W poprzednim rozdziale:
- Portal do Magnolii,
Fairy Tail.- Otworzyłam portal i kazałam wszystkim po kolei wchodzić do
portalu. Zostałam tylko ja, Natsu, Erza, Juvia, Wendy, Gajeel, Laxus i Gray,
ponieważ czekaliśmy na Exceedy. Gdy wróciły wzięliśmy je w ramiona i wbiegliśmy
do portalu.
*.*.*
Po drugiej stronie
portalu, Gildia Fairy Tail
Pov. Macarov
Siedziałem na ladzie
barowej i rozmawiałem z Kinana popijając kufelek swojego ulubionego piwa, gdy wyczułem
ogromną ilość magicznej mocy!
- Uwaga bachory… Wracają~!
– Krzyknąłem na całą halę gildii wstając na równe nogi z ogromnym uśmiechem na
twarzy. Wszyscy byli zadowoleni, bo wiedzieli, o kim mówię.
Skończyłem moje piwo i
poszedłem na górę do mojego biura, aby dokończyć papierkową robotę zanim
dzieciaki wrócą.
Tym czasem… Na
zewnątrz, przed Gildią Fairy Tail.
Pov. Lucy
Gdy wszyscy przeszliśmy
przez portal zamknęłam wrota i staliśmy przed naszym domem… Gildią Fairy Tail.
- No to, co? Idziemy? –
Zapytałam resztę będąca ze mną. Staliśmy tam uśmiechając się jak głupi. Szłam w
stronę drzwi z Natsu, który trzymał mnie za rękę a na naszych ramionach
siedziały Nasze Exceedy.
- Idziemy! –
Wykrzyknęli pompując pięść w powietrze. Na co się zaśmiałam. „No to idziemy…” pomyślałam.
Otworzyliśmy z hukiem drzwi,
co nie zdziwiło ludzi przebywających w gildii.
Zanim kurz opadł zaśmiałam się z dziewczynami a chłopcy stali za nami
dumnie z uśmieszkiem na twarzach.
- Tadaima Minna-san~! –
Krzyknęłam radośnie.
Gdy opadł kurz, a my
wszyscy weszliśmy do środka ktoś do nas podszedł od strony baru z Kinaną.
- K-księżniczka? – To
był Cobra. Zapytał niepewnie i zaskoczony. Odwróciłam się do niego i posłałam
jemu uśmiech.
- Och, Witaj Eriku. Miło
Cię widzieć bezpiecznego ponownie. – Powiedziałam. – Kinana Ciebie także. Jest
Jii-chan? - Odwróciłam się do dziewczyny stojącej koło niego.
- Tak Lucy, On jest na
górze… - Niestety albo i stety ktoś jej przerwał. A tym kimś był Nasz kochany
Jii-chan.
- Jestem kochanie tutaj.
Cieszę się, że przywitałaś się już z Erikiem. – Powiedział dziadek z drugiego
pietra.
Odwróciłam się z
powrotem do Cobry.
- A więc dołączyłeś do
naszej Gildii? – Zapytał go Laxus, który podszedł do nas wraz z resztą.
- Jeszcze nie, ale
chcę. Wiedziałem się, że Ty i Księżniczka jesteście w tej gildii, dlatego chcę
także tu być, a także być z Kinaną. - Powiedział szczerze i lekko się zarumienił.
Położyłam dłonie na
głowach pary i uśmiechnęłam się do nich.
- Macie Moje Błogosławieństwo,
życzę Wam szczęścia i abyście kroczyli drogą prowadzoną przez światło. – Powiedziałam,
a oni się uśmiechnęli z wdzięcznością do mnie i ich przytuliłam. Nagle zerwałam
nasz uścisk i spojrzałam na chłopaka.
- Powiedz mi… Mam
zwracać się do Ciebie Erik czy Cobra? Pamiętam jak mi mówiłeś w więzieniu, że
chcesz oderwać się od przeszłości, więc może Erik skoro Cobra może Ci
przypominać o przeszłości? - Zwróciłam się do niego.
