W poprzednim rozdziale:
- To było dobre Luce. –
Wymruczał mi w szyję Natsu obejmując mnie w talii. Później oparł głowę na moim
ramieniu. - Luce? – Zapytał nagle.
- Tak? O co chodzi
Natsu? – Zapytałam patrząc jemu w oczy.
- Czy wiesz, kim są ci dwaj, którzy są
przeznaczeni dla Lisanny i Meredy? – Zapytał mnie niespodziewanie i wyczulam
napięcie w jego głosie.
- Dlaczego pytasz
Natsu? Czy coś Ci w tym nie pasuje? Znam ich ze słyszenia, ale tak to nie.
Natsu tego, co gwiazdy zapisały nie można zmienić. To tak jakbyśmy My mieli
zmienić nasz zapis w gwiazdach Natsu. – Upomniałam go. – Nasze spotkanie także
było zapisane przez gwiazdy sam Igneel mi powiedział to … Śledził zapis gwiazd
odkąd się spotkaliśmy w Hargeon. Dlatego ostrzegam Cię, jeśli coś zrobisz głupiego…
masz wybór, jeszcze… Najwidoczniej jesteś niezdecydowany i zazdrosny o Lisannę…
Przemyśl wszystko i daj mi odpowiedź, a teraz lepiej pójdę… - Chciałam zejść z
jego kolan, ale zatrzymał mnie w ciasnym uścisku desperacko nie chcąc wypuścić
mnie.
- Nie chcę nic zmieniać
Luce, czy też wybierać. Wierzę, że gwiazdy miały w tym jakiś swój cel, aby nas
połączyć… Zdecydowałem już dawno, że chcę Ciebie, nie Lisannę. - Powiedział
cicho z twarzą ukrytą w moich plecach tłumiąc łzy. – Kocham Cię, Lucy. –
Wyszeptał do mnie. W oczach pojawiły mi się łzy, ale starałam się, aby nie
wydostały się z nich.
- Wiem, ja Ciebie też,
Natsu. – Powiedziałam i opuściłam głowę tak, że grzywka zasłaniała mi oczy.
Obróciłam się i oparłam głowę o jego ciepłe ramię i zaczęłam myśleć. Nie
obchodziło mnie, że wszyscy, którzy są wokół nas na nas patrzą. Nagle coś mnie
uderzyło… jakaś myśl.
- Czuję, że już jestem
blisko Ciebie braciszku… - Wymamrotałam pod nosem. Ale na moje nie szczęście
Elita usłyszała.
- C-co?! – Krzyknęli
wszyscy na raz.
*.*.*
Pov. Lucy
Wzdrygnęłam się i
popatrzyłam na nich przestraszona wycierając łzy.
- C-co, co? – Zapytałam
zlęknięta.
- Imouto nie udawaj! Słyszeliśmy
wszyscy, co powiedziałaś… - skarcił mnie Laxus, a reszta pokiwała głowami w
potwierdzeniu tego, co powiedział. – Powiedziałaś: „Czuję, że już jestem blisko Ciebie
braciszku…”. Masz jakiś trop, prawda? – Zapytał tym razem już
spokojniej. Byłam zdezorientowana i czułam, że narasta we mnie frustracja…
„Czyżbym
nieświadomie to powiedziała? Ale co to za myśl, która mignęła w mojej głowie…”
myślałam desperacko poszukując odpowiedzi.
- J-ja… - I chwyciłam
się za głowę sycząc z bólu. - Ciągle słyszę Jego głos jak woła mnie: „
Nee-chan, Nee-chan~!” A później wołanie mamy, która wypowiada jego imię,
ale niestety słyszę tylko pierwsza literę imienia. Która jest „S”… Onii-chan jestem tak blisko, coraz
bliżej… i z kolejnym wspomnieniem słyszę kolejną literę jego imienia teraz
usłyszałam literę „T”. Dokładniej
mówiąc usłyszałam „ST” – Szlochałam
trzymając się za głowę i tuląc się do piersi zdezorientowanego i zmartwionego
Natsu.
- Nie płacz Lucy,
błagam nie płacz… - Błagał mnie Natsu tuląc mnie do siebie i kołysząc starając
się, aby złagodzić mój płacz.
