sobota, sierpnia 09, 2014

Rozdział 33. Rozmowa i Trening w Dragon Worldzie cz. 1 ...

W poprzednim rozdziale:

Weszłam do Hollu i podeszła do mnie Spetto-san.

- Lucy-san. Jellal-san i panienki już są. – Poinformowała mnie.
- dziękuję Spetto-san. Możesz odejść. – Odprawiłam ją i podeszłam do moich przyjaciół.
- Witajcie Jellal, Meredy, Ultear w moich skromnych progach. - Uściskałam Jellala i dziewczyny. - Milo was widzieć bezpiecznych. Zapraszam do środka.- Oni zdjęli kaptury z głów i szliśmy korytarzem do jadalni. Szlam objęta z Jellalem i uśmiechałam się z dziewczynami. Jakimś dziwnym trafem nawiązała się miedzy nami silna wieź siostrzano-braterska, dlatego jesteśmy tak blisko. A najbardziej z Jellalem, który traktuje mnie także jak młodszą siostrę. Weszliśmy do jadalni wszyscy tam już byli i patrzyli się na nas trochę dziwnie a najbardziej na mnie i Jellala, że tak swobodnie idziemy przytuleni do siebie. Nagle usłyszałam warczenie Natsu, lecz nie zwracałam na to całkowicie uwagi. Z tłumu wyszła zarumieniona Erza. Obserwowaliśmy ją na każdym kroku.

- J-Jellal… - Zająkała się. Patrzyła na nasze przytulone ramiona.
- Witaj Erza… Dawno się nie widzieliśmy. – Powiedział Jellal uśmiechając się do niej.


*.*.*


Pov. Lucy

Zerwałam uścisk z Jellalem i poprowadziłam wszystkich do stołu. To była godzina 18.00. Nasi goście zdjęli płaszcze i zasiedli z nami do stołu Jellal siedział po mojej lewej stronie a obok niego Meredy i Ultear. Za to po mojej prawej siedziała Erza i reszta znalazła sobie miejsca.
 Miałam sama zasiąść, gdy nagle nieopodal usłyszałam szepty miedzy Natsu i Laxusem.

- Laxus, co to do cholery było? Co łączy Lucy i Jellala? - Syknął rozdrażniony Natsu do Laxusa.
- Nic Natsu, uspokój się to coś takiego jak z Grayem czy Gajeelem… Siostrzano-braterskie stosunki… a to ze czują się swobodnie ze sobą to nie znaczy ze cos jest. Wiem ze Jellal podkochuje się potajemnie w Erzie, więc nie masz, czego się wściekać… siadaj i nie rob scen, ani przykrości Lucy… - Upomniał go Laxus.

- Dobrze… Myślę, że najlepiej jak zjemy w pierwszej kolejności spokojnie, a później przejdziemy do salonu, tam usiądziemy wygodnie i porozmawiamy o tym, o czym mieliśmy porozmawiać. Czy tak możemy się umówić? – Zapytałam się grzecznie i spojrzałam na wszystkich, oni skinęli głowami na znak zgody - W takim razie… Itadakimasu(Smacznego)! – Życzyliśmy sobie nawzajem i zaczęliśmy jeść. 
Gdy skończyliśmy zasiedliśmy w salonie przy rozpalonym kominku, z filiżanką herbaty do ciasta i innych słodyczy.

