W poprzednim rozdziale:
Weszłam do Hollu i
podeszła do mnie Spetto-san.
- Lucy-san. Jellal-san
i panienki już są. – Poinformowała mnie.
- dziękuję Spetto-san.
Możesz odejść. – Odprawiłam ją i podeszłam do moich przyjaciół.
- Witajcie Jellal,
Meredy, Ultear w moich skromnych progach. - Uściskałam Jellala i dziewczyny. -
Milo was widzieć bezpiecznych. Zapraszam do środka.- Oni zdjęli kaptury z głów
i szliśmy korytarzem do jadalni. Szlam objęta z Jellalem i uśmiechałam się z
dziewczynami. Jakimś dziwnym trafem nawiązała się miedzy nami silna wieź
siostrzano-braterska, dlatego jesteśmy tak blisko. A najbardziej z Jellalem,
który traktuje mnie także jak młodszą siostrę. Weszliśmy do jadalni wszyscy tam
już byli i patrzyli się na nas trochę dziwnie a najbardziej na mnie i Jellala,
że tak swobodnie idziemy przytuleni do siebie. Nagle usłyszałam warczenie
Natsu, lecz nie zwracałam na to całkowicie uwagi. Z tłumu wyszła zarumieniona
Erza. Obserwowaliśmy ją na każdym kroku.
- J-Jellal… - Zająkała
się. Patrzyła na nasze przytulone ramiona.
- Witaj Erza… Dawno się
nie widzieliśmy. – Powiedział Jellal uśmiechając się do niej.
*.*.*
Pov. Lucy
Zerwałam uścisk z
Jellalem i poprowadziłam wszystkich do stołu. To była godzina 18.00. Nasi goście
zdjęli płaszcze i zasiedli z nami do stołu Jellal siedział po mojej lewej
stronie a obok niego Meredy i Ultear. Za to po mojej prawej siedziała Erza i
reszta znalazła sobie miejsca.
Miałam sama zasiąść, gdy nagle nieopodal usłyszałam
szepty miedzy Natsu i Laxusem.
- Laxus, co to do
cholery było? Co łączy Lucy i Jellala? - Syknął rozdrażniony Natsu do Laxusa.
- Nic Natsu, uspokój
się to coś takiego jak z Grayem czy Gajeelem… Siostrzano-braterskie stosunki… a
to ze czują się swobodnie ze sobą to nie znaczy ze cos jest. Wiem ze Jellal podkochuje
się potajemnie w Erzie, więc nie masz, czego się wściekać… siadaj i nie rob
scen, ani przykrości Lucy… - Upomniał go Laxus.
- Dobrze… Myślę, że
najlepiej jak zjemy w pierwszej kolejności spokojnie, a później przejdziemy do
salonu, tam usiądziemy wygodnie i porozmawiamy o tym, o czym mieliśmy
porozmawiać. Czy tak możemy się umówić? – Zapytałam się grzecznie i spojrzałam
na wszystkich, oni skinęli głowami na znak zgody - W takim razie… Itadakimasu(Smacznego)!
– Życzyliśmy sobie nawzajem i zaczęliśmy jeść.
Gdy skończyliśmy zasiedliśmy w
salonie przy rozpalonym kominku, z filiżanką herbaty do ciasta i innych
słodyczy.
- Dobrze… - Wstałam z
mojego fotela przy kominku i wzięłam do ręki teczkę. Stanęłam przed kominkiem twarzą
do wszystkich, a oni patrzyli na mnie wyczekująco. Najbardziej chyba trójka
przybyszów siedzących na sofie naprzeciw mnie. - Jellal zaprosiłam was tu
abyście się z nami spotkali, jako przyjaciele i współtowarzysze. Mam dla was
jeszcze jedną wiadomość i założę się, że was to zaskoczy. – Otworzyłam teczkę i
wyjęłam oryginały dokumentów zatwierdzających niewinność każdego z nich. – Proszę,
to dla was. – Podałam je do Jellala, Ultear i Meredy.
- Lucy? Cz-czy ja śnię?
– Jąkał się ze łzami w oczach Jellal patrząc to na mnie to na kartkę, która właśnie
trzymał w ręku. Jego reakcja była podobna do Erzy w tym momencie. Ultear i
Meredy szlochały po cichu ze szczęścia siedząc koło niego.
