brata. Zerwała uścisk i wzięła kartkę do ręki i przeczytała na głos…

Pov. Lucy
Wzięłam kartkę do ręki i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Przeczytałam na głos.
- „Sting” – Ręce mi zadrżały. Teraz pamiętam wszystko. Kartka spłonęła w mojej dłoni za użyciem ognia Ognistego Dragon Slayera. I zaczęłam mówić dane braciszka. – Lucas Sting Heartfilia- Dreyar. Urodzony 2 lipca x774.  W kwietniu x777 Zeref wtargnął do rezydencji i musieli nas rozdzielić. Stinga mama powierzyła Weissalogii i jej bratu Skiadrumowi wraz z innym dzieckiem, które mieszkało w naszej rezydencji... Mnie oddała ojcu, aby mnie ukrył od tamtej pory nie było śladu po Stingu. Matka odeszła do Dragon Worldu wraz ze smokami 7 lipca x777 blokując mi pamięć i upozorowując swoją śmierć na Eartland, jedynie Weisslogia i Skiadrum zostali ze Stingiem i Ryosem na Earthland. - Skończyłam mówić i nogi zrobiły mi się miękkie jak z waty. Upadlam z płaczem na kolana. – Sting, oh Mój Boże! Stiing~! - Krzyczałam na wysokości moich płuc trzymając się za głowę. Wierząc, że usłyszy moje cierpienie z powodu jego utraty. Traciłam przytomność. Upadlam na podłogę, gdy zrobiło się ciemno mi przed oczami. Poczułam jedynie, że znajduję się w silnych i ciepłych ramionach Natsu.

Gdzieś w Fiore. Gildia Sabertooth.

Przy stole wraz z dwoma Exceedami siedziało dwóch mężczyzn. Blondyn i kruczoczarny. Zwani tam, jako Twins Dragon Slayers. Siedzieli pijać i rozmawiając. Nagle blondynowi drgnęły uszy i wystrzelił głową do góry rozglądając się po gildii, gdy usłyszał krzyk. Piękny głos dziewczyny i w dodatku to było jego imię, które krzyczała… Czuł jej ból i zaczęło mu się kłębić w głowie, jakieś wspomnienie: „Nee-chan, Nee-chan nie zostawiaj mnie~!”. Potrzasnął gwałtownie głową, aby pozbyć się tego wspomnienia…, ale znów usłyszał w głowie znajomy głos, głos kobiety: „Weisslogia zabierz go… Chroń Go ja Zabiorę L…!” Niestety niedopowiedziane imię. Być może tej, którą mały być może 3 letni On nazywał jego „Nee-chan”. I znów, gdy próbował się pozbyć tych wspomnień usłyszał glos dziewczynki… „Sting, Sting~! Mama gdzie ona go zabiera?!”. Złapał się za głowę i próbował się uspokoić. „Lucasie Stingu Heartfilia- Dreyarze… od teraz będziesz zwany Stingiem Eucliffe dla Twojego bezpieczeństwa… oraz dla bezpieczeństwa Twojej rodziny. Nie martw się o siostrę jest w dobrych rękach tak jak Ty… nie zapominaj o niej Sting…” tym razem to były słowa Weisslogii.

- To było dziwne… - Powiedział Sting do siebie, gdy się otrząsnął.
- Co było dziwne? – Zapytał bez emocji Rogue, gdy spojrzał na Stinga.
- N-nic, nic… - Mruknął do niego Sting.

