W poprzednim
rozdziale:
- Witamy! –
Powitaliśmy razem wchodząc do salonu z uśmiechem na twarzach i trzymając się za
ręce. Akurat Rozmawiali z kimś przez Lacrimę. To był dziadek.
- Ojii-chan! –
Zawołałam radośnie, gdy podeszliśmy z Natsu bliżej.
- Proszę, proszę
moja słodka wnusia przyszła. Jak się czujesz Słoneczko? Witaj również Natsu. - Powitał
nas i spojrzał na Nasze splecione ręce a później na nas. My tylko się do niego uśmiechnęliśmy.
- No nareszcie! W końcu na miłość Mavis… W końcu ~! - Radował
się dziadek głośno się śmiejąc i wykonując swój taniec radości przed Lacrimą i
rozproszył połączenie. „ Hmm… chyba
poszedł świętować…” pomyślałam radośnie. Wszyscy, którzy byli w salonie
spojrzeli na to samo, co dziadek wcześniej i wywalili oczy na nas, oprócz Laxus,
Gray i dwóch przekraczających, czyli Lilyego z Lolą, którzy najwidoczniej o tym
wiedzieli, bo nie byli zaskoczeni. Lisanna i Mira piszczały z podniecenia i
krzyczały „NaLu!” Jak FanGirls normalnie…Erzie to łyżeczka z ręki wypadła w połowie
drogi do ust jak została wyciągnięta ze swojego „tortowego świata” i zaczęła
się rumienić, na co Jellal się zaśmiał i ja przytulił. Wszystkie dziewczyny podbiegły
do mnie, gratulowały i chciały zobaczyć mój tatuaż. Odsłoniłam
szyję przerzucając warkocz na drugie ramie i zaparło wszystkim dech w piersi
jak go zobaczyli. No prawie wszystkim, bo Natsu już widział i miał taki sam.
Stał z boku i się uśmiechał dumnie, gdy był poklepywany przez chłopaków po
ramieniu, którzy mu gratulowali.
- Lushhii~ Natshhu~! Gratulacje! – Lecieli
do nas Happy i Candy.
- Kyaah~ Lucy! To jest piękne! – Piszczały razem Lisanna, Mira, Juvia, Meredy i Ultear.
- Lucy-nee to
się tak samo pięknie mieni jak twoje Insygnia gildii.- Chichotała się Wendy.
- No wreszcie Nasza mała Lusia jest kobietą
i ma faceta trzeba to opić! - Zaśmiała się Cana z nad jej beczki wina.
- Lu-chan gratuluję jeszcze raz! A tatuaż
jest cudny, taki fantazyjny! – Wiwatowała Levy.
*.*.*
Pov. Lucy
- Yay! Dzięki! –
Podziękowałam tuląc je wszystkie.
- Ale wiesz, co
Cana… Co do tego „faceta” to musze wprowadzić korektę, ponieważ wedle smoczego
prawa… Gdy Dragon Slayer oznaczy swojego „Mate” i On/Ona zgodzi się być jego to
tak jakby tutaj … Łatwiej mi będzie powiedzieć, że wedle mojego królestwa
jesteśmy jakby Małżeństwem… - Ostatnią część wyszeptałam i zarumieniłam się zakłopotana.
– No i pozostają nam jeszcze dwie ostatnie fazy, czyli 2 i 3, aby jak to się mówi
skonsumować małżeństwo. - Dopowiedziałam nie podnosząc wzroku na moich
słuchaczy.
- T-to znaczy? –
Zapytała Erza niepewnie i chyba także czuła się zakłopotana. Widniał na jej
twarzy dorodny czerwony rumieniec.
Wzięłam głęboki
wdech i postanowiłam im dokładnie wyjaśnić.
- Posłuchajcie
wszyscy. „Smocze Gody” To czas, w którym Smoki i Dragon Slayerzy szukają swoich
„Mate”, partnerów na całe życie inaczej mówiąc „Smocze Gody” są jak czas
rytuału małżeńskiego i łączenie się w pary.
Są trzy fazy, przez które
przechodzimy podczas „Smoczych Godów”:
· Faza 1: Wyznanie i oznaczenie „Mate”.
· Faza 2: Krycie. – Nie muszę chyba tłumaczyć,
na czym polega. Sama nazwa mówi za siebie. – Powiedziałam rumieniąc się.