- Nie Jellal, nie śnisz…
Stary, żebyś widział jak Lucy walczyła o was, jak Lwica... Hmm, chociaż mogę powiedzieć,
że to za mało powiedziane. Bardziej jak Smok lepiej by to określić mógł. – Zaśmiał
się Laxus stając u mego boku i jak zwykle stał ze skrzyżowanymi rękami na
klatce piersiowej przyjmując poważną postawę.
- Do tego przywrócono cię
na stanowisko Nr.8 z Dziesięciu Świętych Magów. Witamy na pokładzie... Ponownie.
– Zachichotałam pochylając się nad nim jak siedział na sofie i trzymałam teczkę
schowaną za plecami.
- O Boże~! Lucy
Dziękuję, Dziękuję! – Szlochał i rzucił mi się na szyję. – Dziękuję Lucy-chan!
Jesteś kochana, wiesz? – Powiedział odrywając się do mnie i uśmiechnął się mając
łzy w oczach.
- Jelly… Nie marz się.
Erza patrzy! – Zachichotałam a ze mną Meredy i Ultear i inne dziewczyny. Tylko
Erza stała z ogromnym rumieńcem na twarzy.
Spojrzałam na jej oczy. „Cholera!” Przeklęłam w duchu.
- Gajeel, Laxus! Trzymajcie
ją! - Krzyknęłam na nich, gdy już Erza miała ruszyć w nasza stronę. Cofnęłam
Jellala za mnie i ryknęłam na nią ukazując groźnie swoje kły.
- Erza! Kontrola! – To spowodowało,
że przestała się szarpać w uścisku Gajeela i Laxusa.
- C-co się stało? – Wyszeptała
już spokojna i zdezorientowana Erza.
- Twój smok… Powoli nie
panujesz już nad nim. Kiedy masz urodziny Erza? – Zapytałam ją zaniepokojona.
- 4 lipiec. Dlaczego
pytasz? - Zapytała zdezorientowana.
- Cholera! – Warknęłam.
– Nie dobrze. Usiądźcie powiem wam, o co chodzi. - Powiedziałam a wszyscy
usiedli a ja siadłam przed nimi w moim fotelu. – My, jako Dragon Slayerzy czy
smoki… - Wzięłam wdech. - Chodzi o to, że dziewczyna Dragon Slayer, jako
odpowiednik samicy smoka, która zaakceptowała przed sobą samą swojego wybranka
serca na całe życie lub inaczej jej „Mate” i przechodzi „Smocze Gody” do 23
urodzin. To samo jest z chłopakami, ale oni maja czas do 27 urodzin.- Wyjaśniłam.
I zwróciłam się do Erzy. - Dlatego pytałam cię Erza, kiedy masz urodziny, bo załapałaś
się na ostatnie „Smocze Gody” przed 23 urodzinami! A twój smok staje się
silniejszy z dnia na dzień, gdy zbliżają się twoje urodziny. – Powiedziałam
Erzie a ona skinęła głową na znak, że rozumie.
- Czekaj Lucy! Już nic
nie rozumiem z tego wszystkiego… Chcesz powiedzieć, że Erza jest Dragon
Slayerem? Od kiedy? Jakim? I jak to się stało? – Zadawał pytania dla mnie
zdezorientowany i w szoku Jellal.
- Tak Jellal. Jestem I
generacją Dragon Slayera smoka Rycerza. Moim nauczycielem i przybranym ojcem
jest Knight, smok w zbroi, Rycerz. Jestem nim od paru tygodni. – Wyjaśniła
Erza.
- T-to niesamowite
Erza. A-ale jak? – Zapytał zachwycony, nie odrywając od niej świecącego wzroku.
-Dzięki władzy Lucy. Poznała
mnie z Knightem. I przeszłam najszybszy i extremalny trening, jaki kiedykolwiek
mogłam sobie w życiu wyobrazić. - Powiedziała dumna z siebie Erza. – A także
jak inni Dragon Slayerzy mam swojego Exceeda. Lola~ - Oznajmiła i zawołała swojego
pupila. Lola podleciała i usiadła jej na głowie uśmiechając się i pomachała do
Jellala łapką.
- Dzięki Lucy mam
zaszczyt być Dragon Slayerem, być częścią rodziny smoków. – Powiedziała Erza ze
łzami radości w rogach oczu. Podeszła do mnie i mocno uściskała. Potem szczęśliwa
usiadła na podłokietniku mojego fotela i nie zamierzała najwidoczniej się
stamtąd ruszyć.
