wtorek, sierpnia 19, 2014

Rozdział 37. Nowi Członkowie Gildii i Powrót... cz. 2

W poprzednim rozdziale:

- Portal do Magnolii, Fairy Tail.- Otworzyłam portal i kazałam wszystkim po kolei wchodzić do portalu. Zostałam tylko ja, Natsu, Erza, Juvia, Wendy, Gajeel, Laxus i Gray, ponieważ czekaliśmy na Exceedy. Gdy wróciły wzięliśmy je w ramiona i wbiegliśmy do portalu.


*.*.*

Po drugiej stronie portalu, Gildia Fairy Tail

Pov. Macarov

Siedziałem na ladzie barowej i rozmawiałem z Kinana popijając kufelek swojego ulubionego piwa, gdy wyczułem ogromną ilość magicznej mocy!
- Uwaga bachory… Wracają~! – Krzyknąłem na całą halę gildii wstając na równe nogi z ogromnym uśmiechem na twarzy. Wszyscy byli zadowoleni, bo wiedzieli, o kim mówię.
Skończyłem moje piwo i poszedłem na górę do mojego biura, aby dokończyć papierkową robotę zanim dzieciaki wrócą.

Tym czasem… Na zewnątrz, przed Gildią Fairy Tail.

Pov. Lucy

Gdy wszyscy przeszliśmy przez portal zamknęłam wrota i staliśmy przed naszym domem… Gildią Fairy Tail.

- No to, co? Idziemy? – Zapytałam resztę będąca ze mną. Staliśmy tam uśmiechając się jak głupi. Szłam w stronę drzwi z Natsu, który trzymał mnie za rękę a na naszych ramionach siedziały Nasze Exceedy.
- Idziemy! – Wykrzyknęli pompując pięść w powietrze. Na co się zaśmiałam. „No to idziemy…” pomyślałam.

Otworzyliśmy z hukiem drzwi, co nie zdziwiło ludzi przebywających w gildii.  Zanim kurz opadł zaśmiałam się z dziewczynami a chłopcy stali za nami dumnie z uśmieszkiem na twarzach.
- Tadaima Minna-san~! – Krzyknęłam radośnie.
Gdy opadł kurz, a my wszyscy weszliśmy do środka ktoś do nas podszedł od strony baru z Kinaną.
- K-księżniczka? – To był Cobra. Zapytał niepewnie i zaskoczony. Odwróciłam się do niego i posłałam jemu uśmiech.
- Och, Witaj Eriku. Miło Cię widzieć bezpiecznego ponownie. – Powiedziałam. – Kinana Ciebie także. Jest Jii-chan? - Odwróciłam się do dziewczyny stojącej koło niego.
- Tak Lucy, On jest na górze… - Niestety albo i stety ktoś jej przerwał. A tym kimś był Nasz kochany Jii-chan.
- Jestem kochanie tutaj. Cieszę się, że przywitałaś się już z Erikiem. – Powiedział dziadek z drugiego pietra.
Odwróciłam się z powrotem do Cobry.
- A więc dołączyłeś do naszej Gildii? – Zapytał go Laxus, który podszedł do nas wraz z resztą.
- Jeszcze nie, ale chcę. Wiedziałem się, że Ty i Księżniczka jesteście w tej gildii, dlatego chcę także tu być, a także być z Kinaną. - Powiedział szczerze i lekko się zarumienił.
Położyłam dłonie na głowach pary i uśmiechnęłam się do nich.
- Macie Moje Błogosławieństwo, życzę Wam szczęścia i abyście kroczyli drogą prowadzoną przez światło. – Powiedziałam, a oni się uśmiechnęli z wdzięcznością do mnie i ich przytuliłam. Nagle zerwałam nasz uścisk i spojrzałam na chłopaka.
- Powiedz mi… Mam zwracać się do Ciebie Erik czy Cobra? Pamiętam jak mi mówiłeś w więzieniu, że chcesz oderwać się od przeszłości, więc może Erik skoro Cobra może Ci przypominać o przeszłości? - Zwróciłam się do niego.
- Jak sobie życzysz Księżniczko. - Powiedział uprzejmie.
- Proszę mów mi Lucy. Nie bądź tak oficjalny. Dragon Slayerzy, których znam i ty zapewne także; są ze mną po imieniu, więc dlaczego Ty miałbyś nie być Eriku? W końcu także teraz należysz do Naszej wielkiej rodziny. - Zachichotałam.
- Dziękuję jesteś taka dobra. Dałaś mi nowy start w lepsze życie. Podałaś mi dłoń wyciągając mnie z więzienia… Nie wiem, co mam powiedzieć… - Dziękował łamiącym się głosem próbując nie płakać. Pogłaskałam go po ramieniu pocieszająco i wyciągałam z torebki stempel i się uśmiechnęłam do niego.
- A teraz jeszcze pozostało postawienie Tobie Insygnia Gildii abyś stał się oficjalnym członkiem Fairy Tail. Ne Erik? – Oznajmiłam radośnie pokazując jemu stempel.
Spojrzał na mnie błyszczącymi od łez oczami i uśmiechnął się.
- No to gdzie chcesz i w jakim kolorze, aby był? – Zapytałam.
- Chcę, aby był na wysokości serca na klatce piersiowej w kolorze włosów Kinany abym mógł pamiętać, że ją kocham i mieć pamięć, że należę do tej niezwykłej Gildii. - Oświadczył i rozpiął koszulę, aby uzyskać znak. Ja przystawiłam stempel do jego piersi i ukazał się na niej purpurowy znak Fairy Tail.
- Proszę bardzo. I witamy w Naszej pokręconej rodzinie, Eriku. – Zachichotałam. „On zasługuje na tą szansę…” Pomyślałam w nagłym impulsie świadomości.
Podeszłam szybko do niego i wzięłam jego twarz w obie dłonie pochyliłam ją i przyłożyłam usta do jego czoła.