 I znów pojawiło się kolejne wspomnienie o siostrze „ Lu… Lu… pobawmy się~!”.
 „Hmm… Czyli druga litera jej imienia jest „U” może jak postaram się bardziej to przypomnę sobie jej cale imię.” Pomyślał Sting. Gdy był tak zatopiony w myślach nie zauważył, że jego przyjaciel odszedł zabierając ze sobą dwa Exceedy i zostawił go samego ze swoimi myślami.
„- Luc… Luc… mama mówiła, że mamy jeszcze Onii-san. To prawda? – Zapytał mały Sting jego blondwłosą siostrę.
- Tak Stingy tylko, że nie mieszka z nami tylko z Ojii-chan w gildii magów gdzie jest Mistrzem… - odpowiedziała małemu Stingowi jego Nee-chan.” – 
„C-co? To nie tylko mam starsza siostrę, ale też i brata?! No nieźle, … Czego się jeszcze ciekawego dowiem? Czekaj jak mnie nazwala Weisslogia? Lucas Sting Heartfilia- Dreyar? Cholera! Gdzieś słyszałem te nazwiska…” Myślał, gdy nagle znów zamgliło mu oczy i umysł… „ Lucy-nee, Lucy-nee~ przestań się chować już… Koniec Gry, mama będzie smutna, jeśli nie wrócimy! Lucy-nee~!”. To znów był głos małego Stinga. 
„Co jest do diabla?! Lucy? Heartfilia? Ona moją starszą siostrą? Niemożliwe!” Siedział w szoku przy stole i oblewał go zimny pot. „Tylko… Jak mam Ją odnaleźć jak nie wiem gdzie ona teraz jest… Trzy lata temu odeszła, aby trenować i do tej pory słuch o Niej zaginął… Chciałbym Ją zobaczyć ponownie… Nee-chan~.” Pomyślał rozłożony na blacie stołu z rozmarzonym wyrazem oczu i budującymi się łzami w rogach oczu.

- Sting-kun? Wszystko w porządku? – Usłyszał za sobą kobiecy glos. Odwrócił się i dostrzegł tam białowłosą dziewczynę, Yukino.
- Ah, Yukino-chan! Wszystko w jak najlepszym porządku… - Zaśmiał się nerwowo. – Właściwie to... Właśnie się dowiedziałem, że mam gdzieś w świecie starszą siostrę, którą nawet nie wiem gdzie szukać. – Powiedział do niej.

Usiadła koło niego i zaczęli rozmawiać.
- Pewnie Twoja Nee-san jest bardzo piękna… Sting-kun? – Powiedziała do niego. Wiedział, że może jej zaufać, że dochowa tajemnicy jak jej powie.
- Powiem Ci, kim ona jest, ale proszę byś dochowała to w tajemnicy, ok? Nawet Rogue nie wie o tym. – Powiedział i puścił jej oczko. Gdy skinęła w zgodzie głową wziął otworzył jego plecak i wyjął stary nr. „Czarodzieja”, w którym był ranking najładniejszych płci żeńskiej magów. I znalazł na 1 miejscu zdjęcie Lucy z Fairy Tail gdzie wyglądała naprawdę pięknie w białej zwiewnej sukience, w delikatnym makijażu i rozwianych złotych blond włosach dosłownie wyglądała jak anioł. Był to nr tygodnika, który ukazał się dwa tygodnie po odejściu Lucy z gildii. Wyciągnął gazetę przed Yukino i pokazał jej palcem Lucy. – To moja Nee-chan. – Powiedział z ogromnym uśmiechem na twarzy. Yukino była zaskoczona.
- Żartujesz Sting-kun? ONA? Posiadaczka prawie wszystkich złotych kluczy i moja idolka jest Twoją siostrą? – Zapytała, a jej oczy się świeciły z ekscytacji.
- Tak Lucy Heartfilia… Ta sama. Tylko błagam nie mów nikomu… Musze ją najpierw odnaleźć… - Powiedziałem błagając ją ściszonym głosem.