- W takim razie
rozumiem i podziwiam cię jeszcze bardziej oraz cieszę się, że jesteś szczęśliwa
Erza. – Powiedział Jellal i zarumienił się.
- Oj… weź już przestań
się świecić jak żarówka na bożonarodzeniowej choince i w końcu powiedz to a nie
się czaisz! – Żachnęłam się na niego. - W końcu facet jesteś … no nie?! – Zachichotałam.
I nie tylko ja.
- Niee Lucy, nie teraz.
Jeszcze nie. – Powiedział i uśmiechnął do Erzy, na co się ona zarumieniła.
- Dobra, wracając to
tematu… - Wtrącił się Gajeel - Co z twoim smokiem Lu.? Ty też masz niedługo 22
urodziny. I to twoje ostatnie „Smocze Gody”… Dajesz radę opanować innych, ale dręczy
mnie jedno… Dlaczego nie odczuwasz tej samej presji, co my? – Dopytywał się.
- Ech… Widzisz Gajeel…-
Westchnęłam na niego ciężko. - Może i mój smok jest silniejszy niż wasz, ale także
musisz pamiętać, że sama jestem silniejsza, aby go utrzymać w ryzach. Chociaż
gdy czuję zapach mojego „Mate” tak jak wy mam chwile słabości, ale szybko potrafię
się uporać z tym. Tak, to moje pierwsze i ostatnie „Smocze Gody”, ponieważ one wypadają,
co trzy lata jak już mówiłam, a przebywając tam gdzie przebywałam przez trzy
lata... Nie odczulam skutków „Smoczych Godów”, ponieważ nie miałam do końca odblokowanej
pamięci na to, że jestem Dragon Slayerem jak Laxus i reszta w ten sposób nie obchodziłam
moich tzw. pierwszych „Smoczych Godów”, które odbyły się w ciągu pierwszego roku,
gdy zniknęłam z gildii…Także moje urodziny się zbliżają tak jak Erzy wielkimi
krokami. 1 Lipiec. – Powiedziałam sfrustrowana i smutna za razem, wypuszczając ciężko
powietrze z ust.
- Gehee… To, dlatego
Ognistogłowy tak się zachowywał jak się zachowywał, gdy Cię nie było. Po
pierwsze wyrzuty sumienia i tęsknota, po drugie „Smocze Gody”. – Snuł swoje
wnioski Gajeel, za co oberwał od Levy po głowie i spojrzał na moją smutną
twarz.
- Ale… Także jest coś, co blokuje we mnie
smoka i chęć posiadania mojego wybranka… - Dodałam smutno ze spuszczoną głową i
grzywką zakrywającą moje załzawione oczy.
- Co to jest? – Zapytał
Gray wstrząśnięty.
- To świadomość, że mój
wybranek prawdopodobnie kocha inną… - Powiedziałam i jedna samotna łza spłynęła
mi po policzku, gdy spojrzałam ukradkiem na Natsu przez chwile. Wytarłam ją z
policzka i zamrugałam, aby nie płakać przy nich.
- Lu-chan… kto to jest?
- Zapytała mnie zmartwiona Levy, gdy podeszła i pocieszająco przytuliła.
- Nie mogę tego
powiedzieć Levy-chan…Przepraszam… Mi, jako Księżniczce nie można ujawnić tego
nikomu prócz rodzeństwu. – Powiedziałam poważnym tonem patrząc przed siebie
pustym wzrokiem.
- Ale my jesteśmy twoja
rodziną Lu-chan. – Levy była nieugięta.
„Ech…
Uparta dziewczyna” Pomyślałam.
- Nie Mała, daj Lu. spokój…
Ma rację nie może powiedzieć… Jedynie Laxus, jako jej brat może wiedzieć i założę
się, że wie, kto to jest… – Powiedział Gajeel zabierając nadąsaną Levy ode
mnie. Przeniósł wzrok od nas na Laxusa, który miał zmartwiony wyraz twarzy i skinął
głową potwierdzająco na stwierdzenie Gajeela.
- Dowiecie się w
odpowiednim czasie… - Wyjaśnił Laxus. – Ona nie może powiedzieć wam o swoim,
ale za to ona może domyślać się, kto jest waszym „Mate”. - Powiedział i słabo
się uśmiechnął do mnie.
- Tak? To w takim razie,
kto jest moim? – Zapytała mnie zaciekawiona, Erza.