- Jak sobie życzysz Księżniczko.
- Powiedział uprzejmie.
- Proszę mów mi Lucy.
Nie bądź tak oficjalny. Dragon Slayerzy, których znam i ty zapewne także; są ze
mną po imieniu, więc dlaczego Ty miałbyś nie być Eriku? W końcu także teraz
należysz do Naszej wielkiej rodziny. - Zachichotałam.
- Dziękuję jesteś taka
dobra. Dałaś mi nowy start w lepsze życie. Podałaś mi dłoń wyciągając mnie z więzienia…
Nie wiem, co mam powiedzieć… - Dziękował łamiącym się głosem próbując nie płakać.
Pogłaskałam go po ramieniu pocieszająco i wyciągałam z torebki stempel i się uśmiechnęłam
do niego.
- A teraz jeszcze pozostało
postawienie Tobie Insygnia Gildii abyś stał się oficjalnym członkiem Fairy Tail.
Ne Erik? – Oznajmiłam radośnie pokazując jemu stempel.
Spojrzał na mnie błyszczącymi
od łez oczami i uśmiechnął się.
- No to gdzie chcesz i
w jakim kolorze, aby był? – Zapytałam.
- Chcę, aby był na
wysokości serca na klatce piersiowej w kolorze włosów Kinany abym mógł
pamiętać, że ją kocham i mieć pamięć, że należę do tej niezwykłej Gildii. -
Oświadczył i rozpiął koszulę, aby uzyskać znak. Ja przystawiłam stempel do jego
piersi i ukazał się na niej purpurowy znak Fairy Tail.
- Proszę bardzo. I
witamy w Naszej pokręconej rodzinie, Eriku. – Zachichotałam. „On zasługuje na tą szansę…” Pomyślałam
w nagłym impulsie świadomości.
Podeszłam szybko do
niego i wzięłam jego twarz w obie dłonie pochyliłam ją i przyłożyłam usta do
jego czoła.
- L-Lucy? – Zapytał
zdezorientowany rumieniąc się lekkim różem na policzkach i miał szeroko otwarte
oczy na to, co właśnie zrobiłam.
- Nie martw się Erik.
To nic złego. To Jej Błogosławieństwo dla Ciebie… zostaniesz III Generacja
Dragon Slayera. Widziałam już to, gdy oznaczała Błogosławieństwem Graya. – Wyjaśniła
jemu Kinana uśmiechając się do niego ciepło. Spojrzał na nią, a później na
mnie, gdy koło mnie pojawił się uśmiechnięty Gray. Za to ja, gdy spojrzał na
mnie skinęłam głową i aktywowało się Błogosławieństwo na nim.
- Tyś, jako Dragon
Slayerem II Generacji z Lacrimy Trującego smoka. Otrzymujesz Moje Błogosławieństwo,
aby stać się jednym z nas. – Uniosłam rozkładając dłonie przed siebie i recytowałam
dalej. - Masz okazję Trenować ze smoczycą zwącą się Poison i stać się III Generacją
Dragon Slayera. W tydzień przejdziesz przyspieszony i ekstremalny trening ze
smokiem. Nie martw się nie będziesz musiał znów nigdzie odchodzić, aby trenować,
nie. Będziesz tutaj w okolicy trenował, to Poison przybędzie na Moją prośbę
tutaj, aby Cię trenować. - Wypowiedziałam to i nagle zabłysło czerwono czarne światło
wokół niego, a na jego twarzy pojawiły się łuski w kolorze czerni i szkarłatu,
gdy opadł blask tego samego koloru. Spojrzał mi w oczy. Jakby chciał mnie zapytać,
dlaczego to robię?
- Uznałam, że zasłużyłeś,
aby dostać tą szansę i zostać prawdziwym podopiecznym prawdziwego smoka. - Odpowiedziałam
na jego nieme pytanie nie zrywając naszego kontaktu wzrokowego.
