piątek, czerwca 27, 2014

Rozdział 10. Dragon World - Trzy kobiety i Smoki.

Po drugiej stronie portalu… Na grzbiecie Celestii…


Pov. Lucy

Lecieliśmy w powietrzu na grzbiecie Celestii… Widok był piękny… Dragon World był jak Earthland i Edolas połączone w jedno… Były to wyspy poukładane obok siebie… Każdy smok miał swoją wyspę ze swoim elementem.
 W oko mi wpadła wyspa pokryta wulkanami i lawą od razu domyśliłam się czyja to jest wyspa…

- Celestia moglibyśmy zatrzymać się na tamtej wyspie? Chciałabym się z kimś na niej przywitać… - Powiedziałam wskazując na wulkaniczną wyspę i uśmiechnęłam się do niej.
- Jak sobie życzysz Hime… - Odpowiedziała i leciała na wskazaną przeze mnie wyspę. Zmarszczyłam brwi na oficjalny tytuł…
- Celestia proszę mów mi Lucy… Nie bądź tak oficjalna… Jesteśmy przyjaciółkami prawda? – Powiedziałam do niej i uśmiechnęłam się do niej słodko.
- Tak… Lucy! – Odpowiedziała i uśmiechnęła się…, Jeśli można powiedzieć, że w formie smoka to był uśmiech.
- Imouto, Kogo chcesz odwiedzić na tej wyspie? – Zapytał mnie Laxus-nii był zaniepokojony i niecierpliwy… Chyba chciał już zobaczyć Jowisza.
- Zobaczysz… - Powiedziałam tajemniczo do niego…, gdy w końcu wylądowaliśmy zeskoczyłam ze smoka i pobiegłam w okolice groty…
- Igneel~! – Krzyknęłam radośnie. I nagle z groty rozległ się donośny ryk smoka. I wyszedł ogromny czerwono- pomarańczowy smok i spojrzał na mnie zdziwiony…
- Layla? – Zapytał mocny głęboki głos od zszokowanego smoka. Na co Celestia zachichotała.
- Niee~ Lucy. – Powiedziałam do smoka i się uśmiechnęłam szeroko do niego.
- Hime. Nareszcie! – Ryknął i ukłonił się przede mną.
- Nie trzeba być tak oficjalnym Igneel. Mów mi Lucy. – Powiedziałam i zachichotałam.
- Tak, Lucy… Skąd w ogóle znasz moje imię? – Zapytał i tak samo spojrzał na mnie podejrzliwie.
- Och… Zapomniałabym… Pozdrowienia od Natsu~! - Krzyknęłam radośnie wyrzucając dłonie w powietrze.
- Z-znasz Natsu? To, więc to Ty jesteś tą blondynką, którą poznał, gdy mnie szukał? – Zapytał zaskoczony i później się wyszczerzył w swój smoczy uśmiech.
- Tak. Byliśmy w jednej gildii magów póki nie trafiłam tutaj z Onii-san. – Powiedziałam już trochę mniej radośnie.
- Czy coś się stało Lucy? – Zapytał mnie Igneel był zaniepokojony tak nagłą zmianą nastroju u mnie.
- Opowiem Ci innym razem. Teraz ja i Laxus-nii musimy lecieć z Celestią do Pałacu… Do zobaczenia ponownie Igneel~. – Powiedziałam i pomachałam do niego. On się uśmiechnął i patrzył jak odlatujemy zanim wrócił do groty.
Mijaliśmy wyspę zbudowaną z metalu i żelaza oraz wyspę objętą mgłą i pełną ziół i leczniczych roślin.
- Zobacz Laxus-nii to wyspy Metalicany i Grandeeney. – Powiedziałam wskazując na wyspy obu smoków. Jedna była pokryta złomem… metale i żelazo, druga za to była pełna w uprawy ziół i leczniczych roślin a nad nią unosiła się lekka mgła.
- Widzę Lucy, że też ich dzieci znacie…? - Zapytała Celestia.
- Tak Gajeel i Wendy. Także są w Fairy Tail. – Odpowiedziałam uśmiechając się.
- To dobrze. A teraz trzymajcie się lądujemy. - Ostrzegła nas i wylądowała na placu przed ogromnym Pałacem z kryształu, marmuru i kości słoniowej… Był piękny… Ogrody także… Pełne kwiatów. Przed wejściem do pałacu przywitały nas trzy postacie kobiet… Jedna z nich była Mavis, co nas trochę zaskoczyło.
- Pierwsza Mistrzyni? Co tutaj robisz? – Zapytał Laxus.
- Oj, Laxus jak nie ładnie… Dziadek chyba nie nauczył Cię jak się trzeba zwracać do starszych… - Odezwała się druga kobieta odwracając się do nas twarzą. Przypominała mieszankę Mamy i Mavis.
- Mamo, to nie jest jego wina, że jest zaskoczony widokiem babci. - Powiedziała trzecia kobieta… Czekaj znam skądś ten głos. Spojrzałam i myślałam, że zemdleję.
- Mama?! – Krzyknęłam w zaskoczeniu. Ona się tylko do mnie uśmiechnęła.
- Witajcie moje dzieci, dawno się nie widzieliśmy. Lucy jesteś piękną młodą damą oraz … Laxus, skarbie wyrosłeś na przystojnego mężczyznę. – Powiedziała do nas obojga.
Laxus stał tam i nie wiedział, co się dzieje…
- M-mama? – Zdołał tylko wydukać patrząc na nią.
- Mamo nie chcę być niegrzeczna, ale jak to jest możliwe, że jesteś tu… I dlaczego Mavis tu jest i ta pani? – Zapytałam oraz wskazałam na pierwszą i na kobietę obok mamy.
- Och, Layla nie mów mi, że zablokowałaś im całkowicie pamięć, że Moje własne wnuki mnie nie pamiętają? – Kobieta obok mamy zapytała ją karcąco tupiąc nogą i mając oparte dłonie po obu bokach talii.
- B-babcia?! – Ja z Laxusem przeżyliśmy kolejny szok, ale chyba nie ostatni.
- Tak, jestem Laura. Wasza babcia i zmarła już żona waszego dziadka Macarova. - Powiedziała do nas i się uśmiechnęła. Miała ten sam uśmiech, co mama.
- Ja za to jestem Waszą prababcią… - Powiedziała Mavis. Co spowodowało, że ugięły się pode mną nogi. - Jako pierwsza w historii Dragon Worldu byłam Smoczą Królową.
-A-ale, co wy tu robicie? Przecież nie żyjecie… Jak to możliwe? – Zapytał Laxus zszokowany i zdezorientowany jak ja.
- Widzisz, kochanie… - Powiedziała mama do Laxusa. – Jesteśmy tutaj, aby pomóc Lucy w szkoleniach i we wszelkich rzeczach związanych z objęciem władzy i tronu po mnie… tak jak wasza babcia i Mavis były przy mnie tak my trzy będziemy przy Lucy teraz… póki, co to ja sprawuję władzę w Dragon Worldzie, mimo że jesteśmy ciałami astralnymi. Laxus, Lucy… Będziecie szkoleni w zakresie magii Dragon Slayer… oraz Lucy… Ty będziesz szkolona… - I zaczęła wymieniać. –

  • ·        Wszystkie elementy Dragon, God, Angel, Demon, Phoenix, Fairy Sleyers.
  • ·        Trzy najsilniejsze zaklęcia Fairy Tail – To samo tyczy się Laxusa.
  • ·        Runiczna magia, Zmiana wyglądu itp.
  • ·        Magia telepatii – To także tyczy się Laxusa.
  • ·        Itp. Przydatne dla was…