- Błagam Er-chan~. Logiczne
jest, że Twoim „Mate” jest Jelly. – Powiedziałam nonszalancko wzruszając
ramionami. Na co oboje się zarumienili. Co pokazało, że mam rację.
- U Juvii jest Gray, U
Graya Juvia, a u Gajeela jest Levy. Laxus już zaznaczył Mirusię, a co do Natsu
nic mi nie jest wiadome być może to Lisanna, bo to od dzieciństwa się ciągnie
to być może... – Wyliczałam znudzonym głosem i opiertą głową na otwartej dłoni
na oparciu fotela, aby nie okazywać tego jak mnie to boli.
- C-co? Lisanna? Chyba
Cię całkiem Igneel przygrzał Luce! – Warknął na mnie Natsu jakby był zły za to,
że powiedziałam, że on do Lisanny coś.
- Właśnie Lucy, ja go
nie lubię nawet ten sposób. Lubię go, ale jako przyjaciela nic więcej. To, co
było, to głupie zauroczenie, gdy byliśmy dziećmi. Z resztą sama mi mówiłaś, że
to nie Natsu ma być Dragon Slayerem, którego mam być „Mate”! – Pisnęła Lisanna.
- Ech… Teraz widzicie,
że Natsu jest mi wielką niewiadomą… I Lisanna Przepraszam… zapomniałam o
gwiazdach. – Westchnęłam i przeprosiłam.
- Czekaj, czekaj! O
czym Lisanna mówi?! Lu./ Lucy/ Luce! Jakie znowu do cholery gwiazdy?– Krzyknęli
zaskoczeni Gajeel z Grayem i Natsu.
- Och, tak wy nic nie
wiecie. Lu-chan z Igneel-san wypatrzyli w gwiazdach zapis o przeznaczeniu
Lisanny… - Wyjaśniła częściowo Levy-chan.
- Taak… Jest przeznaczona
Dragon Slayerowi spoza Gildii, jako „Mate”. – Piszczała szczęśliwa Mirajane.
- Teraz, teraz jak już
wiadome wszystko wszystkim… - powiedziałam a następnie zwróciłam się do trójki
naszych gości. – I skoro jesteście niewinni to domyślam się, że dołączycie do
Fairy Tail? - Skierowałam pytanie do Jellala i dziewczyn. Popatrzyli na siebie
nawzajem i uśmiechnęli się do mnie. A przy okazji skontaktowałam się z
dziadkiem telepatycznie.
-
„Jii-chan będę potrzebowała Stempel Gildii. Podeślij go dla mnie, proszę. Mamy trzech
nowych rekrutów.” – Z mojego tonu mógł wyczuć szczęście.
-
„Dobrze kochanie… za pięć min będzie... Znajdziesz go w swojej torebce.”
– Zaśmiał się w moich myślach dziadek.
-
„Dziękuję, i Dobranoc Jii-chan, pozdrowienia od wszystkich.”
– Pożegnałam się z nim.
-
„Dobranoc Kochanie.” – Odpowiedział i rozproszyłam.
- Pewnie Lucy, to
będzie dla nas przyjemność dołączyć do was. – Powiedziała Ultear. – A teraz zmieniając
temat, bo jestem ciekawa... Gray też jest Dragon Slayerem? – Zapytała ze
zdziwiona mina pokazując na Graya, który siedział na sofie koło Gajeela i Levy
i drapał za uchem zadowolonego Jacka, który siedział na jego kolanach. – … I widzę,
że ma Exceeda. – Stwierdziła przymrużając na nich śmiesznie oczy.
- Och, strzał w
dziesiątkę Ultear! Ach, nie mówiłam? Erza, Juvia i Gray stali się niedawno
Dragon Slayerami. Erza – Re-Quip Rycerz zmienił się w Dragon Slayera Rycerza,
Juvia z maga wody stała się Wodnym Dragon Slayerem i Gray z maga lodu przeistoczył
się w Lodowego Dragon Slayera. – Powiedziałam uśmiechając się do moich trzech
nowych Dragon Slayerow.
- Niesamowite… - Pisnęła
i zaklaskała w dłonie Meredy. – Juvia, Gratuluję!
- Heh dziękuję Meredy, to
milo z twojej strony. – Zachichotała Juvia trzymając w rękach Julię.
- Och, Juvia! Co za
zaskoczenie. Mówisz normalnie? – Zapytała zaskoczona Meredy. Ponieważ Juvia nie
odzywała się w ogóle do tej pory.