- Dziękuję... – Wyszeptał.
Jedyne, co mógł mi powiedzieć z wdzięczności.
- Nie musisz. Tylko bądź
po mojej stronie, a obiecuję, że wszystko będzie dobrze. - Powiedziałam wycierając
jemu łzę z policzka. – A teraz chodź poznam Cię z kimś. – Szepnęłam do niego. I
poszłam z Natsu na zewnątrz a Erik wziął za rękę Kinanę i wyszedł za nami pozostawiając
gildię oniemiałą, ponieważ nadal nie mogli się przyzwyczaić do nowych
kompetencji Lucy i obecności zmienionego Cobry. Będąc zaciekawieni, co się
teraz stanie postanowili wyjrzeć na zewnątrz gildii gdzie poszła czwórka magów.
Stanęliśmy za gildią na pustej przestrzeni, stanęłam przed całą trójką i otworzyłam
bez wypowiadania zaklęcia portal do Groty Poison.
- Przyjdź do nas
Poison, Wzywam cię, ja Twoja Księżniczka. Jest zemną ktoś, z kim jestem pewna,
że chciałabyś się poznać. – Gdy te słowa zostały przeze mnie wypowiedziane, przeszła
przez portal mierząca około 15 metrów wielkości smoczyca mająca szkarłatne i
czarne łuski ułożone w mozaikę. Spojrzała na Nas i wyszczerzyła się na mnie
zabawnie jakby się chciała uśmiechnąć będąc w smoczej postaci. Zachichotałam
się na to.
- Witaj Lucy. Ty także
synu Igneela. Miło Was widzieć ponownie. - Odezwał się słodki kobiecy głos od
strony smoka. - To gdzie jest mój uczeń i przybrany syn? Jest tutaj? – Zachichotała.
Ja także się zaśmiałam na jej nadpobudliwość.
- Najpierw zmień swoja postać
Poison. Za dużo uwagi na sobie skupiasz. - Zaśmiałam się, gdy zobaczyłam, że
pół gildii się na nas gapi z szeroko otwartymi ustami.
- Och, racja wybacz… - Zmieniając
się w ludzką formę skurczyła się do mniej więcej mojej wysokości i gdy była w
ludzkiej postaci miała długie krwisto czerwone włosy z czarnymi pasemkami i
była ubrana w czarną sukienkę z szerokim czerwonym błyszczącym paskiem w talii
i czerwone szpilki. Wyglądała na tyle, co inne smoki po 30scte. - Gotowe. To,
co Księżniczko mogę w końcu go poznać? - Zapytała podekscytowana i zaklaskała w
dłonie.
- Naturalnie. - Zachichotałam.
Odwróciłam się do stojącego za nami Erika. I gestem nakazałam jemu podejść do
nas. - Podejdź do nas Eriku. - Gdy podszedł spojrzeli na siebie i chyba
przypadli sobie do gustu.
- Jesteś Erik? Cieszę się,
że mogę Cię poznać. - Zagadała do niego radośnie Poison. – Jestem Poison jestem
smokiem… - została odcięta.
- Tak jesteś Trującym
smokiem. Miło Cię poznać Poison. I zaszczyt zostać twoim uczniem. – Powiedział
Erik i się ukłonił.
- Jaki miły chłopak…
Już cię lubię! – Zapiszczała w zachwycie i uściskała go. A my się zaśmialiśmy.
– To, co? Zaczniemy trening dziś wieczorem nieopodal Magnolii w lesie? Tam jest
moja stara grota uhm… jak ja tam dawno nie byłam. – Zaśmiała się uroczo.
- Jesteś bardzo
sympatyczna jak na smoka. - Zachichotała się Kinana stajać koło Erika.