- L-Lucy? – Zapytał zdezorientowany rumieniąc się lekkim różem na policzkach i miał szeroko otwarte oczy na to, co właśnie zrobiłam.
- Nie martw się Erik. To nic złego. To Jej Błogosławieństwo dla Ciebie… zostaniesz III Generacja Dragon Slayera. Widziałam już to, gdy oznaczała Błogosławieństwem Graya. – Wyjaśniła jemu Kinana uśmiechając się do niego ciepło. Spojrzał na nią, a później na mnie, gdy koło mnie pojawił się uśmiechnięty Gray. Za to ja, gdy spojrzał na mnie skinęłam głową i aktywowało się Błogosławieństwo na nim.
- Tyś, jako Dragon Slayerem II Generacji z Lacrimy Trującego smoka. Otrzymujesz Moje Błogosławieństwo, aby stać się jednym z nas. – Uniosłam rozkładając dłonie przed siebie i recytowałam dalej. - Masz okazję Trenować ze smoczycą zwącą się Poison i stać się III Generacją Dragon Slayera. W tydzień przejdziesz przyspieszony i ekstremalny trening ze smokiem. Nie martw się nie będziesz musiał znów nigdzie odchodzić, aby trenować, nie. Będziesz tutaj w okolicy trenował, to Poison przybędzie na Moją prośbę tutaj, aby Cię trenować. - Wypowiedziałam to i nagle zabłysło czerwono czarne światło wokół niego, a na jego twarzy pojawiły się łuski w kolorze czerni i szkarłatu, gdy opadł blask tego samego koloru. Spojrzał mi w oczy. Jakby chciał mnie zapytać, dlaczego to robię?
- Uznałam, że zasłużyłeś, aby dostać tą szansę i zostać prawdziwym podopiecznym prawdziwego smoka. - Odpowiedziałam na jego nieme pytanie nie zrywając naszego kontaktu wzrokowego.
- Dziękuję... – Wyszeptał. Jedyne, co mógł mi powiedzieć z wdzięczności.
- Nie musisz. Tylko bądź po mojej stronie, a obiecuję, że wszystko będzie dobrze. - Powiedziałam wycierając jemu łzę z policzka. – A teraz chodź poznam Cię z kimś. – Szepnęłam do niego. I poszłam z Natsu na zewnątrz a Erik wziął za rękę Kinanę i wyszedł za nami pozostawiając gildię oniemiałą, ponieważ nadal nie mogli się przyzwyczaić do nowych kompetencji Lucy i obecności zmienionego Cobry. Będąc zaciekawieni, co się teraz stanie postanowili wyjrzeć na zewnątrz gildii gdzie poszła czwórka magów. Stanęliśmy za gildią na pustej przestrzeni, stanęłam przed całą trójką i otworzyłam bez wypowiadania zaklęcia portal do Groty Poison.