Pov. Laxus
Nie obchodziło nas, że
ludzie w gildii na nas się gapią. Najważniejsza była Lucy i trop do znalezienia
młodego. Zacisnąłem zęby nie mogłem patrzeć na jej cierpienie. Jej łzy… To dla
mnie katusze. Sam czułem ten sam ból i łzy napływały mi do oczu. Wyskoczyłem z
mojego miejsca koło Mirajane i szybko znalazłem się przy Natsu i Lucy.
- Spokojnie Imouto,
zaraz coś sklecimy z tych liter. – Uspokajająco głaskałem Lucy po włosach i
odgarniał jej grzywkę na bok nadal głaszcząc, gdy Natsu także próbował ukoić
jej płacz i cierpienie.
- Levy wyjmij kartkę i
pióro… Szybko. – Zażądała Erza także zaniepokojona Lucy stanem. I tak jak Erza
powiedziała, Levy wyjęła kartkę i zaczęła pisać.
– „ST…” – Przeczytała Lisanna. - Jakie imię może się zaczynać na te
dwie litery? – Zapytała zaciekawiona i zmartwiona Lisanna.
- Widzisz Lisanna. Ja i
Lucy mamy imiona pierwsze na „L”
drugie na „S” i prawdopodobnie On
także ma. Matka powiedziała nam, gdy byliśmy w Dragon Wordzie, dlaczego dała
całej naszej trójce imiona zaczynające się na te litery. Powiedziała, że to
połączenie, „L” od Ludzi, a „S” od Smoków. Połączenie dwóch
magicznych gatunków żyjących w zgodzie. A my mamy być tego symbolem… A
najbardziej Lucy. Oznaczająca… „Światło”.
– Wyjaśniłem jak najprościej nie wchodząc w szczegóły. Wszystkim szczeki
opadły, a oczy mieli okrągłe jak spodki od filiżanek. Nagle ręka Lucy chwyciła
mnie za przedramię.
- Kolejna Litera to „I” – Powiedziała łamiącym się głosem
Lucy. – Mama krzyczy: „Weisslogia zabierz go… Chroń Go ja
Zabiorę Lucy!”, Płacze razem ze mną, a On krzyczy do mnie: „
Nee-chan, Nee-chan nie zostawiaj mnie~!”.
- „STI…” – Przeliterowałem. I nagle oczy mi się poszerzyły… „Czyżby…? To by się zgadzało jeśli chodzi o
smoka.” Pomyślałem.
- Weisslogia? –
Szepnęli jednocześnie Natsu, Gajeel i Wendy i ciężko oddychając w zaskoczeniu
spojrzeli na mnie i Lucy. Wiedziałem, że byli w takim samym szoku, co ja.
- Krzyczałam w objęciach
mamy, gdy kobieta o długich białych włosach zabrała mojego braciszka… wołałam
jego imię: „Sting, Sting~! Mama gdzie ona go zabiera?!” – Lucy kontynuowała.
Mówiła jakby była w transie… - Wspomnienie małego blond chłopczyka z przekłutym
lewym uchem wracają. – Po tych słowach Lucy powowli zaczęła do nas wracać.
A wszyscy patrzyliśmy
na Nią w osłupieniu, podczas gdy patrzyła pustym wzrokiem w ścianę za nami. Nagle
się otrząsnęła i zauważyła Mnie. Sam nie zorientowałem się, że płakałem…
Wytarła łzy i zeszła z
kolan oszołomionego Natsu, którego uścisk był luźniejszy i podeszła do mnie…
- Lax-nii? – Zapytała
niepewnie przytulając mnie. – Laxus? Dlaczego płaczesz Onii-chan? – Zapytała
ponownie głaszcząc mnie po moich rozczochranych włosach. Podniosłem wzrok na
Imouto. I zaskakując ją … Pociągnął do mocnego uścisku.
- Lucy… Odnalazłaś go!
– Ryknąłem radośnie mimo łez spływających po twarzy… - Wiemy gdzie jest! –
Powiedziałem nadal trzymając ją w uścisku. Poluzowałem uścisk i odwróciła
głowę, aby spojrzeć na resztę grupy, która stała oniemiała... Spojrzała w
stronę blatu stołu, na którym leżała kartka, na której zostało napisane przez
Levy imię naszego młodszego brata. Zerwała uścisk i wzięła kartkę do ręki i
przeczytała na głos…
Pov. Lucy
Wzięłam kartkę do ręki
i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Przeczytałam na głos.
