W poprzednim rozdziale:
- Celestia?
Grandeeney? O co tym razem poszło? – Zapytałam stojąc w niewielkiej odległości
od nich i Wendy spoglądając na nie podejrzliwie.
- O-och… Księżniczko.
To o to chodzi, że Królowa Shagot podała nam dwa jaja dla nowych Dragon
Slayerów pierwszej generacji płci żeńskiej. - Zaczęła wyjaśniać Grandeeney
wskazując za siebie na dwa jaja ułożone na poduszkach na stoliku. - No i Knight
z Aquą przekazali, które jajo, dla której jest uczennicy, ale Celestia twierdzi,
że z czerwonymi wzorami było od Knighta, a z niebieskimi od Aquy. A ja myślę,
że odwrotnie. – Skończyła mówić Grandeeney. Przyjrzałam się jajom.
- Hmm… myślę, że
Celestia ma rację tutaj Grandeeney, bo jajo od Knighta z czerwonymi wzorami
pasuje do koloru włosów Erzy jego uczennicy, a jajo z niebieskimi wzorami
pasuje do Juvii uczennicy Aquy.- Uśmiechnęłam się na samą myśl. Celestia i
Grandeeney zabrały ze stolika obie pisanki i podeszły do mnie z nimi.
- Erza, Juvia. Podejdzie
tu do mnie chcę byście przyjęły je, jako nowi Dragon Slayerzy I generacji. To
będą wasi przyjaciele i towarzysze życia. Tak jak u mnie, Wendy, Gajeela, Natsu
i Laxusa. - Jak powiedziałam i Erza z Juvią wzięły jaja.
*.*.*
Pov. Lucy
- Cz-czekaj Lucy.
Mama dała te jaja? Czyli macie kontakty z Exceedami? - Zapytała Charle jąkając
się w szoku, gdy podeszła do nas z Candy.
- Tak Charle.
Shagot jest nie tylko twoją matką. – Powiedziałam uśmiechając się do niej
ciepło. Jest też matką Candy i Sory oraz masz jeszcze jednego brata na Earthland…,
którego mamy w zamiarze jeszcze odszukać. – Powiedziałam do niej z promiennym
uśmiechem. Za to Charle zaczęła szlochać cała drżąc w napięciu.
- M-mam
rodzeństwo? Dlaczego nic o tym nie wiedziałam? Myślałam, że już wszystko mi
było wiadome po wizycie w Edolas. – Zapytała z niedowierzeniem. Skinęłam głową
na tak, a ona zwróciła się do Candy. - J-jesteś moją młodszą siostrą? To,
dlatego jesteś do mnie tak podobna i dlatego mamy tyle wspólnego ze sobą? – Zapytała
wycierając łzy. Candy uśmiechnęła się do niej i przytuliła ją. Charle pociągnęła
nosem. – W dodatku tak znajomy zapach czuję od Ciebie. - Powiedziała tuląc się
od siostry.
- Nie płacz
Nee-san jestem tu dla Ciebie. Sora się domyślał, że jesteśmy rodzeństwem jak
się dowiedział, że także masz dar widzenia przyszłości. - Pocieszała ją Candy.
- Tylko,
dlaczego nasze skrzydła się różnią? Nie rozumiem nic z tego… – Zapytała ją w
rozczarowaniu Charle.
- Ta część
pamięci jest w Tobie zablokowana. Lucy może to odblokować, jeżeli chcesz? – Poinformowała
ją Candy. Szybko Charle jak tylko to usłyszała to się zgodziła i podbiegła do
mnie.
- Lucy proszę… Chcę
znów wszystko pamiętać. - Prosiła tuląc moją łydkę ze szklanymi od łez oczami.
Skinęłam głową w zgodzie i kucnęłam przy niej.