· I na koniec Faza 3: Potomstwo. Doprowadzenie
do ciąży. - Zakończyłam i westchnęłam w porażce czerwieniąc się bardziej niż włosy
Erzy czy sama Erza. Zerknęłam ukradkiem na inne dziewczyny i zauważyłam, że
także się rumienią. Usłyszałam za sobą damski chichot… odwróciłam się i widzę
Lisanna się chichocze?
- Ty się Lisanna
nie śmiej… jesteś kolejna. Do końca „Smoczych Godów” daleko, a jeszcze są inni
Dragon Slayerzy w Fiore. I chyba nie zapomniałaś, o czym mówiły gwiazdy, jeśli
chodzi o Ciebie, hmm? – Upomniałam ją drwiąc z niej przy okazji i przestała się
śmiać i także spalając buraka. Poczułam coś miękkiego dotknęło mojej łydki. To była
łapka Charle.
- Co tam Charle?
O co chodzi? – Zapytałam kucając przy niej.
- Miałam wizję
związaną z tobą i o Meredy. – Powiedziała.
- Meredy? Naprawdę?
A co to było? – Zapytałam zaciekawiona Charle i spojrzałam na różowowłosą dziewczynę.
- To była
gwieździsta noc i czytałaś z gwiazd tam także byłam i Candy i Sora. Gwiazdy
przepowiedziały nie tylko o Lisannie, ale i o Meredy. - Powiedziała mi Charle.
- Czekaj, czekaj
było coś o różowogłowej dziewczynie, ale nie sadziłam, że to mogła być Meredy. Hah…
Często gwiazdy uzupełniają przyszłość na niebie. – Powiedziałam uśmiechając się
do kotki.
- Powodzenia. - Powiedziała
Charle i odeszła do Happyego i wzięła od niego rybę. Co ucieszyło niebieskiego
Exceeda.
- W takim razie
nie tylko Lisanna, ale i Meredy jest przeznaczona dla Dragon Slayera. – Powiedziałam
uśmiechając się do obu dziewczyn.
- C-co?! - Wszyscy
krzyknęli.
- No, co? Taka
prawda. Gwiazdy się nie mylą do tego Charle miała wizję. – Powiedziałam.
- To prawda,
jest jeszcze trzej Dragon Slayerzy, o których wiemy. – Powiedziała Wendy
siedząc przytulona do rumieniącego się Romea.
- Tak, dwóch Szablo
zębnych przystojniaków i jeden Wężowaty.- Zaśmiała się Cana.
- Skucha~!
Korekta tylko dwóch Szablo zębnych przystojniaczków, bo Wężowaty powiedział mi,
że ma oko na Kinanę jak ostatnio odwiedzałam go w więzieniu Rady. – I zaczęłam
komicznie drgać brwiami do Cany. Po czym usłyszałam wściekły ryk. Na co się zaśmiałyśmy.
Oparłam się o ramie Cany.
- A po co ty u
niego byłaś? – Zapytała zaciekawiona.
- Porozmawiać…
od incydentu z Nirvaną powiem, że zrobił się nawet sympatyczny. - Powiedziałam
i puściłam oczko do Niej, na co się zaśmialiśmy znów.
- A tak w ogóle
Cana, co tam u Bacchusa? - Zapytałam figlarnie.
- U niego
baaardzo dobrze… Mamy się widzieć na Dai Matou Enbu. – Uśmiechnęła się do mnie i później spojrzała
na moje piersi. - Niee no dziewczyno! Ale Ty te balony to chyba na drożdżach
hodujesz, co? Bo za każdym razem, co Cię widzę to większe się wydają, daj mi
przepis na takie cuda! I nie powinnaś ich tak chować! – Chichotała się do mnie
i chwyciła mnie za cycki żartobliwie jak to zawsze Ona stojąc za mną. I odwróciła
się do chłopaków – No nie chłopaki? - Wyszczerzyła się do nich w głupkowaty
uśmieszek i puszczając im oczko.
- Cana! – Było słychać
ryk od Natsu i Laxusa. I nie obejrzałam się, kiedy i znajdowałam się w
ramionach Natsu.
- Nie waż się
dotykać więcej Jej piersi! Ostrzegam cię Cana! – Jego oczy były wściekle
dzikie. Co mnie samą przeraziło.