- Dobrze… - Wstałam z mojego fotela przy kominku i wzięłam do ręki teczkę. Stanęłam przed kominkiem twarzą do wszystkich, a oni patrzyli na mnie wyczekująco. Najbardziej chyba trójka przybyszów siedzących na sofie naprzeciw mnie. - Jellal zaprosiłam was tu abyście się z nami spotkali, jako przyjaciele i współtowarzysze. Mam dla was jeszcze jedną wiadomość i założę się, że was to zaskoczy. – Otworzyłam teczkę i wyjęłam oryginały dokumentów zatwierdzających niewinność każdego z nich. – Proszę, to dla was. – Podałam je do Jellala, Ultear i Meredy.
- Lucy? Cz-czy ja śnię? – Jąkał się ze łzami w oczach Jellal patrząc to na mnie to na kartkę, która właśnie trzymał w ręku. Jego reakcja była podobna do Erzy w tym momencie. Ultear i Meredy szlochały po cichu ze szczęścia siedząc koło niego.
- Nie Jellal, nie śnisz… Stary, żebyś widział jak Lucy walczyła o was, jak Lwica... Hmm, chociaż mogę powiedzieć, że to za mało powiedziane. Bardziej jak Smok lepiej by to określić mógł. – Zaśmiał się Laxus stając u mego boku i jak zwykle stał ze skrzyżowanymi rękami na klatce piersiowej przyjmując poważną postawę.
- Do tego przywrócono cię na stanowisko Nr.8 z Dziesięciu Świętych Magów. Witamy na pokładzie... Ponownie. – Zachichotałam pochylając się nad nim jak siedział na sofie i trzymałam teczkę schowaną za plecami.
- O Boże~! Lucy Dziękuję, Dziękuję! – Szlochał i rzucił mi się na szyję. – Dziękuję Lucy-chan! Jesteś kochana, wiesz? – Powiedział odrywając się do mnie i uśmiechnął się mając łzy w oczach.
- Jelly… Nie marz się. Erza patrzy! – Zachichotałam a ze mną Meredy i Ultear i inne dziewczyny. Tylko Erza stała z ogromnym rumieńcem na twarzy. 

Spojrzałam na jej oczy. „Cholera!” Przeklęłam w duchu.

- Gajeel, Laxus! Trzymajcie ją! - Krzyknęłam na nich, gdy już Erza miała ruszyć w nasza stronę. Cofnęłam Jellala za mnie i ryknęłam na nią ukazując groźnie swoje kły.
- Erza! Kontrola! – To spowodowało, że przestała się szarpać w uścisku Gajeela i Laxusa.
- C-co się stało? – Wyszeptała już spokojna i zdezorientowana Erza.
- Twój smok… Powoli nie panujesz już nad nim. Kiedy masz urodziny Erza? – Zapytałam ją zaniepokojona.
- 4 lipiec. Dlaczego pytasz? - Zapytała zdezorientowana.
- Cholera! – Warknęłam. – Nie dobrze. Usiądźcie powiem wam, o co chodzi. - Powiedziałam a wszyscy usiedli a ja siadłam przed nimi w moim fotelu. – My, jako Dragon Slayerzy czy smoki… - Wzięłam wdech. - Chodzi o to, że dziewczyna Dragon Slayer, jako odpowiednik samicy smoka, która zaakceptowała przed sobą samą swojego wybranka serca na całe życie lub inaczej jej „Mate” i przechodzi „Smocze Gody” do 23 urodzin. To samo jest z chłopakami, ale oni maja czas do 27 urodzin.- Wyjaśniłam. I zwróciłam się do Erzy. - Dlatego pytałam cię Erza, kiedy masz urodziny, bo załapałaś się na ostatnie „Smocze Gody” przed 23 urodzinami! A twój smok staje się silniejszy z dnia na dzień, gdy zbliżają się twoje urodziny. – Powiedziałam Erzie a ona skinęła głową na znak, że rozumie.
- Czekaj Lucy! Już nic nie rozumiem z tego wszystkiego… Chcesz powiedzieć, że Erza jest Dragon Slayerem? Od kiedy? Jakim? I jak to się stało? – Zadawał pytania dla mnie zdezorientowany i w szoku Jellal.
- Tak Jellal. Jestem I generacją Dragon Slayera smoka Rycerza. Moim nauczycielem i przybranym ojcem jest Knight, smok w zbroi, Rycerz. Jestem nim od paru tygodni. – Wyjaśniła Erza.
- T-to niesamowite Erza. A-ale jak? – Zapytał zachwycony, nie odrywając od niej świecącego wzroku.
-Dzięki władzy Lucy. Poznała mnie z Knightem. I przeszłam najszybszy i extremalny trening, jaki kiedykolwiek mogłam sobie w życiu wyobrazić. - Powiedziała dumna z siebie Erza. – A także jak inni Dragon Slayerzy mam swojego Exceeda. Lola~ - Oznajmiła i zawołała swojego pupila. Lola podleciała i usiadła jej na głowie uśmiechając się i pomachała do Jellala łapką.
- Dzięki Lucy mam zaszczyt być Dragon Slayerem, być częścią rodziny smoków. – Powiedziała Erza ze łzami radości w rogach oczu. Podeszła do mnie i mocno uściskała. Potem szczęśliwa usiadła na podłokietniku mojego fotela i nie zamierzała najwidoczniej się stamtąd ruszyć.
- W takim razie rozumiem i podziwiam cię jeszcze bardziej oraz cieszę się, że jesteś szczęśliwa Erza. – Powiedział Jellal i zarumienił się.
- Oj… weź już przestań się świecić jak żarówka na bożonarodzeniowej choince i w końcu powiedz to a nie się czaisz! – Żachnęłam się na niego. - W końcu facet jesteś … no nie?! – Zachichotałam. I nie tylko ja.
- Niee Lucy, nie teraz. Jeszcze nie. – Powiedział i uśmiechnął do Erzy, na co się ona zarumieniła.