- To, jeśli chodzi o magię. Jeśli chodzi o historię, tradycję i obyczaje tu panujące i wszystko, co związane z królestwem… Dołączysz do Lucy, Laxus… Ty także to musisz wiedzieć, jako Prawa ręka i jej starszy brat. - Powiedziała mama do nas, a my się zgodziliśmy… Byłam zaskoczona, że byliśmy bardzo chętni na to. Uśmiechnęłam się, gdy zauważyłam obok mamy, babci i Mavis stoi Celestia w ludzkiej formie wraz z mężczyzną w jej wieku był podobny do niej i do Laxusa po części… Także był dobrze zbudowany i miał blond włosy.
- Cel.~! - Radośnie powiedziałam jej pseudonim, który wymyśliłam dla niej podbiegłam do niej i ją uściskałam. Oderwałam się i spojrzałam na mężczyznę koło niej, a on na mnie z rozbawionym wyrazem twarzy coś mi się zdaje, że bawi go jak nazwałam Celestię… „ Naprawdę jest podobny do Laxusa” pomyślałam. – A to… Musi być Jowisz… - powiedziałam uśmiechając się przebiegle. Za to Jowisz wytrzeszczył oczy i pewnie myślał… „Skąd ona wie jak mam na imię?” Heh. Odwróciłam się do Laxusa.
- Onii-chan! Znalazłam Twojego smoczka~! – Drażniłam jednego i drugiego… Odwróciłam się do Celestii i obie się zaśmiałyśmy ze swoich braci, którzy piorunowali się wzrokiem.
- Nie jestem już taki mały by mnie nazywać „Smoczkiem”! Jak już to Jowisz, albo jak wolicie możecie mnie nazywać Jupiter. Tak mnie mama nazwała. - Powiedział nadąsany jak mały chłopczyk i skrzyżował ręce na swoim torsie.
- Tak, tak Kochanie właśnie tak Cię nazwałam… - zachichotała jego matka. Kobieta lekko wyglądająca na lekko po 40stce. Chociaż nie wiem jak to jest u smoków.- Star, stojąca koło mamy, która także przyglądając się całemu zajściu chichotała się.
- Laxus-nii przywitaj się ładnie, a nie dąsasz się… Jo~ jesteś uroczy, ale co jest z tymi nadymanymi policzkami? - Żartowałam sobie z obu dzióbiąc palcem nadymane policzki Jowisza… Śmiałyśmy się z Cel. Łzy nam ciekły ze śmiechu…
- Imouto, jesteś okropna~! – Krzyknęli razem Jowisz i Laxus. Po tym ja i Cel leżałyśmy już ze śmiechu na ziemi.
- A nie mówiłam, że się dobrali… - Powiedziała mama do babci i Mavis, które tylko przytaknęły skinieniem głów. – Dobrze, już dobrze… Miło, że się dogadujecie, ale teraz wejdźmy do środka… Czas, aby was przedstawić innym smokom. - Powiedziała do mnie i Laxusa i się uśmiechnęła. Weszliśmy do pałacu gdzie czekano na nas.

Pół godziny później…

Przebraliśmy się zanim nadszedł czas, aby wejść do Sali tronowej. Byłam ubrana w błękitną letnią sukienkę do kolan zakończoną falbanką, włosy rozpuszczone w lekkie fale a na nogach złote balerinki. Na szyli miałam zloty wisiorek w kształcie gwiazdy z kolczykami i bransoletką do kompletu. Laxus za to był ubrany w czarny garnitur i białą koszulę do tego miał zloty krawat, czarne wypastowane pantofle. Włosy jak zawsze w artystycznym nieładzie. Staliśmy czekając przed salą tronową aż przyjdzie kolej na nasze wejście.

Mama, babcia Laura i Mavis weszły na scenę…

- Witajcie kochani… Dziś jest dzień, na który oczekiwaliśmy wszyscy z niecierpliwością. Moja córka jest w wieku idealnym, aby stać się Smoczą Księżniczką i objąć tron po mnie… - Powiedziała mama do smoków, które ryknęły w pozytywnych emocjach… - Przybyła dziś do Dragon Worldu.
- Także wraz z nią przybył jej starszy brat Książe Laxus…, który zaginął przed laty… - Dołączyła do mamy, babcia Laura. Znów usłyszeliśmy ryk na Sali.
- Przywitajmy ich serdecznie. Oto… Lucy Selena Heartfilia- Dreyar oraz Laxus Samuel Heartfilia- Dreyar. Royal Dragon Slayerzy… - Powiedziały razem trzy kobiety wskazując na nas, gdy wchodziliśmy przez drzwi na salę.

Szliśmy przez salę i smoki w ludzkich formach rozstępowały się robiąc nam drogę do sceny gdzie była mama z babcią i Mavis. Smoki przyglądały się nam i szeptały do siebie… Usłyszałam np., że jestem idealna kopią matki albo, że Laxus-nii jest bardzo przystojny… „No ba, w końcu to mój brat” Pomyślałam sobie i uśmiechnęłam się na to. Nagle przede mną stanęły trzy smoki w ludzkiej postaci domyśliłam się, że to byli Metalicana, Grandeeney i Igneel. Metalicana był idealną kopią Gajeela tylko, że na oko miał ok 40-stki. To samo mogłabym powiedzieć o Igneelu jedyną różnicą jest, że Igneel ma zamiast różowych to czerwone z pomarańczowymi pasemkami włosy i nieco dłuższe niż Natsu. Grandeeney była drobna i miała krótkie sięgające do ucha niebieskie włosy jak kolor włosów Wendy i wyglądała na ok. 35 lat.
- Witaj… Przepraszamy za śmiałość, ale wyczuliśmy zapachy znane dla nas na tobie i chcieliśmy zapytać Hime… - Powiedziała nieśmiało Grandeeney.
- Płomyk wspomniał, że znasz jego bachora… To prawda? – Metalicana był bezpośredni jak Gajeel. Uśmiechnęłam się do niego podstępnie, a później zwróciłam się do Grandeeney, ciepło uśmiechając się do niej.
- Proszę Grandeeney… Nie musisz być tak oficjalna wystarczy Lucy. - Powiedziałam do niej i następnie zwróciłam się do Metalicany. - Taak znam Natsu i Twojego metalowego bachora też znam… - Powiedziałam do niego w ten sam sposób jak on do mnie, co spowodowało śmiech u Igneela, ja także zaśmiałam się z jego miny, gdy trawił to, co powiedziałam… - W ogóle znamy całą trójkę. Wendy, Gajeela i Natsu. - Gdy to powiedziałam trzy smoki bardzo się cieszyli na to. Ukłoniły się i stanęły z boku z innymi smokami.

 Po przedstawieniu nas była impreza, było spokojniej niż na imprezach w Fairy Tail i to nas cieszyło. Mama opowiedziała mi i Laxusowi jak to się stało, że zmarła… Ratowała Weisslogię i Skiadruma, którzy byli ledwo żywi po tym jak Zeref ich chciał zabić za pomocą dwóch ich uczniów. Przed śmiercią mamy oba smoki wymazały wspomnienie Zerefa z pamięci chłopców i zamieniły to na wspomnienie, że były chore i że same prosiły ich o to i wmówiły im, że dzięki temu staną się prawdziwymi Dragon Slayerami.
Nie sądzili, że mama zdoła ich uratować i poświeci życie za nich… za to babcia poświeciła się, aby zapieczętować Zerefa na wiele lat. Mavis powiedziała nam, że gdy mama była ze mną w ciąży smok przepowiedni, Prorok przepowiedział, że na świat przyjdzie następczyni tronu z potężną mocą, która zdoła pozbyć się Zerefa bez poświęcania swojego życia… podczas wprowadzenia przed smoki podszedł do nas Prorok i uśmiechnął się do mnie i ryknął na całą salę… 

„ To ona! Przepowiednia się spełnia!” .

Byłam w szoku, ale wierzę w to… To moje przeznaczenie… Jestem światłem w mroku tego świata.

Nie zauważyłam, kiedy zasnęłam w fotelu i Laxus zaniósł mnie do mojego pokoju… Byłam wykończona. 

A od jutra zaczynam nowe życie… Nową magię… Zaczynam odliczanie 3 lata do powrotu

do Magnolii... do Fairy Tail... do Dziadka...

do…


Natsu. <3


czwartek, czerwca 26, 2014

Rozdział 9. Las przy Heartfilia Konzern. - Spotkanie ze Smokiem.

To już tydzień odkąd Lucy i Laxus odeszli z gildii i przebywali w rodzinnej posiadłości. Lucy umówiła się z bratem, że od tego ranka zaczną trening w lesie niedaleko ich rezydencji…

Pov. Lucy

Obudziłam się wcześnie rano i się przygotowałam… Po relaksującej kąpieli poszłam się ubrać. Założyłam jeansowe krótkie spodenki w stylu ogrodniczek i niebieską bokserkę z nadrukowanymi gwiazdkami w różnych rozmiarach w kolorze złotym. Na nogach miałam Air Maxy. Włosy związałam w wysoki koński ogon. I jak zwykle miałam mój pas z kluczami i biczem przy nim. Gdy byłam już zadowolona ze swojego wyglądu, usiadłam na łóżku i czekałam na Laxusa. Domyślam się, że tak jak Natsu lubi sobie dłużej pospać, …ale zdziwiłam się, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi mojego pokoju.