- Już, już Natsu…
Spokojnie to były tylko żarty, spokojnie już... - Uspokajałam go głaszcząc po
policzku. Napięcie z jego ciała powoli uchodziło, ale nadal patrzył zły na
Canę.
- Natsu
spokojnie… Nie trzeba się złościć, to Nakama. Spokojnie… - tym razem spojrzał
na mnie już spokojnie i się lekko uśmiechnął tuląc mnie.
- Przepraszam
poniosło mnie… - powiedział i później spojrzał na Canę. – Cię też powinienem
przeprosić Cana. Ale od dawna nie podoba mi się to jak dotykasz piersi Lucy.
Mimo że tego nie okazywałem. - Wyjaśnił ze skruchą w glosie.
- To ja powinnam
przeprosić…, gdy mówiono Mi, że Dragon Slayer jest poważnie zaborczy i ochronny
dla swojej „Mate” nie sadziłam, że aż tak mocno, przekonałam się i widzę, że
nie ma różnicy czy to facet czy dziewczyna… zobaczyłeś, że dotykam Lucy na podłożu
seksualnym i zareagowałeś to normalne u smoka… tak myślę… Sorry Natsu, Lucy. – Powiedziała
Cana i posłała nam przepraszający uśmiech.
- Dobra teraz
jak się uspokoiło… Chcę ogłosić coś… Na samym początku jak tylko spotkaliśmy
się z Jellalem i dziewczynami tutaj Ojii-chan przysłał mi stempel Gildii. Więc
będę miała przyjemność przywitać w jego imieniu nowych członków gildii.
Przepraszam, że dopiero teraz, ale dopiero teraz jesteśmy wolniejsi od
treningów… Jellal, Meredy, Ultear zapraszam po Insygnia Gildii. - W moich
rękach pojawił się stempel i podeszłam do nich z Mirą.
- Mirajane… Czyń
honory. – Podałam jej stempel.
- Hai Lucy! – Zaćwierkała
Mira. – A więc kto pierwszy z was? – Zwróciła się do trójki.
- Może ja…-
powiedział Jellal wychodząc przed dziewczyny. Podszedł do Miry i rozpiął
koszulę. – Lewa pierś w szkarłatnym kolorze. – Powiedział i uśmiechnął się do
Erzy.
- Ach… Miłość~ -
westchnęła szczęśliwie Mira stawiając insygnia na jego piersi. – Proszę bardzo.
– Powiedziała i uśmiechnęła się do niego serdecznie.
- To może teraz
ja.- Wyszła nieśmiało Ultear. „Chyba
nadal jest nieufna i nie pewna przyjęcia do nas…” Pomyślałam.
- Spokojnie
Ultear. My nie gryziemy… Jesteś jedną z nas po wszystkim wiec śmiało idź. – Powiedziałam
jej i dałam jej krzepiący uśmiech. Na co ona uśmiechnęła się i zrobiła jak
radziłam.
- To, jaki kolor
i gdzie? – Zapytała tym razem ją, Mira.
- Tam gdzie
miałam poprzednie Insygnia. Na plecach na bliźnie w kształcie „X” w kolorze
ciemnym bordowym. – Powiedziała Ultear odsłaniając plecy zbierając swoje długie
włosy na bok. Mira zrobiła jej znak i także do niej się uśmiechnęła.
- Proszę bardzo…
- Powiedziała Mira.
- Dziękuję. – Odpowiedziała
i lekko się uśmiechnęła Ultear. Podeszła do mnie i przytuliła mnie ze łzami w
oczach. – Dajesz mi szansę na lepsze życie nie wiem jak mam dziękować… - Płakała
mi w ramionach.
- Cii~ spokojnie
Ultear… Już spokojnie nie płacz. Jesteśmy po wszystkim Nakama pomagamy sobie i
opiekujemy się nawzajem sobą… Nawet, jeśli byliśmy kiedyś wrogami to było
kiedyś a teraz jest teraz… Każdy może się zmienić w każdą stronę czy to z
dobrej na złą czy ze złej na dobrą. Wy macie szansę zejść ze ścieżki zła i
wkroczyć na tą dobra razem z nami, mając rodzinę, przyjaciół… To nie zabija
Ultear i zaufaj nam to jest dobre. – Powiedziałam odciągając ją od siebie by
spojrzała mi w twarz. Uśmiechnęłam się do niej i znów przytuliłam. Na co
wszyscy patrzyli z czułością.