- „Sting” – Ręce mi zadrżały. Teraz pamiętam wszystko. Kartka spłonęła
w mojej dłoni za użyciem ognia Ognistego Dragon Slayera. I zaczęłam mówić dane
braciszka. – Lucas Sting Heartfilia- Dreyar. Urodzony 2 lipca x774. W kwietniu x777 Zeref wtargnął do rezydencji
i musieli nas rozdzielić. Stinga mama powierzyła Weissalogii i jej bratu
Skiadrumowi wraz z innym dzieckiem, które mieszkało w naszej rezydencji... Mnie
oddała ojcu, aby mnie ukrył od tamtej pory nie było śladu po Stingu. Matka
odeszła do Dragon Worldu wraz ze smokami 7 lipca x777 blokując mi pamięć i
upozorowując swoją śmierć na Eartland, jedynie Weisslogia i Skiadrum zostali ze
Stingiem i Ryosem na Earthland. - Skończyłam mówić i nogi zrobiły mi się miękkie
jak z waty. Upadlam z płaczem na kolana. – Sting, oh Mój Boże! Stiing~! - Krzyczałam
na wysokości moich płuc trzymając się za głowę. Wierząc, że usłyszy moje
cierpienie z powodu jego utraty. Traciłam przytomność. Upadlam na podłogę, gdy zrobiło
się ciemno mi przed oczami. Poczułam jedynie, że znajduję się w silnych i ciepłych
ramionach Natsu.
Gdzieś w Fiore. Gildia Sabertooth.
Przy stole wraz z dwoma
Exceedami siedziało dwóch mężczyzn. Blondyn i kruczoczarny. Zwani tam, jako
Twins Dragon Slayers. Siedzieli pijać i rozmawiając. Nagle blondynowi drgnęły
uszy i wystrzelił głową do góry rozglądając się po gildii, gdy usłyszał krzyk. Piękny
głos dziewczyny i w dodatku to było jego imię, które krzyczała… Czuł jej ból i
zaczęło mu się kłębić w głowie, jakieś wspomnienie: „Nee-chan, Nee-chan nie
zostawiaj mnie~!”. Potrzasnął gwałtownie głową, aby pozbyć się tego
wspomnienia…, ale znów usłyszał w głowie znajomy głos, głos kobiety: „Weisslogia
zabierz go… Chroń Go ja Zabiorę L…!” Niestety niedopowiedziane imię.
Być może tej, którą mały być może 3 letni On nazywał jego „Nee-chan”. I znów,
gdy próbował się pozbyć tych wspomnień usłyszał glos dziewczynki… „Sting,
Sting~! Mama gdzie ona go zabiera?!”. Złapał się za głowę i próbował
się uspokoić. „Lucasie Stingu Heartfilia- Dreyarze… od teraz będziesz zwany
Stingiem Eucliffe dla Twojego bezpieczeństwa… oraz dla bezpieczeństwa Twojej
rodziny. Nie martw się o siostrę jest w dobrych rękach tak jak Ty… nie
zapominaj o niej Sting…” tym razem to były słowa Weisslogii.
- To było dziwne… - Powiedział
Sting do siebie, gdy się otrząsnął.
- Co było dziwne? – Zapytał
bez emocji Rogue, gdy spojrzał na Stinga.
- N-nic, nic… - Mruknął
do niego Sting.
I znów pojawiło się kolejne wspomnienie o siostrze „
Lu… Lu… pobawmy się~!”.
„Hmm… Czyli
druga litera jej imienia jest „U”
może jak postaram się bardziej to przypomnę sobie jej cale imię.” Pomyślał
Sting. Gdy był tak zatopiony w myślach nie zauważył, że jego przyjaciel odszedł
zabierając ze sobą dwa Exceedy i zostawił go samego ze swoimi myślami.
„- Luc… Luc… mama mówiła,
że mamy jeszcze Onii-san. To prawda? – Zapytał mały Sting jego blondwłosą siostrę.
- Tak Stingy tylko, że
nie mieszka z nami tylko z Ojii-chan w gildii magów gdzie jest Mistrzem… - odpowiedziała
małemu Stingowi jego Nee-chan.” –
„C-co? To nie tylko mam starsza siostrę, ale też i brata?! No nieźle, …
Czego się jeszcze ciekawego dowiem? Czekaj jak mnie nazwala Weisslogia? Lucas
Sting Heartfilia- Dreyar? Cholera! Gdzieś słyszałem te nazwiska…” Myślał,
gdy nagle znów zamgliło mu oczy i umysł… „ Lucy-nee, Lucy-nee~ przestań się chować
już… Koniec Gry, mama będzie smutna, jeśli nie wrócimy! Lucy-nee~!”.