- Tak~, To dla gildii też
był nie mały szok usłyszeć, że mówię już normalnie a nie w trzeciej osobie. – Zaśmiała
się Juvia.
My też się zaśmialiśmy
na wspomnienie tego dnia.
- Dobra Lucy, jaki jest
plan szkolenia przed turniejem? – Zapytała Erza.
- Och tak
zapomniałabym… Jellal jest ostatnim zawodnikiem w Drużynie B. To on miał być tym,
o którym Jii-chan wspomniał, że dowiecie się później. Oczywiście, jeśli się
zgadzasz Jelly~. – Powiedziałam i się wyszczerzyłam w uśmiech do Jellala.
- Lucy, Z miłą chęcią
pomogę. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby pomóc. – Powiedział dość uroczyście
Jellal.
- Bardzo mnie to
cieszy. Mamy dwa tygodnie i cztery dni na treningi zanim wrócimy do gildii
przed wyjazdem na Dai Matou Enbu, tak? - Zapytałam Erzę, jako moją prawą rękę.
Oprócz Laxusa oczywiście. Zresztą wszyscy pełnią ważne funkcje w moim życiu. Żeby
nie było, że kogoś wyróżniam. Chociaż mogłabym… Natsu.
- Hai! – Odpowiedziała
szczęśliwie Erza.
- A teraz szkolenia
będą wyglądać następująco… Jutro rano dokładnie o 7.30 Otwieram portal do
Dragon Worldu… - Nie skończyłam, bo zaczęły się wiwaty ze strony wszystkich
Dragon Slayerow.
- Cisza! Lucy nie skończyła!
– Ryknęła Erza i zamarli.
- Dziękuję Erza… - Podziękowałam,
na co ona uśmiechnęła się do mnie pogodnie. - tak wiec kontynuując… Zabieramy
wszystkich do Dragon Worldu… tam będziemy przez najbliższe dwa tygodnie...
Treningi ze smokami i inni będą mogli też potrenować na wzgórzach za Pałacem. A
później wrócimy do posiadłości i będziemy te pozostałe cztery dni wykorzystywać
na treningi w ośrodku im. „Smoczego Rodzeństwa”. Podczas Treningów będziemy
pracować nad ulepszeniu pracy zespołowej i w parach. Będziemy kontynuować
treningi z Dragon Worldu i poprawianie intensywności magicznej mocy, siły
ataków magicznych i walki wręcz. Dodatkowo… Podczas treningów poznajemy siebie
nawzajem… Pamiętajmy, co daje nam kopa, jeśli chodzi o siłę w walce… Emocje… Chęć
obrony bliskich, My magowie Fairy Tail i Dragon Slayerzy dbamy o naszych Nakama,
rodzinę i dodatkowo Dragon Slayer chroni i dba o swego "Mate"... Siła…
Tu nie chodzi o wygraną czy władzę my jesteśmy silni nie dla siebie, ale dla
innych, aby dbać o nich i chronić. Nie umieramy dla nich, lecz żyjemy dla nich...- Przemawiałam, lecz przerwałam na chwilę. Budował się we mnie gniew.
-Nie to, co w Sabertooth. Jak słyszałam z Laxusem… - Tym razem warknęłam i zacisnęłam
dłonie w pięści. - Ludzie tam są sługusami ich mistrza i aby być w tej zimnej i
bezdusznej gildii a także przetrwać muszą wygrywać i przynosić gildii chwałę. Być
silni, ponieważ gdy są słabi i przegrają to są wyrzuceni z gildii na zbity pysk
i w dodatku ośmieszeni przed całą gildią za zhańbienie gildii i zniesławienie
ich siły, bo przecież nie potrzebują słabeuszy... Nie dbają o siebie nawzajem…
tam panuje prawo jungli! „Tylko najsilniejsi przetrwają.” – Wygłosiłam do nich a
ostatnie słowa wzbudziły w nas wszystkich oburzenie. Oni słuchali mnie, jak zaklęci
wpatrzeni we mnie. I westchnęłam uspakajając się. I zakończylam swoje przemówienie. - Teraz czas na komentarze, złość, bądź radość. – Powiedziałam. Gdy nagle wyczulam obecność w wejściu do salonu.
- U-um Lucy-nee jestem
za późno? – Odezwał się znany mi głos. Spojrzałam w tamtą stronę i z uśmiechem
na twarzy przywitałam stojącego tam speszonego Romea i Spetto-san.