- Dobrze to
jeszcze ja. U mnie będzie ciemno różowy na prawej piersi. – Powiedziała szczęśliwa
Meredy wskazując palcem obfity dekolt uśmiechając się promiennie. Mira przystawiła
stempel do jej piersi i w ten sposób po chwili powstało jej insygnia gildii
Fairy Tail.
- Proszę bardzo.
– Zachichotała Mira.
- W takim razie
witamy wśród swoich… Witamy w Rodzinie… Witamy w Fairy Tail. – Zaszczebiotałam do
nich. Na co wszyscy razem wznieśli okrzyki powitalne i unieśli ręce w znak
Fairy Tali, czyli wystawiony kciuk i palec wskazujący do góry.
- Kochani…
Wydaje mi się już przyszedł czas, aby wrócić do Gildii… Jesteśmy na tyle silni,
aby zrobić tam niezłą rozpierduchę i wykopać Szablo zębnych ze szczytu! –
Radośnie podsumowałam wyrzucając do góry ręce. Nawet nie zauważyłam, kiedy i
jak Natsu się zakradł za mnie i objął mnie w talii od tylu i pocałował w szyję
tam gdzie znajduje się znak współzależności.
- Tak, tak Luce…
Ty i Laxus na pewno jesteście na tyle silni by sami wszystkich pokonać… - Zaśmiał
się przytulając się do mnie i opierając brodę o moją głowę. Na co reszta wybuchła
śmiechem.
- To prawda
Lucy… Sama byś ich zmiotła z powierzchni areny… - Śmiał się Jellal tuląc Erzę
siedząc na sofie.
- Eee tam… Żadna
to zabawa samej. – Żachnęłam się. Dzięki czemu usłyszałam kolejny wybuch śmiechu.
- No to dobra… Jak
Lucy powiedziała wracamy jutro. Dziadek ma jakąś sprawę do nas wszystkich, więc
jazda się pakować ludzie! Jutro w Hollu o 7.30! – Krzyknęli Laxus-nii z Mirą.
Wyszli z salonu trzymając się za ręce. To samo zrobiła reszta. Ja także byłam
już w swojej sypialni spakowana i szykowałam właśnie do spania, ponieważ już
było po 22. Właśnie byłam po kąpieli i byłam już w koszulce nocnej. Siedziałam
przed toaletką rozczesując włosy, gdy do pokoju po cichu wszedł Natsu. Podszedł
do mnie i dal mi buziaka w policzek.
- Cześć
Kochanie. Już się stęskniłeś? – Zapytałam go żartobliwie nadal rozczesując
włosy.
- Spakowałem się
i pomyślałem, że ostatnią noc spędzę spiąć z Tobą. Mogę? – Zapytał mnie robiąc
szczenięce oczy.
- Myślę, że nie
mam nic przeciwko… - Powiedziałam uśmiechając się do niego nadal rozczesując włosy.
Nagle Natsu chwycił szczotkę z mojej ręki i wziął pasmo moich włosów i zaczął
czesać. – Nie sądziłam, że jesteś do tego zdolny. – Zachichotałam. – Zaskakujesz
mnie Natsu.
- Dla Ciebie
wszystko. – Powiedział, gdy skończył, pochylił się i dał mi buziaka w usta. Wziął
mnie na ręce w stylu ślubnym i zaniósł do łoża. Odłożył mnie delikatnie na nim
i zdjął swoje ubrania pozostając w samych bokserkach. Dziwne uczucie miałam,
gdy go zobaczyłam później takiego. Było mi strasznie ciepło w środku i policzki
także miałam ogrzane. Położył się koło mnie i zgasił światło. Okrył nas kołdrą,
przytulając się do mnie objął mnie swoim silnym muskularnym ramieniem wokół
mojej drobnej talii.
- Dobranoc Lucy.
– Pocałował mnie w czoło.
- Dobranoc
Natsu. – Położyłam głowę na jego piersi i niesłychanie szybko zasnęłam.
Następnego dnia
rano.
Pov. Lucy
Obudziłam się i
spojrzałam na zegar na moim nocnym stoliku była 6.30. Spojrzałam na Natsu,
który jeszcze smacznie spal. Postanowiłam go obudzić, aby znów nie zaspał.
- Natsu~, wstań
musimy się szykować niedługo ruszamy do gildii. – Poprosiłam go.