- Przyjdź do nas Poison, Wzywam cię, ja Twoja Księżniczka. Jest zemną ktoś, z kim jestem pewna, że chciałabyś się poznać. – Gdy te słowa zostały przeze mnie wypowiedziane, przeszła przez portal mierząca około 15 metrów wielkości smoczyca mająca szkarłatne i czarne łuski ułożone w mozaikę. Spojrzała na Nas i wyszczerzyła się na mnie zabawnie jakby się chciała uśmiechnąć będąc w smoczej postaci. Zachichotałam się na to.
- Witaj Lucy. Ty także synu Igneela. Miło Was widzieć ponownie. - Odezwał się słodki kobiecy głos od strony smoka. - To gdzie jest mój uczeń i przybrany syn? Jest tutaj? – Zachichotała. Ja także się zaśmiałam na jej nadpobudliwość.
- Najpierw zmień swoja postać Poison. Za dużo uwagi na sobie skupiasz. - Zaśmiałam się, gdy zobaczyłam, że pół gildii się na nas gapi z szeroko otwartymi ustami.
- Och, racja wybacz… - Zmieniając się w ludzką formę skurczyła się do mniej więcej mojej wysokości i gdy była w ludzkiej postaci miała długie krwisto czerwone włosy z czarnymi pasemkami i była ubrana w czarną sukienkę z szerokim czerwonym błyszczącym paskiem w talii i czerwone szpilki. Wyglądała na tyle, co inne smoki po 30scte. - Gotowe. To, co Księżniczko mogę w końcu go poznać? - Zapytała podekscytowana i zaklaskała w dłonie.
- Naturalnie. - Zachichotałam. Odwróciłam się do stojącego za nami Erika. I gestem nakazałam jemu podejść do nas. - Podejdź do nas Eriku. - Gdy podszedł spojrzeli na siebie i chyba przypadli sobie do gustu.
- Jesteś Erik? Cieszę się, że mogę Cię poznać. - Zagadała do niego radośnie Poison. – Jestem Poison jestem smokiem… - została odcięta.
- Tak jesteś Trującym smokiem. Miło Cię poznać Poison. I zaszczyt zostać twoim uczniem. – Powiedział Erik i się ukłonił.
- Jaki miły chłopak… Już cię lubię! – Zapiszczała w zachwycie i uściskała go. A my się zaśmialiśmy. – To, co? Zaczniemy trening dziś wieczorem nieopodal Magnolii w lesie? Tam jest moja stara grota uhm… jak ja tam dawno nie byłam. – Zaśmiała się uroczo.
- Jesteś bardzo sympatyczna jak na smoka. - Zachichotała się Kinana stajać koło Erika.
- Och, jaka słodka dziewczyna. Jak masz na imię? – Zapytała ją Poison, gdy na nią spojrzała z sympatycznym uśmiechem przylepionym na ustach.
- Jestem Kinana. Miło Cię poznać Poison. - Powiedziała zarumieniona z zawstydzenia Kinana trzymając bardziej za rękę Erika.
- Och śliczne imię i nie masz, czego się wstydzić Kochanie… od teraz możesz mnie traktować jak matkę Erika. – Zachichotała Poison. Miło było popatrzeć na ten obrazek. – Dobrze dzieciaki… Ja uciekam zlokalizować moją grotę, a z tobą Eriku widzę się dziś o 18 znajdziesz mnie po zapachu. - Zwróciła się do nas i odeszła w stronę lasu.
- Do zobaczenia Księżniczko~! - Zachichotała znikając w gęstwinach lasu. Na co tylko pokręciłam głową z uśmiechem na twarzy. Już nie chciałam jej upominać o oficjalny tytuł.
- No to załatwione. – Powiedziałam zadowolona z siebie odwracając się do Erika. Uśmiechnęłam się do niego. - I co Ty na to? – Zapytałam ciekawa jego opinii.
- Jestem w szoku i szczęśliwy jak małe dziecko. Jak to możliwe, że smoki mogą zmienić się w człowieka i być aż tak mile? Myślałem, że smoki to krwiożercze bestie, zjadające ludzi itp. – Mówił z wielkim zachwytem jakby znów miał kilka lat i poznawał świat.- A teraz mam matkę, która jest smokiem. Już ją kocham. – Zaśmiał się radośnie.
- Tak tak… I takie istnieją smoki, ale to już inna bajka, o której Ci powiem, kiedy indziej… - Zachichotałam. – Teraz chodźmy do gildii dobrze? – Powiedziałam i weszliśmy tylnymi drzwiami do baru gildii. A w środku… cisza jak makiem zasiał. Rozejrzeliśmy się w około zastanawiając się czy coś się stało.