- Proszę wejść!- Powiedziałam i drzwi się otworzyły… w drzwiach stanął Onii-chan.
- Czy Księżniczka jest gotowa na… Wow! - Nie skończył zdania tylko rozejrzał się po moim pokoju… - Ty chyba na serio ubóstwiasz kolor różowy! – Zażartował sobie ze mnie. Za to ja się uśmiechnęłam i roześmiałam.
- To to jeszcze nic… Nie widziałeś pokoju mamy… hehe.
- Jii-chan dobrze mówił, że pozbierałaś ciapki z mamy. - Śmiał się ze mnie… - Dobra idziemy na śniadanie…, bo jestem głodny a musimy być pełni sił na trening obcując z dziką naturą! – I pompował pięść w powietrze.
- Tak, trzeba… - Westchnęłam z uśmiechem i wstałam z łóżka. Szlam za moim przystojnym bratem. Przyjrzałam się, w co jest ubrany… wytarte jeansy i ciemny T-shirt z nadrukowaną złota błyskawicą ( uwielbia motyw błyskawic najwidoczniej) i czarno-złote Air Maxy.
Poszliśmy na dół do kuchni zjedliśmy śniadanie, spakowaliśmy nasze rzeczy i gdy byliśmy już gotowi, wyszliśmy do lasu gdzie miał odbyć się nasz trening. Gdy szliśmy przez las nagle odezwał się z znikąd Laxus.
- Cieszę się z pobytu tutaj… z Tobą, chociaż trochę mogłem poczuć obecność rodziców…- Powiedział i uśmiechnął się beztrosko do mnie. „ To było dziwne… Laxus-nii przerażasz mnie!” Pomyślałam.
- Ja również się cieszę, że cię mam Onii-chan. - Powiedziałam do niego i wtuliłam się w niego. Gdy tak szliśmy dotarliśmy na piękną zieloną polanę z pięknym krystalicznie czystym wodospadem.
- To idealne miejsce! – Wykrzyknęliśmy razem jakbyśmy czytali sobie nawzajem w myślach. Spojrzałam na Laxusa, a on na mnie i roześmialiśmy się. Gdy przestaliśmy chwyciłam za klucz Panny i ją przywołałam.
- Otwórz się, Bramo do Dziewicy, Virgo! – Wypowiedziałam i pojawił się mój duch w stroju pokojówki.
- Kara, Hime? - Zapyta, z resztą jak zawsze.
- Nie Virgo, żadnej kary…- Westchnęłam. – Czy mogłabym cię prosić o postawienie nam obozu na tej polanie? Mamy zamiar zostać tutaj trochę dłużej i trenować. - Gdy tylko to powiedziałam Virgo skinęła głową w zgodzie i zniknęła w kłębie różowego dymu, aby znów się pojawić i zabrać się do pracy. Za to rodzeństwo przez ten czas rozglądało się po okolicy… Nie minęło nawet 5 min.
- Hime, skończyłam… - Odezwała się Virgo do mnie. Gdy się odwróciliśmy do niej za jej plecami stała mała drewniana chatka.
- Wow! To chyba miał być tylko „obóz”… - Powiedział z podziwem Laxus. - Mimo to szybko się uwinęła! Dzięki Virgo! – Powiedział patrząc na zegarek.
- Jeszcze narzekasz? - Zaśmiałam się i odesłałam Virgo z powrotem. My weszliśmy do środka. Z zewnątrz może wyglądać niepozornie i na małą, ale w środku… wow! Dwie sypialnie, salon, kuchnia z jadalnią, duża łazienka i przedpokój.
- Chociaż będzie nam się wygodnie mieszkać pomiędzy treningami. - Powiedział zadowolony Laxus rozwalając się na kanapie w salonie. Miałam cos już powiedzieć dla niego… nie zdążyłam, dlaczego? Usłyszeliśmy potężny huk… Coś podobnego jak wtedy na wyspie… Ryk?! Tak, ryk smoka!
Wybiegliśmy z chatki i stanęliśmy jak wryci w ziemię… Przed nami stał ogromny na 20 metrów smok ze złotymi łuskami… Właściwie to patrzył na nas. Stałam trzymając się blisko Laxusa.
- Coś pan mówił, że to o smoku to plotka, ne? – Syknęłam do niego ze złością. Byłam przerażona.
- Odwołuję to… - Odpowiedział mi szeptem.
Smok spojrzał na nas z góry i przemówił:
- Kim Wy jesteście, że ośmieliliście się wejść na moje terytorium? - Powiedział kobiecy głos pochodzący od smoka.
Gdy usłyszałam głos smoka podskoczyłam ze strachu i schowałam się za szerokimi plecami Onii-chan.
- Kim jesteście i co tu robicie? - Zapytała tym razem miała łagodniejszy ton głosu.
Wyjrzałam trochę zza Laxusa.
- J-ja… - Chciałam odpowiedzieć dla niej, ale przerwał mi Laxus-nii.
- Jesteśmy tu, aby trenować, nasze nazwisko Heartfilia-Dreyar. - Odpowiedział ostrożnie, ale z jego postawy było można wyczytać, że chce mnie chronić.
- H-Heartfilia- Dreyar?! - Zająkała się smoczyca… najwidoczniej była zaskoczona. – Mogłabym poznać wasze imiona? Czy znacie Laylę Heartfilię?
- Znałaś naszą Matkę? - Laxus zapytał smoczycę, mimo że byliśmy zaskoczeni tym faktem. - Moje imię, Laxus. Ta dziewczyna za mną jest… - Nie zdołał dokończyć, bo smoczyca jemu przerwała.
- L-Lucy… Moja pani… Lucy… - Smoczyca zaczęła skomleć jak tęskniący szczeniak. - Odnalazłam cię Hime… - Łzy spływały po jej pysku powodując, że łuski zaczęły błyszczeć.
My staliśmy w szoku… Nagle smoczyca stanęła w złotym świetle i zaczęła się kurczyć do ludzkiej formy… Teraz przed nami stała kobieta o blond włosach w wieku ok. 30lat w pięknej złotej sukience.
- Tak mi przykro, że podniosłam na was głos… Gdybym wiedziała wcześniej… - Powiedziała ze skruchą w głosie… Wyszłam zza pleców Laxusa, podeszłam do niej i spojrzałam na nią…
- Jesteś tym smokiem? – Zapytałam ją spokojnie a ona skinęła głową na „tak”, – Dlaczego nazwałaś mnie „Księżniczką”? Przecież nią nie jestem…- Zapytałam ją, ponieważ byłam ciekawa i zdezorientowana tym wszystkim.
- Po 1 smoki, które żyją w zgodzie z ludźmi mają możliwość przybrania ludzkiej formy. Dlatego proszę nie dziwcie się… Po 2 Wasza matka Layla Heartfila- Dreyar była Smoczą Królową. A ty Lucy, Smoczą Księżniczką… następną do objęcia tronu Dragon Worldu. Tak jest od pokoleń w królewskiej rodzinie… Kobiety z pokolenia na pokolenie w waszej rodzinie obejmują tron po swoich matkach… - Odpowiedziała mi i spojrzała na nas oboje swoim miękkim wzrokiem. Nam szczeki opadły, gdy to usłyszeliśmy.
„Dragon World? Smoki? Smocza Królowa? Mama! Ile jeszcze tajemnic przed nami zostało utajonych?!” Pomyślałam i złapałam się za głowę… Za dużo jak na jeden raz…
- Ekhm.. Przepraszam, że pytam… wiemy jesteś smokiem, ale nie wiemy jak się nazywasz. - Laxus-nii był bezpośredni…, za co strzeliłam go w łeb karcąc go wzrokiem...
- Bądź grzeczniejszy, co? - Syknęłam na niego… On za to tylko przełknął ślinę ze strachu przede mną i potarł się po bolącym miejscu.
- Oh, to ja powinnam przeprosić … Jak niegrzecznie z mojej strony… Nazywam się Celestia i jestem smokiem Gwiezdnej Energii bądź, jak kto woli smokiem Gwiezdnych Duchów – Powiedziała Celestia i się uśmiechnęła do nas. - Mój brat bliźniak, Jowisz czeka na Ciebie, Laxus-sama. Jeżeli się zgodzicie to zabiorę was teraz do waszego domu… do Dragon Worldu. Lucy-hime, Laxus-sama czekają na was pewne osoby w pałacu. Odbędziecie szkolenia w Dragon Worldzie…
Spojrzałam na Laxusa a on na mnie i się uśmiechnęliśmy do siebie i wziął mnie na barana… Spojrzałam na Celestię …
- Zaraz wrócimy tylko zabierzemy nasze rzeczy. - Powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej. I Laxus-nii-chan poniósł mnie do chatki, a ja się chichotałam… byłam szczęśliwa i nie mogłam się doczekać aż spotkam smoki.

- Laxus-nii na wyspie, gdy zaatakował nas Acnologia przez moja głowę przeszły obrazy przedstawiające mamę z rożnymi smokami… Myślę, że to ma coś wspólnego z tym, co powiedziała Celestia…- Powiedziałam do brata i się zaśmiałam.
- Myślę, że masz racje Imouto. Widzę, że jesteś szczęśliwa z tego powodu Księżniczko, cieszę się także. Słyszałaś mam także swojego smoka! A ja myślałem, że jestem fałszywym Dragon Slayerem… głupi Wuj! – Żachnął się Laxus. To było śmieszne. Zabraliśmy swoje rzeczy, zamknęliśmy drzwi i gdy byliśmy już na zewnątrz przed nami stała Celestia w jej smoczej formie. Czekała na nas.