- Lepiej zamknij
oczy. - Nakazałam i zrobiła jak powiedziałam. Przyłożyłam dwa palce do jej czoła
i wypowiedziałam zaklęcie w starożytnym języku wróżek. Gdy odblokowałam jej pamięć
przypomniała sobie matkę płaczącą w ramionach dużego czarno czerwonego Kota ze
skrzydłami jak Candy czy Sora, cztery jaja w tym dwa zostały wysłane do
Earthland, a dwa zawieszone zostały w czasie dla nas. Itp. Jej skrzydła zabłysły
złoto-srebrnym blaskiem, a później jak światło opadło ukazały się takie same skrzydła
jak u Candy i Sory. Charle uśmiechnęła się, gdy zauważyła swoje skrzydła i
szczęśliwie przytuliła Candy.
- Już wiem, po
kim mamy skrzydła i po kim jest Sora taki czarny jak węgiel. - Zachichotała
Charle.
Podczas tej szczęśliwej chwili zaczęły się wykluwać dwa jaja, które trzymały
Erza i Juvia.
- J-Juvia coś
czuje… - Zająkała się Juvia, gdy nagle w jej dłoniach zabłysło błękitne światło
i później ukazała się mała kotka. Jej futerko było błękitne i miała białą łatkę
na prawym uchu. Była ubrana w czarną sukienkę z białą wstążką w pasie i białą
wstążkę na końcu ogona. Jej oczy były jak kryształki lodu, zimno niebieskie.
- Kawaiii~ Juvia
uważa, że słodka jesteś… Jestem Juvia. – Juvia się jej przedstawiła wskazując
na siebie. Kotka się na nią popatrzyła i uśmiechnęła siedząc w jej rękach.
- Oui~! Będziesz
moją mamą? – Zapytała radośnie. Juvia się zarumieniła i skinęła głową.
- Juvia będzie Twoją
mamą, przyjaciółką, siostrą i kim tylko ze chcesz by Juvia była.- Odpowiedziała
jej radośnie tuląc ją.- Ale najpierw Juvia musi nadać Ci imię, prawda Lucy-san?
– Spojrzała na mnie, a później na kotkę. Ja skinęłam głową trzymając Candy w ramionach
i stojąc z resztą dziewczyn radośnie się uśmiechając, gdy się temu
przyglądałyśmy.
- Hmm... Co
powiesz na imię, Julia? To takie romantyczne imię. – Zaproponowała Juvia
swojemu exceedowi. Za to Julia pomerdała ogonkiem na znak akceptacji.
- Oui~! Fantastic~!
– Klaskała w łapki.
Cieszyłam się na
nie dwie.
Następnie spojrzałam na Erzę, która płakała jak mała dziewczynka z
radości przytulając się do małej różowej kotki w czerwonej sukience z białą
kokardką nad lewym uchem. Miała także brązowe oczy.
- Erza? Wszystko
w porządku? – Podeszłam i przykucnęłam przy nich.
- Księżniczka? -
Zapytała różowa kotka, która siedziała w ramionach Erzy przyglądając się dla
mnie i Candy.
- Znasz mnie i
Candy? – Zapytałam ją. Ona tylko pokiwała głową.
- Tak, mama
szeptała nam do skorupki jaj, że mamy być grzeczne, że królowa wyśle nas do
ludzi, którzy nas potrzebują. Powiedziała także, że to są przyjaciele Smoczej
Księżniczki i że Smocza Księżniczka ma też Exceeda, która jest nasza
księżniczką. – Opowiedziała nam.
- Czyli Ty i
Julia jesteście siostrami? - Zapytałam wskazując na Juvię i Julię.
- Ah... Tak
jesteśmy. - Powiedziała i uśmiechnęła się.
- Erza dała Ci
już imię? – Zapytałam różowego Exceeda. Ona pokiwała głową na „tak”.
- Erza jest
bardzo dobra… Jak mama nam szeptała. Nie żałuję, że jestem z nią. Już ją kocham.-
Powiedziała i przytuliła szlochającą ze szczęścia Erzę. Uśmiechnęłam się na ten
widok.