- Och, jaka słodka
dziewczyna. Jak masz na imię? – Zapytała ją Poison, gdy na nią spojrzała z
sympatycznym uśmiechem przylepionym na ustach.
- Jestem Kinana. Miło Cię
poznać Poison. - Powiedziała zarumieniona z zawstydzenia Kinana trzymając
bardziej za rękę Erika.
- Och śliczne imię i
nie masz, czego się wstydzić Kochanie… od teraz możesz mnie traktować jak matkę
Erika. – Zachichotała Poison. Miło było popatrzeć na ten obrazek. – Dobrze
dzieciaki… Ja uciekam zlokalizować moją grotę, a z tobą Eriku widzę się dziś o
18 znajdziesz mnie po zapachu. - Zwróciła się do nas i odeszła w stronę lasu.
- Do zobaczenia Księżniczko~!
- Zachichotała znikając w gęstwinach lasu. Na co tylko pokręciłam głową z
uśmiechem na twarzy. Już nie chciałam jej upominać o oficjalny tytuł.
- No to załatwione. – Powiedziałam
zadowolona z siebie odwracając się do Erika. Uśmiechnęłam się do niego. - I co
Ty na to? – Zapytałam ciekawa jego opinii.
- Jestem w szoku i
szczęśliwy jak małe dziecko. Jak to możliwe, że smoki mogą zmienić się w
człowieka i być aż tak mile? Myślałem, że smoki to krwiożercze bestie, zjadające
ludzi itp. – Mówił z wielkim zachwytem jakby znów miał kilka lat i poznawał świat.-
A teraz mam matkę, która jest smokiem. Już ją kocham. – Zaśmiał się radośnie.
- Tak tak… I takie
istnieją smoki, ale to już inna bajka, o której Ci powiem, kiedy indziej… - Zachichotałam.
– Teraz chodźmy do gildii dobrze? – Powiedziałam i weszliśmy tylnymi drzwiami
do baru gildii. A w środku… cisza jak makiem zasiał. Rozejrzeliśmy się w około
zastanawiając się czy coś się stało.
- Ekhm… Czy coś się
stało? - Zapytałam niepewnie rozglądając się po hali gildii. Gdy zauważyłam
większość ludzi bladych jak ściany.
- Ha ha… Nie martw się
Lucy-chan… Po prostu zobaczyli smoka… - Śmiał się Jellal siedząc z Erzą i
innymi niedaleko nas przy złączonych stolach. „No tak teraz dla nas nie starcza jeden stół…” Zachichotałam w
duchu.
- Pff… Dobra, dobra nie
zapominaj, jaka była Twoja reakcja, gdy zobaczyłeś Knighta i inne smoki. –
Zaśmiałam się i reszta dołączyła do mnie. „Ja
na pewno nie zapomnie tego do końca życia…” Zaśmiałam się w duchu. Za to on
się zaczerwienił i wystawił mi język.
- Uroczo~! - Drażniłam
go. Co spowodowało, że jeszcze bardziej się zarumienił.
- Lucy wiesz, że
wynajęłyśmy twoje stare mieszkanie? – Podbiegła do mnie z radosną nowiną Meredy
i Ultear.
- To wspaniale. W takim
razie wygodnego mieszkania życzę Wam. – Powiedziałam i uściskałam je.
- Erik teraz jesteś częścią
tej zwariowanej smoczej rodzinki wraz z Kinaną… - Zaśmiał się Natsu i poklepał
Erika po ramieniu, który stał z Kinaną przy nas.
- Rodzina mówisz?
Zawsze chciałem wiedzieć, co to znaczy… rodzina, przyjaciele i mieć kogoś
ważnego. – Powiedział speszony i zamyślony.
- Erik-san nie musisz
się krępować… Jesteśmy tutaj, aby się wspierać i słuchać siebie nawzajem oraz
poznawać. – Powiedziała do niego uroczo Wendy.