- To, co? Gotowi Państwo do podróży? - Zapytała radośnie i otworzyła portal do Dragon Worldu. - Reszty dowiecie się już na miejscu… Wskakujcie!  – Powiedziała i pomogła nam wejść sobie na grzbiet. I polecieliśmy w nieznane na spotkanie z Dragon Worldem, smokami… Naszym domem.

*.*.*


C.D.N.

wtorek, czerwca 24, 2014

Rozdział 8. Braki w Gilgii, Listy - Tydzień po odejściu Lucy i Laxusa.

Pov. Mistrz.
To tydzień odkąd moje wnuki postanowiły odejść z gildii, aby stać się silniejszymi. Laxus jest dobrym dzieciakiem i wie, że martwię się o Lucy, więc informuje mnie o jej postępach z jej duchami oraz o jej stanie… Dziś też skontaktował się ze mną przez lacrimę komunikacyjną…
--- Flashback---
-Witaj Jii-chan, jak tam gildia? Nie rozwalili jej jeszcze?- Przywitał mnie jak nie on… „ Naprawdę Lucy potrafi zdziałać cuda, jeśli chodzi o tego chłopaka…” Pomyślałem. Śmiał się.
- Witaj Laxus, w gildii dobrze tylko smutno bez was… A jak tam u was? Jak tam Lucy?- Poprosiłem go.
- Imouto, coraz lepiej, ale nadal jest rozkojarzona i nadal nie zapomniała o słowach Drużyny Natsu… Ehh… Nadal nikomu się nie przypomniało o nas? Hę? – Zapytał mnie Laxus.
- Jest jak było… Niestety, ale zauważyłem zmianę w Ludziach… Ich oczy… Nie są normalne… np. Natsu… Jego naturalny kolor oczu to onyx a teraz ma fioletowe jak reszta gildii oprócz Gajeela, Wendy, Romea no i mnie… Lucy miała rację, co do podejrzeń… Oni nie są sobą teraz ani wcześniej…- Wyjaśniłem wnukowi.
- Hmm… Być może jest cos w tym…- zastanawiał się Laxus.- A co z oczami Lisanny? Bo nie wspomniałeś o niej Jii-chan… Lucy coś mi mówiła ostatnio, że podejrzewa Lisannę. Mi się wydaje też, że mogła maczać w tym łapy ostatnio była nie do zniesienia… Jakby nie ona… - Powiedział.
- Sprawdzę to… Teraz idę sprawdzę, co się na dole dzieje może Gajeel z dzieciakami wrócił z misji to powiem mu żeby obserwował ludzi... Odezwij się jeszcze później i ucałuj Lucy ode mnie.- Pożegnałem się z nim i wyszedłem z biura. Rzuciłem zaklęcie zabezpieczające na drzwi do biura. Odkąd moje wnuki odeszły to stało się moją rutyną… Stałem się nie ufny i ostrożny. 
--- Koniec Flashback --- 
Teraz siedzę na blacie baru i piję piwo rozmawiając z Mirą i Levy… Żadna z nich nie zapytała ani o Lucy ani o Laxusa… przemilczałem to i popijałem sobie dalej swój napój z kufla, gdy nagle w drzwiach gildii stanęli Gajeel, Wendy i Romeo wraz z trzema exeedami. Szli w moją stronę… Nagle Wendy w połowie gildii krzyknęła do mnie…
- Witaj mistrzu, mam dla Lucy dwa złote klucze, które były zapłatą za wykonanie misji… To ostatnie, które jej trzeba do 12, prawda?- Była w skowronkach… Lucy była dla niej jak starsza siostra. Ale nie mogłem trzymać dłużej tego w tajemnicy przed nimi… Nie mam serca.
- Miło z Twojej strony Wendy…, Ale niestety Lucy nie będzie mogła ich przyjąć od ciebie…- Powiedziałem do niej smutnym głosem i spuściłem głowę. Nie mogłem na nich patrzeć.
- Oi, Mistrzu, o czym ty mówisz? Co się stało? Dlaczego nie będzie mogła ich przyjąć? – Zapytał mnie zdezorientowany Gajeel.
- Właśnie, co się stało? A w ogóle gdzie jest Lucy-nee?- Zapytał Romeo rozglądając się po gildii.
- Mistrzu! Gdzie jest Lucy-nee i Laxus-nii?! – Rozpłakała się Wendy. Nie wytrzymałem, zeskoczyłem z baru i przytuliłem Wendy szlochając razem z tym dzieckiem…
- M-mistrzu…?- Zająkał Gajeel. Nie wiedział chyba, co powiedzieć.
- Lucy-nee… żyje, Ne? Mistrzu… - zapytał Romeo… był zdezorientowani… nagle na to pytanie cała gildia zamarła zrobiło się cicho… Drużyna Natsu podbiegła do nas najwidoczniej sobie nagle przypomnieli o Lucy…
- Mistrzu, czy cos się stało Lucy? – Zapytała rozważna Erza. Za nią stali Gray i Natsu.
- Wasza trójka w najmniejszym stopniu powinna być zainteresowana tym, co jest z Lucy… - Warknąłem na nich… Spojrzałem im w oczy… i zauważyłem ze ich naturalny kolor oczu przebija się przez fiolet.
- O czym Ty mówisz, Mistrzu… Co się stało?! – Krzyknął Natsu.
Westchnąłem… Wstałem od Wendy i spojrzałem na wszystkich a najbardziej na Natsu, Graya i Erzę.
- Naprawdę chcecie wiedzieć po tym, co wszyscy jej zrobiliście…?- Powiedziałem i się skrzywiłem na nich… Nie dobrze mi się robi a zwłaszcza, gdy patrzę na Lisannę. Stoi w kącie oparta o ścianę i się uśmiecha głupio…
- Powiedz wreszcie, co się dzieje… Chcemy wiedzieć… Jak na razie nic nie rozumiemy… - Powiedziała Erza. Spojrzałem jej w oczy i zauważyłem, że jej oczy są całkowicie naturalne – brązowe. To samo Natsu i Gray.
- Dobrze… Dziś mija 2 miesiące odkąd ją ignorowaliście większością gildii.. Dlaczego wiejskością? Ponieważ tylko Ja, Laxus, Gajeel, Wendy, Romeo i Exeedy wspieraliśmy ją i byliśmy dla niej. Dziś mija tydzień, gdy Drużyna Natsu wykopała ją ze składu… oraz… Dziś…- Szlochałem. – Dziś mija tydzień odkąd Lucy i Laxus…- Nie dokończyłem… Nie przechodzi mi to przez gardło.
- Co z nimi, Mistrzu?! -  Gajeel, Natsu, Gray, Wendy, Erza i Romeo wykrzyknęli razem… Byli przerażeni, bo nie wiedzieli, czego się spodziewać.
-Dziś mija tydzień, kiedy Lucy i Laxus… Ech… Odeszli z Fairy Tail! Wykrzyczałem ostatnią część. Nagle usłyszałem tłukące się szkło i szloch… To była Mira.
- Laxus ~!- Rozkleiła się Mira osunęła się na podłogę i krzyczała w rozpaczy na całą gildię imię ukochanego. Jej oczy były także już naturalne. Powoli u reszty ludzi w gildii oczy wracały do normalności. Gromowładni także popadli w depresje z powodu braku ich Laxusa. Spojrzałem ukradkiem na Lisannę krzywiła się w niesmaku na swoją klęskę chowając się w cień. Od Lisanny oderwał mnie dźwięk uderzenia czegoś ciężkiego o drewnianą podłogę gildii. Spojrzałem w te miejsce skąd dochodził dźwięk i zastałem Natsu na kolanach kulącego się i trzymającego się za jego różowe włosy jakby miał je wyrwać…
- Niee~! Lucy, niee!- Szlochał… Płakał jak małe dziecko… Pierwszy raz od ponad 14 lat od odejścia Igneela. Walił pięścią w podłogę i wołał jej imię… To był jakby miał zaraz zwariować z rozpaczy…
- Natsu… Uspokój się zniszczysz tylko gildię… Lucy nie ma w Magnolii nawet już… - Uspakajała go Erza, mimo że sama płakała, nawet jej sztuczne oko płakało. Gray siedział przy stole i także płakał… Żadne z trojki nie wiedziało, co zrobili, że Lucy postanowiła odejść z Laxusem.
-Mistrzu, co się stało?! Dlaczego Lucy postanowiła odejść?! Dlaczego nas o to oskarżasz?! Nie wiem jak Gray i Natsu, ale ja tylko pamiętam dzień, w którym wróciliśmy z wyspy i była impreza… A Ty mówisz, że minęło 2 miesiące?! – Erza wykrzykiwała pytania. Była w szoku, była zdezorientowana jak reszta.
- Dobrze, dobrze… Może to ja powinienem zapytać was, co się z wami działo przez ostatnie 2 miesiące? Zignorowaliście Lucy na poczet zainteresowania w wyłączności Lisanną… Cała gildia jak powiedziałem z wyjątkiem Gajeela, Wendy, Romea i exeedów, oraz mnie i Laxusa. Także, co się działo z wami, gdy Tydzień temu wy, jako Drużyna Natsu pozbyliście się Lucy ze składu i zastąpiliście ją Lisanną. Wyśmialiście ją i wyzwaliście od nieudaczników, słabeuszów i tchórzy, którzy chowają się za swoimi „głupimi i słabymi” duchami…, mimo że wiecie, jaka jest Lucy. Zraniliście jej uczucia mówiąc jej, że nigdy na jej wam nie zależało i ze was ona nie obchodzi…, że niby była dla was jedynie zmiennikiem za Lisannę podczas jej nieobecności… Nie rozumiem jak tak można…! – Mówiłem przez łzy… Płakałem mówiąc to wszystko. Cała gildia była jak zamurowana…
Nikt się nie odzywał… Wszyscy w gildii stali ze spuszczonymi i czuli się winni, było tylko słychać szloch Natsu, Erzy i Graya. Natsu drżał z napięcia aż się cały zapalił w płomieniach…
- Ale ja nic takiego nie powiedziałem! Ja nic takiego nie pamiętam! Lucy ~! – Krzyczał zrozpaczony…
- Idioto, Salamandrze mogę Ci powiedzieć słowo w słowo, co jej powiedziałeś… w dodatku przed jej nosem pocałowałeś tą żmiję Lisannę. To jak nie Ty to, kto?! Do cholery! – Wydarł się na niego Gajeel.
- Spokojnie Gajeel, widziałeś jego oczy w tedy i teraz… Są naturalne teraz i on też jest teraz sobą… Ja rozumiem jego zachowanie… Wszyscy byli kontrolowani. A ja się prędzej czy później dowiem czyja to sprawka… - Ostatnie słowa syknąłem groźnie.
Miałem już odejść, gdy sobie cos przypomniałem…
- Zanim odejdę… Laxus kazał mi przekazać dla Erzy, Graya i Natsu żeby poszli do jej mieszkania jak najprędzej jak tylko się dowiedzą o jej odejściu.- Ledwo skończyłem mówić, a ich już nie było w gildii. Pobiegli ile sił w nogach na ul. Truskawkową gdzie było mieszkanie Lucy. 