- Erza… Proszę uspokój
się. Wszystko jest dobrze… Powiedz proszę jak ją nazwałaś? – Poprosiłam
przytulając Erzę. Pierwszy raz chyba widziałam ją w takim stanie no chyba, że
to chodziło o Milliannę, Kagurę czy Jellala. Erza opanowała łzy, wytarła je
wierzchem dłoni z policzków i uśmiechnęła się do mnie.
- Dziękuję Lucy
za troskę, już mi lepiej. Jestem po prostu szczęśliwa, że mam Lolitę. - Powiedziała
i położyła jej Exceeda sobie na głowie tak jak ja często noszę Candy.
- Więc nazywasz
się Lolita? Bardzo ładnie. – Powiedziałam do różowej kotki. Odwróciłam się do
wszystkich i krocząc do Pałacu odezwałam się do moich przyjaciółek.
- Zapraszam na
kolację. Zapewne jesteście tak samo głodne jak ja. A to już zaraz godzina 17. Świeże
ryby dla Exceedów i Wspaniała uczta i słodycze dla nas dziewczyny. - Powiedziałam
uśmiechając się. Wszystkie piszczały z zachwytu i szły za mną. A za nami szły
zadowolone Grandeeney i Celestia.
- Heej Lucy! My
też lubimy słodycze! – Krzyknęły razem Candy i Charle.
- My też! My też!
– Krzyczały Lolita i Julia.
- Chyba dogadasz
się z Erzą, Lolita. – Zachichotałam. - Erza ma bzika na punkcie tortu
truskawkowego… i w ogóle na punkcie ciast! – Powiedziałam jej. Ona miała
szeroko otwarte oczy i ogromny uśmiech patrząc na Erzę.
- Naprawdę? – Zapytała
Erzę. Erza za to skinęła radośnie głową na nią- Ja też, ja też! – Wiwatowała Lolita
i wleciała w ramiona Erzy.
- Ja ze słodyczy
wole lizaki i lody~! – Wiwatowała Julia. Spojrzałyśmy na siebie z Juvią i zaśmialiśmy
się.
- To jesteś jak
Gray/ Gray-kun! – Zachichotałyśmy razem. Ona spojrzała na nas zdziwiona jak
szłyśmy dalej.
- Dlaczego? I kto
to jest Gray? – Zapytała nas Julia.
- Ach, Gray-kun
uwielbia Lody! Gray-kun jest Juvii chłopcem i magiem lodu. – Piszczała
szczęśliwie Juvia rumieniąc się.
- Oui~! Chcę go poznać…
- Piszczała podekscytowana Julia.
- Poznasz go prędzej
czy później, gdy wrócimy do gildii. Ale to później. Teraz zapraszam do stołu. -
Zaprosiłam wszystkie.
Gdy byłyśmy po
kolacji poszłyśmy do salonu. Rozmawiałyśmy i śmiałyśmy się, gdy nagle wparował
Jo do salonu w ludzkiej postaci.
- Jowisz do
cholery jasnej nie nauczyła cię matka pukać?! Mam jej powiedzieć?! – Krzyczałam
na niego, gdy złapałam go za ucho i ciągnęłam za nie.
- Itaiii~! Lucy-san
nie bądź taka okrutna! Przepraszam~! Ale chciałem się przywitać … Nie
wiedziałem, że przybędziecie tak to był tu z Imouto… - Puściłam go. - Ach i
Mira-chan jest… A gdzie twój okropny braciszek? - Zapytał konspiracyjnie
zakrywając usta, gdy to mówił i ściszając głos. I mrugnął do mnie.
- Lepiej nie obrażaj
mojego Onii-chan przy mnie, ani poza mną Jupiter, jeśli nie chcesz poznać
mojego gniewu…- Warknęłam na niego. A on wiedział dokładnie, że jeśli wchodzi
na mój język jego imię „Jupiter” to nie ma żartów.