To znów był głos małego Stinga.
„Co jest
do diabla?! Lucy? Heartfilia? Ona moją starszą siostrą? Niemożliwe!” Siedział
w szoku przy stole i oblewał go zimny pot. „Tylko…
Jak mam Ją odnaleźć jak nie wiem gdzie ona teraz jest… Trzy lata temu odeszła,
aby trenować i do tej pory słuch o Niej zaginął… Chciałbym Ją zobaczyć
ponownie… Nee-chan~.” Pomyślał rozłożony na blacie stołu z rozmarzonym
wyrazem oczu i budującymi się łzami w rogach oczu.
- Sting-kun? Wszystko w
porządku? – Usłyszał za sobą kobiecy glos. Odwrócił się i dostrzegł tam
białowłosą dziewczynę, Yukino.
- Ah, Yukino-chan!
Wszystko w jak najlepszym porządku… - Zaśmiał się nerwowo. – Właściwie to...
Właśnie się dowiedziałem, że mam gdzieś w świecie starszą siostrę, którą nawet
nie wiem gdzie szukać. – Powiedział do niej.
Usiadła koło niego i zaczęli
rozmawiać.
- Pewnie Twoja Nee-san
jest bardzo piękna… Sting-kun? – Powiedziała do niego. Wiedział, że może jej zaufać,
że dochowa tajemnicy jak jej powie.
- Powiem Ci, kim ona jest,
ale proszę byś dochowała to w tajemnicy, ok? Nawet Rogue nie wie o tym. – Powiedział
i puścił jej oczko. Gdy skinęła w zgodzie głową wziął otworzył jego plecak i
wyjął stary nr. „Czarodzieja”, w którym był ranking najładniejszych płci
żeńskiej magów. I znalazł na 1 miejscu zdjęcie Lucy z Fairy Tail gdzie wyglądała
naprawdę pięknie w białej zwiewnej sukience, w delikatnym makijażu i rozwianych
złotych blond włosach dosłownie wyglądała jak anioł. Był to nr tygodnika, który
ukazał się dwa tygodnie po odejściu Lucy z gildii. Wyciągnął gazetę przed
Yukino i pokazał jej palcem Lucy. – To moja Nee-chan. – Powiedział z ogromnym
uśmiechem na twarzy. Yukino była zaskoczona.
- Żartujesz Sting-kun?
ONA? Posiadaczka prawie wszystkich złotych kluczy i moja idolka jest Twoją
siostrą? – Zapytała, a jej oczy się świeciły z ekscytacji.
- Tak Lucy Heartfilia…
Ta sama. Tylko błagam nie mów nikomu… Musze ją najpierw odnaleźć… - Powiedziałem
błagając ją ściszonym głosem.
- Kogo musisz znaleźć?
– Sting słysząc głos Roguea za sobą aż podskoczył z zaskoczenia. „Chyba nie jest zadowolony…” Pomyślał
Sting.
- Uhmm… Nikogo takiego
Rogue. - Zaśmiał się i potarł kark w zakłopotaniu patrząc na niego. Rogue pochylił
się nad oparciem ławki, na której siedzieli Sting i Yukino i sięgnął po gazetę,
która leżała na stole.
- Hmm… Ciekawe, Lucy
Heartfilia. Jej chcesz szukać? Po co? - Zapytał Rogue spoglądając znad gazety
na Stinga, można by pomyśleć, że był zaciekawiony, mimo że tego nie okazywał.
- Błagam Rogue nie
ciągnij mnie za język… To krepujące. - Błagał go Sting z lekkim rumieńcem na
policzkach i grzywką zasłaniającą oczy. „Czyżbyś
się wstydził własnego rodzeństwa, Sting?” Zapytała go karcąco własna podświadomość.
- Lepiej powiedz albo pomyślę,
że to coś związanego ze „Smoczymi Godami”. – Zażądał Rogue krzyżując ramiona na
klatce piersiowej nadal trzymając gazetę w dłoni.