- Ekhm… Czy coś się stało? - Zapytałam niepewnie rozglądając się po hali gildii. Gdy zauważyłam większość ludzi bladych jak ściany.
- Ha ha… Nie martw się Lucy-chan… Po prostu zobaczyli smoka… - Śmiał się Jellal siedząc z Erzą i innymi niedaleko nas przy złączonych stolach. „No tak teraz dla nas nie starcza jeden stół…” Zachichotałam w duchu.
- Pff… Dobra, dobra nie zapominaj, jaka była Twoja reakcja, gdy zobaczyłeś Knighta i inne smoki. – Zaśmiałam się i reszta dołączyła do mnie. „Ja na pewno nie zapomnie tego do końca życia…” Zaśmiałam się w duchu. Za to on się zaczerwienił i wystawił mi język.
- Uroczo~! - Drażniłam go. Co spowodowało, że jeszcze bardziej się zarumienił.
- Lucy wiesz, że wynajęłyśmy twoje stare mieszkanie? – Podbiegła do mnie z radosną nowiną Meredy i Ultear.
- To wspaniale. W takim razie wygodnego mieszkania życzę Wam. – Powiedziałam i uściskałam je.
- Erik teraz jesteś częścią tej zwariowanej smoczej rodzinki wraz z Kinaną… - Zaśmiał się Natsu i poklepał Erika po ramieniu, który stał z Kinaną przy nas.
- Rodzina mówisz? Zawsze chciałem wiedzieć, co to znaczy… rodzina, przyjaciele i mieć kogoś ważnego. – Powiedział speszony i zamyślony.
- Erik-san nie musisz się krępować… Jesteśmy tutaj, aby się wspierać i słuchać siebie nawzajem oraz poznawać. – Powiedziała do niego uroczo Wendy.
- Dzięki… Po prostu dziwnie się czuję nigdy czegoś takiego nie miałem, a teraz trudno się do tego wszystkiego przyzwyczaić… czasami wydaje mi się, że to sen i znów obudzę się w celi. – Powiedział znów przygaszony.
- To nie sen Cobra… - Odezwał się dziadek. Gdy spojrzeliśmy na niego i nas siedząc na barierce na drugim piętrze trzymając jakąś grubą teczkę z dokumentami. - Właśnie otrzymałem Twoje dokumenty od Rady… Jesteś wolny od wszelkich czynów i konsekwencji, które były ci zarzucane… Zaczynasz od nowa, jako Erik Cobra. – Powiedział i uśmiechnął się spod wąsa do nas.
- D-dziękuję… - Zaczął szlochać i padł na kolana przed nim plącząc jak małe dziecko. Kinana kucnęła przy nim tuląc go i głaszcząc po głowie kojąco.
- To nie mnie powinieneś dziękować chłopczę. To dzięki Lucy i jej bratu. To Oni, którzy zgłosili dokumenty o uwolnienie Dragon Slayera, który stał się ofiarą ciemnych gildii. To ona dała Tobie czysta kartę na nowy start. Nie zmarnuj tej szansy Eriku. - Wyjaśnił jemu dziadek i uśmiechnął się do mnie. - Dobra robota Lucy-chan. - Ja się zarumieniłam na to i schowałam twarz w pierś Natsu, co spowodowało, że się zachichotał i chwycił mnie w ciaśniejszy uścisk.
- Och, och… i jeszcze coś…- Odezwał się nagle dziadek ze świecącymi oczami z podekscytowania do całej gildii. Kochani słuchajcie Nasza ósemka, a teraz dziewiątka zakończyła Fazę 1 „Smoczych Godów”~! Czas, aby to uczcić Imprezą w stylu Fairy Tail~! – Gdy to wykrzyczał wszyscy wiwatowali.
- Przykro mi Jii-jii, że Cię rozczarujemy, ale Ja i Imouto nie pijemy dzisiaj, bo jutro wybieramy się z Jellalem do Ery na spotkanie Świętych, a Erik ma dziś pierwszy trening, więc … - Powiedział Laxus poważnie, ale z nutą rozbawienia i głupkowato się uśmiechnął. Dziadkowi zrzedła mina.
- Choleraaa…! Na wszystkie świętości zapomniałem, że jutro spotkanie! – Wydarł się jak poklepał się po łysinie. Co rozbawiło wszystkich bez wyjątków.
- Widzę, że jednak jestem, do czego przydatny~. - Zaśmiał się Laxus.
- Och, Zawsze i wszędzie Onii-chan. – Podeszłam i przytuliłam się do tego dużego niedźwiedzia.
- Hej! Słyszeliście, że Sabertooth chwalą się zamiarem zepchnięcia nas na same dno? – Zapytał nas Warren.
- Kto tak się chwali?! – Zapytałam, gdy oderwałam się od Laxusa wytwarzając ciemną aurę. Co wywołało małe zamieszanie w gildii.
- Lucy uspokój się… To nie warte nerwów. – Uspakajała mnie Candy głaszcząc mnie po głowie łapką.
- Dobrze, masz rację Candy. No to, kto tak się perfidnie wychwala? – Zapytałam ponownie, tym razem spokojniej.
- N-no Twins Dragon Slayerzy z Sabertooth. Uważają nas za marne muszki z połamanymi skrzydełkami, ale jak tylko to od ludzi usłyszałem to nakazałem żeby przekazali im, że nie jesteśmy tak słabi jak ostatnio, bo wy wróciliście, ale nie powiedziałem, że Wy, jako że Lucy i Laxus tylko, że wróciła nasza „Tajna Broń”… - powiedział Warren z każdym słowem pewniej. Skinęłam głową w zrozumieniu.
- I dobrze zrobiłeś Warren. – Zszedł dziadek do nas. - Niech sobie nie wyobrażają, że są bóstwem, bo mają dwóch marnych Dragon Slayerow, God Slayera, 18 Boga Wojny maga, maga Pamieć Maker i maga Gwiezdnej Energii. My za to mamy dwóch Royal Dragon Slayerow, którzy są Świętymi Magami w tym jeden jest Księżniczka Smoków i oprócz nich w drużynach mamy sześciu Dragon Slayerów i dwóch magów przejęcia i po jednym magu z magią ciał niebieskich i magią kart. No i kto tu na słodką Mavis ma przewagę~?! – Zaśmiał się w głos pompując pięść w powietrze, na co gildia wiwatowała.
- Tak tak, Jii-chan. - Powiedziałam i nagle do gildii weszły cztery Exceedy wśród nich była Shagot. Spojrzałam na nią zaskoczona… Ona niosła jajo z fioletowymi wzorami na skorupie. 