Pov. Drużyna Natsu. [ Natsu, Erza, Gray, Happy] 
Wbiegliśmy do mieszkania Lucy… Stanęliśmy jak wryci… Większości rzeczy Lucy nie było… Zostało tylko łózko, biurko, fotel i karton podpisany „ Drużyna Natsu- wspomnienia”. Tylko tyle zostało po Lucy… Natsu nawet jej zapachu nie mógł już poczuć.
- I co wy niby chcecie tutaj znaleźć?! – Krzyknął na nich Happy, był zły na nich a zwłaszcza na Natsu…, bo myślał, że Natsu kocha Lucy.
- Bądź cicho Happy… To nie nasza wina! – Krzyknął Natsu ze łzami w oczach.
- Nie? A mam Ci wyśpiewać wszystko, co zaobserwowałem przez te 2 miesiące? To ja byłem z Lucy przez ten cały czas i to ja ocierałem jej łzy, które wy u niej wywołaliście! – Wykrzyczał im Happy. – Szkoda tylko, że was nie nagrałem to byście na własne oczy zobaczyli, jacy byliście dla niej…- Burknął. 
Nagle z pokoju Lucy wybiegła Erza
- Słuchajcie, znalazłam coś… - Powiedziała pokazując im 4 koperty.
- To listy… - Stwierdził Gray.
- List do Fairy Tail, list do Drużyny Natsu (przeczytać bez Lisanny), list do Gajeela, Wendy i Romea (przeczytać w biurze dziadka) i list do Exeedów. – Powiedziała Erza przekładając koperty w rękach.
- Na co czekamy? Chodźmy do gildii… Myślę, że trzeba przekazać te listy…- Powiedział Natsu wyrwał listy z rąk Erzy i wybiegł z mieszkania… za nim wybiegła reszta.
Długo nie trwało jak dotarli do gildii. Wpadli pędem do środka… Atmosfera była ponura…
- Słuchajcie ludzie… Byliśmy w mieszkaniu Lucy… Znaleźliśmy 4 listy…- powiedziała Erza do wszystkich, co byli w gildii…- Happy i Natsu mają już dwa listy… Do Exeedów i Dla nas… Jest jeszcze jeden dla Fairy Tail i dla Gajeela, Wendy i Romea. 
List dla gildii dała dla Mistrza, aby przeczytał jego zawartość. Stanął na blacie baru
- Dobra bachory! Teraz siadać i słuchać uważnie!- Wyjął zgrabnie zapakowany list z koperty… Natsu mógł poczuć zapach perfum Lucy unoszących się nad listem, które był zmieszany z zapachem łez.- A więc…- odchrząknął Mistrz-

„ Szanowne, Fairy Tail... 
Jeżeli czytacie ten list, to zapewne dowiedzieliście się już, że mnie i Laxusa nie ma w waszej ukochanej gildii. To prawda… Odeszliśmy. Nie mam do nikogo, no może i mam do paru osobników żal.
Zastanawiacie się zapewne, dlaczego odeszliśmy? Odeszłam, aby stać się silniejsza… a Laxus-nii chce mi w tym pomóc, wspiera mnie… Z resztą jak w ciągu tych 2 miesięcy…, które były dla mnie koszmarem… Stanę się silniejsza by nikt więcej nie powiedział mi, że jestem słaba i bezużyteczna… Kiedyś wrócimy…, ale to kiedyś. Nie żegnamy się, lecz mówimy wam wszystkim „ Do zobaczenia…” Za kilka tygodni… miesięcy… lat… 

Wasze rodzeństwo… Lucy i Laxus Heartfilia-Dreyar.” 
Gdy skończył czytać otarł łzę i usiadł ciągle patrząc w list. Wszyscy siedzieli i cicho szlochali.
Na środku stołu, przy którym siedzieli Natsu, Gray i Erza leżał list a oni się w niego wpatrywali ze smutnym wyrazem twarzy. Nagle znikąd wyskoczyła Lisanna tuląc się do Natsu jak kotka w rui…
- To, co? Kto czyta? – Zapytała radośnie. Najwidoczniej była rozbawiona atmosferą w gildii.
- Lisanna to nie do ciebie! Odejdź! – Wykrzyknął z bólem Natsu odpychając ją od siebie. Lisanna się oburzyła i odeszła nadąsana, lecz jednak próbowała podsłuchiwać. Happy to zauważył z dala i podleciał do nich…
- Natsu ja bym na waszym miejscu uważał i nie czytał go tutaj… Lisanna próbuje podsłuchiwać… - Ostrzegł ich Happy.
- Masz rację… dzięki kolego…- Uśmiechnął się słabo do niebieskiego futrzaka i wyszedł wraz z Grayem i Erzą z gildii zabierając ze sobą list od Lucy.
Lisanna już miała ruszyć za nimi, gdy na drodze stanął jej gang Gromowładnych.
- A ty, dokąd? Głucha byłaś? Zabroniono ci wtykania nosa do nich?- Burknęła do Lisanny, Ever. Było można wyczuć złość i ostrzeżenie.
- Chrzańcie się! Lizusy Laxusa… - Warknęła na nich i odeszła do baru gdzie była Mira.
Tym razem w mieszkaniu Lucy… Tam wybrał się Natsu z Erzą i Grayem.
Usiedli w trojkę na łóżku Lucy i Erza postanowiła czytać list. Otworzyła go i zaczęła czytać.