- Kogo musisz znaleźć? – Sting słysząc głos Roguea za sobą aż podskoczył z zaskoczenia. „Chyba nie jest zadowolony…” Pomyślał Sting.
- Uhmm… Nikogo takiego Rogue. - Zaśmiał się i potarł kark w zakłopotaniu patrząc na niego. Rogue pochylił się nad oparciem ławki, na której siedzieli Sting i Yukino i sięgnął po gazetę, która leżała na stole.
- Hmm… Ciekawe, Lucy Heartfilia. Jej chcesz szukać? Po co? - Zapytał Rogue spoglądając znad gazety na Stinga, można by pomyśleć, że był zaciekawiony, mimo że tego nie okazywał.
- Błagam Rogue nie ciągnij mnie za język… To krepujące. - Błagał go Sting z lekkim rumieńcem na policzkach i grzywką zasłaniającą oczy. „Czyżbyś się wstydził własnego rodzeństwa, Sting?” Zapytała go karcąco własna podświadomość.
- Lepiej powiedz albo pomyślę, że to coś związanego ze „Smoczymi Godami”. – Zażądał Rogue krzyżując ramiona na klatce piersiowej nadal trzymając gazetę w dłoni.
- C-co?! Niee, to nie jest z tym związane! – Bronił się Sting rozglądając się po gildii, czy nikt się nie interesuje nimi, na szczęście nikt.
- To prawda Rogue-kun to nie ma nic z tym wspólnego. – Powiedziała Yukino ryzykując wydanie tajemnicy, aby bronić Stinga.
- A ty skąd wiesz? – Zwrócił się do niej Rogue.
- N-no ten… Sting-kun mi powiedział… - Powiedziała zakłopotana Yukino i niewinnie się uśmiechnęła.
- Ja myślę, że Sting-kun coś kreci… - Powiedział Lector podejrzliwie patrząc na Stinga.
- Fro też tak myśli… Ribit~ - Odezwała Frosh.
- Dobra, już dobra… siadajcie i bądźcie wreszcie cicho… - Sting nie wytrzymał. Zaczął się rozglądać jeszcze raz dookoła, czy nikt nie słucha. Na jego szczęście każdy inny w ich gildii był zajęty swoimi sprawami.
- Dobra, no to słuchamy. – Odparł Rogue siadając naprzeciwko ich.
- E-eto… Jak już mówiłem to nie ma nic wspólnego ze „Smoczymi Godami”… Ekhm… Czy mógłbym Cię prosić o moją gazetę? – Poprosił Rogue wyciągając po nią rękę. On podał ją Stingowi bez słowa, a ten kontynuował. – Dziękuję, a więc Ta o to… – Wskazał na zdjęcie Lucy. – Lucy Haeartfilia jest… Moją Nee-chan. – Wydusił z siebie i westchnął w porażce. Później spojrzał na Roguea i na Exceedy, które znów siedziały na blacie stołu tym razem przyglądając się zdjęciu w gazecie… Zamarli z wrażenia.