- Dobra, wracając to tematu… - Wtrącił się Gajeel - Co z twoim smokiem Lu.? Ty też masz niedługo 22 urodziny. I to twoje ostatnie „Smocze Gody”… Dajesz radę opanować innych, ale dręczy mnie jedno… Dlaczego nie odczuwasz tej samej presji, co my? – Dopytywał się.
- Ech… Widzisz Gajeel…- Westchnęłam na niego ciężko. - Może i mój smok jest silniejszy niż wasz, ale także musisz pamiętać, że sama jestem silniejsza, aby go utrzymać w ryzach. Chociaż gdy czuję zapach mojego „Mate” tak jak wy mam chwile słabości, ale szybko potrafię się uporać z tym. Tak, to moje pierwsze i ostatnie „Smocze Gody”, ponieważ one wypadają, co trzy lata jak już mówiłam, a przebywając tam gdzie przebywałam przez trzy lata... Nie odczulam skutków „Smoczych Godów”, ponieważ nie miałam do końca odblokowanej pamięci na to, że jestem Dragon Slayerem jak Laxus i reszta w ten sposób nie obchodziłam moich tzw. pierwszych „Smoczych Godów”, które odbyły się w ciągu pierwszego roku, gdy zniknęłam z gildii…Także moje urodziny się zbliżają tak jak Erzy wielkimi krokami. 1 Lipiec. – Powiedziałam sfrustrowana i smutna za razem, wypuszczając ciężko powietrze z ust.
- Gehee… To, dlatego Ognistogłowy tak się zachowywał jak się zachowywał, gdy Cię nie było. Po pierwsze wyrzuty sumienia i tęsknota, po drugie „Smocze Gody”. – Snuł swoje wnioski Gajeel, za co oberwał od Levy po głowie i spojrzał na moją smutną twarz.
 - Ale… Także jest coś, co blokuje we mnie smoka i chęć posiadania mojego wybranka… - Dodałam smutno ze spuszczoną głową i grzywką zakrywającą moje załzawione oczy.
- Co to jest? – Zapytał Gray wstrząśnięty.
- To świadomość, że mój wybranek prawdopodobnie kocha inną… - Powiedziałam i jedna samotna łza spłynęła mi po policzku, gdy spojrzałam ukradkiem na Natsu przez chwile. Wytarłam ją z policzka i zamrugałam, aby nie płakać przy nich.

- Lu-chan… kto to jest? - Zapytała mnie zmartwiona Levy, gdy podeszła i pocieszająco przytuliła.
- Nie mogę tego powiedzieć Levy-chan…Przepraszam… Mi, jako Księżniczce nie można ujawnić tego nikomu prócz rodzeństwu. – Powiedziałam poważnym tonem patrząc przed siebie pustym wzrokiem.
- Ale my jesteśmy twoja rodziną Lu-chan. – Levy była nieugięta. 

„Ech… Uparta dziewczyna” Pomyślałam.

- Nie Mała, daj Lu. spokój… Ma rację nie może powiedzieć… Jedynie Laxus, jako jej brat może wiedzieć i założę się, że wie, kto to jest… – Powiedział Gajeel zabierając nadąsaną Levy ode mnie. Przeniósł wzrok od nas na Laxusa, który miał zmartwiony wyraz twarzy i skinął głową potwierdzająco na stwierdzenie Gajeela.