- Och … Wybacz!
– Pisnął jak dziewczyna.
- Ha, ha! Już go
lubię Lucy! – Śmiała się Cana.
- Jest uroczy… -
Szepnęła Lisanna z rumieńcem na twarzy.
- Mmm… dziękuję
za komplement drogie panie. Chyba się wcześniej nie widzieliśmy. Nazywam się
Jowisz. Jestem Smokiem Błyskawic. - Przedstawił się wymijając mnie szerokim
łukiem i podchodząc do Cany i Lisanny kłaniając się i składając pocałunek na
ich dłoniach. Co spowodowało, że Lisanna się jeszcze bardziej zarumieniła.
- W-witaj,
jestem Lisanna. Jestem młodszą siostrą Mira-nee.- Powiedziała rumieniąc się na
niego. Co bardzo jemu się chyba podobało.
- Mhmm… Tak samo
piękna jak siostra. Na pewno. – Powiedział i wyszczerzył się w głupkowaty
uśmiech.
- Dobra Jo~. Już
się przywitałeś… poznałeś Miry siostrę, ale chcę przypomnieć Ci, że już jesteś
zajęty~! Czy może mam zawołać Roxy~? A jeśli nie to pożegnaj się ładnie i
żegnam… – Śpiewałam złośliwie wskazując palcem na drzwi. Chyba się mu to nie spodobało.
- Lu~! Jesteś okrutna!
Musiałaś przypominać? – Żachnął się i zaczął znów się dąsać.
- Już nie wiem
ile razy to od ciebie słyszałam… - Zaśmiałam się.
- Jowisz… Przestań!
Wstyd mi za ciebie Onii-chan! - Skarciła go Celestia.
- Imouto?! Ty
też tu jesteś? – Zapytał zaskoczony na niespodziewany widok siostry. Co spowodowało
u nas śmiech.
- Czekaj,
czekaj… Coś Lucy wspominała wcześniej, że jej smoczyca Celestia ma brata
bliźniaka… I jakby nie spojrzeć oni są do siebie podobni... - Powiedziała Cana analizując
oba smoki i fakty.
- Taaak~… Są
bliźniakami. – Zachichotała Wendy.
- No nieźle… Zbesztany
przez młodszą siostrę… haha! – Zaśmiała się Cana znad jej kieliszka czerwonego
wina. - To jednak nie Lucy zepsuła Laxusa, to Jowisza sprawka haha! - Śmiała
się do rozpuku.
- Dobra dość
tego dobrego, rozchodzimy się do sypialni dziewczęta. Od jutra dziewczyny czeka
ciężki trening. Muszą się wyspać. Jest już godzina 21,więc życzę dobrej nocy
wszystkim.- Pożegnałyśmy się, wzięłam na ręce Candy, która już spała smacznie.-
Erza, Juvia, Wendy, Levy macie te same sypialnie, co poprzednim razem, gdy tu byliśmy.
Lisanna, Cana… Celestia i Grandeeney pokażą wam wasze sypialnie. - Poinformowałam
wszystkie, smoczyce skinęły głowami, a ja odeszłam do swojej sypialni jak
reszta.
Czas mijał szybko.
Dziewczynom szło
przyzwoicie z treningami. Smoki bardzo je chwaliły do mnie. Levy zaprzyjaźniła
się z Prorokiem, który pokazał jej księgę o starożytnych runach smoków, które
mogą się niby nam przydać. Ale także przebywała w pałacowej bibliotece i z
Metalicaną, który się uparł, aby ją poznać, co o dziwo jej nie przeszkadzało
nawet twierdziła, że polubiła go. Cana nie narzekała jakimś cudem, że nie pije
tak wiele jak w Gildii. Lisanna poznała smoka natury Florę, która pokazała jej
kilka zwierzęcych przejęć i także zaprzyjaźniły się. Mira często urzędowała w
kuchni i dostała parę przepisów od moich kucharek. Powiedziała, że będzie dla
Nas gotować tak jak tutaj. Wendy była szczęśliwa, aby móc przebywać z
Grandeeney przez cały tydzień, dzięki czemu mogła trochę czasu spędzić trenując
także. Wieczorami spędzaliśmy czas w spa, aby się odprężyć, wypoczywać i
plotkować. Czasami miałyśmy niespodziewanego gościa. (Czyt. Jo.)