„Na Mavis… zapomniałam już, że Pobłogosławiłam Erika… To zapewne Exceed dla niego.” Psychicznie *Facepalm*.
- Mama?! – Zawołali naraz Charle, Sora i Candy w zaskoczeniu. Na co cała gildia na nich spojrzała. Podfrunęli do niej.
- Mamo, co Ty tu robisz? To 17, robi się późno. – Powiedział nadopiekuńczy Sora.
- Witaj kochanie jakiż Ty przystojny dosłownie jak Twój ojciec jak nie patrzeć. – Powiedziała przyglądając się jemu. I zachichotała. - Miałam widzenie, że Lucy pobłogosławiła kolejnego Dragon Slayera i dostałam jajo od Rodziny, która jest szczęśliwa oddać ich syna w dobre ręce przyjaciela Smoczej Księżniczki.
- Czyli wiesz, że Dragon Slayer jest płci męskiej? – Zapytała słodka Candy.
- Tak cukiereczku wiem. Dlatego też tu jestem. - Powiedziała do córki i rozejrzała się po gildii i gdy napotkała mój wzrok powiedziała. - Lucy-san szukam Erika Cobrę. Dragon Slayera Trzeciej Generacji. Którego naznaczyłaś dziś Błogosławieństwem. – Powiedziała oficjalnie Shagot, a później uśmiechnęła się do mnie. Stanęłam przy niej.
- Eriku podejdź i przyjmij to jajo Exceeda, który niedługo stanie się twoim przyjacielem i kompanem. Jako Dragon Slayer. Czy to będąc pierwszą czy trzecią generacją posiadamy Exceedy z przypisu… Tak zostało przypisane i one nam towarzysza w naszym życiu, chociaż także posiadają własne. - Zaśmiałam się zwracając się do Erika, który już stał przede mną i patrzył na Shagot, która trzymała w łapkach jajo.
- Proszę, Od teraz jesteście partnerami. – Uśmiechnęła się do niego wyciągając łapki z jajem w jego kierunku. – Opiekuj się nim i dbajcie o siebie nawzajem. To także nauczy Cię, czym jest przyjaźń i miłość, a nawet rodzina. A teraz najlepiej jak weźmiesz to jajo być może wykluje się niedługo. Na samym początku przedstaw się i nadaj mu imię. - Podała jemu jajo i to, co powiedziała to najwidoczniej uszczęśliwiło Erika, bo uśmiechnął się i pogłaskał skorupkę jaja. - Teraz się pożegnam z Wami. I Eriku życzę powodzenia w treningach… słyszałam, że są trudne. – Uśmiechnęła się jeszcze raz do niego i odeszła w stronę drzwi wraz ze strażnikami. Pożegnała się ze swoimi dziećmi i wyszli. Gdy wyszła przykucnęłam przy siedzącym na podłodze Eriku, który trzymał jajo i przyglądał się jemu.
- Cieszę się, że Ci się ono podoba… Założę się, że będzie miał coś z fioletem jak te wzorki na skorupce. Myślisz nad imieniem dla niego? – Zapytałam go. Erik spojrzał na mnie w zamyśleniu.
- Skąd wiesz, że to będzie on? Czy to zawsze wiadome? – Zapytał zaciekawiony.
- Nie zawsze, ale akurat w tym przypadku jest wiadome, że Dragon Slayer płci męskiej dostanie Exceeda tej samej płci. Spójrz na Graya... - Pokazałam na półnagiego maga, który podszedł do nas z jego Exceedem. - On także kilka tygodni temu został Dragon Slayerem z maga lodu i jego Exceed Jack jest płci męskiej. - Mówiąc to spojrzałam na twarz Erika. Był spanikowany.
- C-coś się dzieje… - zająkał się patrząc na jajo.
- Nie ma obaw do paniki… Wykluwa się po prostu. – Zaśmiałam się. - Spokojnie nie pokazuj, że się boisz, bo inaczej on będzie się zachowywał jak zlęknięty pisklak. Okaż mu trochę serca… zaufaj mi pomaga. - Powiedziałam i mrugnęłam do niego. Jajo zaczęło pękać i rozbłysło jasno fioletowym światłem. Po jakimś czasie, gdy się rozproszyło w dłoniach Erika siedział mały Exceed był szary i miał fioletowe gęsta grzywkę opadająca na prawe oko. Oczy miał tak samo fioletowe, a ubrany był w białą kamizelkę z kieszonką. Spojrzał na Erika, a następnie na mnie i na latającą koło mnie Candy i zatrzepotał oczami.
- K-księżniczka? – Zapytał trochę ochrypniętym głosikiem. Ja skinęłam głową potakując. Obrócił głowę w stronę Erika i się do niego uśmiechnął stanął na jego dłoniach i oparł się przednimi łapkami o jego klatkę piersiową.
- To w takim razie do ciebie jestem przydzielony. Erik tak? – Zapytał zaciekawiony. A Erik skinął głową na tak i posłał jemu mały uśmiech.
- Jaki odważny maluch~! - Zapiszczałam. – Eriku musisz nadać mu imię teraz. – Upomniałam go.
- Hmm… Remi pasuje do Ciebie myślę… - Zaśmiał się Cobra.
- Ładnie… To ciekawe imię. - Pochwaliłam go kiwając głową w akceptacji.
- Dzięki. Teraz zabieram tego malucha i idziemy coś zjeść zanim pójdziemy na mój trening z matką. - Powiedział do mnie i posłał mi szczery uśmiech sadzając sobie Remiego na głowie.
- A więc nie pozostaje mi nic innego jak życzyć powodzenia w treningach Erik i do zobaczenia za tydzień. – Pożegnałam ich. Westchnęłam i poszłam z Candy do stołu, a raczej to dwóch połączonych stołów gdzie siedziała cała „Elita”. Zaśmiałam się na to znaczenie, ponieważ tam siedziała Juvia z Grayem, Natsu, Erza z Jellalem, Ultear, Meredy, Levy-chan z Gajeelem, Wendy z Romeo oraz Cana, Mira z Laxusem i jej rodzeństwo.