„ Kochana, Drużyno Natsu. 
Jak już wiecie z listu do gildii, jeżeli to czytacie, to dowiedzieliście się i odnaleźliście te listy w moim mieszkaniu, to znaczy, że nas nie ma ani w gildii ani w Magnolii. Tylko ciekawi mnie ile wam to musiało zająć, aby zauważyć, że nas nie ma? Tydzień? Miesiąc? Może rok? Nie wiem i raczej się nie dowiem. Mimo to mam parę słów do każdego z was… 

- Erza, szanowałam Cię…, co ja mówię nadal Cię szanuję. Jesteś silną i piękną kobietą i chciałam brać z Ciebie przykład jak ze starszej siostry, tak właśnie Cię widziałam Erza, byłaś dla mnie jak starsza siostra, której nie miałam. Gdy wrócę silniejsza pokażę wszystkim, że się myliliście. I pamiętaj chcę z Tobą walczyć po powrocie. Kocham Cię Onee-san.-Erza się popłakała i wyszeptała – Obiecuję, dziękuję i przepraszam Imouto.
- Gray, Onii-san, tak uważałam Cię za starszego brata obok Laxusa, zawsze mnie wspierałeś…, chociaż nadal nie mogę uwierzyć w to, co mi powiedziałeś „… nigdy nam na Tobie nie zależało, spadaj popłakać w kącie bekso…” To były Twoje słowa z dnia, gdy mnie odrzuciliście. Nadal dzwonią mi one w uszach… To przykre, ale rozumiem… Jestem słaba, dlatego odeszłam. Gray postaraj się pohamować, choć trochę ten nawyk z rozbieraniem do mojego powrotu, ok? Przestań być taki chłodny, co do Juvii sopelku.;) Ona naprawdę cię kocha. A ty też mnie nie oszukasz Zamrożony Romeo! Wiem, że też masz do niej uczucia i nie rumień się tak tylko do roboty…to nic strasznego, bądź facetem jakby to powiedział Elman… nie tylko ja tym uszczęśliwisz, ale też mnie, jeśli zobaczę was razem, gdy wrócimy. Ok? – Gray siedział czerwony jak burak na twarzy i burknął pod nosem…- Cholera jak ona to robi? Czyżby znała mnie tak dobrze?
- W końcu jest dla ciebie jak siostra no nie? – Wtrąciła się Erza.- Dobra czytam dalej.
Kocham cię Onii-san, ps. Proszę przestań się tłuc i kłócić z Natsu, ileż można!
- Happy… do ciebie i innych exeedow napisałam oddzielny list.
-Natsu…- gdy usłyszał swoje imię, Natsu usiadł wyprostowany i wyostrzył słuch…- Natsu, zraniłeś mnie najbardziej ze wszystkich… pewnie o tym wiesz… moje serce jest w strzępach, a pisząc ten list łzy same cisną mi się do oczu niepohamowanie, będę tęsknic za Twoim beztroskim zachowaniem, uśmiechem, za Twoimi onyksowymi oczami, które tak bardzo kocham…, co ja plotę… Kocham Cię w całej okazałości, Kocham Cię, Baka! Nazwałeś mnie słabeuszem chowającym się za swoimi „głupimi i słabymi” duchami, wyrzuciłeś mnie z Drużyny, nazwałeś mnie zastępstwem za Lisannę, gdy jej nie było. Gdy ją pocałowałeś na moich oczach, to moje serce rozbiło się jak kruche szkło na miliony kawałeczków… Nie mówię „żegnaj”, ponieważ pewnego dnia się znowu zobaczymy, Natsu. Proszę uszanuj moją decyzję i pozwól mi odejść. Nie idź za mną i nie szukaj mnie, proszę. Kocham cię, mój kochany smoku.- Natsu siedział zdruzgotany tym, co się dowiedział, Lucy go kochała tak jak on ją… do tego nie pamięta tego, co zrobił…, „że niby pocałowałem? Lisannę?! To nie możliwe… ” Pomyślał. Tylko, że Erza jeszcze nie skończyła czytać listu od Lucy, więc postanowił wziąć w garść i słuchał dalej…
-Lisanna Strauss…- Gdy to Erza przeczytała wszyscy się skupili. Byli ciekawi, co Lucy chciała przekazać Lisannie.-, Powiem Ci jedno… Baw się dobrze podczas mojej nie obecności w Drużynie Natsu, ponieważ gdy wrócę to urządzę ci takie piekło, jakiego nawet sam szatan by się bał… nawet lepsze od tego, które sama mi urządziłaś! Wiedz też, że PRZEJRZALAM CIĘ! WIEM, CO ZROBILAŚ I CO ZAMIERZASZ BLADZIO…
NIE ZE MNĄ TAKIE NUMERY… LISANNO STRAUSS! 
Z poważaniem, miłością oraz nienawiścią,
Wasza Lucy Heartilia- Dreyar.”  
Erza skończyła czytać list… Cała trójka miała oczy szeroko otwarte w szoku…
- Co ona miała na myśli?!- Erza nie mogła wyjść ze zdziwienia.
- Nie wiem, ale jeśli Lucy pisze cos takiego do Lisanny to chyba musi coś znaczyć, nie? Erza, gdy usłyszeliśmy o Lucy i Laxusie spojrzałem w wasze oczy i były dziwne, nienaturalne… Fioletowe.- Powiedział Natsu ocierając łzy.
- Czyżby Lisanna maczała w tym palce? – Zastanawiał się Gray, zaciskał w złości pięści.
- Coś mi tu się wydaje podejrzane i Lucy też to wyczuła…- Powiedziała Erza… Była przygnębiona, ale także dumna z Lucy, że jest na tyle bystra i inteligentną dziewczyną.
- Masz rację Erza, a ten fragment „niby” do Lisanny był dla nas ostrzeżeniem a za razem wskazówką, aby mieć oko na Lisannę…- Powiedział Gray.
-Aye! Lisanna jest wredna! Odkąd wróciliśmy z wyspy… Ciągle dokuczała Lucy, a do ciebie Natsu … Ciągle łaziła za Tobą jak bezpański szczeniak i się kleiła do ciebie... Blee! Nie wiem, co dla was zrobiła…, ale migiem odsunęliście się od Lucy. Gdybyśmy my exeedy, Gajeel, Wendy i Romeo wraz z Laxusem i Mistrzem nie byli przy niej i nie interweniowali… To nie wiem, jakie nieszczęście by się wydarzyło… Rozumiecie?!- To był Happy, wleciał przez okno do mieszkania Lucy płacząc. Erza i chłopcy spojrzeli po sobie i Natsu wziął niebieskiego kotka na ręce i przytulił go.
- Wiemy Happy i dlatego też i Ciebie powinniśmy przeprosić…- Powiedział do Happyego, Natsu.
- Tak, Ty także wiele wycierpiałeś przez ten czas… Razem z Lucy… - Powiedział Gray. Spuścił głowę ze wstydu.
- Nie wiem, co to było, ale teraz będę miała Lisannę na uwadze, musimy na nią uważać, wierze w przeczucia Lucy. – Powiedziała Erza i wstała. – Idę pogadać z Gajeelem …- Ukrywała ból po stracie Lucy… Była gotowa, aby ponieść konsekwencje i działać, dla Niej.
- Z nim?! Ale, po co?! O czym ty chcesz niby gadać z tym metalowym draniem…- Natsu był zaskoczony tym, co powiedziała Erza.
- Chce dowiedzieć się czegoś…być może oni mogli dostać więcej szczegółów od Lucy w liście… niż my! – Skarciła Natsu i wyszła z mieszkania. Natsu i Gray otrząsnęli się z szoku i pobiegli za nią wraz z Happym.

*.*.*


Reszta listów będzie pokazana w następnych rozdziałach, proszę o cierpliwość i życzę miłego czytania. Pozdrawiam.

niedziela, czerwca 22, 2014

Rozdział 7. 7 lat później - powrót do Fairy Tail, oraz Lucy i Laxus odchodzą...

To już siedem lat jak zaginęła grupa z egzaminu na maga klasy „S” wraz z wyspą Tenrou Jima. Dziś wrócili do domu, do gildii. Wiele się zmieniło, najbardziej dla tych z wyspy Tenrou. Im czas się zatrzymał, przespali 7 lat, gdy inni ich towarzysze szli do przodu, przybyło im lat oraz doświadczenia. Cała gildia cieszyła się ich powrotem. Świętowali i bawili się przez dwa tygodnie z rzędu… najbardziej wszystko się odbijało na Lucy… ludzie zaczęli się interesować tylko Lisanną oprócz Gajeela, Laxusa, Mistrza, Wendy, Romea, oraz exceedów. 

Postanowiła któregoś razu odwiedzić ojca w Acalipha, lecz następne nieszczęście… Ich ojciec zmarł miesiąc przed ich powrotem do gildii… Lucy się załamała na szczęście był z nią Laxus…, chociaż jego także dotknęła wiadomość o śmierci ojca.
Gdy wrócili do gildii Lucy nadal była ignorowana przez ludzi, których nazywała Towarzyszami.