- Ten młodzieniec twierdzi,
że Cię zna, Lucy-san. – Powiedziała Spetto-san.
- Ależ oczywiście,
Spetto-san. Możesz odejść. - Odprawiłam ją i zwróciłam się do Romea. - Jesteś w
sam raz Romeo. Chodź tu do nas.- Powiedziałam podnosząc się z fotela i rozkładając ramiona do uścisku.
- Romeo-kun~! - Pisnęła
Wendy rumieniąc się. Romeo uśmiechnął się do niej, podszedł do mnie i uściskał.
Za to ja spojrzałam na Wendy ze złośliwym uśmieszkiem stojąc w uścisku Romea.
- Wendy~. - Powiedziałam
ostrzegawczo i drażniąco do niej. Ona spojrzała na mnie zakłopotana.
- Gomenne Nee-san. -
Wendy przeprosiła i uspokoiła się.
- Eee~ Lucy… Wendy też
przechodzi teraz „Smocze Gody” ? – Zapytała Ultear zdezorientowana.
- Heh. Tak jakoś śmiesznie
wyszło, że te „Smocze Gody” Przechodzą wszyscy Dragon Slayerzy z naszej Gildii.
Także Wendy, mimo że dopiero we wrześniu kończy 18 lat. Czyli w ten sposób jest
nas cała ósemka. – Powiedziałam i potarłam tył szyli w zakłopotaniu mimo że
nadal stałam przytulając się z Romeo. Co rozbawiło Ultear i Meredy. „Jak na razie ósemka…” pomyślałam.
- A tak w ogóle, czym
jest Dragon World? – Zapytała znowu zaciekawiona, gdy już przestała się śmiać.
- No, co ty Ultear! Nie
słuchałaś jak Lucy mówiła nam, że jest Smoczą Księżniczką i o Dragon Worldzie?
- Zapytała zdziwiona Meredy. Na co Ultear spojrzała to na mnie, to na Meredy.
- Tak to prawda, co
Meredy mówi. Mówiłam wam, gdy się spotkaliśmy. - Powiedziałam uśmiechając się.
- Teraz jak o tym wspomniałyście
… coś sobie przypominam. – Powiedziala myśląc nad tym.
- Czyli… Zobaczymy
prawdziwego smoka? Co? – Zapytał zaciekawiony Jellal gładząc się po brodzie w zamyśleniu.
- Smoka? Phii... Mnóstwo
smoków. – Fuknął rozbawiony a zarazem urażony Gajeel.
- C-co? – Zapytali w
szoku Jellal.
- Tak… My byliśmy
szkoleni każdy przez jednego, ale za to Laxus-nii-san był szkolony przez kilka
smoków, a Lucy-nee przez 26 podstawowych z być może setek. – Zapiszczała radośnie
Wendy. Ta wiadomość spowodowała spadek szczek dla Jellala, Ultear i Meredy.
- Ale chyba nie masz
drugiego pochodzenia, co? Bo nie wyczuwam od ciebie za wiele energii magicznej.
– Powiedziała Ultear zwracając się do mnie nadal pełna ciekawości. Zanim
zdążyłam się odezwać...
- Heh… Ultear nie
prowokuj jej lepiej… - Zadrwił Gray krzyżując ręce na swej nagiej piersi.
- Dlaczego? – Zapytała
Graya zwrócona do mnie bokiem nie zwracając na mnie najmniejszej uwagi. Ja za
to zabrzęczałam bransoletami. A jej oczy się powiększyły na ten dźwięk. - Nie mów…
Ograniczniki… - Zawiesiła się w szoku.
- Tak… Ograniczniki. A dokładniej
8 ograniczników. Mam 9 pochodzeń razem z podstawowym, dlatego mam 8 ograniczników.
– Powiedziałam z ogromnym zębatym uśmiechem.
- N-niesamowite. To jak
silna możesz być? – Zapytała się w przerażeniu i zachwycie.
- Nie chcesz wiedzieć…
- Zaśmiał się Laxus.
- Wow… W Rajskiej Wieży
wzbudziła we mnie podziw, ale teraz to już w ogóle… Wow – Jellalowi zabrakło słów.
- Dobra, kochani tak
jak mówiłam godzina 7.15 Spotykamy się w Hollu, aby o 7.30 Otworzyć już portal.
A teraz idziemy odpocząć bo od jutra zaczynamy treningi i to solidne treningi...