- Jeszcze 5 min.,
Lucy … - Wymamrotał przez sen.
- Nie Natsu… Wstawaj,
bo cię wykopię z łóżka, a tego zapewne nie chcesz. – Powiedziałam już tym razem
złośliwie. Co chyba podziałało. Zerwał się do pozycji siedzącej.
- Nie spije już.
Nie wykopuj mnie Luce~. – Powiedział płaczliwym tonem.
- Dobrze, już dobrze.
Nie zrobię tego tylko wiesz, że zaraz musimy wyruszać… No chyba, że wolisz wracać
pociągiem do Gildii? – Zapytałam go drwiąco uśmiechając się do niego.
- Niee… Jeśli
nie jedziesz ze mną. – Powiedział z dreszczem przerażenia.
- No nie chce mi
się jechać pociągiem… Wolę portal. – Powiedziałam leniwie się przeciągając i
potem wstałam z łóżka. Wzięłam ręcznik i ubrania, które sobie naszykowałam na
dzisiaj. – Idę wziąć prysznic. Jak wrócę to chcę cię widzieć na nogach z Happym
i Candy, bo znów ich zostawiłeś z Charle.- Podeszłam i dałam mu buziaka w usta.
- Dobrze, dobrze…
- Wymamrotał i zwlókł się z łóżka zanim zamknęłam za sobą drzwi do łazienki. Po
30 min wyszłam z łazienki odświeżona i gotowa, aby zejść na dół. W pokoju nie
było nikogo… a także zauważyłam brak mojej walizki.
- Hmm… Pewnie
Natsu już zniósł ją na dół. – Zastanawiałam się na głos stukając palcem w brodę.
Wyszłam z pokoju i ruszyłam w stronę jadalni wszyscy już tam byli.
- Ohayou Minna-san!
Gotowi jesteście do drogi? – Zapytałam się moich bliskich.
- Lucy a ty nie
będziesz nic jadła? – Zapytała zatroskana mną Mira.
- Nie jestem głodna,
później coś zjem w gildii teraz wypiję tylko sok pomarańczowy. - Powiedziałam chwytając
za szklankę z sokiem, który był naszykowany dla mnie i się uśmiechnęłam do niej.
– Mam przeczucie, że coś ważnego się stało w gildii i że trzeba szybko wracać.
– Powiedziałam do nich.
- Ale co?
Zaatakowano gildię czy coś? – Zapytał zaniepokojony Laxus podchodząc do nas.
- Nie wiem. Ale
to najwidoczniej coś ważnego. – Powiedziałam i westchnęłam.
- W takim razie
ruszamy, ne? – Zapytał Jellal podchodząc do nas z Erza trzymając ją za rękę.
- Tak. Tylko
powiedzcie mi… Gdzie jest Candy? – Zapytałam.
- Tu jestem Lucy~!
- Zawołała lecąc z Lilym i trzymali się za łapki, co spowodowało u mnie
uśmiech.
- Wracamy do
Gildii Candy~! – Zawołałam do niej i rozejrzałam się za resztą exceedów.
- Hmm… Jest dwójka,
a gdzie pozostała szóstka? – Zapytałam rozglądając się w około.
- Ah
zapomniałam, Lola z Sorą poszli na spacer po ogrodzie, gdy jedliśmy śniadanie…
- Powiedziała Erza.
- Happy i Charle
też są w ogrodzie… - Powiedział Natsu biorąc mnie za rękę.
- To samo z
Julią i Jackiem… - powiedział Gray stojący z Juvią.
- Kto pójdzie po
nich? - Zapytał Laxus.
- My pójdziemy,
wiemy gdzie są dokładnie i szybko wrócimy. – Powiedział Lily ochoczo.
- Dobrze tylko
szybko. Nie możemy tracić czasu. – Odrzekłam. - Przez ten czas przygotuję
portal. – Powiedziałam i Candy z Lilym odlecieli w poszukiwaniu reszty Exceedów.
Przywołałam koło kluczy do bram i wybrałam jeden z nich. Zauważyłam dziwne
spojrzenia od reszty. Westchnęłam.
- Nie chce mi
się… Niech Voyager się tym zajmie. Otwórz się! Bramo do podróżnika, Voyager! – Wypowiedziałam
i nagle pojawił się w jasnym świetle przystojny mężczyzna ze srebrnymi włosami
i zimnymi oczami niczym Lyon, kolega Graya. W białej koszuli i krawacie a także
w garniturowych spodniach. Elegancki i taki sam charakterek jak Lokiego.