- C-co?! Niee, to nie
jest z tym związane! – Bronił się Sting rozglądając się po gildii, czy nikt się
nie interesuje nimi, na szczęście nikt.
- To prawda Rogue-kun to
nie ma nic z tym wspólnego. – Powiedziała Yukino ryzykując wydanie tajemnicy,
aby bronić Stinga.
- A ty skąd wiesz? – Zwrócił
się do niej Rogue.
- N-no ten… Sting-kun
mi powiedział… - Powiedziała zakłopotana Yukino i niewinnie się uśmiechnęła.
- Ja myślę, że
Sting-kun coś kreci… - Powiedział Lector podejrzliwie patrząc na Stinga.
- Fro też tak myśli…
Ribit~ - Odezwała Frosh.
- Dobra, już dobra… siadajcie
i bądźcie wreszcie cicho… - Sting nie wytrzymał. Zaczął się rozglądać jeszcze
raz dookoła, czy nikt nie słucha. Na jego szczęście każdy inny w ich gildii był
zajęty swoimi sprawami.
- Dobra, no to
słuchamy. – Odparł Rogue siadając naprzeciwko ich.
- E-eto… Jak już mówiłem
to nie ma nic wspólnego ze „Smoczymi Godami”… Ekhm… Czy mógłbym Cię prosić o
moją gazetę? – Poprosił Rogue wyciągając po nią rękę. On podał ją Stingowi bez
słowa, a ten kontynuował. – Dziękuję, a więc Ta o to… – Wskazał na zdjęcie Lucy.
– Lucy Haeartfilia jest… Moją Nee-chan. – Wydusił z siebie i westchnął w
porażce. Później spojrzał na Roguea i na Exceedy, które znów siedziały na
blacie stołu tym razem przyglądając się zdjęciu w gazecie… Zamarli z wrażenia.
- Sting-kun, Ty żartujesz
prawda?! Fairy-san? Twoją siostrą? - Pierwszy otrząsnął się Lector.
- Nie Lector, nie
żartuję… Zanim odszedłeś od stolika z Rogueiem i Frosh zaczęły napływać do mnie
różne urywki wspomnień z dzieciństwa o Niej… Zanim Weisslogia mnie zabrała na
prośbę mamy i później. - Powiedział serio poważny. Zniżył głos i powiedział z
poważnym wyrazem twarzy. - Tak naprawdę nazywam się Lucas Sting
Heartfilia-Dreyar.
- A to niespodzianka… -
W końcu odezwał siędrwiąco Rogue, też jak zwykle monotonnym głosem i mając
skrzyżowane ręce na klatce piersiowej, ale można było u niego teraz zauważyć
jeden z kącików ust był lekko uniesiony jakby chciał się uśmiechnąć. – I
dopiero teraz to do Ciebie wróciło? – Zapytał spoglądając na Stinga jakby
chciał jemu powiedzieć, że on to już dawno wiedział.
- Niestety, ale dopiero
jak siedząc tu z Wami usłyszałem nie wiadomo skąd… Jak jakaś dziewczyna krzyczy
moje imię... Od tego zacząłem mieć te urywki wspomnień… W tym krzyku było tyle
bólu i smutku… jakby z powodu utraty. - Powiedział Sting ze spuszczoną głową.
- Sting-kun myślisz, że
to Lucy-san? Dlatego usłyszałeś ten krzyk? – Zapytała zaciekawiona Yukino.
- Być może…, ale jak
już o tym wspomniałaś to zaczynam się martwić o nią. To już ponad trzy lata jak
po niej ślad zaginął odkąd wyruszyła na trening... – Powiedział smutno Sting.
- Nie martw się Sting-kun.
Fairy-san na pewno jest cała… - Próbował go pocieszać Lector.
- Fro też tak myśli. – Odezwała
się pogodna jak zawsze Frosh.
- Dzięki za
pocieszenie… - Sting powiedział trochę pewniej.
- Ale… Sting-kun
poczekaj! - Powiedziała, aby zdobyć Stinga uwagę, a następnie ściszyła głos. - Powiedziałeś
Lucas Sting Heartfilia-Dreyar… Czy Dreyar to nie nazwisko Mistrza Fairy Tail? –
Zapytała Yukino spoglądając na niego znad gazety.
- Ech… masz racje
Yukino, Macarov Dreyar Mistrz gildii Fairy Tail jest moim Ojii-chan. – Westchnął
po raz kolejny tego dnia Sting.