– Powiedziałam zadowolona zacierając dłonie. Teraz Jellal, Meredy, Ultear oraz
Elfman, Cana i Gromowładni wasze pokoje pokaże wam Spetto-san. Życzę wszystkim
milej nocy. Romeo pójdziesz z Virgo. Da tobie kolacje, pewnie jesteś głodny po podroży
tutaj, a gdy zjesz zaprowadzi cię do twego pokoju. - Wyjaśniłam im, za to Romeo
uśmiechnął się do mnie.
- Dobranoc Nee-chan. – Powiedział.
- Dobranoc Romeo,
Dobranoc Minna-san. - Potargałam jego ciemno fioletowe wlosy prawie wpadajace w czerń jak to kiedyś robiliśmy dla niego zanim odeszliśmy z Laxusem. Poszliśmy wszyscy korytarzem, każdy wszedl do swojego pokoju i
dryfowaliśmy we śnie, aby powitać jutro nowy dzien.
Następnego dnia 7.20, Rano.
- Gdzie do cholery ciężkiej
jest Natsu, Laxus, Gajeel i Gray! - Darłam się na cały Holl. „Jeśli w tej chwili nie zejdziecie to wysyłam
was z powrotem do gildii… Pociągiem!” Wydarłam się na nich Telepatycznie. I
już od samego rana musieli mi zeżreć nerwy!
I było po tym tylko słychać
z ich pokoi…
- Nie~! Tylko nie pociąg!
- Krzyk i głośny huk. „Czyżby zlecieli z łóżek…?”
Zachichotałam się w duchu.
- Macie 10 sekund! – Krzyknęłam
w stronę schodów. – Odliczam!
- Cholera! – Usłyszałam.
To był Natsu i Gray.
- Polecę po Laxus-san.
– Powiedział Sora i odleciał.
- A ja po Gajeela.- Burknął
Lily odlatując.
- Graay~ Rusz swój
zimny tyłek! – Leciał Jack w stronę pokoju Graya.
- Natsuu~! Nie chcę wracać,
rusz się! – Płakał Happy lecąc do Natsu.
- Jestem gotowy! - Krzyknęli
razem Natsu i Gray pokazując się na szczycie schodów zanim Happy i Jack zdążyli
wlecieć na górę.
- Ech… Dobra, jeszcze
dwóch… - Westchnęłam ciężko pocierając czoło dłonią.
- Laxus~ otwieram portal!
– Krzyknęłam ostatni raz.
- Lucy-san! Już idzie…
- Krzyknął Sora wylatując z pokoju Laxusa.
- Gajeel, rusz dupę! Lucy
otwiera portal... No chyba, że mam powiedzieć coś dla Lucy i Metalicanie? - Zadrwił Lily z Gajeela, który szybko zbiegł
po schodach za Laxusem na łeb na szyję.
- Eh … Dobra skoro już
wszyscy są to teraz słuchajcie… Mira, Jellal, Ultear i Meredy i reszta ze mną idą
do Pałacu. Juvia do groty Aquy, Gray do groty Frosta, Erza do groty Knighta,
Gajeel do Metalicany, Wendy do Grandeeney i Natsu do Igneela, Laxus do Jowisza.
Ja spotkam się z Celestią w Pałacu. Treningi kończą się o zachodzie słońca i
wtedy spotykamy się ze smokami w Pałacu na kolację i odpoczynek… - Poinformowałam
wszystkich i otworzyłam osiem portali i każdy przeszedł przez nie, aby znaleźć
się w odpowiednim miejscu w Dragon Worldzie.
Po drugiej stronie
portalu, Dragon World, Pałac.
Mira, Levy, Jellal, Ultear
i Meredy i inni przeszli ze mną do Pałacu.
- Wow, Lucy jestem
zaskoczony tym widokiem. To jest niesamowite… - Powiedział zafascynowany
Jellal.
- Zaskakujesz nas na
każdym kroku Lucy… - Zachichotała Meredy.
- Miłe zaskoczenie… - Powiedziała
Ultear kiwając głową w zatwierdzeniu.
- Imponujące Pirincessa!
– Zachichotał Bixlow, a jego „Dzieciaczki” wtórowały za nim. Freed i Ever rozglądali
się zachwyceni i przytaknęli jemu.
- Och, to jeszcze nic
takiego… - Powiedziałam machając ręką lekceważąco. I usłyszeliśmy ryk smoka… Wiedziałam,
który to… Celestia.