- Minna. Niedługo wrócę idę spojrzeć na gwiazdy. Jak coś biorę ze sobą Charle i Candy. - Poinformowałam ich żeby się nie martwili, a w szczególności Natsu. Jak wiadomo po Natsu chciał iść razem z nami, ale wiem ze rozpraszałby mnie, więc się nie zgodziłam. Co spowodowało u niego urocze dąsy.
- Sora idziesz ze mną i swoimi siostrami? – Zapytałam Exceeda Onii-chan. On migiem zeskoczył z blatu i poszedł za mną razem z siostrami.
Był już wieczór Erik był już zapewne na treningu z Poison. Może już dochodziła godzina 20: 30 siedziałam nad oceanem za gildią, a niebo rozjaśniało się gwiazdami… z sekundy na sekundę coraz więcej…
- Charle, Sora mieliście jakąś wizję? No wiecie, co do gwiazd… - Zapytałam nawet nie odwracając wzroku od nieba.
- Niestety ja nie Lucy-san. – Odpowiedział smutno Sora patrząc na wodę.
- To nic Sora. Poczekamy jeszcze chwilę. - Pocieszyłam go.
- Charle-nee, co się dzieje? Czy widzisz coś? – Usłyszałam zaniepokojoną Candy.
Oderwałam wzrok od nieba i zerknęłam na Charle. Miała zamknięte oczy a koło niej stało jej młodsze rodzeństwo. Następnie otworzyła oczy i spojrzała na mnie i się uśmiechnęła.
- Widziałam. Możemy wracać. – Zachichotała Charle zakrywając łapkami pyszczek.
- Co widziała nasza koteczka~? – Zapytałam żartobliwie pochylając się do niej z uśmiechem na twarzy.
- Wiem, komu są dokładnie przeznaczone dziewczyny. – Zaśmiała się Charle jakby coś kombinowała.
- Powiedz mi, bo zasnę póki wszystkie gwiazdy się pojawia, a chce się dowiedzieć także~. – Jęknęłam, na co ona przewróciła oczami i zaśmiała się.
- Ok, ok powiem ci. – Powiedziała i pomachała do mnie łapką bym się schyliła. Zrobiłam tak jak kazała i wytężyłam słuch.
- No to zamieniam się w słuch. – Powiedziałam.
- Lisanna jest przeznaczona Blondynowi o niebieskich oczach z Insygniem Gildii Sabertooth na lewym ramieniu. A Meredy jest przeznaczona dla cichego kruczoczarnego o czerwonych oczach z Insygniem Gildii Sabertooth na lewym Ramieniu. - Powiedziała i uśmiechnęła się chytrze. Ja tylko zachichotałam.