- Sting-kun, Ty żartujesz prawda?! Fairy-san? Twoją siostrą? - Pierwszy otrząsnął się Lector.
- Nie Lector, nie żartuję… Zanim odszedłeś od stolika z Rogueiem i Frosh zaczęły napływać do mnie różne urywki wspomnień z dzieciństwa o Niej… Zanim Weisslogia mnie zabrała na prośbę mamy i później. - Powiedział serio poważny. Zniżył głos i powiedział z poważnym wyrazem twarzy. - Tak naprawdę nazywam się Lucas Sting Heartfilia-Dreyar.
- A to niespodzianka… - W końcu odezwał siędrwiąco Rogue, też jak zwykle monotonnym głosem i mając skrzyżowane ręce na klatce piersiowej, ale można było u niego teraz zauważyć jeden z kącików ust był lekko uniesiony jakby chciał się uśmiechnąć. – I dopiero teraz to do Ciebie wróciło? – Zapytał spoglądając na Stinga jakby chciał jemu powiedzieć, że on to już dawno wiedział.
- Niestety, ale dopiero jak siedząc tu z Wami usłyszałem nie wiadomo skąd… Jak jakaś dziewczyna krzyczy moje imię... Od tego zacząłem mieć te urywki wspomnień… W tym krzyku było tyle bólu i smutku… jakby z powodu utraty. - Powiedział Sting ze spuszczoną głową.
- Sting-kun myślisz, że to Lucy-san? Dlatego usłyszałeś ten krzyk? – Zapytała zaciekawiona Yukino.
- Być może…, ale jak już o tym wspomniałaś to zaczynam się martwić o nią. To już ponad trzy lata jak po niej ślad zaginął odkąd wyruszyła na trening... – Powiedział smutno Sting.
- Nie martw się Sting-kun. Fairy-san na pewno jest cała… - Próbował go pocieszać Lector.
- Fro też tak myśli. – Odezwała się pogodna jak zawsze Frosh.
- Dzięki za pocieszenie… - Sting powiedział trochę pewniej.
- Ale… Sting-kun poczekaj! - Powiedziała, aby zdobyć Stinga uwagę, a następnie ściszyła głos. - Powiedziałeś Lucas Sting Heartfilia-Dreyar… Czy Dreyar to nie nazwisko Mistrza Fairy Tail? – Zapytała Yukino spoglądając na niego znad gazety.
- Ech… masz racje Yukino, Macarov Dreyar Mistrz gildii Fairy Tail jest moim Ojii-chan. – Westchnął po raz kolejny tego dnia Sting.
- To się porobiło… - Podsumował mruknięciem Rogue jakby próbował się nie śmiać, nadal siedząc z założonymi rękoma.
- Sting-san posłuchaj tego… To jest artykuł opisujący wywiad z Macarovem, chyba tydzień po JEJ odejściu… - Yukino pokazała w gazecie artykuł i zaczęła czytać fragment. -
„- Mistrzu Macarov. Czy to prawda, że Twoja wnuczka i  światło tej gildii za co wielu ją uważa… opuściła Gildię Fairy Tail?
- Jason, co Ty za głupoty wygadujesz? To tylko chwilowe… Moja Lucy wyruszyła na trening! Chce stać się silniejsza, aby chronić rodzinę i swoich Nakama. A co do tego co mówią… To prawda… jest światłem które rozswietla gildię i wszystkie serca… Nawet w najbardziej szare dni. Ona jest naszym światłem, naszym promykiem nadziei… - Odpowiedział Macarov dumny ukradkiem wycierając łzę.
- Coool~! Ale tak całkowicie sama ruszyla na trening? Myślisz, że da sobie radę? - Zapytał zaciekawiony Jason.
- Niee, nie jest sama… Ma ze sobą swoje wszystkie wierne Gwiezdne Duchy, nie zapominaj o tym Jason. Ona jest właścicielką prawie wszystkich legendarnych złotych kluczy Zodiakalnych, a dokładnie 10 z 12, oraz Jej starszy brat jest z Nią. A gdyby nawet nie poszedł z Nią dałaby sobie radę na pewno, wierzę w Nią~! – Odpowiedział dumny Mistrz gildii.
- Super~! Powiedz jeszcze Mistrzu, kto jest Jej starszym bratembo wielu czytelników jest ciekawych tego? – Zadając to pytanie Jason miał błyszczące oczy z podekscytowania.
- Jason! Co to za pytanie otóż wiadomo, że Jej starszym bratem, a Moim wnukiem jest Laxus! – Krzyknął na reportera z ogromnym uśmiechem.
- Coool! Dziękuję za wywiad i liczę, że niedługo Lucy-chan wróci cała i zdrowa wraz z Laxusem… Do zobaczenia~! – Jason pożegnał się z Macarovem.”  – Skończyła czytać i spojrzała na obu jej towarzyszy i Exceedy.

- Sting-kun? Czy wszystko w porządku? – Zapytała zmartwiona Yukino siedzącego obok niej Stinga, który siedział z pustym wzrokiem.
- To nic Yukino-chan… przypomniałem sobie wspomnienie gdzie Lucy kiedyś mi powiedziała o naszym Onii-san i o Ojii-chan, który jest mistrzem gildii. Ale nie sadziłem, że to Laxus, ten Gromowładny Laxus… Jednak Lucy go odnalazła i byli razem w tej gildii. A teraz… O ironio… Odeszli razem i nadal nie wrócili… - Powiedział po cichu i złapał się za głowę jakby czuł ogromny jej ból.

- Sting-kun możliwe, że masz zablokowaną pamięć… teraz wspomnienia skrawkami do Ciebie wracają… Nie martw się założę się, że niedługo się spotkacie. W końcu Laxus także jest Dragon Slayerem i musi wrócić na „Smocze Gody”… Prawda? - Pocieszała go Yukino uśmiechając się promiennie.
- Co do „Smoczych Godów” właśnie się martwię… Lucy-nee za blisko jest Natsu-san i jeśli On straci kontrolę, a jeszcze nie znalazł „MATE” to może jej zrobić krzywdę, a co gorsza zabić jak go opanuje wewnętrzny smok... Nie będzie myślał logicznie… Drugą opcją jest to, że może się okazać, że ona jest jego „MATE”. O Mavis… nie chcę nawet myśleć, co za piekło będzie w tej gildii, gdy Ona wróci, a nie dadzą Jemu się zbliżyć do Niej... – Powiedział Sting modląc się w duchu.
- Sting-kun… Lucy-san jest od ciebie starsza, prawda? Ile? – Zapytał zaciekawiony Lector siadając Stingowi na kolana.
- Tak Lector jest starsza ode mnie rocznikowo siedem lat różnicy jest miedzy nami, ponieważ jestem z 2 lipca x774, a Ona jest z 1 lipca x767, ale… przez tą przeklętą wyspę… - Powiedział łamiącym się głosem zacisnął zęby, aby powstrzymać się od płaczu i zacisnął dłoń leząca na blacie stołu w pięść.
- Oi! Sting-kun teraz jesteście w tym samym wieku można powiedzieć jak bliźniaki… I nadal jesteś jej młodszym bratem. - Pocieszał go Lector przytulając go.
- Tak wiem Lector, wiem… - Wyszeptał tuląc swojego czerwonego kumpla. 