- To się porobiło… - Podsumował
mruknięciem Rogue jakby próbował się nie śmiać, nadal siedząc z założonymi rękoma.
- Sting-san posłuchaj
tego… To jest artykuł opisujący wywiad z Macarovem, chyba tydzień po JEJ
odejściu… - Yukino pokazała w gazecie artykuł i zaczęła czytać fragment. -
„- Mistrzu Macarov. Czy
to prawda, że Twoja wnuczka i światło
tej gildii za co wielu ją uważa… opuściła Gildię Fairy Tail?
- Jason, co Ty za
głupoty wygadujesz? To tylko chwilowe… Moja Lucy wyruszyła na trening! Chce
stać się silniejsza, aby chronić rodzinę i swoich Nakama. A co do tego co mówią…
To prawda… jest światłem które rozswietla gildię i wszystkie serca… Nawet w
najbardziej szare dni. Ona jest naszym światłem, naszym promykiem nadziei… - Odpowiedział
Macarov dumny ukradkiem wycierając łzę.
- Coool~! Ale tak
całkowicie sama ruszyla na trening? Myślisz, że da sobie radę? - Zapytał
zaciekawiony Jason.
- Niee, nie jest sama…
Ma ze sobą swoje wszystkie wierne Gwiezdne Duchy, nie zapominaj o tym Jason.
Ona jest właścicielką prawie wszystkich legendarnych złotych kluczy
Zodiakalnych, a dokładnie 10 z 12, oraz Jej starszy brat jest z Nią. A gdyby
nawet nie poszedł z Nią dałaby sobie radę na pewno, wierzę w Nią~! – Odpowiedział
dumny Mistrz gildii.
- Super~! Powiedz
jeszcze Mistrzu, kto jest Jej starszym bratembo wielu czytelników jest
ciekawych tego? – Zadając to pytanie Jason miał błyszczące oczy z
podekscytowania.
- Jason! Co to za
pytanie otóż wiadomo, że Jej starszym bratem, a Moim wnukiem jest Laxus! –
Krzyknął na reportera z ogromnym uśmiechem.
- Coool! Dziękuję za
wywiad i liczę, że niedługo Lucy-chan wróci cała i zdrowa wraz z Laxusem… Do
zobaczenia~! – Jason pożegnał się z Macarovem.” – Skończyła czytać i spojrzała na obu jej
towarzyszy i Exceedy.
- Sting-kun? Czy
wszystko w porządku? – Zapytała zmartwiona Yukino siedzącego obok niej Stinga,
który siedział z pustym wzrokiem.
- To nic Yukino-chan…
przypomniałem sobie wspomnienie gdzie Lucy kiedyś mi powiedziała o naszym
Onii-san i o Ojii-chan, który jest mistrzem gildii. Ale nie sadziłem, że to
Laxus, ten Gromowładny Laxus… Jednak Lucy go odnalazła i byli razem w tej
gildii. A teraz… O ironio… Odeszli razem i nadal nie wrócili… - Powiedział po
cichu i złapał się za głowę jakby czuł ogromny jej ból.
- Sting-kun możliwe, że
masz zablokowaną pamięć… teraz wspomnienia skrawkami do Ciebie wracają… Nie
martw się założę się, że niedługo się spotkacie. W końcu Laxus także jest
Dragon Slayerem i musi wrócić na „Smocze Gody”… Prawda? - Pocieszała go Yukino uśmiechając
się promiennie.
- Co do „Smoczych
Godów” właśnie się martwię… Lucy-nee za blisko jest Natsu-san i jeśli On straci
kontrolę, a jeszcze nie znalazł „MATE” to może jej zrobić krzywdę, a co gorsza
zabić jak go opanuje wewnętrzny smok... Nie będzie myślał logicznie… Drugą
opcją jest to, że może się okazać, że ona jest jego „MATE”. O Mavis… nie chcę
nawet myśleć, co za piekło będzie w tej gildii, gdy Ona wróci, a nie dadzą Jemu
się zbliżyć do Niej... – Powiedział Sting modląc się w duchu.
- Sting-kun… Lucy-san
jest od ciebie starsza, prawda? Ile? – Zapytał zaciekawiony Lector siadając
Stingowi na kolana.