- Dowiecie się w odpowiednim czasie… - Wyjaśnił Laxus. – Ona nie może powiedzieć wam o swoim, ale za to ona może domyślać się, kto jest waszym „Mate”. - Powiedział i słabo się uśmiechnął do mnie.
- Tak? To w takim razie, kto jest moim? – Zapytała mnie zaciekawiona, Erza.
- Błagam Er-chan~. Logiczne jest, że Twoim „Mate” jest Jelly. – Powiedziałam nonszalancko wzruszając ramionami. Na co oboje się zarumienili. Co pokazało, że mam rację.
- U Juvii jest Gray, U Graya Juvia, a u Gajeela jest Levy. Laxus już zaznaczył Mirusię, a co do Natsu nic mi nie jest wiadome być może to Lisanna, bo to od dzieciństwa się ciągnie to być może... – Wyliczałam znudzonym głosem i opiertą głową na otwartej dłoni na oparciu fotela, aby nie okazywać tego jak mnie to boli.
- C-co? Lisanna? Chyba Cię całkiem Igneel przygrzał Luce! – Warknął na mnie Natsu jakby był zły za to, że powiedziałam, że on do Lisanny coś.
- Właśnie Lucy, ja go nie lubię nawet ten sposób. Lubię go, ale jako przyjaciela nic więcej. To, co było, to głupie zauroczenie, gdy byliśmy dziećmi. Z resztą sama mi mówiłaś, że to nie Natsu ma być Dragon Slayerem, którego mam być „Mate”! – Pisnęła Lisanna.
- Ech… Teraz widzicie, że Natsu jest mi wielką niewiadomą… I Lisanna Przepraszam… zapomniałam o gwiazdach. – Westchnęłam i przeprosiłam.

- Czekaj, czekaj! O czym Lisanna mówi?! Lu./ Lucy/ Luce! Jakie znowu do cholery gwiazdy?– Krzyknęli zaskoczeni Gajeel z Grayem i Natsu.
- Och, tak wy nic nie wiecie. Lu-chan z Igneel-san wypatrzyli w gwiazdach zapis o przeznaczeniu Lisanny… - Wyjaśniła częściowo Levy-chan.
- Taak… Jest przeznaczona Dragon Slayerowi spoza Gildii, jako „Mate”. – Piszczała szczęśliwa Mirajane.
- Teraz, teraz jak już wiadome wszystko wszystkim… - powiedziałam a następnie zwróciłam się do trójki naszych gości. – I skoro jesteście niewinni to domyślam się, że dołączycie do Fairy Tail? - Skierowałam pytanie do Jellala i dziewczyn. Popatrzyli na siebie nawzajem i uśmiechnęli się do mnie. A przy okazji skontaktowałam się z dziadkiem telepatycznie.

- „Jii-chan będę potrzebowała Stempel Gildii. Podeślij go dla mnie, proszę. Mamy trzech nowych rekrutów.” – Z mojego tonu mógł wyczuć szczęście.
- „Dobrze kochanie… za pięć min będzie... Znajdziesz go w swojej torebce.” – Zaśmiał się w moich myślach dziadek.
- „Dziękuję, i Dobranoc Jii-chan, pozdrowienia od wszystkich.” – Pożegnałam się z nim.
- „Dobranoc Kochanie.” – Odpowiedział i rozproszyłam.

- Pewnie Lucy, to będzie dla nas przyjemność dołączyć do was. – Powiedziała Ultear. – A teraz zmieniając temat, bo jestem ciekawa... Gray też jest Dragon Slayerem? – Zapytała ze zdziwiona mina pokazując na Graya, który siedział na sofie koło Gajeela i Levy i drapał za uchem zadowolonego Jacka, który siedział na jego kolanach. – … I widzę, że ma Exceeda. – Stwierdziła przymrużając na nich śmiesznie oczy.
- Och, strzał w dziesiątkę Ultear! Ach, nie mówiłam? Erza, Juvia i Gray stali się niedawno Dragon Slayerami. Erza – Re-Quip Rycerz zmienił się w Dragon Slayera Rycerza, Juvia z maga wody stała się Wodnym Dragon Slayerem i Gray z maga lodu przeistoczył się w Lodowego Dragon Slayera. – Powiedziałam uśmiechając się do moich trzech nowych Dragon Slayerow.
- Niesamowite… - Pisnęła i zaklaskała w dłonie Meredy. – Juvia, Gratuluję!
- Heh dziękuję Meredy, to milo z twojej strony. – Zachichotała Juvia trzymając w rękach Julię.
- Och, Juvia! Co za zaskoczenie. Mówisz normalnie? – Zapytała zaskoczona Meredy. Ponieważ Juvia nie odzywała się w ogóle do tej pory.
- Tak~, To dla gildii też był nie mały szok usłyszeć, że mówię już normalnie a nie w trzeciej osobie. – Zaśmiała się Juvia.
My też się zaśmialiśmy na wspomnienie tego dnia.