Nadszedł ostatni
dzień treningów i dziś wracamy na Earthland. Właśnie siedziałam na wzgórzu nie
opodal Pałacu i wpatrując się w krajobrazy znajdujące się przede mną i pode mną.
Gdy nagle wyczulam obecność Igneela. Nie odwracając się nawet, aby upewnić się
czy to na pewno on powitałam go.
- Witaj Igneel,
co Cię tu sprowadza? – Zapytałam go.
-Witam Lucy,
martwię się o Ciebie. Dlatego tu jestem. Wyczułem Twój smutek kochanie. – Był w
ludzkiej postaci i usiadł koło mnie. Położyłam głowę na jego ramieniu a on mnie
objął. – Czy coś Cię trapi moja droga?- Zapytał i widać było po nim, że
naprawdę się martwił. Był dla mnie jak ojciec. I przez te trzy lata zdołał mnie
poznać. Najwidoczniej wiedział o moich uczuciach do jego syna, Natsu.
- Nie, naprawdę
nic mi nie jest tylko, że „Smocze Gody” się zbliżają, w dodatku wielkimi
krokami i mam mentlik w głowie. Natsu się dziwnie zachowuje. Kiedy zasłabłam,
gdy ratowałam Lisannę podobno nie chciał, aby Wendy się do mnie zbliżała. Gdyby
Laxus i Gajeel nie zareagowali i nie wyprowadzono go to by skrzywdził ją nie wiedząc
nawet, że to zrobił… - Powiedziałam nadal opierając się o jego ramię. - Martwię
się… i nadal mam takie dziwne wrażenie, że Natsu nic do mnie nie czuje tylko do
Lisanny. Ech… - Westchnęłam. Za to Igneel potarł moje ramię pocieszająco i pochylił
się, aby spojrzeć mi w oczy. Nagle się zaśmiał.
- Posłuchaj mnie
Lucy... Natsu jest czasami idiotą, ale jeśli chodzi o instynkty nie jest taki
głupi… Zobaczył Ciebie nieprzytomną, dlatego tak się zachował w dodatku jest w
trakcie Godów… a smok, który kocha daną osobę chroni ją i nie pozwoli do niej
dojść nikomu w obawie, że mu ją odbiorą. Tak właśnie zachował się Natsu w
stosunku do Wendy. Tym bardziej Natsu się zapewne obawia, że go opuścisz
ponownie tak jak zrobiłaś to trzy lata temu. Jego smok wtedy się przebudził i
nie myślał trzeźwo o tym, że Wendy może chcieć Cię leczyć. Gdy smok się budzi
podczas „Smoczych Godów” dla niego nawet przyjaciele będzie wrogiem, jeśli nie
pozwolą jemu dojść do jego „Mate”. Rozumiesz teraz? Wydaje mi się, że to Ty
jesteś jego „Mate”. I uwierz mi, że liczę na to, ponieważ zmieniłaś jego życie
na lepsze po moim odejściu. Zmienił się, obserwuję go do tej pory. Nawet gdyby
stawiali zakłady na to, z kim ma być mój głupkowaty syn… Pamiętaj, że
postawiłbym na Ciebie. Jesteś dla mnie jak córka odkąd Cię poznałem. Pamiętaj
to Kochanie. – Powiedział i pocałował mnie w czubek głowy.
- Dziękuję,
Igneel. – Wyszeptałam, gdy przytuliłam się do jego piersi.