- Tak Lector jest
starsza ode mnie rocznikowo siedem lat różnicy jest miedzy nami, ponieważ
jestem z 2 lipca x774, a Ona jest z 1 lipca x767, ale… przez tą przeklętą
wyspę… - Powiedział łamiącym się głosem zacisnął zęby, aby powstrzymać się od płaczu
i zacisnął dłoń leząca na blacie stołu w pięść.
- Oi! Sting-kun teraz
jesteście w tym samym wieku można powiedzieć jak bliźniaki… I nadal jesteś jej
młodszym bratem. - Pocieszał go Lector przytulając go.
- Tak wiem Lector,
wiem… - Wyszeptał tuląc swojego czerwonego kumpla.
„Lucy-nee… Laxus-nii… Gdziekolwiek jesteście… bądźcie bezpieczni… Chcę
Was niedługo zobaczyć…” Pomyślał Sting.
Magnolia, Gildia Fairy Tail.
Ambulatorium.
Nie przytomna Lucy leżała
na łóżku szpitalnym, a Natsu siedział w fotelu przy jej łóżku czuwając… Była w
takim stanie od półtorej godziny. Nagle otworzyły się drzwi, a w nich stanął
Macarov z Laxusem i Jellalem.
- Natsu my musimy ruszać
już do Ery… zajmij się Lucy… Postaramy się wrócić jak najszybciej i informujcie
nas w razie, czego. – Powiedział Mistrz.
- Dobrze Jii-chan nie
musisz mi tego mowic to mój obowiazek. Nie martw się zajme się Nią. -
powiedział Natsu nie odrywając nawet wzroku od ukochanej.
Gdy się teleportowali
do Siedziby Rady on długo siedział myśląc i trzymając Lucy za rękę. Nadal był w
szoku… Dowiedział się nie dawno i w dziwnych dla nich okolicznościach, że jego
rywal z gildii, z którą także rywalizują jest zaginionym bratem jego Lucy i jego szwagrem… Tak szwagrem,
bo tak mógł go teraz nazywać odkąd jest z Lucy oficjalnie parą poprzez
oznaczenie.
- Ech… Czy to właśnie Jego
ciągle szukaliście, Lucy? To była Wasza rodzinna misja, o której nie mogłaś mi
powiedzieć, ani nikomu? – Westchnął i mówił do śpiącej dziewczyny.
- Teraz rozumiem, co Twoja
babcia mówiła wtedy o Nim… Naprawdę jest jakieś podobieństwo w Waszej trójce… -
Zachichotał i pogłaskał ją po policzku. – Obudź się już… Tęsknie za Tobą. – Wyszeptał
głaszcząc ją, a w jego oczach ukazały się łzy. Czuł się bezradny. Czekał aż się
obudzi, dla niego każda minuta była wiecznością.
Minęły dwie godziny odkąd
Mistrz z Laxusem i Jellalem odeszli na spotkanie do Ery. Przez ten czas kilka
razy zajrzała do nich Erza z Grayem i Happy z Candy.
Nagle Lucy zaczęła się
wybudzać. Zamrugała powiekami, aby uzyskać lepsze widzenie i spojrzała na
zmartwionego Natsu.
- N-Natsu? Co się
stało? – Zapytała zdezorientowana podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Och, Nareszcie się
obudziłaś. – Ucieszył się i usiadł na brzegu łóżka i wziął jej prawą dłoń w
jego ciepłe ręce. - Straciłaś przytomność, gdy wspomnienia o Stingu wróciły… krzyczałaś
jego imię i później padłaś na podłogę nieprzytomna… Laxus ani ja nawet nie zdążyliśmy
Cię złapać przed upadkiem. – Powiedział skruszony ze spuszczoną głową. - Później
wziąłem Cię na ręce i zaniosłem tutaj. Leżałaś nie przytomna prawie cztery godziny.
- Powiedział i ucałował jej znak gildii znajdujący się na wierzchu jej dłoni. –
Cholernie się martwiłem, Kochanie. – Wyszeptał mając łzy w oczach. Wiedział, że
Lucy go usłyszy.
- Wiem Natsu, przepraszam,
że musiałeś się martwić… Już jest wszystko dobrze. - Pocieszała go.
- Wiesz… Cieszę się, że
w końcu przypomniałam sobie wszystko… i że wiem, że mogę Go niedługo zobaczyć…
Tylko… Obiecaj mi, że będziesz przy mnie, gdy nadejdzie ten czas. Dobrze? – Powiedziała
Lucy, pochyliła do niego i dała mu całusa w usta.