- Yosha! Wracamy, bo Natsu zaraz będzie mnie szukał. – Powiedziałam radośnie i zachichotałam. – O Mavis… To będzie ciekawe~! - Zapiszczałam. I weszliśmy do gildii chichocząc.
- A Państwu, co tak wesoło? – Zapytał mnie Onii-chan, który znikąd pojawił się przede mną z chytrym uśmieszkiem.
- Ponieważ mam dobry humor w dodatku mam dobra nowinę dla tych oto dwóch panien… - Zachichotałam ponownie wskazując na Lisannę i Meredy. Wszyscy przy stoliku gapili się to na mnie to na dziewczyny przez dłuższy czas. Aż w końcu…
- Lucy-chan mów~! – Było słychać Mirę, gdy pojawiła się z innymi dziewczynami prędko przy mnie ze szczenięcymi oczami.
- Powiem, ale jutro… Teraz wracam do domu… Dobranoc wszystkim~. – Zaszczebiotałam i wyszłam z Natsu i naszymi Exceedami. A Mirze i dziewczynom szczeki opadły z tego wszystkiego. Tej nocy Natsu spał u mnie, z czego jestem bardzo zadowolona... 

„Mogłabym się do tego przyzwyczaić…” Pomyślałam leżąc już w łożu owinięta muskularnymi ramionami Natsu i zanurzając się w świecie Morfeusza.

*.*.*

C.D.N.


2 komentarze:

  1. Nyaa.........
    To było wspaniałe :)
    Mam nadzieję, że next będzie szybko :)
    nya

    OdpowiedzUsuń
  2. kaaaaa to genialene czekam na nexta :):)
    naprzód fairy tail

    OdpowiedzUsuń