- Dzięki… Po prostu
dziwnie się czuję nigdy czegoś takiego nie miałem, a teraz trudno się do tego
wszystkiego przyzwyczaić… czasami wydaje mi się, że to sen i znów obudzę się w
celi. – Powiedział znów przygaszony.
- To nie sen Cobra… - Odezwał
się dziadek. Gdy spojrzeliśmy na niego i nas siedząc na barierce na drugim
piętrze trzymając jakąś grubą teczkę z dokumentami. - Właśnie otrzymałem Twoje
dokumenty od Rady… Jesteś wolny od wszelkich czynów i konsekwencji, które były
ci zarzucane… Zaczynasz od nowa, jako Erik Cobra. – Powiedział i uśmiechnął się
spod wąsa do nas.
- D-dziękuję… - Zaczął szlochać
i padł na kolana przed nim plącząc jak małe dziecko. Kinana kucnęła przy nim
tuląc go i głaszcząc po głowie kojąco.
- To nie mnie
powinieneś dziękować chłopczę. To dzięki Lucy i jej bratu. To Oni, którzy
zgłosili dokumenty o uwolnienie Dragon Slayera, który stał się ofiarą ciemnych
gildii. To ona dała Tobie czysta kartę na nowy start. Nie zmarnuj tej szansy
Eriku. - Wyjaśnił jemu dziadek i uśmiechnął się do mnie. - Dobra robota
Lucy-chan. - Ja się zarumieniłam na to i schowałam twarz w pierś Natsu, co
spowodowało, że się zachichotał i chwycił mnie w ciaśniejszy uścisk.
- Och, och… i jeszcze
coś…- Odezwał się nagle dziadek ze świecącymi oczami z podekscytowania do całej
gildii. Kochani słuchajcie Nasza ósemka, a teraz dziewiątka zakończyła Fazę 1
„Smoczych Godów”~! Czas, aby to uczcić Imprezą w stylu Fairy Tail~! – Gdy to
wykrzyczał wszyscy wiwatowali.
- Przykro mi Jii-jii,
że Cię rozczarujemy, ale Ja i Imouto nie pijemy dzisiaj, bo jutro wybieramy się
z Jellalem do Ery na spotkanie Świętych, a Erik ma dziś pierwszy trening, więc
… - Powiedział Laxus poważnie, ale z nutą rozbawienia i głupkowato się
uśmiechnął. Dziadkowi zrzedła mina.
- Choleraaa…! Na
wszystkie świętości zapomniałem, że jutro spotkanie! – Wydarł się jak poklepał
się po łysinie. Co rozbawiło wszystkich bez wyjątków.
- Widzę, że jednak jestem,
do czego przydatny~. - Zaśmiał się Laxus.
- Och, Zawsze i
wszędzie Onii-chan. – Podeszłam i przytuliłam się do tego dużego niedźwiedzia.
- Hej! Słyszeliście, że
Sabertooth chwalą się zamiarem zepchnięcia nas na same dno? – Zapytał nas
Warren.
- Kto tak się chwali?!
– Zapytałam, gdy oderwałam się od Laxusa wytwarzając ciemną aurę. Co wywołało małe
zamieszanie w gildii.
- Lucy uspokój się… To
nie warte nerwów. – Uspakajała mnie Candy głaszcząc mnie po głowie łapką.
- Dobrze, masz rację
Candy. No to, kto tak się perfidnie wychwala? – Zapytałam ponownie, tym razem spokojniej.
- N-no Twins Dragon Slayerzy z Sabertooth. Uważają
nas za marne muszki z połamanymi skrzydełkami, ale jak tylko to od ludzi
usłyszałem to nakazałem żeby przekazali im, że nie jesteśmy tak słabi jak
ostatnio, bo wy wróciliście, ale nie powiedziałem, że Wy, jako że Lucy i Laxus
tylko, że wróciła nasza „Tajna Broń”… - powiedział Warren z każdym słowem pewniej.
Skinęłam głową w zrozumieniu.