„Lucy-nee… Laxus-nii… Gdziekolwiek jesteście… bądźcie bezpieczni… Chcę Was niedługo zobaczyć…” Pomyślał Sting.


Magnolia, Gildia Fairy Tail.

Ambulatorium.

Nie przytomna Lucy leżała na łóżku szpitalnym, a Natsu siedział w fotelu przy jej łóżku czuwając… Była w takim stanie od półtorej godziny. Nagle otworzyły się drzwi, a w nich stanął Macarov z Laxusem i Jellalem.
- Natsu my musimy ruszać już do Ery… zajmij się Lucy… Postaramy się wrócić jak najszybciej i informujcie nas w razie, czego. – Powiedział Mistrz.
- Dobrze Jii-chan nie musisz mi tego mowic to mój obowiazek. Nie martw się zajme się Nią. - powiedział Natsu nie odrywając nawet wzroku od ukochanej.
Gdy się teleportowali do Siedziby Rady on długo siedział myśląc i trzymając Lucy za rękę. Nadal był w szoku… Dowiedział się nie dawno i w dziwnych dla nich okolicznościach, że jego rywal z gildii, z którą także rywalizują jest zaginionym bratem jego Lucy i jego szwagrem… Tak szwagrem, bo tak mógł go teraz nazywać odkąd jest z Lucy oficjalnie parą poprzez oznaczenie.
- Ech… Czy to właśnie Jego ciągle szukaliście, Lucy? To była Wasza rodzinna misja, o której nie mogłaś mi powiedzieć, ani nikomu? – Westchnął i mówił do śpiącej dziewczyny.
- Teraz rozumiem, co Twoja babcia mówiła wtedy o Nim… Naprawdę jest jakieś podobieństwo w Waszej trójce… - Zachichotał i pogłaskał ją po policzku. – Obudź się już… Tęsknie za Tobą. – Wyszeptał głaszcząc ją, a w jego oczach ukazały się łzy. Czuł się bezradny. Czekał aż się obudzi, dla niego każda minuta była wiecznością.