- Dobra Lucy, jaki jest plan szkolenia przed turniejem? – Zapytała Erza.
- Och tak zapomniałabym… Jellal jest ostatnim zawodnikiem w Drużynie B. To on miał być tym, o którym Jii-chan wspomniał, że dowiecie się później. Oczywiście, jeśli się zgadzasz Jelly~. – Powiedziałam i się wyszczerzyłam w uśmiech do Jellala.
- Lucy, Z miłą chęcią pomogę. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby pomóc. – Powiedział dość uroczyście Jellal.
- Bardzo mnie to cieszy. Mamy dwa tygodnie i cztery dni na treningi zanim wrócimy do gildii przed wyjazdem na Dai Matou Enbu, tak? - Zapytałam Erzę, jako moją prawą rękę. Oprócz Laxusa oczywiście. Zresztą wszyscy pełnią ważne funkcje w moim życiu. Żeby nie było, że kogoś wyróżniam. Chociaż mogłabym… Natsu.
- Hai! – Odpowiedziała szczęśliwie Erza.
- A teraz szkolenia będą wyglądać następująco… Jutro rano dokładnie o 7.30 Otwieram portal do Dragon Worldu… - Nie skończyłam, bo zaczęły się wiwaty ze strony wszystkich Dragon Slayerow.
- Cisza! Lucy nie skończyła! – Ryknęła Erza i zamarli.
- Dziękuję Erza… - Podziękowałam, na co ona uśmiechnęła się do mnie pogodnie. - tak wiec kontynuując… Zabieramy wszystkich do Dragon Worldu… tam będziemy przez najbliższe dwa tygodnie... Treningi ze smokami i inni będą mogli też potrenować na wzgórzach za Pałacem. A później wrócimy do posiadłości i będziemy te pozostałe cztery dni wykorzystywać na treningi w ośrodku im. „Smoczego Rodzeństwa”. Podczas Treningów będziemy pracować nad ulepszeniu pracy zespołowej i w parach. Będziemy kontynuować treningi z Dragon Worldu i poprawianie intensywności magicznej mocy, siły ataków magicznych i walki wręcz. Dodatkowo… Podczas treningów poznajemy siebie nawzajem… Pamiętajmy, co daje nam kopa, jeśli chodzi o siłę w walce… Emocje… Chęć obrony bliskich, My magowie Fairy Tail i Dragon Slayerzy dbamy o naszych Nakama, rodzinę i dodatkowo Dragon Slayer chroni i dba o swego "Mate"... Siła… Tu nie chodzi o wygraną czy władzę my jesteśmy silni nie dla siebie, ale dla innych, aby dbać o nich i chronić. Nie umieramy dla nich, lecz żyjemy dla nich...- Przemawiałam, lecz przerwałam na chwilę. Budował się we mnie gniew. 
-Nie to, co w Sabertooth. Jak słyszałam z Laxusem… - Tym razem warknęłam i zacisnęłam dłonie w pięści. - Ludzie tam są sługusami ich mistrza i aby być w tej zimnej i bezdusznej gildii a także przetrwać muszą wygrywać i przynosić gildii chwałę. Być silni, ponieważ gdy są słabi i przegrają to są wyrzuceni z gildii na zbity pysk i w dodatku ośmieszeni przed całą gildią za zhańbienie gildii i zniesławienie ich siły, bo przecież nie potrzebują słabeuszy... Nie dbają o siebie nawzajem… tam panuje prawo jungli! „Tylko najsilniejsi przetrwają.” – Wygłosiłam do nich a ostatnie słowa wzbudziły w nas wszystkich oburzenie. Oni słuchali mnie, jak zaklęci wpatrzeni we mnie. I westchnęłam uspakajając się. I zakończylam swoje przemówienie. - Teraz czas na komentarze, złość, bądź radość. – Powiedziałam. Gdy nagle wyczulam obecność w wejściu do salonu.