- Cz-czy to był smok? –
Zapytał jąkając się Jellal.
- Tak, ale nie macie,
czego się obawiać… To moja smoczyca… Celestia. – Powiedziałam i do Pałacu weszła
kobieta lekko po 30stce ze złotymi długimi włosami.
- Och, Księżniczko
spodziewaliśmy się was. – Powiedziała i dygnęła.
- Witaj Celestio. Miło cię
znowu widzieć. Przybyliśmy na szkolenie przed Dai Matou Enbu. - Powiedziałam
radośnie podchodząc do niej i uściskałam ją.
- L-Lucy? O-ona jest
tym smokiem, o którym mówiłaś? Celestia? – Zapytała zszokowana Meredy.
- Tak. Och zapomniałam
wam powiedzieć ze smoki są podzielone na dwie grupy: te mieszkające w Dragon Worldzie
to, które żyją w zgodzie z ludźmi i maja możliwość przeistoczenia się w formę
ludzką oraz te, które są dzikie i zbuntowały się przeciw swojej ojczyźnie, zapomniały
ludzką mowę i ludzi uważają tylko za ich pokarm czy szczerze mówiąc nic szczególnego.
Ja mam po swojej stronie te smoki, które tu żyją i są mi wierne. I Celestia jest
jedną z nich, dlatego teraz stoi przed nami w ludzkiej formie. – Wyjaśniłam
szybko i jak najbardziej zrozumiale dla nich.
- Uh-um, Rozumiem… -
Jellal powiedział. – Miło Cię poznać. - Przywitał się niepewnie.
- Was również.
Przyjaciele Księżniczki są naszymi przyjaciółmi. – Powiedziała uprzejmie
Celestia.
- Wracając do tematu
treningów mam nadzieję, że ci, co nie są wytypowani w drużynach pomogą nam się przygotowywać
do turnieju? Meredy, Ultear, Levy, Lisanna, Bixlow, Ever, Freed, Romeo? Pomożecie,
prawda? Ja będę przez jakiś czas trenować z Celestią. – Zwróciłam się do nich
oni się uśmiechnęli i skinęli głowami.
- Żaden problem
Princessa. Ja i moje Dzieciaczki jesteśmy do usług. – Zaoferował się z
entuzjazmem Bixlow. A jego lalki zaczęły powtarzać za nim „ Do Usług”.
- Możesz na nas liczyć
Lucy/ Lucy-san. – Powiedzieli razem Ever i Freed.
- W takim razie dziękuję
wam. – Powiedziałam i odwróciłam się na piecie z Celestią, aby odejść, gdy zatrzymała
mnie dłoń Ultear na moim ramieniu.
- Lucy zanim odejdziesz
z Celestią… Zastanawiam się czy mogłabym w ramach podziękowania i przeprosin za
pomocą mojej magii Arki Czasu wydobyć tzw. drugie pochodzenie. To znaczy, dla
wszystkich tutaj także dla Dragon Slayerów. Ale najpierw dla tych, co są tutaj
bez wyjątków, ponieważ Wiem, że większość z was przebywało wtedy na tej wyspie,
gdy ja byłam jeszcze członkiem ciemnej gildii. – Powiedziała ze skruchą. – Wiem,
że wydobywanie drugiego pochodzenia jest bolesne, ale dzięki drugiemu
pochodzeniu będą mogli zwiększyć ich magiczną moc i odzyskać utraconą przez te
siedem lat na wyspie. - Wyjaśniła patrząc mi w oczy, a później rozejrzała się
po reszcie stojących ludzi na około nas.
- Dobrze Ultear, jeśli
się tylko Oni zgodzą na to, to ja nie mam nic przeciwko temu. - Odpowiedziałam
i spojrzałam na resztę.
- Jesteśmy gotowi poświecić
się temu procesowi, aby odzyskać i ulepszyć naszą moc. – Powiedziała Mira a
reszta pokiwała głowami.
- Dobrze to do
zobaczenia później… Mirajane wiesz gdzie iść aby trenować… prowadź ich. -
Pożegnałam się i nakazałam Mirze spoglądając przez ramie odchodząc z Celestią
na trening.
*.*.*
C.D.N.
:):) hehe ciekawa jestem ciekawa co na tym treningu i turnieju sie wydazy i czy lucy wreszcie odwzajemi uczucie natsu . czekam na nexta i śle duzo wenny
OdpowiedzUsuń