Minęły dwie godziny odkąd Mistrz z Laxusem i Jellalem odeszli na spotkanie do Ery. Przez ten czas kilka razy zajrzała do nich Erza z Grayem i Happy z Candy.
Nagle Lucy zaczęła się wybudzać. Zamrugała powiekami, aby uzyskać lepsze widzenie i spojrzała na zmartwionego Natsu.
- N-Natsu? Co się stało? – Zapytała zdezorientowana podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Och, Nareszcie się obudziłaś. – Ucieszył się i usiadł na brzegu łóżka i wziął jej prawą dłoń w jego ciepłe ręce. - Straciłaś przytomność, gdy wspomnienia o Stingu wróciły… krzyczałaś jego imię i później padłaś na podłogę nieprzytomna… Laxus ani ja nawet nie zdążyliśmy Cię złapać przed upadkiem. – Powiedział skruszony ze spuszczoną głową. - Później wziąłem Cię na ręce i zaniosłem tutaj. Leżałaś nie przytomna prawie cztery godziny. - Powiedział i ucałował jej znak gildii znajdujący się na wierzchu jej dłoni. – Cholernie się martwiłem, Kochanie. – Wyszeptał mając łzy w oczach. Wiedział, że Lucy go usłyszy.
- Wiem Natsu, przepraszam, że musiałeś się martwić… Już jest wszystko dobrze. - Pocieszała go.
- Wiesz… Cieszę się, że w końcu przypomniałam sobie wszystko… i że wiem, że mogę Go niedługo zobaczyć… Tylko… Obiecaj mi, że będziesz przy mnie, gdy nadejdzie ten czas. Dobrze? – Powiedziała Lucy, pochyliła do niego i dała mu całusa w usta.
- Zawsze jestem i będę przy Tobie… I tego nic ani nikt nie zmieni… - Natsu przytknął swoje czoło do jej i powiedział czule. A później się ciepło zaśmiał. - Hehe zaczynam się powoli przyzwyczajać z tą myślą, że Szabla jest Twoim bratem.
- To dobrze… Mam nadzieję, że niedługo nie będzie Szablą, że będzie tam gdzie jego miejsce. Przy jego rodzinie. - Uśmiechnęła się do niego. I wstała z lóżka. – Natsu, a gdzie Jii-chan i Laxus-nii? I która godzina? – Zapytała Lucy. Gdy wyszli z Ambulatorium.
- Och, już 17 i oni już od ponad dwóch godzin są z Jellalem w Erze. Więc pewnie koło 19 powinni wrócić, jak dobrze myślę… - Odpowiedział idąc z nią za rękę po schodach jak schodzili z drugiego pietra. – Jesteś głodna albo coś? – Zapytał, gdy już doszli do baru i posadził ją na stołku barowym.
- Niee Natsu, na razie nic nie chcę, ale dziękuję za troskę. Kochany jesteś. – Odpowiedziała rumieniąc się delikatnym różem i cmoknęła go w policzek, na co sam też się zarumienił.
- To nic wielkiego wiesz, że to mój obowiązek i z resztą chcę Cię rozpieszczać. - Wyszeptał uwodzicielsko do niej, gdy się do niej zbliżył. Uśmiechnęli się do siebie. – Dobrze to posiedź sobie tutaj z Mirą, a ja pójdę sprawdzić, co tam z Happym i Candy, bo zostali z Charle i innymi Exceedami, gdy czuwałem przy Tobie. - Powiedział dając jej buziaka i odszedł w stronę swojego celu.


Pov. Lucy

Patrzyłam na odchodzącego Natsu, gdy ktoś do mnie zagadał.
-Witaj Lucy. Jak się czujesz? – Usłyszałam zza baru głos Miry, która stała tam od dłuższego czasu przyglądając się jej ulubionej parze. Odwróciłam się i uśmiechnęłam się do szczęśliwej barmanki.
- Hej Mira-chan już dobrze… Mogę poprosić to, co zawsze? – Poprosiłam grzecznie i posłałam jej jeden z uśmiechów.
- Oczywiście dla Mojej ulubionej szwagierki wszystko. - Zachichotała Mira i odeszła, aby zrobić mój koktajl truskawkowy.
- Lucy-chan~! - Usłyszałam znowu, że ktoś mnie woła, tym razem biegła w moją stronę młodsza Straussówna z ogromnym uśmiechem na twarzy. Za nią biegła Meredy, Juvia, Levy i Erza, która niosła na barana chichoczącą Wendy. Ja tylko złapałam się za głowę, gdy zobaczyłam tabun bab biegnący na mnie. „Już nie zdążę utworzyć bariery ochronnej a też nie chcę ich skrzywdzić…” Pomyślałam.
- Hamuuuj~! – Krzyknęłam na nie, wystawiając przed siebie ręce jakby były jej tarczą. Dziewczyny stanęły przede mną chichocząc i ćwierkając.
- Po woli… Nic nie rozumiem! Pojedynczo~! - Ryknęłam, aby je uspokoić. Od razu pomogło jak ręką odjął. Nie tylko one się uspokoiły, ale cała gildia zareagowała na ten ryk. – No, a teraz… po kolei. – Powiedziałam spokojnie z uśmiechem przylepionym do twarzy.

*.*.*


C.D.N.

2 komentarze:

  1. hahaha!!! Świetne, nie mogę się doczekać dalszej części. Ciekawie z czego te dziewczyny są tak zadowolone, a misja rodzinna. No tu mnie zatkałaś, nie spodziewała się tego. Weny na następny rozdział i czeka nie cierpliwie na dalszy ciąg ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. hehe niezłe czekam na ciag dalszy. ciekawe ja zareaguje sting widzac swoja siostre tak potęzna i ze jest z natsu zycze weny i oby rozdzial był jak najszybciej

    OdpowiedzUsuń