- U-um Lucy-nee jestem za późno? – Odezwał się znany mi głos. Spojrzałam w tamtą stronę i z uśmiechem na twarzy przywitałam stojącego tam speszonego Romea i Spetto-san.
- Ten młodzieniec twierdzi, że Cię zna, Lucy-san. – Powiedziała Spetto-san.
- Ależ oczywiście, Spetto-san. Możesz odejść. - Odprawiłam ją i zwróciłam się do Romea. - Jesteś w sam raz Romeo. Chodź tu do nas.- Powiedziałam podnosząc się z fotela i rozkładając ramiona do uścisku.

- Romeo-kun~! - Pisnęła Wendy rumieniąc się. Romeo uśmiechnął się do niej, podszedł do mnie i uściskał. Za to ja spojrzałam na Wendy ze złośliwym uśmieszkiem stojąc w uścisku Romea.
- Wendy~. - Powiedziałam ostrzegawczo i drażniąco do niej. Ona spojrzała na mnie zakłopotana.
- Gomenne Nee-san. - Wendy przeprosiła i uspokoiła się.

- Eee~ Lucy… Wendy też przechodzi teraz „Smocze Gody” ? – Zapytała Ultear zdezorientowana.
- Heh. Tak jakoś śmiesznie wyszło, że te „Smocze Gody” Przechodzą wszyscy Dragon Slayerzy z naszej Gildii. Także Wendy, mimo że dopiero we wrześniu kończy 18 lat. Czyli w ten sposób jest nas cała ósemka. – Powiedziałam i potarłam tył szyli w zakłopotaniu mimo że nadal stałam przytulając się z Romeo. Co rozbawiło Ultear i Meredy. „Jak na razie ósemka…” pomyślałam.
- A tak w ogóle, czym jest Dragon World? – Zapytała znowu zaciekawiona, gdy już przestała się śmiać.
- No, co ty Ultear! Nie słuchałaś jak Lucy mówiła nam, że jest Smoczą Księżniczką i o Dragon Worldzie? - Zapytała zdziwiona Meredy. Na co Ultear spojrzała to na mnie, to na Meredy.
- Tak to prawda, co Meredy mówi. Mówiłam wam, gdy się spotkaliśmy. - Powiedziałam uśmiechając się.
- Teraz jak o tym wspomniałyście … coś sobie przypominam. – Powiedziala myśląc nad tym.

- Czyli… Zobaczymy prawdziwego smoka? Co? – Zapytał zaciekawiony Jellal gładząc się po brodzie w zamyśleniu.
- Smoka? Phii... Mnóstwo smoków. – Fuknął rozbawiony a zarazem urażony Gajeel.
- C-co? – Zapytali w szoku Jellal.
- Tak… My byliśmy szkoleni każdy przez jednego, ale za to Laxus-nii-san był szkolony przez kilka smoków, a Lucy-nee przez 26 podstawowych z być może setek. – Zapiszczała radośnie Wendy. Ta wiadomość spowodowała spadek szczek dla Jellala, Ultear i Meredy.
- Ale chyba nie masz drugiego pochodzenia, co? Bo nie wyczuwam od ciebie za wiele energii magicznej. – Powiedziała Ultear zwracając się do mnie nadal pełna ciekawości. Zanim zdążyłam się odezwać...
- Heh… Ultear nie prowokuj jej lepiej… - Zadrwił Gray krzyżując ręce na swej nagiej piersi.
- Dlaczego? – Zapytała Graya zwrócona do mnie bokiem nie zwracając na mnie najmniejszej uwagi. Ja za to zabrzęczałam bransoletami. A jej oczy się powiększyły na ten dźwięk. - Nie mów… Ograniczniki… - Zawiesiła się w szoku.
- Tak… Ograniczniki. A dokładniej 8 ograniczników. Mam 9 pochodzeń razem z podstawowym, dlatego mam 8 ograniczników. – Powiedziałam z ogromnym zębatym uśmiechem.
- N-niesamowite. To jak silna możesz być? – Zapytała się w przerażeniu i zachwycie.
- Nie chcesz wiedzieć… - Zaśmiał się Laxus.
- Wow… W Rajskiej Wieży wzbudziła we mnie podziw, ale teraz to już w ogóle… Wow – Jellalowi zabrakło słów.