- Zawsze jestem i będę przy
Tobie… I tego nic ani nikt nie zmieni… - Natsu przytknął swoje czoło do jej i powiedział
czule. A później się ciepło zaśmiał. - Hehe zaczynam się powoli przyzwyczajać z
tą myślą, że Szabla jest Twoim bratem.
- To dobrze… Mam
nadzieję, że niedługo nie będzie Szablą, że będzie tam gdzie jego miejsce. Przy
jego rodzinie. - Uśmiechnęła się do niego. I wstała z lóżka. – Natsu, a gdzie
Jii-chan i Laxus-nii? I która godzina? – Zapytała Lucy. Gdy wyszli z
Ambulatorium.
- Och, już 17 i oni już
od ponad dwóch godzin są z Jellalem w Erze. Więc pewnie koło 19 powinni wrócić,
jak dobrze myślę… - Odpowiedział idąc z nią za rękę po schodach jak schodzili z
drugiego pietra. – Jesteś głodna albo coś? – Zapytał, gdy już doszli do baru i posadził
ją na stołku barowym.
- Niee Natsu, na razie
nic nie chcę, ale dziękuję za troskę. Kochany jesteś. – Odpowiedziała rumieniąc
się delikatnym różem i cmoknęła go w policzek, na co sam też się zarumienił.
- To nic wielkiego wiesz,
że to mój obowiązek i z resztą chcę Cię rozpieszczać. - Wyszeptał uwodzicielsko
do niej, gdy się do niej zbliżył. Uśmiechnęli się do siebie. – Dobrze to posiedź
sobie tutaj z Mirą, a ja pójdę sprawdzić, co tam z Happym i Candy, bo zostali z
Charle i innymi Exceedami, gdy czuwałem przy Tobie. - Powiedział dając jej
buziaka i odszedł w stronę swojego celu.
Pov. Lucy
Patrzyłam na
odchodzącego Natsu, gdy ktoś do mnie zagadał.
-Witaj Lucy. Jak się
czujesz? – Usłyszałam zza baru głos Miry, która stała tam od dłuższego czasu przyglądając
się jej ulubionej parze. Odwróciłam się i uśmiechnęłam się do szczęśliwej
barmanki.
- Hej Mira-chan już
dobrze… Mogę poprosić to, co zawsze? – Poprosiłam grzecznie i posłałam jej
jeden z uśmiechów.
- Oczywiście dla Mojej
ulubionej szwagierki wszystko. - Zachichotała Mira i odeszła, aby zrobić mój
koktajl truskawkowy.
- Lucy-chan~! - Usłyszałam
znowu, że ktoś mnie woła, tym razem biegła w moją stronę młodsza Straussówna z
ogromnym uśmiechem na twarzy. Za nią biegła Meredy, Juvia, Levy i Erza, która
niosła na barana chichoczącą Wendy. Ja tylko złapałam się za głowę, gdy zobaczyłam
tabun bab biegnący na mnie. „Już nie zdążę
utworzyć bariery ochronnej a też nie chcę ich skrzywdzić…” Pomyślałam.
- Hamuuuj~! –
Krzyknęłam na nie, wystawiając przed siebie ręce jakby były jej tarczą.
Dziewczyny stanęły przede mną chichocząc i ćwierkając.
- Po woli… Nic nie rozumiem!
Pojedynczo~! - Ryknęłam, aby je uspokoić. Od razu pomogło jak ręką odjął. Nie
tylko one się uspokoiły, ale cała gildia zareagowała na ten ryk. – No, a teraz…
po kolei. – Powiedziałam spokojnie z uśmiechem przylepionym do twarzy.
*.*.*
C.D.N.
hahaha!!! Świetne, nie mogę się doczekać dalszej części. Ciekawie z czego te dziewczyny są tak zadowolone, a misja rodzinna. No tu mnie zatkałaś, nie spodziewała się tego. Weny na następny rozdział i czeka nie cierpliwie na dalszy ciąg ;-)
OdpowiedzUsuńhehe niezłe czekam na ciag dalszy. ciekawe ja zareaguje sting widzac swoja siostre tak potęzna i ze jest z natsu zycze weny i oby rozdzial był jak najszybciej
OdpowiedzUsuń