- I dobrze zrobiłeś
Warren. – Zszedł dziadek do nas. - Niech sobie nie wyobrażają, że są bóstwem,
bo mają dwóch marnych Dragon Slayerow, God Slayera, 18 Boga Wojny maga, maga
Pamieć Maker i maga Gwiezdnej Energii. My za to mamy dwóch Royal Dragon Slayerow,
którzy są Świętymi Magami w tym jeden jest Księżniczka Smoków i oprócz nich w drużynach
mamy sześciu Dragon Slayerów i dwóch magów przejęcia i po jednym magu z magią ciał
niebieskich i magią kart. No i kto tu na słodką Mavis ma przewagę~?! – Zaśmiał
się w głos pompując pięść w powietrze, na co gildia wiwatowała.
- Tak tak, Jii-chan. - Powiedziałam
i nagle do gildii weszły cztery Exceedy wśród nich była Shagot. Spojrzałam na
nią zaskoczona… Ona niosła jajo z fioletowymi wzorami na skorupie.
„Na Mavis… zapomniałam już, że
Pobłogosławiłam Erika… To zapewne Exceed dla niego.” Psychicznie
*Facepalm*.
- Mama?! – Zawołali
naraz Charle, Sora i Candy w zaskoczeniu. Na co cała gildia na nich spojrzała. Podfrunęli
do niej.
- Mamo, co Ty tu
robisz? To 17, robi się późno. – Powiedział nadopiekuńczy Sora.
- Witaj kochanie jakiż
Ty przystojny dosłownie jak Twój ojciec jak nie patrzeć. – Powiedziała przyglądając
się jemu. I zachichotała. - Miałam widzenie, że Lucy pobłogosławiła kolejnego
Dragon Slayera i dostałam jajo od Rodziny, która jest szczęśliwa oddać ich syna
w dobre ręce przyjaciela Smoczej Księżniczki.
- Czyli wiesz, że
Dragon Slayer jest płci męskiej? – Zapytała słodka Candy.
- Tak cukiereczku wiem.
Dlatego też tu jestem. - Powiedziała do córki i rozejrzała się po gildii i gdy napotkała
mój wzrok powiedziała. - Lucy-san szukam Erika Cobrę. Dragon Slayera Trzeciej
Generacji. Którego naznaczyłaś dziś Błogosławieństwem. – Powiedziała oficjalnie
Shagot, a później uśmiechnęła się do mnie. Stanęłam przy niej.
- Eriku podejdź i
przyjmij to jajo Exceeda, który niedługo stanie się twoim przyjacielem i
kompanem. Jako Dragon Slayer. Czy to będąc pierwszą czy trzecią generacją
posiadamy Exceedy z przypisu… Tak zostało przypisane i one nam towarzysza w
naszym życiu, chociaż także posiadają własne. - Zaśmiałam się zwracając się do Erika,
który już stał przede mną i patrzył na Shagot, która trzymała w łapkach jajo.
- Proszę, Od teraz
jesteście partnerami. – Uśmiechnęła się do niego wyciągając łapki z jajem w
jego kierunku. – Opiekuj się nim i dbajcie o siebie nawzajem. To także nauczy Cię,
czym jest przyjaźń i miłość, a nawet rodzina. A teraz najlepiej jak weźmiesz to
jajo być może wykluje się niedługo. Na samym początku przedstaw się i nadaj mu imię.
- Podała jemu jajo i to, co powiedziała to najwidoczniej uszczęśliwiło Erika,
bo uśmiechnął się i pogłaskał skorupkę jaja. - Teraz się pożegnam z Wami. I
Eriku życzę powodzenia w treningach… słyszałam, że są trudne. – Uśmiechnęła się
jeszcze raz do niego i odeszła w stronę drzwi wraz ze strażnikami. Pożegnała
się ze swoimi dziećmi i wyszli. Gdy wyszła przykucnęłam przy siedzącym na
podłodze Eriku, który trzymał jajo i przyglądał się jemu.