- Dobra, kochani tak jak mówiłam godzina 7.15 Spotykamy się w Hollu, aby o 7.30 Otworzyć już portal. A teraz idziemy odpocząć bo od jutra zaczynamy treningi i to solidne treningi... – Powiedziałam zadowolona zacierając dłonie. Teraz Jellal, Meredy, Ultear oraz Elfman, Cana i Gromowładni wasze pokoje pokaże wam Spetto-san. Życzę wszystkim milej nocy. Romeo pójdziesz z Virgo. Da tobie kolacje, pewnie jesteś głodny po podroży tutaj, a gdy zjesz zaprowadzi cię do twego pokoju. - Wyjaśniłam im, za to Romeo uśmiechnął się do mnie.
- Dobranoc Nee-chan. – Powiedział.
- Dobranoc Romeo, Dobranoc Minna-san. - Potargałam jego ciemno fioletowe wlosy prawie wpadajace w czerń jak to kiedyś robiliśmy dla niego zanim odeszliśmy z Laxusem. Poszliśmy wszyscy korytarzem, każdy wszedl do swojego pokoju i dryfowaliśmy we śnie, aby powitać jutro nowy dzien.

Następnego dnia 7.20, Rano.

- Gdzie do cholery ciężkiej jest Natsu, Laxus, Gajeel i Gray! - Darłam się na cały Holl. „Jeśli w tej chwili nie zejdziecie to wysyłam was z powrotem do gildii… Pociągiem!” Wydarłam się na nich Telepatycznie. I już od samego rana musieli mi zeżreć nerwy!

I było po tym tylko słychać z ich pokoi…

- Nie~! Tylko nie pociąg! - Krzyk i głośny huk. „Czyżby zlecieli z łóżek…?” Zachichotałam się w duchu.
- Macie 10 sekund! – Krzyknęłam w stronę schodów. – Odliczam!
- Cholera! – Usłyszałam. To był Natsu i Gray.
- Polecę po Laxus-san. – Powiedział Sora i odleciał.
- A ja po Gajeela.- Burknął Lily odlatując.
- Graay~ Rusz swój zimny tyłek! – Leciał Jack w stronę pokoju Graya.
- Natsuu~! Nie chcę wracać, rusz się! – Płakał Happy lecąc do Natsu.
- Jestem gotowy! - Krzyknęli razem Natsu i Gray pokazując się na szczycie schodów zanim Happy i Jack zdążyli wlecieć na górę.

- Ech… Dobra, jeszcze dwóch… - Westchnęłam ciężko pocierając czoło dłonią.
- Laxus~ otwieram portal! – Krzyknęłam ostatni raz.
- Lucy-san! Już idzie… - Krzyknął Sora wylatując z pokoju Laxusa.
- Gajeel, rusz dupę! Lucy otwiera portal... No chyba, że mam powiedzieć coś dla Lucy i Metalicanie?  - Zadrwił Lily z Gajeela, który szybko zbiegł po schodach za Laxusem na łeb na szyję.

- Eh … Dobra skoro już wszyscy są to teraz słuchajcie… Mira, Jellal, Ultear i Meredy i reszta ze mną idą do Pałacu. Juvia do groty Aquy, Gray do groty Frosta, Erza do groty Knighta, Gajeel do Metalicany, Wendy do Grandeeney i Natsu do Igneela, Laxus do Jowisza. Ja spotkam się z Celestią w Pałacu. Treningi kończą się o zachodzie słońca i wtedy spotykamy się ze smokami w Pałacu na kolację i odpoczynek… - Poinformowałam wszystkich i otworzyłam osiem portali i każdy przeszedł przez nie, aby znaleźć się w odpowiednim miejscu w Dragon Worldzie.


Po drugiej stronie portalu, Dragon World, Pałac.


Mira, Levy, Jellal, Ultear i Meredy i inni przeszli ze mną do Pałacu.

- Wow, Lucy jestem zaskoczony tym widokiem. To jest niesamowite… - Powiedział zafascynowany Jellal.
- Zaskakujesz nas na każdym kroku Lucy… - Zachichotała Meredy.
- Miłe zaskoczenie… - Powiedziała Ultear kiwając głową w zatwierdzeniu.
- Imponujące Pirincessa! – Zachichotał Bixlow, a jego „Dzieciaczki” wtórowały za nim. Freed i Ever rozglądali się zachwyceni i przytaknęli jemu.
- Och, to jeszcze nic takiego… - Powiedziałam machając ręką lekceważąco. I usłyszeliśmy ryk smoka… Wiedziałam, który to… Celestia.
- Cz-czy to był smok? – Zapytał jąkając się Jellal.
- Tak, ale nie macie, czego się obawiać… To moja smoczyca… Celestia. – Powiedziałam i do Pałacu weszła kobieta lekko po 30stce ze złotymi długimi włosami.