Playboy.
- Witaj
Księżniczko. Dawno mnie nie wzywałaś. Tęskniłem~. – Powiedział uwodzicielko do
mnie i błysnął swym olśniewającym uśmiechem. Pochylił się i ucałował moją prawą
dłoń. Wyrwałam ją z jego dłoni tak szybko jak to możliwe, aby uniknąć kłopotów.
Niestety było za późno… doszło mnie warczenie zza moich pleców, ponieważ Natsu
stał za mną i wszystko widział.
- Voyager przestań
się zgrywać i wykonuj swoją robotę jak należy i tak nie przebijesz Lokiego,
jeśli chodzi o duchy podrywacze Lucy… - Zadrwił sobie z niego Laxus.
- Tsak… Niech
będzie… - Voyager syknął na Laxusa.
Po tym pojawił
się Loki za nim.
- Idioto, co ty wyprawiasz!
– Ryknął na niego Loki – Ślepy jesteś czy masz za wysokie ego? Księżniczka jest
zajęta i uszanuj to! Pieprzowy Casanova! - Wydzierał się na Voyagera i później uderzył
go pięścią w twarz. Loki stał najeżony i dyszał posyłając wściekłe spojrzenie
Voyagerowi.
Podbiegłam do
Lokiego. I przytuliłam by go uspokoić.
- Spokojnie przyjacielu
nic się nie stało… Nie denerwuj się na niego najwidoczniej był nie świadomy
tego. Już spokojnie Loki. Mój kochany Lwie. – Uspokajałam go głaszcząc go po
jego truskawkowo blond włosach przypominających grzywę. Dziwnym trafem Natsu o
Lokiego nie był zazdrosny teraz. „Hmm … może,
dlatego że Loki obstawił się za tym, że jestem w związku i że on to
szanuje...?” Pomyślałam.
- Przepraszam
Lucy… Nie chciałem się tak zachowywać przed Tobie, ale po prostu nie wytrzymałem
i nie mogłem przemilczeć, dlatego sam otworzyłem moją bramę… Znasz Natsu wolałem
zapobiec nieszczęściu. – Powiedział i uśmiechnął się smutno. – Szanuję twoje
decyzje i wiem, że Natsu da ci szczęście… Czasami zazdroszczę jemu, że w końcu Cię
ma dla siebie i Twoje serce. – Powiedział i przytulił mnie przed powrotem do Świata
Duchów.
Stałam w miejscu
jak wryta przez chwilę.
- K-księżniczko…
- Odezwał się Voyager, który podniósł się z podłogi i próbował się zbliżyć do
mnie.
- Odejdź Voyager…
Porozmawiamy później. – Powiedziałam z powagą wypisaną w glosie i na twarzy…
nie patrząc nawet na niego. Byłam rozczarowana nim.
- Przepraszam
Hime… - Powiedział skruszony, ukłonił się i zniknął.
- Lucy…- Podszedł
do mnie Natsu i przytulił mnie od tylu.
- Nic mi nie
jest Natsu… Nie martw się. To tylko będzie rozmowa. – Powiedziałam do niego
wypuszczając ciężko powietrze z płuc.
- Dobrze… Tylko
pamiętaj, Jestem tu dla Ciebie. – Wyszeptał mi do ucha i dal mi całusa w
policzek.
- Dziękuję.
Teraz musze się skoncentrować. Sama otworze portal. Cholera… myślałam, że za
pomocą Voyagera będzie szybciej. Ehh…, że też musiał wywinąć mi taki numer i
się popisywać… - powiedziałam i westchnęłam w porażce. Skupiłam się i wyciągnęłam
dłoń do przodu.
- Portal do
Magnolii, Gildia Fairy Tail. - Otworzyłam portal i kazałam wszystkim po kolei
wchodzić do portalu. Zostałam tylko ja, Natsu, Erza, Juvia, Wendy, Gajeel,
Laxus i Gray, ponieważ czekaliśmy na Exceedy. Gdy wróciły wzięliśmy je w
ramiona i wbiegliśmy do portalu.
*.*.*
C.D.N.
Nareszcie. Genialny rozdział. :)) czekam na nexta
OdpowiedzUsuńWspaniałe, Nya
OdpowiedzUsuń