- Nie masz, za
co dziękować, a co do Lisanny to ona nie kocha Natsu… Wiem coś, co może Cię
uszczęśliwić. – Powiedział i wyszczerzył się w tak samo głupkowaty uśmiech jak
Natsu.
- Co to jest
Igneel? – Zapytałam go. Po prostu jestem ciekawa.
- Przepowiedziane
jest w gwiazdach, że Lisanna nie jest przeznaczona Natsu tylko innemu Dragon
Slayerowi… – Powiedział i zaśmiał się na widok mojej zdziwionej miny.
- N-naprawdę? W
takim razie, kto jest jemu przeznaczony? – Zapytałam ponownie. Za to Igneel
siedział i się głupio uśmiechał do mnie.
- Dowiesz się
prędzej czy później. – Powiedział. – Chodź robi się chłodno… Pewnie ten przeklęty
sopel przeleciał nad moją wyspą, a teraz się mrozi w swojej grocie aż tu czuć chłód.-
Warknął podirytowany. - Z resztą dziś wracacie już, prawda? – Zapytał się
pomagając mi wstać.
- Tak, To już
tydzień. Dziewczyny kończą już szkolenia. Jestem taka szczęśliwa z ich powodu. Zasłużyły
na miano Dragon Slayera. Mają czyste serca… - powiedziałam Igneelowi. I
zachichotałam. – Czasami jak posłucham Ciebie i Frosta to mam wrażenie jak bym
słyszała Natsu i Graya.
- Masz rację
Księżniczko. A więc życzę wam bezpiecznego powrotu i pamiętaj, co Ci mówiłem. –
Zaśmiał się i pożegnał ze mną zmieniając się w smoka odleciał do swojego leża,
a ja poszłam do Pałacu gdzie już wszystkie dziewczyny na mnie czekały.
- To, co? Gotowe
by wrócić? - Uśmiechnęłam się do nich.
- Tak~! Fairy
Tail Wracamy! - Wiwatowały dziewczyny razem ze mną.
- Portal na
Earthland, Magnolia, Gildia Fairy Tail. – Otworzyłam portal.
- Idziemy~! –
Wiwatowałyśmy. Smoki, które nas obserwowały zaśmiały się z nas, a my weszłyśmy
do portalu z naszymi Exceedami.
Po drugiej
stronie portalu: Earthland, Magnolia, przed Gildią.
Stałyśmy przed
Gildią. Ja, Erza, Wendy i Juvia stałyśmy z przodu przed drzwiami trzymając
nasze Exceedy na głowach a za nami stały Levy, Cana, Mira i Lisanna. Kopnęłam drzwi
i zostałam od razu skarcona przez Lisannę.
- Lucy~, Tak nie
wypada wchodzić damie … - Powiedziała do mnie słodkim tonem, który miał mnie skarcić.
- Przepraszam, mamusiu~!
– Żachnęłam się na nią. Co rozbawiło resztę dziewczyn. Nawet nie zauważyłyśmy,
że cała gildia się na nas gapi z wytrzeszczonymi oczami i szczekami sięgającymi
podłogi.
*.*.*
C.D.N.
Lolita i Julia są takie słodkie~! I jeszcze rozmowa Igneela i Lucy mnie trochę rozbawiło przez to cytuję: ,,Natsu jest czasami idiotą" Choć słowo ,,czasami" ciut obniża głupotę Natsu. Według mnie Igneel dawno go nie widział xd Dlatego tak lekko to ujął. Ale to teraz nie ważne. Ważne jest to, że Erza i Juvia są już smoczymi zabójczyniami! Tak się cieszyłam do tego ekranu, że szok xD I jeszcze ta końcówka no po prostu mega. Gildia z wytrzeszczonymi gałami zajebiste! Dobra ja lecę czytać następny!
OdpowiedzUsuńBye bye~!
Malinq