- Och, Księżniczko spodziewaliśmy się was. – Powiedziała i dygnęła.
- Witaj Celestio. Miło cię znowu widzieć. Przybyliśmy na szkolenie przed Dai Matou Enbu. - Powiedziałam radośnie podchodząc do niej i uściskałam ją.
- L-Lucy? O-ona jest tym smokiem, o którym mówiłaś? Celestia? – Zapytała zszokowana Meredy.
- Tak. Och zapomniałam wam powiedzieć ze smoki są podzielone na dwie grupy: te mieszkające w Dragon Worldzie to, które żyją w zgodzie z ludźmi i maja możliwość przeistoczenia się w formę ludzką oraz te, które są dzikie i zbuntowały się przeciw swojej ojczyźnie, zapomniały ludzką mowę i ludzi uważają tylko za ich pokarm czy szczerze mówiąc nic szczególnego. Ja mam po swojej stronie te smoki, które tu żyją i są mi wierne. I Celestia jest jedną z nich, dlatego teraz stoi przed nami w ludzkiej formie. – Wyjaśniłam szybko i jak najbardziej zrozumiale dla nich.
- Uh-um, Rozumiem… - Jellal powiedział. – Miło Cię poznać. - Przywitał się niepewnie.
- Was również. Przyjaciele Księżniczki są naszymi przyjaciółmi. – Powiedziała uprzejmie Celestia.

- Wracając do tematu treningów mam nadzieję, że ci, co nie są wytypowani w drużynach pomogą nam się przygotowywać do turnieju? Meredy, Ultear, Levy, Lisanna, Bixlow, Ever, Freed, Romeo? Pomożecie, prawda? Ja będę przez jakiś czas trenować z Celestią. – Zwróciłam się do nich oni się uśmiechnęli i skinęli głowami.
- Żaden problem Princessa. Ja i moje Dzieciaczki jesteśmy do usług. – Zaoferował się z entuzjazmem Bixlow. A jego lalki zaczęły powtarzać za nim „ Do Usług”.
- Możesz na nas liczyć Lucy/ Lucy-san. – Powiedzieli razem Ever i Freed.
- W takim razie dziękuję wam. – Powiedziałam i odwróciłam się na piecie z Celestią, aby odejść, gdy zatrzymała mnie dłoń Ultear na moim ramieniu.

- Lucy zanim odejdziesz z Celestią… Zastanawiam się czy mogłabym w ramach podziękowania i przeprosin za pomocą mojej magii Arki Czasu wydobyć tzw. drugie pochodzenie. To znaczy, dla wszystkich tutaj także dla Dragon Slayerów. Ale najpierw dla tych, co są tutaj bez wyjątków, ponieważ Wiem, że większość z was przebywało wtedy na tej wyspie, gdy ja byłam jeszcze członkiem ciemnej gildii. – Powiedziała ze skruchą. – Wiem, że wydobywanie drugiego pochodzenia jest bolesne, ale dzięki drugiemu pochodzeniu będą mogli zwiększyć ich magiczną moc i odzyskać utraconą przez te siedem lat na wyspie. - Wyjaśniła patrząc mi w oczy, a później rozejrzała się po reszcie stojących ludzi na około nas.
- Dobrze Ultear, jeśli się tylko Oni zgodzą na to, to ja nie mam nic przeciwko temu. - Odpowiedziałam i spojrzałam na resztę.
- Jesteśmy gotowi poświecić się temu procesowi, aby odzyskać i ulepszyć naszą moc. – Powiedziała Mira a reszta pokiwała głowami.
- Dobrze to do zobaczenia później… Mirajane wiesz gdzie iść aby trenować… prowadź ich. - Pożegnałam się i nakazałam Mirze spoglądając przez ramie odchodząc z Celestią na trening.


*.*.*



C.D.N.

1 komentarz:

  1. :):) hehe ciekawa jestem ciekawa co na tym treningu i turnieju sie wydazy i czy lucy wreszcie odwzajemi uczucie natsu . czekam na nexta i śle duzo wenny

    OdpowiedzUsuń