- Cieszę się, że Ci się
ono podoba… Założę się, że będzie miał coś z fioletem jak te wzorki na
skorupce. Myślisz nad imieniem dla niego? – Zapytałam go. Erik spojrzał na mnie
w zamyśleniu.
- Skąd wiesz, że to
będzie on? Czy to zawsze wiadome? – Zapytał zaciekawiony.
- Nie zawsze, ale
akurat w tym przypadku jest wiadome, że Dragon Slayer płci męskiej dostanie
Exceeda tej samej płci. Spójrz na Graya... - Pokazałam na półnagiego maga,
który podszedł do nas z jego Exceedem. - On także kilka tygodni temu został Dragon
Slayerem z maga lodu i jego Exceed Jack jest płci męskiej. - Mówiąc to
spojrzałam na twarz Erika. Był spanikowany.
- C-coś się dzieje… - zająkał
się patrząc na jajo.
- Nie ma obaw do
paniki… Wykluwa się po prostu. – Zaśmiałam się. - Spokojnie nie pokazuj, że się
boisz, bo inaczej on będzie się zachowywał jak zlęknięty pisklak. Okaż mu
trochę serca… zaufaj mi pomaga. - Powiedziałam i mrugnęłam do niego. Jajo
zaczęło pękać i rozbłysło jasno fioletowym światłem. Po jakimś czasie, gdy się rozproszyło
w dłoniach Erika siedział mały Exceed był szary i miał fioletowe gęsta grzywkę opadająca
na prawe oko. Oczy miał tak samo fioletowe, a ubrany był w białą kamizelkę z
kieszonką. Spojrzał na Erika, a następnie na mnie i na latającą koło mnie Candy
i zatrzepotał oczami.
- K-księżniczka? – Zapytał
trochę ochrypniętym głosikiem. Ja skinęłam głową potakując. Obrócił głowę w stronę
Erika i się do niego uśmiechnął stanął na jego dłoniach i oparł się przednimi łapkami
o jego klatkę piersiową.
- To w takim razie do ciebie
jestem przydzielony. Erik tak? – Zapytał zaciekawiony. A Erik skinął głową na
tak i posłał jemu mały uśmiech.
- Jaki odważny maluch~!
- Zapiszczałam. – Eriku musisz nadać mu imię teraz. – Upomniałam go.
- Hmm… Remi pasuje do
Ciebie myślę… - Zaśmiał się Cobra.
- Ładnie… To ciekawe
imię. - Pochwaliłam go kiwając głową w akceptacji.
- Dzięki. Teraz zabieram
tego malucha i idziemy coś zjeść zanim pójdziemy na mój trening z matką. - Powiedział
do mnie i posłał mi szczery uśmiech sadzając sobie Remiego na głowie.
- A więc nie pozostaje
mi nic innego jak życzyć powodzenia w treningach Erik i do zobaczenia za
tydzień. – Pożegnałam ich. Westchnęłam i poszłam z Candy do stołu, a raczej to
dwóch połączonych stołów gdzie siedziała cała „Elita”. Zaśmiałam się na to znaczenie,
ponieważ tam siedziała Juvia z Grayem, Natsu, Erza z Jellalem, Ultear, Meredy, Levy-chan
z Gajeelem, Wendy z Romeo oraz Cana, Mira z Laxusem i jej rodzeństwo.
- Minna. Niedługo wrócę
idę spojrzeć na gwiazdy. Jak coś biorę ze sobą Charle i Candy. - Poinformowałam
ich żeby się nie martwili, a w szczególności Natsu. Jak wiadomo po Natsu chciał
iść razem z nami, ale wiem ze rozpraszałby mnie, więc się nie zgodziłam. Co
spowodowało u niego urocze dąsy.
- Sora idziesz ze mną i
swoimi siostrami? – Zapytałam Exceeda Onii-chan. On migiem zeskoczył z blatu i
poszedł za mną razem z siostrami.