Pov. Lucy

„Nawet moja najlepsza przyjaciółka, Levy-chan?”- Siedziałam i szlochałam na schodach, gdy nagle ktoś mnie przytulił. Podniosłam wzrok patrzę, że to Dziadek.
- Jii-chan, co tu robisz?- Zapytałam i pociągnęłam nosem i starając się ukryć łzy. Wiedziałam, że większa część gildii mnie ignoruje i że nie obchodzę ich, ale na szczęście miałam Dziadka, Laxusa, Wendy, Gajeela, Romea i exceedy. Którzy mnie wspierają. Ale jak długo jeszcze będę musiała to wytrzymać. Przed chwilą zostałam wyśmiana i wyzwana przez najważniejsze osoby w moim życiu, które mi zostały, obok Dziadka i Laxusa. Zostałam wyrzucona z Drużyny dla tej głupiej suki Lisanny. „Wiem, co kombinujesz, nie ze mną takie numery kochana… widziałam oczy Graya, Erzy i Natsu to musiała być twoja sprawka! Poczekaj zdemaskuje Cię!” Pomyślałam.
- O to samo mógłbym się Ciebie zapytać, Skarbie, co się dzieje? Dlaczego płaczesz?- Zapytał mnie Dziadek widzę, że jest przejęty moim stanem. Pokręciłam tylko głową, że nic mi nie jest. Za to on mi powiedział..
- Miałem porozmawiać z ludźmi na temat Dai Matou Enbu, ale uznałem, że moja wnusia jest ważniejsza od jakiegoś tam turnieju- Uśmiechnął się do mnie i pociągnął mnie bym wstała ze schodów.- Chodź pójdziemy do mojego biura tam się uspokoisz i porozmawiamy…- Przytulił mnie i poszliśmy do biura.
Usiadłam na fotelu i szlochałam znowu.
- Zawołać Laxusa?- Zapytał z troską wypisaną na jego twarzy. Ja tylko skinęłam głową. Chciałam by mój Onii-chan był przy mnie teraz, gdy go potrzebuję. Dziadek wyszedł z biura w poszukiwaniu Onii-chan, a ja zostałam w biurze i płakałam.

Pov. Makarov.

Wyszedłem z biura westchnąłem i usłyszałem jakieś krzyki dochodzące od strony baru. Wyszedłem na schody i zauważyłem Laxusa kłócącego się z Mirą.
-Odwal się od Mojej siostry, lepiej pilnuj swojej białogłowej suki! To przez nią Lucy cierpi! – Krzyknął Laxus.
- Zamknij ryj żaróweczko, bo Ci go obiję… Nie waż się tak mówić o Lisannie…- Powiedziała Mira, ale została odcięta przeze mnie, bo uderzyłem powiększoną ręką o blat miedzy nimi obojgiem.
-Dość!- Krzyknąłem.- Laxus do biura!- Wskazałem na schody, a potem odwróciłem się do śmiejącej się Miry- A z Tobą, Mirajane porozmawiam później, bądź tego pewna!- Byłem zły na nią … Jak mogła obrażać tak moje wnuki.. Moją krew… To tak jakby obrażała mnie…

Wróciłem z Laxusem do biura. Gdy wszedł… zauważył płaczącą i roztrzęsioną Lucy. Szybko znalazł się przy niej ukucnął, a ona, gdy tylko zobaczyła go wtuliła się w niego wypłakując się w jego koszulę. Za to Laxus był wściekły oraz zmartwiony stanem Lucy.
- Kto śmiał doprowadził Moją siostrzyczkę do płaczu… z chęcią skopię mu tyłek… - Warknął otoczony ponurą aurą.
- Lucy możesz nam powiedzieć, co się stało? Dlaczego płaczesz?- Zapytałem, także byłem zmartwiony jej stanem. Wiedziałem, że gildia ją ignoruje i że ona to przeżywa…, ale nie sądziłem, że aż tak.

Pov. Lucy

Spojrzałam na nich obu smutno. I postanowiłam… zrobię to, muszę…

-Jii-chan, czy mogę mieć do ciebie prośbę?- Zapytałam się go smutnym tonem. Naprawdę było mi smutno.
- Oczywiście dziecko, co to jest? – Odpowiedział mi dziadek z nutą zmartwienia w głosie.
- Jii-chan… J-ja…- Zająkałam się- Ja, proszę cię o zdjęcie mojego insygnia gildii...- Powiedziałam nieco wyraźniej, ale znów napłynęły mi łzy do oczu. Laxus i Dziadek wydalali się jakby ich oczy miały zaraz wyskoczyć z oczodołów…
- CO?! Lucy…, co Ty…, Dlaczego?!- Zagrzmiał Laxus.
- Laxus-nii, proszę nie krzycz… Zrozum muszę odejść z „ Fairy Tail ”.- Powiedziałam płacząc znowu.
- Jii-chan, Onii-chan… Zrozumcie… Proszę, muszę odejść z gildii.- Błagałam. Wtuliłam się w pierś Laxusa. Patrzyli na mnie przez jakąś chwilę i pewnie zastanawiali się nad powodem, dla którego chce opuścić gildię.
- Lucy? Ale co się stało? Dlaczego chcesz to zrobić?- Zapytał mnie spokojnie dziadek.
- J-ja… Wyrzucono mnie z Drużyny… zastąpiono Lisanną… Wyśmiano i wyzwano od słabych i bezużytecznych mazgajów, który chowa się za swoimi duchami… i to wszystko moi… Nakama. Wykrzyczeli mi w twarz, że to moja wina, że zniszczono gildie, że jestem do niczego, że zaniżam ich poziom oraz że nigdy im na mnie nie zależało, że byłam tylko zastępstwem podczas nieobecności Lisanny. Chociaż nie winię ich Jii-chan… nie byli sobą mówiąc to. To nie przez nich odchodzę po prostu przemyślałam te słowa i mają rację jestem słaba, dlatego odchodzę, aby trenować z moimi duchami, aby być silniejsza i pokazać wszystkim, gdy wrócę, że się mylą, co do tego. Zrozumcie mnie… muszę to zrobić, aby stać się silniejsza i muc was chronić tak jak wy mnie chronicie, nie chce być już nic nie wartym słabym magiem Gwiezdnej Energii.- Wyjaśniłam Dziadkowi i Laxusowi.

 Byłam zdeterminowana i gotowa przewyższyć nawet samą Erzę. Spojrzałam na Onii-chan. Przyglądał mi się uważnie i chyba coś wymyślił, bo widziałam ten błysk w jego oku.
- Jii-jii, pójdę z Imouto.- Powiedział- Pomogę jej w treningach.- Odwrócił się do mnie i uśmiechnął się przebiegle…- Erzie szczęka opadnie z zawiasów, gdy ją pokonasz i przekona się, że jesteś silniejsza od niej. A Lisanną się nie przejmuj tą małą suką… jest po prostu zazdrosna o ciebie i tyle! Jesteś na 100% lepsza od niej!- Powiedział do mnie posyłając mi największy uśmiech, jaki kiedykolwiek widziałam u niego i przytulił mnie. (Tak, tak … jak na niego to dziwne, ale taka prawda przy Lucy często się uśmiechał). Spojrzałam na dziadka i widziałam, że przygląda nam się… otarł łzę, która tworzyła się jemu w oku i podszedł do nas.
- Dobrze, zgadzam się, ale pod jednym warunkiem…- Powiedział tonem, który wskazywał, aby nie dyskutować z nim.
- Dobrze jii-chan, co to takiego?- Zapytał się Laxus.
- Obiecajcie, że wrócicie do mnie, do gildii. Zamiast usuwać wam wasze insygnia gildii to wam je ukryję tak, że tylko wy będziecie je mogli zobaczyć … a gdy wrócicie wasze insygnia pojawią się, gdy przekroczycie próg gildii. Dobrze?- Skończył mówić i spojrzał na nas pytająco oczekując odpowiedzi. My tylko skinęliśmy głowami.
Dziadek skandował zaklęcie na nasze insygnia. Dla nas się nic nie zmieniły, ale dziadek powiedział ze znikły. Z szafy, która była w dziadka biurze wyjęłam dwa ciemne płaszcze z kapturami i podałam jeden Laxusowi. Pożegnaliśmy się z dziadkiem jeszcze raz i wyszliśmy z biura. 

Po wyjściu zatrzymałam się i wyjęłam dwa złote klucze. To był klucze Lokego i Virgo. Wezwałam ich i wysłałam Lokiego do mojej gospodyni, aby przekazał jej, że wyjeżdżam na trening i żeby się nie martwiła o zapłacenie czynszu, bo wysłałam jej klejnoty, które pokryją sześć miesięcy czynszu. Virgo za to poprosiłam, aby mi pomogła się spakować oraz przechowała moje rzeczy w świecie gwiezdnych duchów. Gdy to zrobiłam sama udałam się do mieszkania, a Laxus do siebie. Umówiliśmy się za godzinę na dworcu.
Weszłam do swojego mieszkania i zauważyłam, że już w połowie było puste. „ Może to i lepiej…” pomyślałam i westchnęłam. Pozostało stojące pod ścianą biurko i fotel. Usiadłam przy biurku i zaczęłam pisać listy. Do gildii, Drużyny Natsu; Gajeela, Wendy i Romeo oraz Exeedów. Napisałam listy do gildii i Drużyny Natsu + Lisanna. Westchnęłam i rozmasowałam skronie, czując, że zbliża mi się ból głowy. Zaczęłam pisać dalej. Napisałam kolejny list tym razem do Gajeela, Wendy i Romeo. Spojrzałam na zegarek. „ Cholera, mam 30 min?” Pomyślałam, „ Chyba zdążę napisać jeszcze list do Happyego, Lilyego i Charle…”.