Był już wieczór Erik
był już zapewne na treningu z Poison. Może już dochodziła godzina 20: 30
siedziałam nad oceanem za gildią, a niebo rozjaśniało się gwiazdami… z sekundy
na sekundę coraz więcej…
- Charle, Sora
mieliście jakąś wizję? No wiecie, co do gwiazd… - Zapytałam nawet nie
odwracając wzroku od nieba.
- Niestety ja nie
Lucy-san. – Odpowiedział smutno Sora patrząc na wodę.
- To nic Sora.
Poczekamy jeszcze chwilę. - Pocieszyłam go.
- Charle-nee, co się dzieje?
Czy widzisz coś? – Usłyszałam zaniepokojoną Candy.
Oderwałam wzrok od nieba
i zerknęłam na Charle. Miała zamknięte oczy a koło niej stało jej młodsze
rodzeństwo. Następnie otworzyła oczy i spojrzała na mnie i się uśmiechnęła.
- Widziałam. Możemy wracać.
– Zachichotała Charle zakrywając łapkami pyszczek.
- Co widziała nasza
koteczka~? – Zapytałam żartobliwie pochylając się do niej z uśmiechem na
twarzy.
- Wiem, komu są dokładnie
przeznaczone dziewczyny. – Zaśmiała się Charle jakby coś kombinowała.
- Powiedz mi, bo zasnę
póki wszystkie gwiazdy się pojawia, a chce się dowiedzieć także~. – Jęknęłam,
na co ona przewróciła oczami i zaśmiała się.
- Ok, ok powiem ci. – Powiedziała
i pomachała do mnie łapką bym się schyliła. Zrobiłam tak jak kazała i wytężyłam
słuch.
- No to zamieniam się w
słuch. – Powiedziałam.
- Lisanna jest
przeznaczona Blondynowi o niebieskich oczach z Insygniem Gildii Sabertooth na
lewym ramieniu. A Meredy jest przeznaczona dla cichego kruczoczarnego o
czerwonych oczach z Insygniem Gildii Sabertooth na lewym Ramieniu. - Powiedziała
i uśmiechnęła się chytrze. Ja tylko zachichotałam.
- Yosha! Wracamy, bo
Natsu zaraz będzie mnie szukał. – Powiedziałam radośnie i zachichotałam. – O
Mavis… To będzie ciekawe~! - Zapiszczałam. I weszliśmy do gildii chichocząc.
- A Państwu, co tak
wesoło? – Zapytał mnie Onii-chan, który znikąd pojawił się przede mną z chytrym
uśmieszkiem.
- Ponieważ mam dobry
humor w dodatku mam dobra nowinę dla tych oto dwóch panien… - Zachichotałam
ponownie wskazując na Lisannę i Meredy. Wszyscy przy stoliku gapili się to na
mnie to na dziewczyny przez dłuższy czas. Aż w końcu…
- Lucy-chan mów~! –
Było słychać Mirę, gdy pojawiła się z innymi dziewczynami prędko przy mnie ze szczenięcymi
oczami.
- Powiem, ale jutro… Teraz
wracam do domu… Dobranoc wszystkim~. – Zaszczebiotałam i wyszłam z Natsu i
naszymi Exceedami. A Mirze i dziewczynom szczeki opadły z tego wszystkiego. Tej
nocy Natsu spał u mnie, z czego jestem bardzo zadowolona...
„Mogłabym się do tego przyzwyczaić…” Pomyślałam
leżąc już w łożu owinięta muskularnymi ramionami Natsu i zanurzając się w świecie
Morfeusza.
*.*.*
C.D.N.
Nyaa.........
OdpowiedzUsuńTo było wspaniałe :)
Mam nadzieję, że next będzie szybko :)
nya
kaaaaa to genialene czekam na nexta :):)
OdpowiedzUsuńnaprzód fairy tail