Skończyłam pisać ostatni list złożyłam wszystkie starannie i powkładałam do kopert, które zaadresowałam swoim starannym pismem. Wstałam od biurka założyłam płaszcz i buty, rozejrzałam się jeszcze raz po mieszkaniu. Chwyciłam torbę leżącą w przedpokoju i wyszłam zamykając za sobą drzwi. Będąc już na zewnątrz zarzuciłam kaptur na głowę i ruszyłam w stronę stacji kolejowej. Miałam niecałe 20 min na dojście do celu, a normalnie idzie się tam z mojego mieszkania z 10 min. jak na przekór losu rozpadało się w połowie drogi.

Gdy doszłam na miejsce zauważyłam Onii-chan stał i czekał na mnie z już zakupionymi dla nas biletami.
- Coś długo, Imouto?- Powiedział spoglądając na mnie jakby chciał mnie zapytać „Czy coś się stało?”.
-Ah… Gomene, Onii-chan- Przeprosiłam, podrapałam się po policzku z zakłopotaniem.- Jesteś zły?... Chciałam zostawić jeszcze listy do paru osób… na pożegnanie… napisałam także jeden do gildii od nas obojga.- Powiedziałam trochę nie pewnie, bo jeśli jest zły to nie chciałabym żeby był jeszcze bardziej zły na mnie.
- Dobrze, już dobrze… nie jestem zły. Po prostu się martwiłem o ciebie. A teraz… chodź.- Złapał mnie za rękę i poprowadził mnie na peron gdzie stał już nasz pociąg.
-To powiesz mi… Gdzie się wybieramy?- Zapytałam go w końcu.
- Słyszałem, że niedaleko Heartfilia Konzern jest las gdzie nie widuje się ludzi ani zwierząt… tak przynajmniej twierdzi Loki. Także słyszałem plotki na temat smoka przebywającego w tym lesie... Ale jak to powiedziałem to tylko plotki. Ten las powinien być idealnym miejscem dla nas na trening.- Powiedział Laxus z uśmiechem na twarzy. Niestety ja się zatrzymałam na wypowiedzianym przez niego słowie „smok” i dalej go nie słuchałam… „Czy to prawda?” Pomyślałam.
- S-smok? Masz na myśli 10 razy większego od ciebie Gada posiadającego magię?- Zająkałam się z początku, gdy wypowiedziałam słowo „smok”, ale później już jakoś mi poszło.
- Noo… Tak, ale jak już mówiłem to tylko plotki.- Był rozbawiony jak diabli moją reakcją na to, co powiedział na temat smoka. 

Pociąg ruszył a Laxus zrobił się od razu zielono siny na twarzy przez przeklętą chorobę lokomocyjną.
- A dobrze ci tak… było się śmiać ze mnie, że przestraszyłam się, gdy powiedziałeś o smoku? A teraz cierp…- Śmiałam się z niego przez chwilę…, ale jego jęki mnie zmiękczyły...
- Imouto ~ Prze-przepraszam już… Nie będę… Proszę pomóż mi… - Błagał mnie o pomoc Laxus. W końcu uległam… wiedział, co robię, aby złagodzić skutki choroby, gdy Natsu choruje podczas podroży.
- No dobrze… Chodź tu do mnie…- Podsunęłam się do okna, a on położył mi głowę na kolanach i głaskałam go po włosach aż zasnął…- Taki wielki i silny facet z ciebie Onii-chan a czasami zachowujesz się jak większe dziecko niż Natsu…- Wyszeptałam patrząc na tego śpiącego niedźwiedzia.
Spojrzałam przez okno i zaczęłam myśleć… przez większość czasu miałam w głowie… Natsu… „Przyznaj się przed sobą, Idiotko, że kochasz tego Płomyczka! Już jemu się przyznałaś w liście, więc czego się bać…” Powiedziałam sobie w myślach… Niestety tak jest… Kocham Go.
Z oczu znikały mi już budynki Magnolii…
- Żegnaj Magnolio, Fairy Tail… Będę tęsknić… - Wyszeptałam.
Nuciłam melodię, którą kiedyś nasza Mama nuciła dla mnie, gdy byłam mała i chorowałam…
Parę godzin jazdy pociągiem później…
Pociąg się zatrzymał na stacji przy Heartfilia Konzern. Obudziłam Laxusa… nawet szybko mi to poszło i ruszyliśmy z pociągu do posiadłości. Szliśmy drogą prowadzącą do rezydencji mijaliśmy piękny zielony las…
Nagle odezwał się Laxus.
-Popatrz Lucy, to pewnie o ten las chodziło Lokemu… To naprawdę dobre miejsce na trening…- Cieszył się jak małe dziecko z cukierka… nagle przed moimi oczami pojawił się Chibi Laxus ciągnący mnie za rękę radośnie…
- Widzę, widzę… Miło mi, że cieszysz się z tego treningu Laxus…, ale proszę nie przesadzaj już … - Naśmiewałam się z niego. On zaczął się dąsać za to, że się śmieję z niego… Nigdy nie widziałam tej strony Onii-chan…, że też Wszechmogący Laxus dla gildii, a dla mnie uroczy starszy brat. Na sama myśl pojawiał się na mojej twarzy uśmiech.
- I z czego się śmiejesz?! – Odkrzyknął, chyba się wykurzył. Próbowałam się powstrzymać.
-Och… Gom-gomene Onii-chan… Po prostu… to było kawaii~… Ha-haha!- Ledwo zdołałam to powiedzieć powstrzymując się od śmiechu. Spowodowałam tym, że Laxus jeszcze bardziej nadymał policzki i skrzyżował ręce na klatce piersiowej.
- Bardzo śmieszne…-Mruknął.- To źle, że się cieszę z tego, że spędzę więcej czasu z siostrą?- Powiedział z udawanym smutkiem. 

„Cholera… Chyba przegięłam” pomyślałam i przestalam się śmiać.

 Droga dość szybko nam minęła i staliśmy przed bramą posiadłości gdzie przywitała nas Spetto-san.
- Nianiu, witaj!- Przywitałam się ze starszą panią, która mnie przytuliłam. Spetto-san zerwała uścisk i spojrzała na Laxusa.
- Panienko Lucy? Czy to jest…?- Zapytała mnie ze łzami w oczach… Skinęłam głową.
- Tak, Spetto-san, to Laxus mój starszy brat.- Powiedziałam, a Niania się popłakała.
Odwróciłam się do Laxusa, który wydawał się zdezorientowany…
- Laxus, domyślam się, że nie pamiętasz Spetto-san… Była naszą Nianią… Teraz zajmuje się rezydencją wraz z innymi pracownikami pod naszą nieobecność. Wiele mi o tobie mówiły z Matką.- Powiedziałam i uśmiechnęłam się zadziornie.- Byłeś łobuzem, Laxus-nii ~!- Drażniłam go.
-Och, Panicz Laxus… Dziękuję niebiosom, że nadszedł czas, gdy odnaleźliście się z Panienką Lucy… A my się tak o was martwiliśmy…- Powiedziała do nas na koniec karcąco. Przytuliła go, co speszyło trochę Laxusa, ale po chwili doszedł do siebie i odwzajemnił uścisk i uśmiechnął się do starszej pani.
- Witam Spetto-san, miło znowu Panią widzieć.- Przywitał się z nią.
-Wejdźmy do środka, pewnie jesteście głodni zaraz podadzą kolację. Wasze pokoje są już przygotowane.- Poinformowała nas. Tak jak mówiła podali kolację, więc od razu zaprowadziła nas do jadalni nasze rzeczy zabrano do naszych pokoi.
Zjedliśmy kolację razem z pracownikami, którzy przebywali w rezydencji i nie wracali do swoich domów, zawszę byli uważani przeze mnie, jako część rodziny, tylko, że gdy jeszcze mieszkałam tu z ojcem było inaczej.
Opowiedzieliśmy im jak się odnaleźliśmy nawzajem i dlaczego tu przybyliśmy. Po kolacji postanowiliśmy pójść do swoich pokoi i pójść spać, aby być wypoczętym na jutrzejszy trening z moimi duchami... Ponieważ postanowiliśmy, że zanim pójdziemy obcować z lasem i tam trenować to tydzień spędzimy na treningach w posiadłości. 

Jutrzejszy dzień będzie długi…” Pomyślałam…

 Nie obejrzałam się, kiedy zanurzyłam się w ramionach Morfeusza.